Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'cyberpunk' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Wiersze debiutanckie
    • Wiersze gotowe
    • Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
  • Wiersze debiutanckie - inne
    • Fraszki i miniatury poetyckie
    • Limeryki
    • Palindromy
    • Satyra
    • Poezja śpiewana
    • Zabawy
  • Proza
    • Proza - opowiadania i nie tylko
    • Warsztat dla prozy
  • Konkursy
    • Konkursy literackie
  • Fora dyskusyjne
    • Hydepark
    • Forum dyskusyjne - ogólne
    • Forum dyskusyjne o poezja.org
  • Różne

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Znaleziono 8 wyników

  1. graphics CC0 Punkowa pamięć robocza Ubrana w glany behawioralnej muzy punk-rocker stoi jak wryty luminescentny up-konwersyjny stymulowany kreatywnie nanostrukturą krzemowej Euterpe podpiętej do portu jonowego pogo paszczowy aparat mowy migreną komunikacji! jakże mozolnie i ciężko w screamo i na blastach przedzierać się przez kable światłowodów Natywny inercyjny sen... Kiedy ona uwielbia być jego clout chaser pod wiązką LEDową światło naprzemiennie ukrywa oraz materializuje obiekty stroboskopami podświetla i dotlenia mózg w projekcji holografów ogromny ploter laserowy w źrenicy fleszotwórczej wypala kwanty sceny i fan zony a światłoczułe intro iskrzy z palca fotoaktywnym plektronem Silne elektrowstrząsy na basie Na skroniach czynnego intelektu teraz elektryczna Euterpe napina gryf struno-krypto-trzasków na włóknach aksonów w absorpcji światła taktyczne widmo ćmi kruszcem onirycznego bitu i blasku pokrętło amplifikatora w pulsacji słupków diodowych granica rezonansu powoli uwalnia ładunki elektryczne superjonowej reakcji Oto kulminacja gitary Tonacje - w parsekach - odlegle... w pisku morfologii ujemny współczynnik zza bariery dźwięku muska obwodową pierś w ćwiekach fotonowa aorta samicy buzuje jak czynny pulsar osierdzie pokutne jutowy worek serca następny gromki zmysł łomocze w żeliwne wrota łopatek krzemowa dożylna nuta ramoneski kołacze rytmem do taktu Dzika muza otwiera mistyczny wymiar Egzaminuje szarpidruta punk-rocka w ten czas usłyszysz frezarkę CNC w fablabie dźwięków decybel to artysta mejkerski kontrast przesterów ożywia silikonową fembotkę pod sceną interdyscyplinarny muzyk uaktywnia jej beta rozruch poprzez praktyczną interakcje finalny elektro-sampel podfalowy punkowy fonem... Akordem karmi gitarę fendera Dogrzewa mięśnie i wzmacniacze! – *Punks Not Dead *fantasmagoria sceniczna
  2. graphics CC0 gradacja mruży ciało księżnej bibelotów jej imitacja w odcieniu rzemiosła efemeryda z retuszu i destylacji z wrażeń optycznych tu nie pomogą niebieskie kwiatki anemonu ustawione na stole jak katafalk wszystko jest plasterkiem miodu zegar z kurantem wybija dwudziestą mimesis opada kroplą kruchej natury w złocienie i tapety w kilimy huculskie jacyś mężczyźni podróżują w jamistym oddechu a styl i otoczenie zieje w otchłań mahoniu makieta to epicka oderwana od marzeń w garderobie dizajnu lub werset gnomiczny uszyty z maksym i aforyzmów od Skamandra lub z techno Cocktail Clubów kolejnych przygodnych kolesiów dopartych do ściany pod działaniem pulsarycznych stroboskopów spojrzenie od Zofii Stryjeńskiej powabne zalotne na gałce oka z wyoblonym kubizmem pod wysoki połysk spoglądam więc nieco senniej na wazon Furstenberga w kolorze écru a księżna tli się w zamian z inkrustacji z mosiądzu lub miedzi sumienie ma falliczne i płynne w kokilach pożądliwości choć w kącie pod różą z aluminium zakrzepła krew na podpasce pamięta obrazy Tamary Łempickiej francuski romans w angielskim dialekcie w kulturze dworskiej dopieszcza tajnej miłości mit zapala