Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Kaliope_X.

Użytkownicy
  • Postów

    1 557
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Kaliope_X.

  1. Wszystko stało się w mądrości podobniejąc nam co chwila stało się nam miłe Kiedy coraz się spotyka rosa jutrzni z drżącym wczoraj podobniejąc kiedy tylko nam się staje i już nie przemija kolorowym szkłom kłaniając jasne cienie W każdej ze mną roztańczonej chwili budzisz kwiat co się wciąż rozwija i nie ginie kiedy z rosą pamięć jutrzni spija podobniejąc tak co chwila do mądrości w czynie Słowom zamknął usta i słonecznie zbudził się w dziewczynie Jak w witrażach kruchych szkieł kryje swe promienne dłonie czeka gestów nie ujmując Nagle blask rozbitych mgieł kolorami podobniejąc – chłonie i znów głosom się radując obłoki wzrusza... i szybuje... Podobniejąc tak co chwila do mądrości bo za nią dziękuje!
  2. ... a mnie na myśl przyszła walka Hektora z Achillesem ;) Pięknie opisane! Perełka. Pozdrawiam serdecznie, K. W.
  3. Pięknie, śpiewnie, tanecznie, zgadzam się z Szanownymi Poprzednikami :) Wielu rzeczy można się nauczyć, ale prawdziwa Sztuka wypływa z duszy. Widać, że to Ci w duszy gra! :-))) Pozdrawiam serdecznie, K. W.
  4. Panie H. Lecter... W wierszu nie ma nadekspresji. Skąd takie wrażenie? Wydaje mi się, że Pan nie rozumie treści. "Słowo" nie jest banalne, choć rozumiem kontekst, w jakim użył Pan tego określenia (chcąc mi zapewne unaocznić moje nadekspresyjne słowotwórstwo). Rzecz jest o pisaniu - szeroko pojętym. Wiersz powstał już jakiś czas temu i jest bardzo osobisty, choć oczywiście nie widać tego między wersami... Odnośnie Pańskich uwag (które sobie cenię): - nie znęcam się nad słowem... to zabieg - celowość jego jest uzasadniona sensem tkwiącym w słowach właśnie.. - to "pisarze", ludzie, którzy upojeni sobością, znęcają się nad słowami tworząc tak zwane "utwory", w których już ani złota, ani milczenia... - słowo nie trafia za kraty - zakratowane słowa powieści oznacza co innego. Weźmy czystą kartkę papieru... na niej kreślone zdania - jak czarno na białym - krzyczą bezgłośnie.. krzyczą wyrazistością, swoją naocznością, nieskazitelnością, jakby sens ich był tak oczywisty jak czerń atramentu, jak blask słońca itp. A weźmy kartkę z notatnika... pierwszą lepszą, wydartą z byle zeszytu (choćby i taką w kratkę).. który staje się małą księgą... z pejzażem na okładce.. i nakreślmy na niej słowa wiersza... zakratowane, uwięzione w papierze, zamknięte za okładką księgi, z pejzażem, który sens słów przesłania. Wiersz trafia do szuflady, nieodczytanie dzieło, które umarło.. przesłonięte "pejzażem" - życiem, w którym "mądrość przekwita w wiosnę" i "męczy pustosłowiem"... i te nieznaczące nic słowa to obłuda, w której topią się ludzie.. a im się wydaje, że wszystkie rozumy pozjadali - "pełzną po śladach mądrości w sobie" -jak suche płatki kwiatów płoną zakratowane słowa powieści - Pan zbyt bezpośrednio odczytuje SŁOWA i następnie imputuje mi znęcanie się nad nimi w wierszu - a czymże jest Pańska uwaga w tym kontekście? Do meritum - ogień jest symbolem. Żar i gorączka tworzenia w nicość się obraca wobec bezmyślnego odczytywania SŁÓW przez "mądrych" "znawców". Dzieło nieodczytane to też takie, które jest niezrozumiałe lub z gruntu skreślone - odczytane nie tak, jak powinno... wyrok na dzieło to ogień, który je trawi. Ogień SŁÓW zewsząd padających w krytycznej opinii itd. W małej księdze dzieło powoli zamiera - wątłe, bezwiedne, spalone... opada na dno - w nicość, nieuznane, zapomniane, już nawet