Dzień słoneczny,
ławka z drewna,
idzie człowiek po chodniku,
choć to jakby po śmietniku
Wszędzie ludzie,
wszędzie gwar,
nikt już nie wie
nikt nie mówi
Nikt szacunku nie zna,
ni wdzięczności,
patrzą w ekran,
jak narkotyk
Wszędzie ludzie,
tacy sami,
różnią się telefonami
nikt już nie wie,
nikt nie mówi
krew wylana,
pot strząśnięty,
I po co się męczył żołnierz wyklęty?