-
Postów
231 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez mars
-
Gość do kelnera w mieście Ćmielów: „Cóż to za ciecz jest, przyjacielu?!” Na to ten mu odrzecze, znając wszystkich dań ciecze: „To jest rosół, mój drogi, z kur wielu!”
-
Braki pomysłu na pisanie można zawsze zwalczyć setką... A na razie powalcz z interpunkcją ;-)
-
Pamiętam, jakby to było wiek temu, że dzieci w socjalizmie nie znały smartfonów, włatców móch i seksu analnego. Za to od małego… tfu, od maleńkości były przyuczane do wielkich ról społecznych, które czekały w życiowej perspektywie. Służyły do tego celu zestawy do samodzielnej realizacji, jak chociażby MAŁY BUDOWNICZY. W zaciszu czterech kątów M-2 przebiegała rozbudowa socjalistycznej ojczyzny, za pomocą drewnianych klocków i mini-wielkiej płyty. Marzeniem był jednak MAŁY MODELARZ. Każdego domorosłego „inżyniera” wbijało w zachwyt parę listewek z balsy. Wystarczyło, by ojciec przy ladzie składnicy harcerskiej wypowiedział magiczne „da pani tego małego w pudełku”, a sny znajdowały spełnienie. Był to początek wielkiej przygody ze środkami transportu (najczęściej wojennego), by w przyszłości pomagać w doborze naturalnym populacji i eliminować jednostki nie przyswajające przepisów Kodeksu Ruchu Drogowego z racji intelektualnego zubożenia. Był też MAŁY ELEKTRYK. W pudełku znajdowały się: śrubokręt, druciki, żaróweczka i bateria 3R12 – misternie i konsekwentnie dokonywała się elektryfikacja miast i wsi plus stoczni. Być może były też inne zestawy – coś, jak MAŁY ZŁODZIEJ lub MAŁY POLITYK, ale szły na pniu, pozyskiwane spod lady przez zapobiegliwe matki swoich synów. Ale ad rem, jak mawiali starożytni Rosjanie. Miało być o MAŁYM LITERACIE, a wyszło jak zwykle. Zestaw produkcji krajowej do samodzielnego klecenia poezji. W tym pakiecie producent umieścił: kartkę i długopis, torebkę kawy plujki, piersiówkę i biblię. Instrukcja obsługi wspomina o solidnym przygotowaniu się na spotkanie z poezją. Najważniejsze to wypoczęcie, odtrucie myśli, wyluzowanie i posiadanie wszystkiego w dupie, żeby nie mieć tego na głowie. Przystępując do realizacji zestawu należy: ułożyć kartkę na płaskiej powierzchni (może być podłoga, chociaż stół nadaje się do tego doskonale), ująć długopis w prawą dłoń, pomiędzy kciuk i palec wskazujący z podpórką na palcu środkowym, skierować właściwy koniec długopisu na kartkę i docisnąć. Poruszać końcem z kulką według krzywych, zgodnie z przebiegiem poznanych liter. Jeśli są problemy z ruszeniem z kopyta – pociągnąć z piersiówki. Dla bardziej upartych pozostaje zaparzenie kawy i próby nocne. Gdy brak jakichkolwiek dokonań, przechodzimy do biblii, bo czytanie pozwala przypomnieć sobie słowa (w tym przypadku podstawowego tysiąca). Nie czytamy cudzych wypocin znaczy się wierszy, bo to głupoty i w Ciemnogrodzie jest to wręcz passe. Gdy pismo święte nie wniesie nic nowego w zasób słownictwa, niedoszły literat może już tylko zakupić samodzielny zestaw MAŁY MAŁY, dedykowany miłośnikom zabawy ptaszkiem. Zwolenników takiej rozrywki, którzy wcześniej zużyli komplety MAŁEGO POLITYKA, można spotkać w pierwszych ławach poselskich (mają wyjątkowo duże wory pod oczami) i zagadnąć o szczegóły. Jeśli ktoś zapytałby, czy możliwe jest nabycie zestawu MAŁY FRAJER, to Szanowny Czytelniku już go posiadasz i realizujesz z momentem podpisania się krzyżykiem na karcie wyborczej. Niech ci służy długo i bezkompromisowo… Już słychać, jak wołasz „że to skandal, że świństwo, że obraza”! Twoje prawo – ja zaś mam to wszystko osobiście w MAŁYM POWAŻANIU.
