zwielokroplił się deszcz
i uderzył o zmierzch
co o chwilę od brzasku dnia
zakotwiczył się czernią
nad zbutwiałą materią
po niej wiatrem szurając
późna jesień
szła
czy już żadnych kolorów
świtów ani wieczorów
nie zobaczę przez szyby i mgły
gdzieś jest może rozpięta
mała jesienna tęcza
w pajęczynie gdy słońce
w kroplach deszczu
drży
tak , gorzko , lecz nie tylko o miłości - zmarla córka mojej znajomej , kiedyś napisałam wiersz dla niej - Agnieszcze , zmarła po wielu cierpieniach , już nie cierpi
pozdrawiam kredens
wprół - do poprawki reszta w tonie nostalgiczno - czarnym trochę szarości - całość chandryczna jak ten cieknący dzisiejszy dzień , czasem tak jest , forma adekwatna do treści
pozdrawiam Kredens
zastanawiające
tyle cierpienia tak długo
a wszystko pęka kruszy się
w proch zamienia
dobrze?
tak, tak ma być
śladu niech nie zostanie
zresztą nie zostanie po niczym
wszystko obróci się w kamień
w dni których nikt nie zliczy
najpyszniejsza pycha
najmądrzejsza mądrość
piękno i szpetota
moja głupia zazdrość
miłość która nigdy nie wiedziała
co ma zrobić potem
po słowach
po spojrzeniach
gestach tnących brzytwą
ciszy otępienia
ust wpółotwartych
nie do pocałunku
lecz do zdziwienia
dobrze
dobrze że czas mija i butwieje
dobrze nawet że zabiera
kruchą naiwną
najpiekniejszą z wszystkich
nadzieję
wiruję drobne struktury materii
w mega tańcu mikrokosmosu
delikatne
smuga światła wydobywa
skupia patrzenie
to ja
nie ma mnie już tam
gdzie byłam kim byłam
jestem tu w dniu
świra
ból tylko ból
drobny logiczny błąd ale słusznie podkreślony, myślę jednak , że te które wpadły do oceanu też juz znalazły swoje przeznaczenie więc rzeczywiście metaforyka trochę niespójna ale środki poetyckie i owszem podobają sie
pozdrawiam Kredens