Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

mars

Użytkownicy
  • Postów

    231
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez mars

  1. mury Kotoru wzdłuż bocznej szyby - brama połyka takich jak my wyznawców przeszłości, a targ rybny wypluwa. Komitet powitalny kotów, schody, schody do cerkwi wczepionej pazurami w czarne góry tortury suchym kranem z wodą. Kobiety piją wino wybieramy drogę cieniową pod pręgierz. Zbogom tu wszystkie liczby zaczynają rosnąć - wznosimy się spiralnie ponad czerwoną kreskę silnika; plama między mostkiem a klatką powiększa się - zmywam potem grzech beztroski. Przepuszczamy autokar z potępionymi (może to tylko turyści), z wysokości ptaków zatrzymuję słońce, przelewam dłońmi zatokę... "czy to już niebo?" czyściec, 'miałaś ochotę zapłakać, ale ci przerwałem' obłoki bez barierek to lekkie drżenie zawieszenia; marzę o arbuzie nadjedzonym przez pszczoły. Może właśnie tam w dole był cel podróży? Zwodniczy błękit wysusza języki i zasiewa ciszę między nami; Kotor po zachodzie odpowiada pustką, zatoką snów, klepsydrą
  2. Dzięki Nata za czytanie, na poezja.org publikuję sporadycznie i nie komentuję, bo raczej udzielam się na [spam - proszę nie łamać regulaminu forum] ;-) Tam się dzieje na bieżąco...
  3. cezary, Lilka, miło, że czytacie;-)
  4. mój żółw-naukowiec - cichy spadek po kominiarzu zaczął w końcu doganiać cień; potem skręcił kark badając ze stołu prawo powszechnego ciążenia na wszelki wypadek noszę w portfelu grupę krwi rano pielęgnuję światłem swój nieśmiertelny cień jedynie kotka skutecznie omija mokre plamy szuka guzika, za który może się złapać w przypadku gdy człowiek przetnie jezdnię pomiędzy jestem a byłem może w razie potrzeby przestanę nakręcać zegary
  5. noc przygarnia tych ze światowstrętem. świt to pora, gdy barmanka nie przynosi już szklanki do piwa; nerwowo obgryza paznokcie wszystko schłodzone, że prawie nie zauważam płaczącej dziewczyny - węgiel spływa jej z oczu pilne błądzenie kciuka po książce adresowej trzeba już wymruczeć ułamek pożegnania. czas w końcu zapłacić - sięgam po portfel do kieszeni bezwiednie robię znak krzyża do połowy. po co nadzieja jak kreska światła wpadającego przez uchylone drzwi do dziecięcego pokoju otwieram noc na oścież. takich kresek już nie ma
  6. Sylwester, Lilka, bardzo dziękuję za pochylenie się nad tekstem; Lilko, miło mi ;-)
  7. noc przygarnia tych ze światowstrętem. świt to pora, gdy barmanka nie przynosi już szklanki do piwa; nerwowo obgryza paznokcie wszystko schłodzone, że prawie nie zauważam płaczącej dziewczyny - węgiel spływa jej z oczu pilne błądzenie kciuka po książce adresowej trzeba już wymruczeć ułamek pożegnania. czas w końcu zapłacić - sięgam po portfel do kieszeni bezwiednie robię znak krzyża do połowy. po co nadzieja jak kreska światła wpadającego przez uchylone drzwi do dziecięcego pokoju otwieram noc na oścież. takich kresek już nie ma
  8. między bankiem a kościołem jest taki bar mleczny tam stara władkowa pierogi lepi potem w domu różaniec podobno sprzedaje za bezcen swoje papilarne linie
  9. Dziękuję wszystkim za miłe komentarze. Sylwestrze, trafiłeś z Pieśnią - wzorowałem się ;-) Ogólnie lubię klimaty wypraw krzyżowych.
  10. nie sprawdzam, co wyświetlają za oknem ponoć ostatnio lasy straciły gwarancję góry w amoku zrzuciły zbędne balasty pogoda nie rozpieszczała nawet przeciągi mówią, że jak wieje, to się ktoś powiesił tylko wtedy, gdy kotu śni się pełna miska analizuję uprawę grudek ziemi w doniczce chcę spełnić marzenie z kartki na lodówce i zobaczyć, co się dzieje za drzwiami - tam trupy prowadzą auta. trupy mordują wiem - wtedy anioł nie przybywa na czas z powodu wolnych sobót i przejedzenia nie sprawdzam, co wyświetlają za oknem
  11. gdy już zakończymy wieczorne modlitwy bądź mi przyjaciółką i siostrą, miła moja poczujmy oddech piasków Antiochii bądź mi chlebem powszednim wieżą z kości słoniowej, arką niech poruszy się ziemia na czas pokoju a gdy już będzie trzeba zabiorę cię w sobotę za miasto uzbieram bukiet polnych grzechów w zamian usłyszę hosannę dnia będziesz mi niewierną, dobrą