klimat abażur wypuszcza światło przez tekstylną pończochę w popiele zasypane gruszki luki pamięci w plastyce silikonów ambasady języka Dada opowiadają mi nonsensy w tym kabarecie Voltaire jej nihilizm jest sztuką kolażu aranżuje mnie syntaktycznie jest formą znaków implikujących w treść mojego hoodie z kapturem czyli – hip hop'owego absurdu który klasą nie pasuje tu do niczego już wiem jej porcelanowa natura to dramatyczny monolog jabłko pokusy podane na graniastej dłoni w zasadzie samej sobie zbyt długi wiersz narracyjny jak kartki kalendarza w czekoladowej trufli w tej bajce carpe diem co za sen.... pod oknem zielone bugatti świruje do mnie lubieżnym pawim okiem hi- men! --
  3. graphics CC0 pierwszy android w Akademii pana Kleksa– to robot Adolf maszyna dyszy pęka w mozole człowiek nie stoi już na cokole bractwo metalu szarpiące kości nie ma dla ciała żadnej litości maszyna zieje – człowiek oddycha ona zarazę w człowieka wpycha ruchliwa masa zębatych kółek odpady wiórów wkłada do półek cokół telepie – myśl ma – na bakier słychać sekundnik w jej cyferblacie szumi i skrzypi trzeszczy i strzępi strzępy pakuje w ten dziób swój – sępi rzęzi – rotuje – piszczy i wyje chociaż fundament do cna w niej gnije skruszy – przemieli – zdepcze i zbełta ze smarem zmiesza wstrząśnie w uszczelkach w końcu wypluje to ścierwo brudne wyżęte – wzdęte – ciepłe – paskudne odstawia na bok wraca do pracy nie śpi – nie żyje – nie żąda płacy a człowiek patrzy bielmo na oczach taka dokładna taka urocza? jak upodobnić się do tej zmory? w tle – kompilacje – mózgowej kory układ scalony z ludzkich ambicji wojennych działań – kill-ekspedycji ludzki okupant chwyta karabin przemierza fronty – morduje – grabi przeklęte będzie jego imię… sam – nie dorówna nigdy maszynie! —
  4. graphics CC0 miasteczko Ingham udaje fikcyjne Gotham City wpatrzeni w niebo Aborygeni Warakamai za siódmą plantacją trzciny cukrowej wypatrują Batmana – to praca na akord – za miastem codziennie kolejny Korkoro podlega rytualnej skaryfikacji wytrawione plecy w numerologii nietoperza czerwone znamię hordy Ikelbara – wypalone żelazem na peryferiach szkaradne ssaki skręcają w boczne alejki gdzie Batman walczący ze zbirami rzucał ochłapy dzikim psom gerolo w blasku księżyca jak ćwiek cyberpunk'u ulice w fekaliach upaćkane żarłocznym zgryzem nietoperzy od skrzydeł uporczywy hałas i walki skrzydlatych crossoverów cykliczny cataclysm w czaszce upiornych ultradźwięków uderza w Queensland – jak gang czarnej ręki – *w 2020 roku - australijskie miasto Ingham opanowała liczna populacja nietoperzy
  5. (świat sprzed i po millennium - szczere rozmowy z Uniwersytetów 1go Wieku) graphics CC0 na stroboskopach judaszy uwieszone cichodajki spółdzielcze burze magnetyczne jak koronalne wyrzuty masy słońca rezonują w klatkach schodowych – czynszówa obok potęgi zapachów podsmażonej cebuli zgrillowanego ptactwa na ruszcie konsumpcji trzyminutowy test odsłuchu on line – tyle potrzeba by przejść przez czyściec pięter i dotrzeć do sterylnego raju – a potem splunąć tytoniowym płucem sąsiada z parteru przez okno prosto na chodnik pod blokhauzem – tyle z waszego życia subkulturowi blokersi obowiązkowe wpasowanie się w każdą tkankę upierdliwej społeczności gdy płynie i szumi czyjś obcy ustrój w kanały z wyższych jeszcze poziomów współsomatycznego zameldowania którym najbliżej do nieba po odległości w latach świetlnych pułapu – lub centymetrach rozporka kozaków od napalonej bezy tuż pod stropem z wyuczonych jej wrzasków – w [co]nocnym technoparty – *z wyznań blokersa – codzienna mozolna droga ziomka po schodach na któreś tam piętro pod okiem analitycznym sąsiadów.
  6. Tomasz Kucina

