Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'szczęście' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Wiersze debiutanckie
    • Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
    • Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
  • Wiersze debiutanckie - inne
    • Fraszki i miniatury poetyckie
    • Limeryki
    • Palindromy
    • Satyra
    • Poezja śpiewana
    • Zabawy
  • Proza
    • Proza - opowiadania i nie tylko
    • Warsztat dla prozy
  • Konkursy
    • Konkursy literackie
  • Fora dyskusyjne
    • Hydepark
    • Forum dyskusyjne - ogólne
    • Forum dyskusyjne o portalu
  • Różne

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


  1. Żeby żyć szczęśliwie wystarczy być Tu i teraz W zdrowiu i w chorobie W śmierci i w życiu Być - nie egzystować Bo największą sztuką na scenie życia Jest taniec w deszczu Radość w codzienności I pokora w przemijaniu Tylko tyle i aż tyle Niewiele jak na człowieka Wiele jak na człowieka
  2. Myśli, zostały myśli Serce zmęczone szepcze: wystarczy opuść wzrok, zamknij dłoń spokój w skroń Myśli są jeszcze, muszą... o Tobie, o wszystkim czemu tak i znowu nic przekładane niczym droga w kamień albo słup, gdyby prąd pomógł albo zakończył uśmiech, dni, dar życie, może w inne życie może coś mnie czeka więcej niż piach i decha może za morzem znajdę szczęście albo nieszczęście wszystko to kąt patrzenia
  3. -Mistrzu, wiedz, że mam wszystko, co chciałem osiągnąć, a nie wiem czemu szczęścia nie zaznałem dotąd. - Wielu tak ma i myślę, że może ze względu, że Pan Bóg im poskąpił do szczęścia talentu*. *wg W. Tatarkiewicza "O szczęściu"
  4. Chciałabym przynieść ci szczęście w koszyczku splecionych rąk. Chciałabym dźwignąć twe smutki i troski, zanim przegonisz mnie stąd. A Ty mi kłody rzucasz pod nogi gdy na ratunek chcę spieszyć. Ty patrzysz na mnie złowieszczo wilkiem gdy pragnę Ciebie pocieszyć. Chciałabym byś pereł swoich bezcennych, nie rzucał przed wieprze więcej. Chciałabym skarb ten tobie odebrać i wstawić we własne serce. A ty mi rzucasz okruszki słówek co tak mi podle smakują. A Ty mi dajesz bezsenne noce, pragnienia co za dnia mnie trują. A ja bym chciała ci zatkać usta, spić jad co płynie strumieniem. A ty swą twarz wykrzywiasz w grymas, znów karmisz mnie gorzkim cierpieniem. Gdybyś tak zechciał przez dłuższą chwilę, zatrzymać na mnie spojrzenie, Wtedy dowiedziałbyś się na pewno, że jesteś moim marzeniem. Ale ty chyba nie chcesz bym w końcu, w koszyczku ci szczęście przyniosła. I z każdą kroplą rosy na rzęsach staję się bardziej żałosna.
  5. Dam Ci łyżeczkę szczęścia Kropelkę nadziei Dam gram zaufania Serce co na pół się dzieli Dam Ci marzeń miseczkę Szczyptę bliskości Dam pragnień do smaku I dodam radości Poleje wszystko ulgą Udekoruje słodkim snem Posypie miłością Najpiękniejszym dniem Mam taki przepis Upiekę Ci słońce Będziemy jeść wspólnie Po czasu końce
  6. -Mistrzu, czy żyjąc w szczęściu, napotkam przykrości? -Jak inni to zobaczą, mogą ci zazdrościć, i dla ciebie życzliwi mniej tacy już będą, a niegdyś miłe miny, po cichu im zrzedną. więc szczęściem się nie obnoś, taka moja rada, bo jak się o nim mówi, bywa, że przepada.