nieme, bezgłośne, bez wyrazu, bez sensu, którego nikt nie dostrzegł... krzyczy tytułem jedynie.. ale krzyk to bezsilny, bezgłośny.. bo tytuł rzucił się w oczy, a treść została stłamszona... -i dlatego "milkną zaraz pustymi strofami" - strofami złożonymi ze słów bez znaczenia, tzn. bez znaczenia dla czytających, którzy tak właśnie je zaszufladkowali. Zapomniane dzieło, zapisane w księdze, czarnymi literami na białym tle, którego sens nie został odkryty... a zatem strofy nie mają wyrazu, są puste, spalone, bez przesłania... Bo tak chcą Ci, którzy mądrością swoją wyrażaną słowami krytyki, określają, czy jest ono cokolwiek warte... bo tak chcą Ci, których mądrość wielobarwnie (w kwietnych komentarzach) osacza... - więc "jak z tym żyć"? Całe szczęście nie znam odpowiedzi!!! Histeryczny krzyk, o którym Pan napisał... hmm.. być może gdzieś tam na dnie nieodczytania, został spalony wraz z powieścią - sensem w wierszu zakratowanym po raz kolejny. Pozdrawiam i dziękuję za uwagi. In-humility, K. W. Nie rozumiem, dlaczego wyważa pani otwarte drzwi ? :) Słowo w tekście poetyckim, ma do spełnienia (w dużym uproszczeniu) dwie podstawowe funkcje : informacyjną (sens wiersza, komunikat myślowy nadany przez autora) i estetyczną (uruchamiającą naszą wrażliwość i zmysły, definiowaną często jako : klimat, brzmienie, melodyka, piękno obrazowania, finezja tworzywa/ słowa). Streszcza pani treść, którą znam i "zrozumiałem" ;), i broni przed domniemanym atakiem, tyle że...ja nigdzie nie zanegowałem warstwy "informacyjnej" wiersza :) Zarzut dotyczy sposobu dotarcia z komunikatem do czytelnika. Potrafi pani skutecznie go zagłuszyć/ osłabić, właśnie nadekspresją, stylem egzaltowanego, uduchowionego ponad miarę i narcystycznego męczennika (takiego od "tęczy" i "męczy"...). Mając do dyspozycji całą orkiestrę symfoniczną (możliwości, jakie daje nam słowo), używa pani jedynie wielkiej trąby i dmie w nią z zapałem... ;) Skoro drzwi są otwarte... Wiem, jakie funkcje pełni w tekście słowo :-) Ale nie w tym rzecz. Hmm... być może rzeczywiście źle odczytałam intencję Pańskiej wcześniejszej uwagi (?) Jednak, skoro stawia Pan pytania - "jak", to dla mnie jest to sygnał, że nie do końca coś jest zrozumiałe. Ok, wiem, nie chodziło o treść samą w sobie, ale o przekaz. Jeśli sposób pisania jest "nieodpowiedni" (ale dla kogo? i czy rzeczywiście?) to i treść przekazana tą drogą nie wzbudzi emocji i nie sprawi, że nad tym konkretnym wierszem zatrzymasz się, zamyślisz, zastanowisz itp. Nie uważam jednak, abym w tak przesadny sposób, jak mi się to zarzuca, czyniła z e słów orkiestrę złożoną z samych tylko trąb.. i to "wielkich"! Jak mam zatem wyrazić stan, w którym będąc, zaczęłam pisać ten wiersz? Tego nie da się przełożyć na słowa "odpowiednie".. życie splata się z poezją... Człowiek nie czuje w jakimś konkretnym języku (np. poetyckim), a mimo tego swoje doświadczenia w nim zamyka.. A dla jego orkiestry publicznością staje się krytyka.. i dobrze. Tylko, że nie dla oklasków pisanie i nie dla owacji... prawda?? Bo może się okazać, że nawet trąba jest źle nastrojona... albo odbiorca przygłuchy ;) Żarty na bok.. Dziękuję po raz kolejny za uwagi. Ma Pan wpływ na moje przemyślenia. Stylu pewnie nie zmienię, ale zważać będę na pewno na większą w tych "trąbach" oszczędność. Ciekawe, co by było, gdyby świat stał się głuchy na słowa... lub przeciwnie... gdyby nagle pojął jaka siła tkwi w ich melodyce... Tymczasem - moja dusza płacze z muzyką w nutach - ot, kolejna słowna trąba... a w tle Rachmaninov :-) Dobrej nocy! In-humility, K. W.