  12. ...wtedy mam sen przenoszący do Moskwy stakanów przepełnionych wieczorną inwencją "To wódka? - słabym głosem za­pytała(...). Na li­tość boską, królo­wo - zachry­piał - - czy ośmieliłbym się na­lać da­mie wódki? To czys­ty spirytus." Bułhakow przemilcza pewne sprawy na mojej półce z książkami niewinnego Fluszkę przerabia na Behemota czasem milczenie to zdawkowy gambit 'śpiew paru broszur o rozdartych grzbietach przewrócone domino, głębokie pozy w ramkach z amnezją, pobladła kawa na wykończeniu samotność pióra ze stalinówką w suchej aorcie blaszane wspomnienia wieży Eiffla zamiast mumii gołębia z Sacré-Coeur; to okiennica' nienaganny froteryzm ogona w kształcie znaku zapytania o najbliższą miskę z miłością dziecięcy miauk przemilczam strategicznie na zmęczonej już szachownicy. szach... sza tak genialne ruchy mistrza, że nie widzę mata od dłuższego czasu. pozostaje wracać po śladach nieprzemyślanej pasty do zębów
  13. Od Usług Pogrzebowych "CIERŃ", klnąc pieski żywot pod niebiosa, pędzi (zwłokami zwieńczyć dzień), skuterem marki "Osa". Krawiecki metr na trumny wkład powiewa jak proporzec; w śniegu zawiły rzeźbi ślad, bo ślisko jest na dworze. Wprawdzie pijacki morzy sen, zanikł też szept anioła stróża... Byle nie zdążył przed nim ten z Usług Pogrzebowych "RÓŻA".
  14. Coś mi się zdaje, że masz rację 3Tamar :-) Dzięki
  15. płynnie monitoruję swoje kolory i awatary przetwarzam czerń na kota pod stołem zamyślony but, okruchy sprzed lat czasem skrapla się błysk w oku gdy zmieszać chłód z ciepłem bujanego fotela brakuje mi progu odporności na zielone wspomnienia domu nad rzeką w lesie poranne skrzypienia zawiasów drzew czerń pozostaje niewzruszona na róż kaskadowo przelewam do wewnątrz podstawowe pierwiastki i staję się związkiem upadek po upadku. przy ostatniej stacji tworzą ze mnie nadistotę z wypaloną czułością co uległa konserwacji w dużym procencie która kolory zastępuje mocnym uderzeniem wtedy widzę mój szklany dom przez dno
  16. opowieści o tym że tanie zamienniki części do stróżów mają generalnie taką samą lotność jak oryginalne a klienci firmamentu nie powinni domagać się drogich oryginałów od swojego patrona traktujmy jako bajki dla niezorientowanych to nie jest tak, że skrzydło to zlepek piór i każdy potrafi je wyczesać i namaścić tak samo historyjki diabłów o tym jak bardzo części potrafią nie pasować do anioła to nic nowego natomiast znalezienie dowodów na taki stan rzeczy - - oto jest prawdziwe powołanie
  17. przaśne murale to uwspółcześnione akty w antraktach chińska podróbka racji stanu przełyka na uspokojenie platerowany sok z brzozy, bo promocja profanacji. pro forma wartość opałowa wierzby bije na łeb korę azyl zaludnionego akwarium z wyszynkiem wędrujemy po paciorkach dopóki w butli nie skończy się tlen. z tym upadkiem to grawitacja nie ma nic wspólnego. czasem blacha poddawana jest procesowi rozgoryczenia mój aniele boży, jaja sobie robią z pisarstwa taka wersja ściółkowa norwida. szopen odgarnia witki z czoła: za chwilę okaże się, że trójkąt bermudzki to kwadrat, a jezus chrystus to zawodnik ligi meksykańskiej. często z rana przedstawiamy się swojej świadomości orient exspress omija naszą stację, bo to przecież prawie jak sen jest (...)
  18. Zakamarki szuflad nasiąkłych lawendą tęsknota za ściętymi włosami pożarcie przez lustro wwierca się w mózgowie jesteśmy przemijającym błyskiem 'skąd to w człowieku tyle desperacji by zachwycić się starym błękitem podkową - siostrą zdartego proporca samotnym kornikiem więzionym w ramie' gdy fryzjer znika w kryształowym blasku zaczyna drążyć podejrzenie, że ktoś tu majstruje przy minutach dniach strzykot nożyczek stawia cię na baczność jak naczelnik poczty lub rzeczpospolitej zwiedzam ją z potulnie ściszoną magnezją następny w kolejce to zegarmistrz światła nakręcony.
  19. Au, Mariusz, dzięki za czytanie i plusy ;-)
  20. DZięki Mirosławie za pozytyw.
  21. okazuje się, że albumy też giną zostaje herbata do odgrzania pamięci pech chce, że wojna za wojną wojna trudno tu nawet mówić o gniciu zwłok coś jak mgła unoszą się w pamięci miasta wąsy gdzieś wsiąkły w błoto przemarszu wraz z domem spłonęły kapelusze marcelina i jej dzieci to już dorosłe anioły gienek z medalem od francjozefa przetopiony wybuchem jakiejś cholery czasem słychać skrzypienie lustra upadek książki lub piosenkę sowy ktoś wnosi herbatę
  22. ten widok mnie wcześniej wypatrzył przyciągnął, nałożył świeże okulary dopiero budzi się pomysł na brzask zjawisko aha, powietrze bez echa (później dokończę sen o tym, jak niebieski kot na pierwszej linii frontu goni zdradzieckie szczury z okopów przegryza gardło białej myszy göring) zobaczyć nowe życie wcześnie rano gdy martwo leżą ci, co wstaną później śpieszno, by pobyć świadomym zanim ten widok przepali mi się na szkłach
  23. Cezary, Devil, dzięki za pochylenie się nad tekstem ;-)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...