Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rihtik Stempelek

Użytkownicy
  • Postów

    1 953
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Rihtik Stempelek

  1. (na kanwie: http://teleshow.pl/gid,14295708,img,14295745,kat,1024837,title,Wrozbita-David-orbituje-czyli-kwintesencja-magii-za-jedyne-4-zlote-VAT,galeria.html)
  2. Ach to tak spółkujesz lub spółkujecie z muzą... Jak czytać to dobrze na tym wychodzisz lub wychodzicie. Ale jej to wiersze czy twoje lub wasze? ;)
  3. Użyłeś przymiotnika sensualne, w znaczeniu zmysłowe? (z łac. sensus – zmysł) Być może z przewrażliwienia upewniam się o tym, mając na względzie pogląd filozoficzny wg którego wszelka wiedza pochodzi od wrażeń zmysłowych (poznanie odbywa się poprzez przeprowadzanie logicznych doświadczeń) i jest tylko bardziej lub mniej złożonym kompleksem spostrzeżeń. Przedstawiciel tego nurtu w teorii poznania, angielski filozof John Locke (1632-1704) twierdził, iż "nie ma niczego w umyśle, co nie istniałoby w zmysłach". Odrzucam go gdyż oprócz tego, co poznaję zmysłami i im zawdzięczam, opieram się na wiedzy w istocie pozaziemskiej – objawionej poprzez nauki Słowa. Dając posłuch twojej uwadze skróciłem utwór i jak go odbierasz w poniższej postaci? Wprawia w nastrój wyborny wzruszający tembr stosowny wnika przez uszy do serca z brzmieniem fug etiud scherza Echem pobrzmiewa muzyka czułych miejsc duszy dotyka we wnętrzu miękko się ścieli lubo uczuć ziarna mieli tworzeniu piękna służy żarliwość jej strofy próży rytm i rym w jedno scala melodyjna uczuć fala Kreatora piękna to zasługa że współbrzmi z sonetem fuga
  4. Wybacz, ale nie do końca zgadzam się z tym, coś Agnieszko napisała odnosząc się do różnorodności poglądów i przekonań... Nie miej mi za złe, że nieco to wyjaśnię... Przekonania (wierzenia) i poglądy nie powinny być na tyle różne aby dzielić, tym bardziej że według zasad logiki z dwóch sprzecznych twierdzeń jedno jest prawdziwe. Niemniej w istniejącym stanie rzeczy dopuszczalne być musi i jest dopuszczalne zróżnicowanie, wynikające choćby i tylko z różnego poziomu wiedzy i zrozumienia, ale podobnie jak przy dodawaniu ułamków mianownik różniących się przekonań (wierzeń) i poglądów musi być wspólny (liczniki mogą być różne). W przeciwnym wypadku dodawanie do siebie zupełnie odmiennych poglądów i przekonań wiedzie do bezwartościowego synkretyzmu, który obecnie istnieje i zdaje się upowszechniać, ale wg biblijnych eufemii nie ma przyszłości... Znamienne, że Autor Słowa nigdy na niego nie pozwalał. Ja też sobie na niego nie pozwalam, stąd i mój komentarz. Wybacz, jeśli za mocno... za mało delikatnie i po męsku to ująłem.
  5. Mądrze jest mądrzeć od Najmądrzejszego... - Rzymian 11:33-35: "O głębokości Bożego bogactwa i mądrości, i wiedzy! Jakże niezbadane są jego sądy i jak nie do wyśledzenia jego drogi! Bo „kto poznał umysł Jehowy lub kto został jego doradcą?” Albo: „Kto pierwszy Jemu dał, żeby mu za to trzeba było odpłacić?” Wszystko bowiem jest od Niego i przez Niego, i dla Niego. Jemu niech będzie chwała na wieki. Amen."
  6. Dobra i w pewnym sensie oczywista powinna być również strofa. Wiesz jak o nią trudno, tak sam jak ja...
  7. ....... kulawi razem, niech ich licho... ....... spletli tożsamość ze swych imion aż jasno zatroskany dzień wytrysną mlekiem ze swych znamion ....... takie moje wydumania do skumania przez Ciebie - z całym szacunkiem i uznaniem, Anno...