-
dwanaście trupów w rodzinie plus służąca
mars odpowiedział(a) na mars utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
uzupełniłem o zdjęcie -
Zawód: poeta/poetka (*potrzebne skreślić)
mars odpowiedział(a) na mars utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
@Somalija nie wiem, czy byś przełknął to, co ugotuję -
Pewien Włoch o nazwisku Moretti miał samochód długi jak spaghetti. Gdy ruszył na wyścigi i już do mety przybył, jego tył był na starcie, niestetti!
-
@Rafał Hille oczywiście, od 9 lat
-
oto ja, car płytkiego komentarza apostata jedynej prawdy o suchej nitce intelektualny wieprz z korytem do popisu zmiłuję się nad wami oto ja, stały bywalec barów mlecznych który na pytanie menela „czy będzie pan jeszcze jadł” odpowiadam - bierzcie i jedzcie oto ja, wielki mistrz na budowie regularnie gwałcący worki z cementem mam w sobie coś, gdy przekraczam plan niedzielnego czynu – zmiłuję się nad wami oto ja, madonna monopolowego społem bogu ducha winna kurewka, której serce pęka na siedem połówek na widok małego kotka zmiłuję się nad wami oto ja, domorosły astronom wpływający na suchego przestwór oceanu z meduzą na talerzu i lornetą w "jubileuszowej" zmiłuję się nad wami oto ja, syn cieśli z ziemi miodem płynącej tej ziemi, a może syn kamieniarza, zecera na zasiłku nie daruję wam tego oto ja, rysunek naskalny, wtopiony w opokę projektant wykałaczki i kroju rachitycznej czcionki bez wyrazu czekający z drżeniem na noc
-
widziałem, ale nie uwierzyłem
mars odpowiedział(a) na mars utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
@Stary_Kredens odejście do własnych myśli/rozumu, a nie tkwienie w cudzych -
@Rafał Hille banalny śnieg nabiera nowego wymiaru
-
Zawód: poeta/poetka (*potrzebne skreślić)
mars opublikował(a) utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
To nie jest tak, że powiesz sobie „jestem poetą” i stajesz się nim niejako ‘z automatu’. W celu uzyskania statusu prawdziwego poety należy zadbać o to, by uzyskać… niezadbaną cerę – chodzi o wyzwania typu: bladość, suchość, pomarszczenie. Najlepiej, jakby się jeszcze przypałętała jakaś gruźlica, to cierpienie dodałoby szlachetności. W ogólnym mniemaniu radość nie licuje z twarzą poety. Powinien być smutny i dawać temu wyraz przy byle okazji. Prawdziwemu poecie, gdy nie jest smutny, to nie jest do śmiechu – czuje się nieszczęśliwy i szuka powodu do radości czyli smutku w nadużywaniu napojów wyskokowych. Prawdziwy poeta nie może stronić od alkoholu, spożywanego w ilościach hurtowych, we własnym lub obcym towarzystwie. Gdy na imprezie poetyckiej zapada w alkoholowy letarg (być może twórczy), jedyna rzecz mogąca przywrócić go środowisku to słowa „Wiesiek, pijesz czy śpisz?!”