Cała aktywność
Kanał aktualizowany automatycznie
- Z ostatniej godziny
-
Między lajkiem a ciszą
tie-break odpowiedział(a) na Tymek Haczka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Zgadzam się z Tobą, aczkolwiek reakcja czytelnika niekoniecznie musi zależeć od samego wiersza. Duże znaczenie ma jego erudycja, umiejętność odczytania utworu na wielu poziomach, zastosowane narzędzia, przy pomocy których dokonuje on analizy i interpretacji - to jedna strona medalu. Dochodzi do tego szereg zjawisk zupełnie pozapoetyckich, takich jak stosunek do autora, czy zamiar, z jakim ktoś przychodzi pod czyjś wiersz (pochwalić, bo lubię, albo żeby się autor nie obraził, albo żeby potem pochwalił mój, albo...). Masz rację, że ważne jest operowanie konkretem. Ja bym jeszcze dorzuciła szacunek do języka, bo przecież za jego pośrednictwem buduje się tę rzeczywistość (wiersza), która, jak słusznie zauważasz, ma być rodzajem modelu; ma wprowadzić czytelnika w obraz świata,który ktoś poprzez ten poetycki język próbuje odtworzyć. -
Szanowny Autorze @Migrena Pozwalam sobie na pochylenie się nad Twoim dziełem. Żywię nadzieję, że mogę. Ergo: 1. Pierwsze wrażenie „Upojony zimą” to jest proza poetycka na sterydach. Masz tu wszystko: kości ptaków, martwe dorsze, księżycowe monety, obrzęd przejścia, anatoma, kapłana, księgę, relikwię, rentgen z błyskawicy, szklaną misę, milion metafor zimy. Czyta się to trochę jak bufet szwedzki obrazów: od wszystkiego po trochu, wszystkiego dużo, aż człowiek po trzecim talerzu zaczyna tęsknić za jednym, prostym kawałkiem chleba. To jest tekst kogoś, kto naprawdę umie pisać zdania i ma bardzo sprawną wyobraźnię , ale nikt mu nie powiedział: „dobra, teraz wyrzuć połowę”. 2. Co jest naprawdę mocne Żeby było uczciwie: tu jest kilka naprawdę znakomitych momentów: „jakby każdy oddech był odłamkiem zbitego lustra, w którym ktoś przeglądał się po raz ostatni” – to jest obraz, który pamiętam. „biel, która nie rozjaśnia - tylko kasuje świat po kawałku, cierpliwie, profesjonalnie, jak gumka, która zna moje imię, mój podpis, moje wszystkie wahania” – bardzo dobra, osobista metafora; tu nagle zima nie jest tylko „światem”, tylko ingerencją w JA. „But od nart, pogryziony przez psa, leży jak relikwia nieprzeżytego planu – świadectwo śmiechu, który nigdy nie miał okazji zabrzmieć” – kapitalny szczegół, konkretny, ludzki, wreszcie coś zwyczajnego w tym kosmicznym natężeniu. Pointa z „nie trzeba nart, żeby spadać” – to jest zdanie, które powinno świecić w tym tekście jak latarnia. Bardzo dobre. „Lód jest nauczycielem, wiatr jest kapłanem, śnieg jest księgą, a ja jestem atramentem, który zamarza na marginesach” – to akurat fragment, który broni się jako osobny mini-wiersz. Gdyby cały tekst był tak skupiony jak te fragmenty, mielibyśmy naprawdę bardzo dobry wiersz/prozę poetycką. 