  8. Leśmianowo mi się zrobiło... malinowo, ale te wymiona mają do pary tylko imiona. Może dałoby się je schować? Chyba że mają jakieś znaczenie, którego nie dostrzegam...... Może jeszcze raz... i jeszcze raz, jak z Leśmianem.
  9. Ostoja... ...coś się zaczyna składać... Dziękuję za twój udział w natchnieniu... i pozdrowienia lepsze niż Alveo.
  10. Wierzaj... nie o mnie mi chodzi. Pomyśl jakie wrażenie wywierają (zamierzone, lub nie) na innych twoje komentarze. Na twoje życzenie jest ta, jak się okazuje, zbędna polemika, bo to ty ją zacząłeś niestosownym użyciem słowa metafizyka. Ze względu na innych ją wiodłem i kończę, bo widzę iż należysz do tych, których racja musi być na wierzchu. Myślę, że rozsądni wglądając w nią dostrzegą adekwatność moich wypowiedzi i zarazem twoje potraktują jak należy. Zaznaczam, że niezależnie co jeszcze napiszesz, nie odpowiem już więcej tobie, abyś nie miał racji w tym co mi znów imputujesz - jeśli chodzi o pobudki, które mnie skłaniały do polemiki.
  11. O... jak miło, że ci miło się odbierało. No to mi się udało :) Chwała Stwórcy Słowa i słów (mowy), dzięki czemu także ten wiersz ma wymowę i brzmienie. Dziękuję i tobie za dostrzeżenie moich zabiegów...
  12. Zapewniam cię, nie zamierzam z ciebie robić kogokolwiek. Wdałem się z tobą w polemikę na twoje życzenie. Oby nie przekonywać przekonanych, trzeba ich takimi postrzegać - chodzi oczywiście o przypadek jedności przekonań. Jakże mógłbym ją stwierdzić? Co do jedności przekonań to sam piszesz, że między nami jej nie ma, ale mimo tego zapewniam cię: NIE ZAMIERZAM CIĘ PRZEKONYWAĆ, ani nikogo innego. Dzielę się z innymi, mym stanem myśli i uczuć, które najlepiej jak umiałem w słowa wiersza ubrałem. To tyle i naprawdę tylko tyle. Co do polemiki, to jak najbardziej jestem jej przychylny, o ile czemuś dobremu ma szanse posłużyć. Niniejszym wiodąc ją z tobą, mam na względzie nie tylko ciebie - bacz iż ma ona miejsce na forum dość publicznym. Co do oczywistości, tego co dla mnie oczywiste, w przeciwieństwie do innych, to jest to problem powszechny, nie tyczący się jedynie mojego utworu i wypowiedzi. Jedność (oczywistość) między mną a tobą mogłaby mieć miejsce jedynie szczęśliwym zbiegiem ogromu okoliczności, ale jak widać zbieg ów nie miał miejsca. Wierę postrzegamy inaczej - podobnie jak inaczej postrzegamy piękno, np. tego ubrania jakie w tej chwili okrywa nasze ciała. Tak jak ubrania są inne, tak i wiara - nieuchronnie. Nie spodziweam się, abyś dążył do tego, by mieć moją wiarę - to utopia. Miej więc swoją, tak jak ja swoją, ale tym bardziej przez to ubogacający bywa kontakt, nawet poprzez polemikę. Bynajmniej nie jest to zachęta do niej. W mym oglądzie, póki co bardziej to dwa niewiele ze sobą powiązane monologi, niż ubogacająca polemika. Nie bardzo mam na coś takiego czas i ochotę... - wyczuwam, że ty również.