. Atrybutem stroju prawdziwego poety jest szalik. Ale to nie może być ‘nie wiadomo jaki tam szalik’ – to musi być szalik niepowtarzalny. Najlepiej, gdyby to nie był szalik od początku z definicji, a coś, na co wcześniej wołali na przykład ‘rękaw’ lub ‘nogawka’. Ten szalik towarzyszy strojowi jesiennemu, jak i plażowemu. Gdy już czytelniku/słuchaczu [niepotrzebne skreślić] spełnisz warunki na prawdziwego poetę, to sami ludzie tak cię nazwą i wytkną palcami. Dobrze mieć wtedy na podorędziu zgrabną wierszowaną ripostę – niech wiedzą, chamy zbuntowane, że poeta, kurwa, to też człowiek. Bo prawdziwy poeta jest jak szewc, robiący klasyczne buty ze skóry na zamówienie, które sprawiają, że klient lekko wkładając w nie stopę, wypowiada magiczne „O, poeeezja!”. Temat nie zostałby wyczerpany i autora można by posądzić, słusznie zresztą, o bycie męską szowinistyczną świnią, gdyby nie wspomniał coś o… kobiecie. Jest coś takiego, jak poetka? Obawiam się, że na to pytanie nie odpowiedziałby nawet porucznik Columbo. Zapytany wujek Google odpowiedział 486000 razy, z tego trzeci wynik kwerendy to „morderczyni z Rakowisk”, i bądź tu mądry, i pisz wiersze. ‘Prawdziwa poetka’ – takie coś nie istnieje, nazwijmy ją więc umownie ‘kobietą piszącą’. Można nadziać się na kobietę piszącą, przemierzając odległości z naruszeniem przepisów o ruchu drogowym – taka kobieta pisze coś, pisze, a potem okazuje się, że to kartka z bloczka mandatowego. Dla przykładu kobieta domowa, zwana często niesłusznie ‘kurą’, skrobie coś pazurem i skrobie, by się później okazało, że to lista zakupów (bo na wieczór przychodzą Malinowscy z dziećmi). Lub taka przy okienku ZUSu – czekasz, bo przecież pisze, bo zajęta dytyrambem lub sonetem. I może się okazać, że gdybyś tak pochylił się bliżej, to zobaczysz, że wypełnia krzyżówkę. Z natury rzeczy, genetycznie i prozaicznie, kobieta nie ma czasu na pierdoły typu wiersze, gdyż jej życie układa się w konsekwentny i powtarzalny ciąg: kuchnia, serial, dzieci, serial, pralka, serial, mąż. Gdzie tu w tym wszystkim czas na twórczość literacką, czy nawet tylko na miniaturę o przypalonym garnku lub nowych zasłonach. Czy taką kobietę piszącą można wyłowić z tłumu identycznych istot? Owszem. Mamy do wyboru kobietę: samotną, pozornie samotną (ma chwilowo wszystko w dupie), zarobioną po uszy i typ „profesor Pawłowicz”. Jeżeli nie odróżnia ona szminki od błyszczyku, ‘końskiego ogona’ od ogona końskiego i posiada fryzurę obarczoną kilogramem łupieżu, to może to być ta ostatnia wersja. Czemu by nie zastosować czegoś, jak test na ‘prawdziwą księżniczkę’ – bierzemy ziarnko grochu i wkładamy w pościel. Prawdopodobnie jednak znajdzie groszek przy ścieleniu wyrka, który przełamie monotonię najbliższej zupy w myśl zasady „w mojej kuchni nic się nie marnuje”. A gdy już przygotuje drugie danie – kartofle i schabowy z kapustą zasmażaną, jej facet z pewnością zawoła „O, poeeezja!”. I to jest właśnie poetka. -
Pewien frywolny limeryk czcił część ciała na cztery litery i ona była wszędzie chwalona, zaś sam wiersz nie zrobił kariery.