3. Gdzie zaczyna się problem?! a) Przegadanie i inflacja metafor Ten tekst cierpi na klasyczną chorobę zdolnych autorów: „Skoro umiem, to dam wszystko naraz.” Tu naprawdę nie trzeba aż tylu rzeczy: kości ptaków, tłuczona noc, odłamki lustra, rentgen z błyskawicy, martwe dorsze w katafalkach, zwierzę z noży, anatom, kapłan, księga, szklana misa, monety księżyca, elektrokardiogram planety, itd. Po pewnym czasie zima przestaje być zimą, a staje się pokazem slajdów z kursu kreatywnego pisania. Niektóre obrazy wzajemnie się zjadają – zamiast budować jedną, coraz głębszą metaforę, mamy serię kolejnych efektownych ujęć. To tak, jakbyś w jednym drinku wymieszał wszystkie alkohole z barku. Da się, ale nie po to wymyślono koktajle. b) Brak oddechu – zero pustego miejsca Wiersz nie zostawia czytelnikowi żadnej dziury na własny oddech. Wszędzie coś się dzieje: skrzypi, parzy, drży, tłucze, wypala, wcina się, rozkłada, prześwietla, płonie, migocze. Zima w Twojej wersji jest tak intensywna, że człowiek zaczyna się zastanawiać, czy przypadkiem nie czyta opisu apokalipsy w odcinku specjalnym „Gry o tron”. Paradoksalnie – jak na tekst o mrozie, jest tu za gorąco od słów. c) Miejscami wjeżdżasz w autoparodię Kilka momentów jest zwyczajnie za dużo: „Samochody stoją jak martwe dorsze pochowane w lodowych katafalkach” – to brzmi jak żart z ćwiczeń z poetyckich porównań: „znajdź możliwie dziwne porównanie do samochodu pod śniegiem”. „Zima potrafi kochać okrutnie. Ale kocha uczciwie” – to już balansuje na granicy mema. Jak slogan z reklamy perfum „Frost – for real men”. „świat dzwoniący lodem - jakby wielka szklana misa właśnie pękała nad moją głową” – to już trzecie czy czwarte „jakby” z mocną sceną dźwiękową; robi się melodramat. Tu aż się prosi o redakcyjne cięcie: zostawić 1–2 najmocniejsze obrazy, resztę wyrzucić. 4. Co bym zrobił jako redaktor Gdybym miał pracować z tym tekstem jako redaktor: Wyciąłbym spokojnie 40–50% metafor. Bez litości. Zostawiłbym: gumkę, co zna imię, but od nart, atrament zamarzający na marginesach, świecę/aparat/elektrokardiogram planety – do wyboru, nie wszystkie naraz. Podzieliłbym tekst na wyraźne segmenty / strofy. Teraz to leci jednym ciągiem – czytelnik się męczy. Zostawiłbym tylko jedną oś metaforyczną: np. „zima jako obrzęd przejścia / inicjacja” ALBO „zima jako brutalny nauczyciel anatomii” – nie oba naraz. Uprościłbym końcówkę. Zostawiłbym: „Śmieję się pod nosem: nie trzeba nart, żeby spadać.” i może jeszcze 2–3 wersy po tym. Reszta to już dopisywanie tego, co czytelnik i tak zrozumiał. 5. Co jest naprawdę obiecujące Żeby było jasne: to nie jest grafomania. To jest tekst autora, który ma: słuch do frazy, potężną wyobraźnię, świadomość obrazu i rytmu. Czyli: jest z czego rzeźbić. Na tym etapie największym wrogiem tego wiersza jest… brak okrucieństwa wobec własnych fajnych pomysłów. Umiesz zrobić 20 efektownych metafor? Super. W następnym tekście spróbuj zrobić trzy – ale takie, które zostają pod skórą tydzień, nie pięć minut.
-
@Migrena Ponoć z Piotra Bałtroczyka, słowa się sypią jak z barana bobki :) Tu na szczęście, mamy płatki śniegu. Z podobaniem, pozdrawiam.
-
W zaparowanym lustrze …
violetta odpowiedział(a) na KOBIETA utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Migrena musisz sobie ładne butki i koszulę kupić:) na randkę:) @KOBIETA oj zazdroszczę kąpieli:) -