  5. Super-Tango.. quid te non necaverit, certe confirmabit :) Gratias. In-humilty, K. W.
  6. Do: Dorota Jabłońska, Bernadetta 1, Ladu Supay, f.isia: Dziękuję za przeczytanie i komentarz. Każdy jest dla mnie jakąś lekcją. Moją odpowiedź zawarłam powyżej. Pozdrawiam, In-humility, K. W.
  7. Panie H. Lecter... W wierszu nie ma nadekspresji. Skąd takie wrażenie? Wydaje mi się, że Pan nie rozumie treści. "Słowo" nie jest banalne, choć rozumiem kontekst, w jakim użył Pan tego określenia (chcąc mi zapewne unaocznić moje nadekspresyjne słowotwórstwo). Rzecz jest o pisaniu - szeroko pojętym. Wiersz powstał już jakiś czas temu i jest bardzo osobisty, choć oczywiście nie widać tego między wersami... Odnośnie Pańskich uwag (które sobie cenię): - nie znęcam się nad słowem... to zabieg - celowość jego jest uzasadniona sensem tkwiącym w słowach właśnie.. - to "pisarze", ludzie, którzy upojeni sobością, znęcają się nad słowami tworząc tak zwane "utwory", w których już ani złota, ani milczenia... - słowo nie trafia za kraty - zakratowane słowa powieści oznacza co innego. Weźmy czystą kartkę papieru... na niej kreślone zdania - jak czarno na białym - krzyczą bezgłośnie.. krzyczą wyrazistością, swoją naocznością, nieskazitelnością, jakby sens ich był tak oczywisty jak czerń atramentu, jak blask słońca itp. A weźmy kartkę z notatnika... pierwszą lepszą, wydartą z byle zeszytu (choćby i taką w kratkę).. który staje się małą księgą... z pejzażem na okładce.. i nakreślmy na niej słowa wiersza... zakratowane, uwięzione w papierze, zamknięte za okładką księgi, z pejzażem, który sens słów przesłania. Wiersz trafia do szuflady, nieodczytanie dzieło, które umarło.. przesłonięte "pejzażem" - życiem, w którym "mądrość przekwita w wiosnę" i "męczy pustosłowiem"... i te nieznaczące nic słowa to obłuda, w której topią się ludzie.. a im się wydaje, że wszystkie rozumy pozjadali - "pełzną po śladach mądrości w sobie" -jak suche płatki kwiatów płoną zakratowane słowa powieści - Pan zbyt bezpośrednio odczytuje SŁOWA i następnie imputuje mi znęcanie się nad nimi w wierszu - a czymże jest Pańska uwaga w tym kontekście? Do meritum - ogień jest symbolem. Żar i gorączka tworzenia w nicość się obraca wobec bezmyślnego odczytywania SŁÓW przez "mądrych" "znawców". Dzieło nieodczytane to też takie, które jest niezrozumiałe lub z gruntu skreślone - odczytane nie tak, jak powinno... wyrok na dzieło to ogień, który je trawi. Ogień SŁÓW zewsząd padających w krytycznej opinii itd. W małej księdze dzieło powoli zamiera - wątłe, bezwiedne, spalone... opada na dno - w nicość, nieuznane, zapomniane, już nawet nieme, bezgłośne, bez wyrazu, bez sensu, którego nikt nie dostrzegł... krzyczy tytułem jedynie.. ale krzyk to bezsilny, bezgłośny.. bo tytuł rzucił się w oczy, a treść została stłamszona... -i dlatego "milkną zaraz pustymi strofami" - strofami złożonymi ze słów bez znaczenia, tzn. bez znaczenia dla czytających, którzy tak właśnie je zaszufladkowali. Zapomniane dzieło, zapisane w księdze, czarnymi literami na białym tle, którego sens nie został odkryty... a zatem strofy nie mają wyrazu, są puste, spalone, bez przesłania... Bo tak chcą Ci, którzy mądrością swoją wyrażaną słowami krytyki, określają, czy jest ono cokolwiek warte... bo tak chcą Ci, których mądrość wielobarwnie (w kwietnych komentarzach) osacza... - więc "jak z tym żyć"? Całe szczęście nie znam odpowiedzi!!! Histeryczny krzyk, o którym Pan napisał... hmm.. być może gdzieś tam na dnie nieodczytania, został spalony wraz z powieścią - sensem w wierszu zakratowanym po raz kolejny. Pozdrawiam i dziękuję za uwagi. In-humility, K. W.