  7. Wszystko tak się zmienia, Czasem bez przyczyny, Lecz częściej istnienie Zmieniają zwykłe czyny. Ot, psiaka weźmiesz, Przytulisz do serca I czujesz jak pustki brzemię Wypełnia ciepło, a więcej Prawdy w liźnięciu językiem Niż w eonach nocy nieprzespanych Zdobionych bólem i bezgłośnym krzykiem. Tak patrzy na mnie Jak Ty, we Wrocławiu, w barze z obiadem. Anioł kładzie dłoń na mojej ranie. Płaczę, bo nie czuję bólu nagle. Widzę go, ciężar nadal nie spadł, Smutek przygniata sens świata, Ale ból ten bystry psiak ukradł I rozszarpał, jakby był ze szmaty. Kochana moja, jedyna dziewczyno, Miłość do ciebie ma chwilę wytchnienia, Bo Tomo mi zesłał ktoś z góry, tej w Niebie. Teraz przynajmniej bez tego całego cierpienia Czekam na koniec dnia. Choć nic to nie zmienia, To teraz jesteśmy szczęśliwi, i ona j ja.
  8. Co to jest wolność ? Gdy w słońcu, na wietrze, Mogę beztrosko pochłaniać powietrze! I idąc przed siebie nie myśleć o niczym... Gdy zechce, to krzyczę, gdy nie - to trwam w ciszy... Co to jest radość ? Gdy biegnę po trawie I buty mam zdarte, I spodnie dziurawe. Ubrana w słabości dziś mogę być sobą! I śpiewam, choć brzydko - to z wielką swobodą. Co to jest szczęście ? Gdy zdobyć mi dane I góry, i blizny, i złote medale. A gdy dzień złowrogi , Mam pewność, że jesteś i sił swych ostatkiem na górę mnie wepchniesz... Co to jest miłość ? Gdy wściekam się czasem, Że mówię coś- a Ty - rozumiesz inaczej. Lecz gdy dzień się kończy, To czuję Twą bliskość i nagle bez słów Ty rozumiesz już wszystko. ❤️
  9. Przytulasz spojrzeniami, czuję się kochana. W cieple twego wzroku serce mi szybciej bije. Karmiona słowami pełnymi czułości, rosnę do samego nieba. Tam spijam wodę życia z chmur, a z mlecznej drogi zbieram wspólne marzenia. By poczuć szczęście, niczego więcej nie trzeba:)
  10. Śmiałaś się do łez wtedy w nocy, Jak na bramce zamawiałem burgery. Śmiech był piękny i szczery. Deszcz to wspomnienie rozmoczył. Zapomniana droga w lesie. Pocałunki i miliony muszek. Zapach tamtych drzew już uszedł. Tylko echo śmiechu niesie. Światła koncertów, meksykańskie fale. Słowa i szepty, miłość i rozmowy. Sercem otworzyłaś moją głowę. Czekam i będę czekał dalej. Dałaś mi szczęście surowe Oddechy, ciepło, światy nowe I płaszcz miłości - wiarę. Jesteś moim słowem.
  11. Idź dumnie przed siebie, nie bierz wszystkiego do serca, patrz w gwiazdy na niebie. Odnajdź w sobie mędrca. Spróbuj się uśmiechnąć, mimo że smutek Cię zżera. Nie pozwól łzom drgnąć, począwszy od zera. Świat niby wolny, ale sterowany. Nie bądź namolny, a będziesz kochany. Dlaczego byt jest tak zachwiany?
  12. Na pewno zdarzyła ci się chwila, Kiedy wszystko pasowało, Wiatr i słońce, duch i ciało. Światło w balecie skrzydeł motyla. Możesz nie pamiętać, ona trwa mgnienie, Turbulencja wczesnorannej mgły. Czasem koszmar rodzi krótki krzyk, Gdy ktoś przeoczył ją przez roztargnienie. Ten moment, to życie. Wszystkie szanse i nadzieje… Mgłę brzask szybko rozwieje. Czekanie spływa kroplą po stalaktycie. Ta chwila może być tak piękna, Bo wszędzie w niej jest Bóg. Choć czasem, z tysiąca dróg Jedna jest piekłem. Akurat mi się spełniła. Całe życie spałem, Szczere i zuchwałe. Mgłę rozwiała miłość. Taką dostałem karę, Zachód słońca, szary. Ostatnim krokiem czasu byłaś. Zabity ufnością nie straciłem wiary, Na nowe światy już jestem za stary. Czekam tylko by krew się schłodziła I wygodne były mary.