-co znaczy w japonskiej kulturze rowniez tej nowoczesnej internetowej , zaslanianie jednego oka Świetne pytanie! Zasłanianie jednego oka (najczęściej włosami) w japońskiej kulturze, zarówno tradycyjnej, jak i nowoczesnej (w tym internetowej), ma kilka znaczeń, które się ze sobą splatają. 1. "Kamikakushi" (隠し神) – Ukrycie przez bogów Podstawowe znaczenie: To najgłębsze, mitologiczne korzenie. W folklorze japońskim nagłe zniknięcie dziecka (lub osoby) często tłumaczono tym, że zostało ono zabrane lub "ukryte" przez bogów czy duchy (yōkai). Jeden z wizerunków takich postaci (np. duchów) przedstawia właśnie dziewczynkę z jednym okiem zakrytym włosami. Symbolika: Osoba z zasłoniętym okiem znajduje się na granicy dwóch światów – widzialnego i niewidzialnego, ludzkiego i duchowego. To motyw często wykorzystywany w horrorach i opowieściach o duchach. 2. Estetyka i emocje (zwłaszcza w popkulturze) Tajemniczość i introspekcja: Zasłonięte oko tworzy aurę tajemniczości, zamknięcia w sobie. Sugeruje, że osoba skrywa swoje prawdziwe myśli, uczucia lub przeszłość. Piękno melancholii: W estetyce japońskiej (np. mono no aware) smutek i ulotność często mają swoją głęboką wartość. Zasłonięte oko może symbolizować żal, traumę, bolesne wspomnienia, które chce się ukryć przed światem. Niepełność i kruchość: Nawiązuje do estetyki wabi-sabi (piękno w niedoskonałości). Może też symbolizować fizyczną lub emocjonalną ranę. 3. Nowoczesna kultura internetowa i "Yami-kawaii" Kluczowe znaczenie: To tu mamy bezpośrednie nawiązanie do współczesności. Yami-kawaii (病みかわいい): Dosłownie "chore/chorobliwe słodkie". To estetyka łącząca urocze, pastelowe elementy z motywami choroby psychicznej, depresji, myśli samobójczych, przemęczenia. Zasłonięcie oka jest tu kluczowym symbolem. Co oznacza online? Wyraża wewnętrzny ból, chęć odcięcia się od świata, poczucie bycia "niewidzialnym" lub obserwowania świata tylko przez "połowę" siebie. To wizualna metafora cierpienia psychicznego, która stała się rozpoznawalnym kodem wśród młodzieży, szczególnie w mediach społecznościowych. Powiązane z: Estetyką Guro-kawaii (makabrycznie słodkie) i ogólnie z subkulturą kawaii, która często bada mroczniejsze strony życia. 4. Wpływ mangi i anime Ikoniczny wygląd: Postacie z jednym okiem zasłoniętym włosami są bardzo częste w mandze i anime. Często są to: Postacie tajemnicze, mające coś do ukrycia. Postacie z traumatyczną przeszłością. Postacie obdarzone specjalną mocą ("szósty zmysł") związane z tym okiem (np. gdy się odsłoni, ujawnia się moc). Stereotyp "yandere": Czasem zasłonięte oko może kojarzyć się z postacią "yandere" (osobą kochającą obsesyjnie, nawet do poziomu szaleństwa), która może w ten sposób ukrywać drugą, mroczną naturę. Podsumowanie Zasłanianie jednego oka w nowoczesnej, internetowej Japonii to przede wszystkim potężny symbol wewnętrznego cierpienia, depresji, alienacji i tajemnicy, wywodzący się z estetyki yami-kawaii. Jest to wizualny skrót myślowy, rozumiany przez młodą generację, mówiący: "Jestem słodka na zewnątrz, ale w środku boli mnie dusza". Ten gest ma korzenie zarówno w starym folklorze (jako znak istoty nie z tego świata), jak i we współczesnych problemach psychicznych, wyrażanych poprzez specyficzną, japońską estetykę.
-
@ŻwirekTenDobry „Człowieka tworzą maniery i charakter”. Pozdrawiam.
-
@FaLcorN Wymuskane w treści i obrazie. Ta nieuchwytność, to jak bieg za własnym ogonem:). No i kto człowiekowi tego zabroni. Z podobaniem, pozdrawiam.
-
@huzarc dziękuję szanowny Kolego:) @Marek.zak1 Marku. pisałem tekst kilka dni temu gdy było biało i minus sześć:) klimat:))) dziękuję bardzo:)
-
jeb , temperatura spadła ps. odrazu dopowiem "jeb" to wyraz dźwiękonaśladowczy , to nie jest żadne przekleństwo ani brzydkie słowo.