  8. ten "wiersz" to kpina. nic poza tym. zero treści.
  9. Rozciągliwe... taka forma była jedyną odpowiednią. Próby zmian nie dawały niczego konstruktywnego. Ale cieszy, że mimo tego smaczne ;) Dziękuję za uwagi. In-humility, K. W.
  10. Mnie się podoba. Czyta się lekko, choć tęsknota bije z wiersza.. Jednak zwrot "co tu gadać" - bądź co bądź o potocznym wydźwięku - sprawia, że cały wiersz nie brzmi tak patetycznie, jak wskazywałby tytuł.. Ładnie napisane. Pozdrawiam, K. W.
  11. Wyrywam karty małej księgi okładka z pejzażem prześwituje w dłoni Jak suche płatki kwiatów płoną zakratowane słowa powieści Spadają ciężko, bezwiednie zarysowane wątłymi liniami i krzyczą bezgłośnie, i milkną zaraz pustymi strofami Żółć, czerwień i błękit z papieru ulatnia się, gorzko wonnieje Duszący zapach pergamin rozsiewa czerń liter słodko topnieje Tańczy z poezją dramat jak kiedyś jednym tchem ledwie zapomniane Lecz walc to ostatni zostaną tytuły bo dzieła umarły nieodczytane dziś Mądrość w wiosnę przekwita półcieniami tęczy wielobarwnie osacza, kolorowo zwodzi pustosłowiem męczy cóż Ludzie nadal nie widzą złota w milczeniu i pełzną po śladach mądrości w sobie sobością upojeni A ty im powiedz jak z tym żyć...
  12. Miarą złota słowa odważane mogą być tylko w milczeniu... myśleniu... przeżyciu... Ale - czymże to złoto dla czytającego..? :) Dziękuję serdecznie. In-humility, K. W.
  13. Hmm.. chciałam jak najbardziej plastycznie wyrazić ten fragment i jednocześnie wpłynąć na zmysło-odbiorczość, że tak to ujmę. Wonnieje.. podoba mi się lekkość tego słowa, dla kontrastu z czernią, goryczą i duszącym zapachem... lekkie, ale jednocześnie dobrze oddaje ciężar tematu.. Topnieje.. powoli, słodko, na przekór... "Topi się" albo "roztapia" - to za bardzo wprost powiedziane. Topnieje - nadaje innego wydźwięku. Nie tak bezpośredniego. Dziękuję za uwagi. Każda na miarę złota - milcząco i... In-humility. Pozdrawiam :)
  14. Super-Tango... Podstawą jest dobry szkic ;) Ja otrzymałam wiele dobrych rad, za które dziękuję stokrotnie. Za Twoje słowa - uśmiech kolejny :-) In-humility, K. W.
  15. Zaszczyt to dla mnie - takie słowa od Takiej - w słowach - Rzeźbiarki.. Dziękuję za odwiedziny. Pozdrawiam, In-humility, K. W.
  16. Super-Tango... Fakt, to już zupełnie "coś innego". Zmiany niby niewielkie, ale jednak. Załamują mi konwencję trochę.. inny układ wersów to już inne znaczenie. Niemniej, tak wyszło.. oryginalnie :) Ciekawie jest zobaczyć swoje myśli i refleksje z innej strony podane. ..i wzrośniemy słowem.. - o tak! Za to Ci dziękuję! Z pozdrowieniami, K. W.
  17. Wyrywam karty małej księgi okładka z pejzażem prześwituje w dłoni Jak suche płatki kwiatów płoną zakratowane słowa powieści Spadają ciężko, bezwiednie zarysowane wątłymi liniami i krzyczą bezgłośnie, i milkną zaraz pustymi strofami Żółć, czerwień i błękit z papieru ulatnia się, gorzko wonnieje Duszący zapach pergamin rozsiewa czerń liter słodko topnieje Tańczy z poezją dramat jak kiedyś jednym tchem ledwie zapomniane Lecz walc to ostatni zostaną tytuły bo dzieła umarły nieodczytane dziś Mądrość w wiosnę przekwita półcieniami tęczy wielobarwnie osacza, kolorowo zwodzi pustosłowiem męczy cóż Ludzie nadal nie widzą złota w milczeniu i pełzną po śladach mądrości w sobie sobością upojeni A ty im powiedz jak z tym żyć...