  13. Kiedy chodziliśmy do lasu Śmiały się smugi słonecznych warkoczy. Potok i chwile toczyły się po zboczu, A palce miałem w żywicy i piasku. Wołałem głośno Twoje imię. Fruwało między szyszkami, Jak miłość między nami. To nie zginie? Tu ściany są optymalnie wysokie. Cichy szum turbin i pluski wody. Odchodzisz. Suche drzewa na tle nieba widzę z okien. Wtedy biegliśmy po minutach Przed deszczem, albo na koncert. Nie wiedziałem, że łzy mogą być tak gorące. Ciągle słucham. Kiedyś żniwiarze ścigali się kombajnami, Złote łany syczały pokotem. Dla nich nie było potem. Dlaczego ktoś ścigał się nami?
  14. Ludzie jak gołębniki na słupach. Stada słów między nimi Z łopotem roznoszą o czym śnimy, Tyle, że nikt ich nie słucha. Ludzie jak burzowe chmury. Deszcze myśli zlewają na glebę, Sobie nie zostawią ani jednej, Bo wszystkie zbyt ponure. Ludzie jak fale na stawie, Co kończą wzburzone na brzegu, Ale robią wyścigi w tym biegu. Jak delfiny, prawie. Ludzie jak kamienie na stoku. Szturchają się i toczą lawiną. Nieważne, że ktoś tam zginął, Nawet jak stał z boku. Miłość to wszystko, czego potrzeba, Żeby ludzie stali się ludźmi, Ale tak jest najtrudniej, Bo mosty trzeba z piwnic wygrzebać.
  15. -Mistrzu w temacie szczęścia, powiedz mi to, co wiesz. -Będziesz szczęśliwy, gdy się zwiążesz z tą, z którą chcesz, to ci wprawdzie pewności nigdy dać nie może, lecz gdy tego nie zrobisz, nic już nie pomoże.
  16. Terraska

    Czasem

    Czasem myslę, że to szczęście, Które widzę na Twej twarzy, Że to ciepło, ogień duszy Już dwa razy się nie zdarzy Czasem milczę, choć chcę krzyczeć, Jesteś ze mną, jesteś blisko Choć pozornie się uśmiecham Płacze we mnie czasem wszystko. Czas ucieka, przemijamy, Każda chwila biegnie sobie Szczęście miłe, lecz ulotne - Drugi raz nic już nie zrobię Stop zegarom, zgasić swiatla W równoległej tej przestrzeni Niech mój ogród, wbrew naturze Nawet w zimie się zieleni Niech się drzewa uginają Pod ciężarem wielkim liści Chociaż tam, w moim ogrodzie Sen cudowny mi się ziści Sen o rzece, co dwa razy Wejść do wody mi pozwala O tych wspólnych, pięknych chwilach Które zatrzymamy zaraz “Trwaj ta chwilo”, powiesz tylko Ja uśmiechnę się ospale I, wbrew prawom przemijania, Pójdę z Tobą wstecz, nie dalej
  17. tańczę szczęśliwa bo głupia mówię tajemniczo bo asekuracyjnie uśmiech tylko mój prawdziwy bo jego nigdy nie dość bo jego się nie wstydzę więc dzień dobry i dziękuję
  18. Weź teraz oddech i wyciągnij ręce- Pewne, spokojne, posłuszne ci w pełni. Co im rozkażesz to ich ruch wypełni. Spójrz na te dłonie. Czy trzeba ci więcej? Następny oddech. Słyszałeś w piosence Parę słów rzewnych o minionych latach O czasach przyszłych, wieczystych zaświatach. Masz dzień dzisiejszy. Czy trzeba ci więcej? Wydech i oddech, lecz zawsze w udręce Zawsze w obawie topora nad głową Gasnącej świecy nad mogiłą nową! Wszak teraz żyjesz. Czy trzeba ci więcej? Z oddechu w oddech. Z przeszłości uciekasz, Zmierzasz do jutra. Ty. Wędrowiec boży. Z chlebem powszednim wśród dzikich bezdroży. Ten oddech. Chwila. Ponadto nic nie masz.
  19. Gdzie twe szczęście, No gdzie się podziało? Gdzie ten błysk w oku, Który dawał nadzieje? Czy ty ją straciłaś, Czyżby pochowałaś? Czyli pomściłaś ten ból, Zadany przez cios? Nosisz zapewne ciężar wielki, Lecz nie słychać ani jednej stęki. Inni sapią, błagają o litość, A tobie nawet nie dość.