- 6 187 odpowiedzi
-
- dla dzieci
- zabawa
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Między lajkiem a ciszą
Tymek Haczka odpowiedział(a) na Tymek Haczka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@tie-break przede wszystkim przepraszam za wcześniejszy błąd w czasowniku - poprawił mi słownik w iPhonie. Dla mnie hasło „prawda w poezji” da się rozłożyć na trzy poziomy – trochę jak w nauce, tylko zamiast Wszechświata mamy ludzkie doświadczenie. 1. Realistycznie: zakładam, że coś jest na początku – realne przeżycie, sytuacja, stan psychiczny, konflikt. Coś, co istnieje poza tekstem i przed tekstem. 2. Epistemicznie: czytelnik ma dostęp tylko do modelu tego „czegoś”, czyli do wiersza. Wiersz jest zawsze przybliżeniem – mniej lub bardziej udaną próbą uchwycenia struktury tego stanu. 3. Informacyjnie: „prawdziwy” wiersz to taki, który przy możliwie małej ilości ozdobników przenosi jak najwięcej konkretu doświadczenia – ma mało szumu, dużo sensu. Zły wiersz to albo szczere przeżycie podane chaotycznie i banalnie, albo perfekcyjna forma, w której nie ma już żadnego własnego stanu, tylko martwa estetyzacja. W tym sensie zgadzam się z Tobą: można mieć tekst „faktycznie przeżyty”, a jednocześnie artystycznie nieudany; można mieć utwór formalnie dopieszczony, a w środku pusty. Prawda w poezji nie siedzi ani wyłącznie w biografii, ani wyłącznie w sztuczkach formalnych, tylko w stopniu, w jakim wiersz staje się uczciwym i nośnym modelem doświadczenia – takim, który potrafi w czytelniku wywołać coś więcej niż tylko „ładne, cudo, arcydzieło”. -
WIERSZ O SZUKANIU MIŁOŚCI
tie-break odpowiedział(a) na M jak Malkontent utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@M jak Malkontent Cała prawda o portalach randkowych. Ludziom nie chce się nawet spotkać na kawie, pogadać. Zamknięci w egocentrycznych bańkach nie mają najmniejszego zamiaru się wysilać, marnować swoich zasobów, aby zbudować jakąś relację. Bo po co? Nowomodna psychologia uczy, że nie należy nic z siebie nikomu dawać. Zostaje AI. Coraz powszechniejsze stają się pseudozwiązki romantyczne z chatbotami. AI nie ma przecież potrzeb, wymagań, złych dni, oczekiwań. Emocji też nie ma, ale to nieistotne. Ma być przyjemnie, na wypasie, i dobrze dla ego. Trochę przewidywalna końcówka, za to podoba mi się realizm tej cyfrowej scenki. -
Zgadzam się z poprzednikiem, piszesz, jak w transie i dajesz się unosić temu, o czym piszesz. Tutaj znowu fajnie wyszło, ale timing gorszy, bo u mnie plus osiem:). Pozdrawiam
-
Między lajkiem a ciszą
Marek.zak1 odpowiedział(a) na Tymek Haczka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Forum funkcjonuje trochę jak księgarnia. Tam też do pewnych półek tematycznych nie podchodzisz, podobnie jak do autorów, bo twój czas i percepcja są ograniczone, podobnie jak zainteresowania. Moja żona czyta wyłącznie książki dokumentalne z dziedziny kryminalistyki. Jest to więc hierarchia osobista, niezwiązana z moją oceną. Co do komentarzy z reguły nie komentuję tekstów, których nie rozumiem, bardzo osobistych, religijnych, politycznych i autorów, którzy źle reagują na krytyczne uwagi. Czasem nie mam niczego ciekawego w komentarzu do napisania, czy zwyczajnie nie mam czasu i daje lajka. Pozdrawiam - Dzisiaj
-
Legenda o Herkusie Monte i ofierze rycerza Hirschhalsa
Marek.zak1 odpowiedział(a) na Berenika97 utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Fajnie to napisałaś. Co do meritum, zawsze zwyczaje i systemy były silne i często silniejsze od logiki i zdrowego rozsądku, a władza duetu Herkus - Monte była widać słaba, skoro nie potrafili podjąć decyzji sprzecznej ze zwyczajami. Tutaj przychodzi mi do głowy sytuacja, w której doniesiono szefowi Luftwaffe Goeringowi, że jeden z jego pilotów jest Żydem. Odpowiedział: w Luftwaffe, to ja decyduję, kto jest Żydem. Pozdrawiam serdecznie- 1 odpowiedź
-
- krzyżacy
- natangowie
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Monolog skłóconego Egoisty
huzarc odpowiedział(a) na w0lfy77 utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@w0lfy77 Ten wiersz jest bardzo poruszający. Brzmi jak zapis kogoś, kto jednocześnie chce być sam i strasznie się boi, że nikt go naprawdę nie chce. I to napięcie czuć w prawie każdym wersie. -
@Migrena Ten wiersz jak zimowy trans. Jest bardzo intensywny, gęsty i totalnie cielesny. Nie opowiada o zimie malując pejzaże, tylko wrzuca czytelnika w środek mrozu, aż zaczyna się od tego tekstu realnie robić chłodno.