  13. Może rzeczywiście w swym zamyśle nie miałeś na celu zdezawuowania Słowa, a moje semantyczne podejście miało wyklarować zadymę jaką wprowadziło użycie przez ciebie wobec Słowa - słowa: metafizyka. Niesłusznie uważasz, że, jakoby takim wybiegiem, chciałem "zupełnie omijając problem powszednienia tego "chleba"" w mym utworze. Imputując mi coś takiego, zdradzasz albo nieznajomość prologu ew. wg Jana (pierwszy rozdział), albo ignorancję wobec tego, iż stanowi on kanwę i podstawę meritum wiersza, wraz z rzeczywistością związaną z tym co ów prolog porusza - kontakt z nią również się do tego przyczynia. Nie dostrzegam jakimi to słowy tłumaczę Słowo na język polski - eskalując ów zarzut, nie wiedzieć czemu posunąłeś się w kolejnym komentarzu do zarzutu, jakobym miał opijać problem powszednienia Słowa, a do tego rozważaniom moim zarzucasz filozficzość (to iż odniosłem się do filozoficznych poglądów i stanowisk, nie czyni przecież mej wypowiedzi filozoficzną, a cotrario zważywszy na meritum mojego komentarza). Niczego też i żadną klamrą nie spinam, a contrario... Wszystko to, co poruszam w treści mojego utworu ma związek z życiem jakie wiodę w rzeczywistości jaką postrzegam. No cóż, widać jednak jakimś cudem może być on odbierany (być może nie tylko przez ciebie), tak iż komentarzy podobnych twoim będzie więcej... No trudno, nie od dziś wiadomo, iż autorzy bywają zaskakiwani, tym, co inni w ich twórczości dostrzegli... Proszę, nie pomyśl, że gniewam się na ciebie - zapewniam, ze spokojem i rozwagą polemizuję, nie tylko dla twojego (być może) pożytku. Jeśli jednak polemika ta nic ci nie daje, to... - zapewniam cię, iż nie będę polemizował ze swoimi poglądami.
  14. Prócz tego iż jest taki, jakim Go postrzegasz (napisałaś to w komentarzu który komentuję), godne uwagi jest, iż do dziś może on o sobie mówić jak ongiś: „Pozwoliłem się szukać tym, którzy o mnie nie pytali. Dałem się znaleźć tym, którzy mnie nie poszukiwali. Rzekłem: ‚Oto jestem, oto jestem!’ do narodu, który nie wzywał mego imienia. 2 „Przez cały dzień wyciągałem ręce do ludu upartego, do idących drogą niedobrą, za swoimi myślami, 3 do ludu tych, którzy stale obrażają mnie prosto w twarz" (...) Iz. 65:1-3. O Jego zachwycającej osobowości świadczą następujące fakty: "wszystko to uczyniła moja ręka, tak iż wszystko to powstało” (...) „Na takiego więc będę patrzył: na uciśnionego i skruszonego w duchu, i drżącego na moje słowo." - Iz. 66:2. Jeśli chodzi o to z jakimi reakcjami nie tylko ja miewam do czynienia z powodu zachwycania się Jedynym i Prawdziwym Bogiem, to otuchy dodaje mi Jego słowo: "Słuchajcie słowa Jehowy, wy, którzy drżycie na jego słowo: „Wasi bracia, którzy was nienawidzą, którzy was wyłączają z powodu mego imienia, powiedzieli: ‚Niech Jehowa będzie wychwalany!’ On też się ukaże ku waszej radości, a oni będą okryci wstydem” - Iz. 66:5. Radowanie się Nim jest moją ostoją - Neh. 8:10.