    Ntambo

    graphics CC0 białe miasto Fulanów, w przeskoku przez jezdnię zabieram ze sobą zebrę, powietrze dziwnie pachnie emalią poczuć nozdrza, obudzić w sobie zirytowane zwierzę, zurbanizowanym rykiem syren dotykam ludzkiego zgiełku, surowe miasto nieujarzmionych klaksonów gotują ściekowych kratek czeluście, nieokiełznane, w jeansowych nogawkach słychać kreci bulgot reakcji to rozkład miejskiego mięsa, czarna zelówka zawłaszcza białe pasma bruzd, konfiguracja promieni, droga z wybroczyn asfaltu, w tym rozbełtaniu absmaku urzeka selektywny krajobraz jak tryb rozkazujący lustrzanej architektury na szybie szklanego chłodnego miasta, żyję z nią, żyję w niej, kraina niepowściągliwych przestrzeni, moja introwertyczny przyśpieszacz kroków taktometr szybkiego instynktu ingerencja śladem stopy w pasiaste muldy przejścia które odtąd grozi naszym trójwymiarem wymyślam industrialne słowa, podróżując w pozorach municypalnej jaźni, gdy bezustannie czegoś szukam, z naprzeciwka idzie zawsze ten sam czarny człowiek, na mój widok z przekąsu wywinął siną ust oponę, zawsze go rozumiałem robimy żółwia, stukamy w ramię, lecz nie zaproszę do domu może opętać mi żonę --
  7. Tomasz Kucina

    Tylko beton

    graphics CC0 Betonowe usta w betonowych domach Pożerają ludzi wracających z pracy Zaczytani ludzie w tych kamiennych tonach Stają się posągiem z cementowej masy Betonowe oczy kratą zastawione Pokazują ludziom beton innych domów Betonowe dzieci całkiem zarażone Betonowym sercem prosto z rąk demonów Betonowa masa pełza pod nogami Żeby ludzie chcieli chodzić po betonie Człowiek swoje czyste – piękne serce rani Ufa bezgranicznie betonu mamonie Betonowy anioł w betonowych butach Betonowe domy chroni w Bożej masce Ludzie całkiem mali z betonu w mamutach Dręczą jedni drugich w betonowej łasce Betonowa wiara w betonowe jutro Każe się wyrzekać zdrowego sumienia Ludzie wciąż zerkają w betonowe lustro Między nimi rośnie mur urzeczowienia — bonus: video music via: My Riot"Sen" przez: #YouTube
  8. Vatt

    Mali

    Mali kiedy byliśmy mali ponoć bawiliśmy się skacząc po jeziorach zimna woda opływała parujące stopy skóra nasiąkała kryształowym zimnem jeden z nas był tak silny że wyciągał światła rozpuszczone pod powierzchnią i skręcał z nich wianki czerwone od mrozu palce wiązały warkocze włókna miękko mruczały plotąc się ze sobą potem uśmiechał się i wkładał je nam na na głowy korony nieznanych królestw a my szliśmy dalej przez chłodną mgłę miękko stawiając kroki na ośnieżonych polach przynajmniej tak każe pamiętać zmęczona głowa na skroniach błyszczy tłusta nafta ostatnio wątpię czy mali chłopcy mogą zmieniać bieg promieni świetlnych może zgorzkniałem zbyt długo wdychałem oddechy ludzi którzy tego nie potrafią teraz myślę to musiała być prawda czemu? bo słyszałem że jest piękno na świecie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...