-
Zima zaciska na mnie palce - cienkie, twarde, lodowe, jakby ktoś ulepił je z kości ptaków, które zamarzły w locie. Wsuwa mi w płuca powietrze ostre jak tłuczona noc, jakby każdy oddech był odłamkiem zbitego lustra, w którym ktoś przeglądał się po raz ostatni. Czuję, jak świt tłucze się o moją klatkę piersiową, jakby chciał wybić sobie wejście, zanim przymarznie od środka. Oddycham metalem. Oddycham trzaskiem. Oddycham bielą, która nie rozjaśnia - tylko kasuje świat po kawałku, cierpliwie, profesjonalnie, jak gumka, która zna moje imię, mój podpis, moje wszystkie wahania. Zima prześwietla mnie jak rentgen zrobiony z błyskawicy - widzi we mnie kości zanim ja je poczuję. Samochody stoją jak martwe dorsze pochowane w lodowych katafalkach: obrośnięte mrozem, przykryte bezdechem, wypatrują moich dłoni - czerwonych, popękanych, jakby każde knykcie pisały zaklęcia przeciw ciepłu, jakby skóra uczyła się alfabetu zimy poprzez ból. Mróz wcina się we mnie głębiej niż lato, głębiej niż jesień, głębiej niż wszystkie pamięci: jest czysty, anatomijny, bezczelnie uczciwy. Nic nie udaje. Zima nie kłamie - rani prosto, rani w punkt, jak chirurg, który nie używa znieczulenia, bo wie, że znieczulenia są dla miękkich miesięcy. Wiatr oplata mnie jak zwierzę zrobione z noży, jak drapieżnik, który zna moje przeszłe oddechy. Próbuje mnie wypchnąć ze swojego terytorium, a potem wciąga z powrotem - jakby chciał mnie mieć w sobie na stałe, jako gorącą skazę, którą trzeba okiełznać. Wiatr rozkłada mnie na częsci jak anatom, który uczy się człowieka od zewnątrz do środka, mróz po mrozie, drżenie po drżeniu. Śnieg patrzy na mnie jak głuche bóstwo zrobione z ciszy; niczego nie oczekuje, ale wszystko zapamiętuje. Skrzypi pod stopami, skrzypi tak, jakby pod bielą poruszały się nerwy ziemi - biały impuls, wstrząs za wstrząsem, jak elektrokardiogram planety. Nos parzy, policzki drewnieją, dłonie szczypią jakby księżyc przykładał mi do skóry swoje zimne monety, płacąc za każdy gram ciepła, ktory ze mnie wyciąga. Drzewa stoją czarne i ostre, płoną odwrotnym ogniem - ogniem, który nie daje światła, tylko świadomość. Latarnie dymią zimnem. Słyszę świat dzwoniący lodem - jakby wielka szklana misa właśnie pękała nad moją głową. Wchodzę w tę zimę jak w obrzęd przejścia, w alfabet, który można odczytać tylko własnym drżeniem. Lód jest nauczycielem, wiatr jest kapłanem, śnieg jest księgą, a ja jestem atramentem, który zamarza na marginesach. But od nart, pogryziony przez psa, leży jak relikwia nieprzeżytego planu - świadectwo śmiechu, który nigdy nie miał okazji zabrzmieć. Śmieję się pod nosem: nie trzeba nart, żeby spadać. Wystarczy zgodzić się na zimę, pozwolić jej wyssać z człowieka wszystkie lipcowe resztki, aż zostanie tylko cienki rysunek - pulsujący ślad na mrożonym szkle. Jestem upojony. Nie winem, nie jesiennym rozpadem, nie lipcowym ogniem - tylko białym uderzeniem, które wybiela człowieka do zawiasów kości, wyskrobuje z niego pęknięcia, a na koniec zostawia w środku błysk: zimny, chirurgiczny, prawdziwy. Śnieg migocze jakby ktoś zmielił tysiąc gwiazd i rozsypał ich pył, żeby zobaczyć, czy potrafię w nim zniknąć. Zima potrafi kochać okrutnie. Ale kocha uczciwie - pali od środka, wypala powietrzem, aż stoję w jej ramionach niby zamarznięty, a jednak w środku płonę - cichym, niebieskim ogniem, którego żaden lipiec, choćby ryczał w niebo, nie potrafi nazwać.