  15. Agnieszko... dostrzegam, że jak ongiś pewnej niewieście - Dz. 16:14: (...) "przysłuchiwała się pewna niewiasta z Tiatyry, imieniem Lidia, sprzedawczyni purpury i czcicielka Boga" (...) - również tobie Wszechmocny szeroko otwiera serce, abyś zwracała uwagę... Ja także jestem świadom, iż "porównywanie się i rywalizacja są w dzisiejszy świat tak mocno wpisane, że zapominamy zupełnie o przyjemności płynącej z głębi siebie , z głębi własnych dokonań i przełomów w naszym życiu , których dokonaliśmy;-) z głębi serca". Istotnie, skutkiem zwiedzenia (1 Jana 5:19) jest, iż "Ludzie zatracają się w świecie zupełnie o sobie zapominając ;-) a przecież tak przyjemnie podziwiać siebie samego ;-)" Tak oto cytując ciebie (choć nie tylko), upewniam cię, że "istnieje zdecydowana różnica pomiędzy " egoistą" , " narcyzem", a zrównoważonym człowiekiem znającym swe miejsce i wartość". Pomocne jest w tym uwzględnianie mądrej nauki: (...) "przez wzgląd na niezasłużoną życzliwość, którą mnie obdarzono, mówię każdemu wśród was, żeby nie myślał o sobie więcej niż należy myśleć; ale niech myśli o tym, by mieć trzeźwy umysł — każdy w takiej mierze, w jakiej Bóg udzielił mu wiary" - Rzym. 12:3 - wiele do niej wnosi też kontekst tego wersetu, m.in. werset 9. Życzę ci jak najwięcej satysfakcji z rozwoju osobistego, wspomaganego wodą żywą - ew. wg Jana 4:10-15
  16. "Nie samym chlebem ma żyć człowiek" - oznajmił największy z ludzi - rzeczywiście dostrzegam, że sam chleb powszedni ci nie wystarcza. Przemiło mi doświadczać twojej uwagi, kórej dajesz wyraz w komentarzach. Jak pewnie uzmysłowiły ci to pierwsze dwa rozdziały w pierwszym liście ap. Jana, wyznawanie grzechów najpierw samemu sobie a potem Bogu połączone z prośbą, aby były nie policzone przez niego, z uwagi na przebłagalną moc tego, czego dokonał Orędownik, skutkuje uwolnieniem od poczucia winy. Oczywiście podłością byłoby robić to jedynie po to, aby z czystym sumieniem nadal hołdować grzesznemu postępowaniu - "to wam piszę abyście nie grzeszyli". A co do trudności związanych ze stosowaniem się do biblijnych nauk, to zważ ilez satysfakcji daje ich pokonanie, przybierające postać szlachetnych uczynków... Podobne temu bywa pokonywanie trudności związanych z tworzeniem... - DUUUUŻO satysfakcji ci życzę w obu przypadkach...
  17. Tym bardziej Cię kocham miłością agape - mój bliźni odmiennej płci.
  18. Dziękuję Agnieszko że przyszłaś mi w sukurs i dałas plusa. Gdybym to dostrzegł, to może nie produkowałbym się tak... Jesteś kochana... jako mój bliźni.
  19. Słowo użyte przez ciebie do dezawuowania Słowa (ujętego w moim tekście tak a nie inaczej), pochodzi z języka greckiego (τα μετα τα φυσικά - ta meta ta physika – "to, co po fizyce/ponad fizyką). Nie wykluczone, że ukuł je Andronikos z Rodos, katalogując pisma Arystotelesa. Niezależnie od tego, co pierwotnie znaczyło, potem termin ten zaczął obejmować to wszystko, co przekracza granice fizyczności i używali go nie przeciętniacy, lecz ludzie miłujący swoją mądrość, tj. filozofowie. Ich metafizycznemu podejściu do świata przypisuje się ukucie m.in. takich pojęć jak: istota rzeczy, forma, materia, energia. Ciekawostką jest, że metafizyczne wywody I. Kanta nie przeczyły istnieniu Boga – uważał on osobniczo, że jego istnienia nie da się dowieść (no cóż, taki widać miał stan umysłu i serca, że nie był zdolny przeprowadzić w sobie dowodu na Jego istnienie, choć potrafi tego dokonać umysł dziecka). Aby nie utracić kontaktu z rzeczywistością, I. Kant proponował rozwiązanie tego typu zagadnień przez rozum praktyczny. Uważam, że takie podejście także może doprowadzić do przekonania się o istnieniu nie tylko Boga. W jego stanowisku słuszny jest pogląd, iż nakaz moralny ma sens jedynie wówczas, gdy człowiek jest wolny. Właśnie dlatego wiara nie jest udziałem każdego – w ramach wolnej woli ostatecznie to każdy sam (tak, czy siak, wcześniej