  20. Ten dzień zaczął się tak jak wszystkie ostatnio. Brak motywacji do nauki. Brak motywacji do wstania z łóżka. Brak motywacji do życia. Bez zbędnej dramaturgii i powodu. Tak po prostu. Wszystko wydawało się takie nijakie i niespecjalnie chciało jej się nawet zadawać pytania o sens czegokolwiek. No i jeszcze to jebane kolano bolało… Nie było jej ani smutno, ani ciężko. W zasadzie nie wiedziała, jak jej było. Nie miała siły się nad tym zastanawiać. W takich momentach bardzo zazdrościła ludziom, którzy posiadali coś takiego jak poranna rutyna. Ona nie miała. Nie wybrała tego stylu bycia, tak samo, jak nie wybrała swojej osobowości. Była lekkim duchem i każdy dzień wyglądał trochę inaczej. Nawet jeśli coś planowała to nie na dłużej niż tydzień. Dzięki temu mogła się codziennie sama zaskakiwać, ale kiedy od czasu do czasu zabrakło jej „nigdy niekończącej się energii” to po prostu czuła, że równie dobrze mogłaby po prostu nie żyć. Wzięła zimny poranny prysznic w akcie rozpaczliwej próby pobudzenia się do zrobienia CZEGOKOLWIEK. Niespecjalnie zadziałało. Teraz było jej po prostu zimno i niezbyt przyjemnie. Weszła na instagrama w poszukiwaniu jakiejś motywacji. Jedyne co znalazła to infantylny filmik swojej koleżanki, którego cel był jej obcy. Przedstawiał ją i jej ciężarną siostrę tańczące (a przynajmniej taki chyba był zamiar) jak na pierwszym lepszym tiktoku. #aunttobe #dance #dancers #egurrola #... Nawet nie wiedziała, czy ją to bardziej bawi, czy żenuje, ale wiedziała, kto jeszcze będzie miał taki sam wewnętrzny dylemat – wysłała link swojej siostrze. Reakcja była taka, jak się spodziewała. Wymieniły kilka sarkastycznych komentarzy i to trochę dodało jej energii. Zeszła na dół pomóc przy śniadaniu rodzicom. Zjedli rozmawiając o planach na ten dzień. Miała posprzątać salon i kuchnię, bo oczekiwali gościa – znajomej mamy. Każda rozmowa ją troszeczkę naładowywała, ale nie tak jak by tego chciała. Zostali jeszcze chwilę razem przy stole, żeby wypić kawę. Niespodziewanie siostra wysłała wiadomość: - Jesteście wszyscy razem? - Yup Po chwili usłyszała charakterystyczny dzwonek skype’a. No tak, przecież podpisywali wczoraj z mężem umowę o mieszkanie. Pewnie chcą opowiedzieć tacie, jak wszystko przebiegło i troszkę poplotkować. Ta kwarantanna w końcu nie służy nikomu. Sięgnęła po laptopa, odpowiednio go ustawiła i odebrała połączenie. Od razu się wyszczerzyła widząc twarze siostry i szwagra. Ich związek był dla niej definicją miłości i marzyła, żeby kiedyś być w podobnym. Kochała ich całym sercem, ale bez zazdrości. Wyglądali na podekscytowanych. No jasne, że byli podekscytowani! Za jakieś siedem miesięcy będą się wprowadzać do świeżutkiego, ładnego mieszkanka. Gadali przez chwilę wszyscy w piątkę – ona, siostra, szwagier, mama i tata. Młodzi w końcu zeszli na temat umowy, mieszkania i przyszłości. Wszystko tak jakby się można tego spodziewać. Tylko szwagier nagle wypalił: - No… i nawet znaleźliśmy nowego lokatora do mieszkania. Na chwilę zgłupiała. Nowego LOKATORA??? Przecież już mieszkają sami! Dlaczego mieliby nagle szukać lokatora do mieszkania, które miało być już podstawą do założenia rodziny?! Poczuła swoją opadającą szczękę, kiedy szwagier zza widocznego ekranu wyciągnął zdjęcia USG. Z trudem opanowała pierwszą falę euforii. Spojrzała badawczo na siostrę. Ona z kolei obserwowała swoją rodzinę z niepewnością. Na jej twarzy wypisane było napięcie zmieszane ze szczęściem. Jak zwykle, przy silnych emocjach, jej oczy