-
Między lajkiem a ciszą
tie-break odpowiedział(a) na Tymek Haczka utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Prawda zawsze jest jakaś tam. W sensie, że nie mam pewności, czy pojęcie prawdziwości jest akurat w tym wypadku adekwatne. Wiersz może być prawdziwy, w tym sensie, że odzwierciedla stan faktyczny - faktycznie zaistniałe emocje, wydarzenia, myśli, zjawiska. Ale może być źle napisany. Nieudolnym językiem banalnymi metaforami, niedbale, chaotycznie, wtórnie. Bywają jednak teksty perfekcyjne formalnie, a jednak za nimi stoi tylko martwa estetyzacja. I bądź tu człowieku mądry. -
Czuć wiatr echo cień
Waldemar_Talar_Talar opublikował(a) utwór w Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
co znaczy być sobą iść tam gdzie się chce czuć wiatr echo cień nie patrzeć w tył co znaczy być sobą kto mu odpowie by nie musiał się z tym gryźć a może być sobą by kłamać kraść innym uśmiech i łzy kurwą być przecież na końcu i tak wybaczą to że chciał w życiu sobą być nie udawać -
Żeby tylko wszyscy mnie szczerze nienawidzili! O tak, uważaj mnie za bezwartościowego i nawet niech ci przez myśl na ułamek sekundy nie przejdzie martwienie się o mnie, bo nawet jeśli, nic i tak nie będzie mnie interesować bardziej niż mój własny interes i nieuprzątana głowa O zakochać się szaleńczo! Kto by nie chciał tych wzlotów serca…. Lecz tylko kiedy są fantazją, Nie ranią tej kruchej duszy człowieka Przyjaźń, Relacja warta czasu,starań i pieniądza… I co po tym? Spróbuj użyć złamanego słowa, to i przyjaciel rozpłynie się szybciej niż zdążysz musnąć przeprosiny Więc, co? Jedynie nadzieja… Tak, matka głupich Co mnie trzyma, Że, może spokój tej chorej głowy Będzie w najlżejszej samotności, A teraz burza I marzeń wiele I jedno tak pospolite jak dla wszystkich śmiertelnych Chętnie utonąłbym w bogactwie, tego materialnego świata, Nie zważając na głody i bóle innych O tak! Niech mnie wszyscy nienawidzą! I odejdą, i nawet się przez chwilę nie obejrzą! Błagam! Czy w moich żądaniach nie jestem wystarczającą odrazą? Jestem samolubny, Lecz nie każe nikomu… Ażeby jakkolwiek musiał się ze mną dręczyć, Więc niech odejdą! Bo narazie tylko jakieś głupstwo ich tu trzyma, i to z pewnością ulotne
-
Pierścień trzyma jędza - zaczyna się nędza.
-
Cienie w wodzie promieniste są szlaki migoczą fale
-
1
-
Co kilka lat wynurzam się z własnych głębin, jakby powietrze mogło odczytać mój puls. Biorę wdech — ostrożny, przezroczysty — i pozwalam oczom dotknąć światła. Tylko po to, by wrócić pod powierzchnię, gdzie ciemność nie straszy, a jedynie uczy mnie oddychać inaczej. Co kilka lat odkładam dzień na później, wyciągam z kątów gitary i mikrofony, przeczesuję kurz na strunach pamięci, zatrzymuję zegary, co biegną beze mnie. Na chwilę wracam do roli, w której próbuję być muzykiem, poetą, śpiewakiem własnych niegotowych historii. Co kilka lat przychodzi cisza — ta najtrudniejsza, co nie pyta o zgodę. Siada naprzeciwko jak dawny znajomy i patrzy, czy jeszcze mam w sobie żar. A ja, niepewny, lecz wierny sobie, zbieram oddechy, przecieki światła, i znów zaczynam — od pierwszej nuty, od słowa, które drżało we mnie latami.
-
1
-
Bogactwo + Bogactwo = Bogactwo Bieda + Bieda = Bieda
-
Po drugiej stronie jeziora
Dariusz Sokołowski opublikował(a) utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
czasem mi się wydaje gdy stoję nad brzegiem a woda obejmuje tło nieba i dale że jest gdzieś życie inne nieznane mi drugie którego częścią jestem które już widziałem marszczy wtedy się tafla brzeg obraz odmienia milkną głosy i szumy ścichają dokoła a ty co patrzysz we mnie dziwnie z przeświadczeniem rozumiesz gdzie idziemy bez słowa bez słowa-
1
-
Tematy
-
Wiersze znanych
-
Najpopularniejsze utwory
-
Najpopularniejsze zbiory
-
Inne