lub później) decyduje w co i jak będzie wierzył lub nie. Oprócz kantowskiego pojmowania metafizyczności, z biegiem czasu pojawił się jej spirytualistyczny i idealistyczny wymiar, który cechuje przeniesienie środka ciężkości ze świata zewnętrznego na wewnętrzny. Miało to pozwolić na przebicie się przez zachodzące na zewnątrz zjawiska, do jakoby prawdziwej natury bytu i samej jego istoty. Niestety tak pojmowana metafizyczność prowadziła filozofów w kierunku maksymalizmu filozoficznego. Systemy w którym najbardziej się on uwidacznia utworzyli G.W.F. Hegl, J.M. Hoene-Wroński, A. Schopenhauer, A. Comte. Jak skądinąd wiadomo, poprzez im właściwą metafizykę zmierzali do tego, by poznawany z jej pomocą świat szybko i radykalnie reformować, ulepszać. Hołdowali przy tym poglądowi, ze jedynie filozofia potrafi wyzwolić i zbawić ludzkość. Podchwyciwszy to K. Marks zrobił z tego swoisty użytek, chociaż w zasadzie odcinał się on od metafizyki. Niczym mityczny feniks, metafizyka odżyła ze swych popiołów, zaistniałych w wyniku weryfikacji będącej następstwem ocen tego wszystkiego, do czego przyczynił się marksizm i symbiotyczny z nim leninizm oraz hitleryzm a także stalinizm. Aktualnie przybrała ona postać neotomizmu, popularnego w katolickim nurcie filozoficznym, w którym metafizyka jest swego rodzaju współczesną scholastyką. Współcześni scholastycy posiłkujący się metafizycznymi poglądami, postrzegają naukę jako autonomiczną część kultury służącej do wyjaśnianiu funkcjonowania świata. Obiektywnie nauka tworzy się i rozwija dzięki konsekwentnemu i rzetelnemu stosowaniu metod poznawczych, nazywanych paradygmatami nauki. Nieodzowne dla jej rozwoju jest publikowanie wyników naukowych dociekań. Taki proces publikowania i powtarzania badań w celu weryfikacji ich wyników, skutkuje narastaniem wiedzy, zdaniem ogółu zasługującej na miano naukowej, ale zarówno takie postrzeganie wiedzy jak i sposoby jej gromadzenia określane bywają pospołu NAUKĄ. Nie tylko neotomizm (neoscholastyka) obawia się tak postrzeganej nauki (ludzie dość powszechnie wierzą w jej wszechmoc, lecz jednocześnie obawiają się negatywnych skutków zastosowania jej w złym celu, będąc świadomi iż kreują ją naukowcy - niejednokrotnie amoralni, lub opłacani albo sponsorowani przez amoralnych ludzi lub gremia czy nawet rządy). Bywa że tytuł naukowy budzi szacunek należny osobie starającej się obiektywnie spoglądać na rzeczywistość, ale coraz częściej naukowcy bywają traktowani z rezerwą, lub nawet nieprzychylnie, co skrupulatnie wyzyskują przedstawiciele dziedzin paranaukowych (pseudonaukowych), w tym współcześni metafizycy wszelkiej maści – cechuje ich wszystkich dystansowanie się od wyżej scharakteryzowanej nauki. Niejako w rewanżu przedstawiciele tejże, zarzucają paranaukowcom (metafizykom) iż wykorzystują autorytet nauki, by promować niesprawdzone hipotezy i domysły, które nie dają się zweryfikować naukowo. I tak trwa spór między nimi, w który Ty próbujesz mnie wplątać – tak odebrałem wymowę komentarza. Ponieważ rzecz dzieje się w serwisie poetyckim i dotyczy sztuki, więc wypada mi nie pominąć i tej dziedziny ludzkich poczynań (nie wyłączając moich w tym serwisie). Zakładam iż zgodzisz się ze mną (i nie tylko mną), iż nie istnieje i istnieć nie może jej definicja. Prócz tego Ty i ja będziemy chyba zgodni, że mimo to ona obiektywnie istnieje, pełniąc od zarania ludzkości funkcje estetyczne, społeczne, dydaktyczne, terapeutyczne chociaż one same przez się nie stanowią jeszcze o jej istocie. Znamienne jest iż od zarania ludzkości wiele, wiele dzieł sztuki było bezpośrednio związanych z przekonaniami ludzi i właściwie dzięki nim się pojawiały… Jeśli z tym się zgodzisz, to proszę zweryfikuj naukowo swoje przekonania i poglądy oraz komentarz, po czym jeszcze raz postaraj się pojąć „co autor miał na myśli” i jeśli zechcesz, to napisz…
×
×
  • Dodaj nową pozycję...