krowieńczak
Użytkownicy-
Postów
240 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez krowieńczak
-
Nie ma tytułu, za to ma tułów. Brak rąk i nóg, lecz: czapki z głów;)
krowieńczak odpowiedział(a) na krowieńczak utwór w Wiersze gotowe
Wiersz - inwalida, lecz też się przyda:) -
Nie ma tytułu, za to ma tułów. Brak rąk i nóg, lecz: czapki z głów;)
krowieńczak odpowiedział(a) na krowieńczak utwór w Wiersze gotowe
Mówię wam, spotkało mnie w życiu szczęście. W jednym, jedynym i tym samym dniu gołąb zabawił się ze mną w paintballa, potem spotkałam kominiarza i tak długo ściskałam guzik, aż dojrzałam okularnika. Okularnik miał zaparowane szybki i pomyślałam, że przydałyby mu się takie maleńkie wycieraczki, jak w samochodzie. Wiecie, że ojcem wycieraczek jest metronom? A mój metronom szalał jak wariat. I ten gołąb znów roztrzepotał mi się nad głową, a kot, czarny, jakby wyskoczył z komina, najspokojniej w świecie przebiegał mi w tym czasie drogę. I też okulary miau, choć głowy nie dam, bo całkiem straciłam. -
Z cyklu: "A teraz jestem poetą i wiersz sobie piszę"
krowieńczak odpowiedział(a) na krowieńczak utwór w Wiersze gotowe
Limeryki o Szczecinie Miał problem raz "Głosu" dziennikarz, Kupując na obiad paprykarz. "Na ten z Koszalina Aż cieknie mi ślina, Lecz po tym szczecińskim nie prykasz". Nauczyciel gimnazjum w Szczecinie Spytał uczniów, czym miasto ich słynie. - W nazwie swej - rzekły dzieci - Świńskie włosy ma Szczecin, Bo kosmate w nim rodzą się świnie. Widziałam cień orła na Błoniach, Gdy zdjęcie pstrykałam w lewkoniach. To papież Wojtyła, Co stoi na tyłach, Po prostu znów zrobił mnie w konia. -
Jakieś takie ćwierkające pomysły...coś z tym jeszcze zrobię, póki nie prysły zmysły;)
-
Cisza to jest śmierć. Zachwyt to jest śmierć. Kiedy trwasz w milczącym zachwycie, kiedy brakuje ci słów, kiedy wzruszenie każe ci wstrzymać oddech, żeby nie zdmuchnąć motyla, co usiadł na otwartej wardze i spogląda nieśmiało na motyla przycupniętego na kochanych powiekach. Kiedy wzruszenie każe ci trwać w bezruchu, bo mały, dziki kot pierwszy raz ociera się o Twoją dłoń, to jest śmierć. Kiedy zapominasz mrugać i przełykać, zastygasz, jak liść na drzewie w upalny dzień, a serce staje słupka jak zmieszany zając i słychać jak szeptem szumi twoja krew. To jest śmierć. Taka słodka, najsłodsza śmierć. Do niej, gołej, zleciały się wszystkie motyle. Jak maki łąkę obsiadły gęsią skórkę i ona, jak łąka, rumieni się nimi, a wiatr delikatnie wymiata spod stóp kruczoczarne pióra. Słodka, najsłodsza śmierć, kiedy na chwilę ustaje tykanie zegara. I bije tylko tkliwość i czułość.
-
Silence, I kill you! ;)
-
Sporo wyssałam z palca i z mlekiem matki. No, lubię ssać. Ale chętnie bym też coś przegryzła. Jakiś trudny orzech, czy coś. Swędzą mnie dziąsła, a życie do mnie: "możesz mnie ugryźć", "możesz mnie pocałować". I gryzaka daje, żeby mi ślina tak nie ciekła. Głupie. Trochę mnie martwi, że nie mam jeszcze dwóch siódemek, nie mówiąc już o zębach mądrości. Ale dostrzegłam wczoraj pierwszy siwy włos na swojej skroni i widok ów wzruszył mnie ogromnie, że chociaż na głowie sytuacja wygląda inaczej. Znaczy: jest nadzieja. Aha! Mam też kurze łapki. Tylko, że kura to się akurat niefajnie kojarzy.
-
To dobry wiersz. Nie mam żadnych "ale".
-
Kiedy pierwszy raz przeczytałam ten wiersz, b. mnie poruszył i dopiero wyruszył, a dziś wreszcie do mnie dotarł. Szkoda, że już nie zaglądasz na forum. Bardzo lubię Cię czytać. Tak bardzo, że wyczytuję Cię z innych forumowiczów. Oj, Sicza...
-
Zastanawiam się kto jest Polakiem, a kto polakiem..
-
Takich wierszy się boję, ale pomysł z wielką i małą literą "nie jest już polska dla Polaków" bardzo mi się podoba.
-
Jakiś taki byle jaki strzępek. Nawet graficznie.
-
Nie, nie. Nie "niestety". Tu kolokwializmy chronią przed patosem. I banały też potrzebne. W wierszu, jak w życiu. Musi być różnorodność i trochę jarmarku. Heh, tak sobie myślę, że "kolorowych jarmarków" znaczy "słodkiego, miłego życia", znaczy "powodzenia":))
-
Henryk, ale to dobre porównanie "wulgaryzmy, jak koronki". Szacuneczek:))
-
TAKI wybór i TYLE tego, że "nic jest nieźle zasłonięte". Taki wybór i tyle tego, że nic się nie wyróżnia. Nic na podmiocie nie robi wrażenia. Podmiot jest zmęczony. Może nie wie czego chce, a może nie chce już niczego, nic go już nie dziwi.. Będziemy się turlać i kulać i rolować razem jak dwie rolki plasteliny. Żółtej i brązowej. Aż stopimy się w bezbarwną masę...i to nas wyróżni na tle wszechpanującej kolorowizny..
-
Berenika, uspokój się.
-
O rany...o rify, o feniksy..no tak, no nie inaczej, Psia Jego Mość!!!!! Aaaaaa!!!
-
Na początku myślałam, że to wiersz o pękających hemoroidach, ale teraz myślę, że chyba nie...Ja przepraszam, że tak..:)
-
Cudowne "minimalistyczne banały". Uwielbiam:)))
-
Tak mi przyszło teraz..: Sporo wyssałam z palca i z mlekiem matki. No, lubię ssać. Ale chętnie bym też coś przegryzła. Jakiś trudny orzech, czy coś. Trochę mnie martwi, że nie mam jeszcze dwóch siódemek, nie mówiąc już o zębach mądrości. Ale dostrzegłam wczoraj pierwszy siwy włos na swojej skroni i widok ów zruszył mnie ogromnie i uradował Znaczy: jest nadzieja.
-
Mnie też się podoba, miły Hauru. To jest 2:1:D
-
Medre - Gónwo...no, no...:D A mam jeszcze pytanie do komentatora: czy jeśli krytyka pozytywna, to też zemsta?? Pozdrowienia mściwe, acz przesłodkie od jałówki:)))
-
Smutne..tego nie robi się panu... ale wierszyk piękny:) Pozdrowienia:))
-
Wzruszył mnie Twój utwór serdecznie:)) W pełni się z nim utożsamiam:))