-
Przysłowia są z życia
mars odpowiedział(a) na Starzec utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
jest afirmacja -
siedzący starzec na ławce oczy wpatrzone ponad głowami – fresk z sufitu u franciszkanów toż to nasz bóg, jestem tego tak pewien jak tego, że nie mam wiele do stracenia prawdopodobnie stwórca postanowił zajrzeć i zorientować się czy te siedem dni nie poszło na marne jest oto wśród przechodniów, patrzący ponad głowami jakby szukał kogoś bliskiego miałem go zapytać o wysyłanie na ludzi pasożytów umysłu czemu na tysiąc kroków jeden to wdepnięcie w gówno po co dawał ludziom tyle rozumu, aż zrozumieli, że nie istnieje dlaczego po przepiciu mam nieświeży oddech starzec popatrzył mi w oczy, jakby rozpoznał bliskiego nie jestem nim, bo i skąd pokrewieństwo trudno też mówić o jakiejkolwiek znajomości od lat po chwili rzekł: „sny powinny mieć większy rozmach, mój drogi” tak powiedział bóg, może byłem jedynym człowiekiem na świecie do którego przemówił po ludzku – poczułem się wybrańcem za takie coś warto nawet oddać życie, dać się ukrzyżować ale to jednak nie moja broszka dlatego odszedłem. i to było dobre
-
wszystkich świętych
mars odpowiedział(a) na Mariusz_Sukmanowski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Brylancik! Plus za oryginalność i pomysł na niesztampowe zaduszki ;-) -
[img]http://pics.tinypic.pl/i/00837/11mj0p39tsd5.jpg[/img]
-
Dzięki Ireno. Ja właściwie to zrezygnowałem z publikowania tutaj przez ten nieszczęsny edytor, który po prostu nie działa dobrze i jest irytujący... Pozdrawiam
-
Rzeki nie lubią sztucznych barier Pieniąc się nanoszą muł i zwłoki Wchłaniamy kamień mostu palcami Nie wierząc że to już tyle lat upłynęło Jak niewidomi czytamy go brajlem My wyznawcy 'tego co będzie' Wełtawa zmywa malowane lata Tak jakby wczoraj nie było czasu Nie było kanonady głodnych armat Nie było królów nie było bogów Wsłuchani w walca wysokiej częstości Przez chwilę światem rządzi bezdomny Grający na elektrycznych kieliszkach Z nieświadomą niczego wodą Dziura w głowie się rozrasta By pomieścić krzyk Nepomucena Wzywającego trójcę na daremno Na potrzeby przemarszu wojsk Rozpędzonych cząstek z CERN Twoich gorzkich od prawdy słów Na fali I'm begging you for mercy Przemknęło przez myśl "chyba Oszalałem" na jakieś trzy sekundy Więc prosto z mostu Karola Biegniemy do Lavki na piwo Z dobrą nowiną że boga już nie ma Rzeki nie znoszą sztucznych barier Pienią się żłobią po dnie jak ludzie
-
radio, kiełbasa i koparko-ładowarka
mars odpowiedział(a) na mars utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
stary prosiecki pracował w świniarni enterprise dojeżdżał ze dwadzieścia kilometrów rowerem cięcie rapyt piłowanie zębów wynoszenie gówien muzyka leciała z tranzystora gdy go przygniotła koparko-ładowarka marki volvo zajadle konsumował bułkę z kiełbasą rzeszowską smak tracił powoli jako miłośnik wędlin krajowych zdążył jeszcze usłyszeć holenderskie przepraszam stary prosiecki pracował w świniarni enterprise tak napisano w akcie zgonu w trzech egzemplarzach rower "ukraina" przekazano rodzinie z wdzięcznością w sumie to świnie też szykowały się do pogrzebu nie było orkiestry - muzyka leciała z tranzystora -
Dzięki, Hanno, za myśl.
-
gdy już krypa dobije do horyzontu chciałbym się zestarzeć na jesień najstosowniejsza pora na takie rzeczy spadają do kosza obumarłe listy zusu powiewy kpią ze zgarbionych drzew wciskając się dziurą w oknie. bez kitu jak palec, przykryty kraciastym pledem czekałbym z wózka inwalidzkiego aż czajnik mnie wygwizda. pecekówka ukradnie resztki forsy na totolotka chciałbym się zestarzeć na jesień
-
w poszukiwaniu ziarenek piasku
mars odpowiedział(a) na mars utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Mariusz, Nata, dziękuję za refleksje o treści. Podpowiem, że rzeczywiście wiersz jest 3-warstwowy, ale piekło, czyściec i niebo... Pozdrawiam -
ciotka Zyta znów wyśpiewuje arie
mars odpowiedział(a) na mars utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
u niej po staremu - kubek z herbatą w tym samym punkcie od lat oczy wbite gdzieś w côte d'azur Joleczka jakoś ostatnio nie pisze suche dłonie trzymają się chusteczki pytam lekarza uniesionymi brwiami tylko uśmiech z przekąsem cichy korytarz nabiera wody w usta