zwilgotniały. Zorientowała się, że siedzi z otwartą buzią, więc ją zamknęła. Nie zarejestrowała tego, co się działo dalej. Widziała tylko, że jej siostra jest szczęśliwa i to jej wystarczyło. Młodzi nie starali się o dziecko. Ba! Oboje pochodzili z raczej mało płodnych rodzin, a do tego dodatkowo się zabezpieczali! A mimo to oboje tryskali taką ożywczą energią. Byli gotowi. No i wiesz – teraz siostra zwróciła się do niej - jeżeli wszystko pójdzie dobrze, to będziesz odjazdową matką chrzestną. Poczuła, że zaraz jej serce nie wytrzyma tego wyróżnienia. Zasłoniła twarz dłońmi, żeby nie widzieli jej emocji. To był taki niemy traktat. Oni udawali, że nie widzą – ona udawała, że nie płacze. Rozmawiali tak jeszcze przez pół godziny. Przyszli dziadkowie nie kryli podekscytowania, natomiast ona już myślała o tym, jak bardzo kocha tę małą fasolkę mimo, że jeszcze nawet nie była człowiekiem. Uśmiechnęła się o własnych myśli - Widocznie niektórym ta kwarantanna jednak służy! -Tylko wiecie. To dopiero szósty tydzień. Jeszcze nic nie wiadomo i nie chcemy nikomu więcej mówić. Zachowajcie to na razie dla siebie. Fuck. Jak ona miała sobie teraz z tymi emocjami poradzić nie mówiąc nikomu?! No chyba że…
  21. Sama jestem na tej ziemi Tak blisko a jednak daleko Od świata Bo kiedy już myślę Że walka wreszcie jest równa Nie jest. Już jestem szczęśliwa Już jestem dumna, jestem... Pełna Znów boli rozczarowanie Znowu czegoś brak w żołądku... Kwas I ta jedna osoba Daje ci codziennie powód Do wstania Ten jeden ktoś sprawia Że nawet chcesz przełknąć gorycz Samotności
  22. Szukając prawdy,zrozumienia i akceptacji, błądziłam wiele lat Próbując odnaleźć piękno,które skrywa w sobie świat Wierzyłam nieustannie w to,że gdzieś na szczycie góry Słońce przebije się przez czarne chmury Rzucając zza nich promienie nadzieji z ukrycia Oświetlając wyblaknięty sens mego życia Dryfując na swej tratwie utkanej z cierni Szukałam wyjścia z krainy cieni Niczym z pistoletem przylozonym do skroni Szukałam uparcie miłości z sercem na dłoni Życie pokierowalo nas ku sobie dzis mówiąc o miłości -mówię o Tobie W jednej osobie jesteś dla mnie wszystkim Psychologiem,oparciem,kimś bliskim Inspiracją,mentorem i nauczycielem Ojcem,kumplem i przyjacielem największym superbohaterem i siłą jedynym Bogiem i wiarą Bezcennym skarbem,który odmienił moje życie Złotą rybka ,dzięki której spełniam marzenia i stoję na szczycie Pierwszą prawdziwą miłością Największą pokusą i słabością Wciąż rosnącym pragnieniem Najskrytszych marzeń spełnieniem Powodem do dumy ,najpiękniejszą ozdobą Mądra, wyjątkową osobą Planem na resztę życia!
  23. Radości pełne i cierpienia objęte. Powalasz każdego a zarazem uskrzydlasz swym majestatem. Mroki i blaski przeplatają każdego człowieka. Chłostasz i zarazem leczysz los każdej istoty ludzkiej. Najcenniejszy skarb, jaki każdy z nas ma. Podwalinami owego skarbu są rozsądek i siła woli. W mrocznych okresach i słodkich chwilach, każdy pragnie odkryć Twe tajemnice. Choćbym zraniony był i pobity przez Ciebie, nie stracę wiary w Twe oblicze... życie.
  24. wiosna wszystko rozkwita przebija się i wznosi nad porażki i błędy słońce się uśmiecha a nawet gdy zajdzie mi i tak jest ciepło trzymasz mnie w swoich ramionach twój oddech na mej szyi uśmiechasz się promieniejesz i przychodzi lato a latem nawet ulewy dają ukojenie to nie ma znaczenia dopóki mamy siebie pozwólmy latu trwać dłużej unikajmy jesieni i zimy a może będziemy będziemy szczęśliwi
×
×
  • Dodaj nową pozycję...