  18. ... i rzeczywiście, czuć zapach świec... Pozdrawiam, K. W.
  19. Salve! Mnie się podoba dla jednej przyczyny szczególnie: to jest bardzo zgrabne połączenie tęsknoty wywołanej obrazem, imaginacją z optymistycznym oczekiwaniem, nadzieją i uwielbieniem. I jakaś wewnętrzna radość bijąca z tego wiersza udziela się od samego rana... Pozdrawiam, K. W.
  20. Hmm... ok. Zgadzam się, może i rzeczywiście warto coś inaczej ująć, żeby powtórzeń uniknąć - jeśli nie są zamierzone. Jeśli miałyby wpłynąć na przewartościowanie wartości... na odbiór z przymrużeniem oka itp. Ja jednak na względzie miałam właśnie pokazanie tej prawdy życia, o czym już pisałam wcześniej. Jednak, skoro nie tylko Ty zwracasz na to uwagę, to chyba słuszna była rada o "podawaniu na tacy". Przemyślę. Dziękuję.
  21. Cream Dream - powtórzenia zwrotu "prawda życia" mają swój sens. O to chodziło, aby w każdej zwrotce tę prawdę życia inaczej wyeksponować, po to, aby ostatnimi słowami móc powiedzieć: po słów niezapomnianych KILKA JEDYNIE TYCH KILKA SŁÓW ma tworzyć pejzaż - poezję ze słów jak taniec z kroków (o tęsknym pejzażu razem zatańczymy) składaną... przez pisarza - w tęsknocie za prostotą - prawdą życia, tą, ponad wierszami. Dzięki za uwagi ------------ WiJa - właściwie Tobie mogę powtórzyć to samo, skoro zgodnie z Cream Dream wyraziłaś swoje zdanie. Oczywiście zgadzam się, że najlepiej jest pisać zwięźle i też tak się zazwyczaj staram. Tutaj jednak, inaczej nie chciałam. Taki był zamysł. Taka treść musiała być zawarta. Również dzięki za Twoje słowa. Pozdrawiam, In-humility, K. W.
  22. "Ciągłego odradzania się nigdy nie jest za dużo" - jak najbardziej, zgadzam się. Dziękuję za zainteresowanie i komentarz. Pobożne życzenia odradzają się w słowach - słowami pobożność życie graweruje... oby tylko prostoty języka nie zaniechać.. Ot, takie małe życzenie (pobożne). Z wyrazami serdeczności, In-humility, K. W.
  23. kiedy tylko pragnąć nie masz celu... za niewielki oddech, gdzieś głęboko w duszy rozkwita bladym światłem p r a w d a ż y c i a prostota szlachetna w sobie samej jedynie w ubóstwie istniejąca w utrudzeniu minionym kiedy tylko pragnąć nie masz czemu... za niewielki uśmiech wierność swą odkupisz uśpioną przyjaźnie w p r a w d ę ż y c i a wplecioną niezniszczenie w cudownym nawróceniu, z siebie przecież czynisz ołtarzom płomienie uczczonym kiedy tylko pragnąć nie chcesz boleć... za dłoń, równą w radosnej wędrówce chwyć mocno i światu zabierz jak p r a w d ę ż y c i a co się z wszystek pragnień przemienionych czystością zadziwiła bo nie ma już win rozproszonych kiedy tylko pragnąć znajdziemy odwagę za siebie nawzajem... w p r a w d ę ż y c i a wrośniem słowem! kiedy tylko snów zechcieć zdążymy zaraz się aniołom w świecie wydarzymy świata brzegi gubiąc w pośpiechu szczęśliwie zawrócimy po słów niezapomnianych kilka jedynie i pierwszym, co się zrodził z nadziei krokiem wspólnym w bliskości niebieskiej o tęsknym pejzażu razem zatańczymy...
  24. Gdyby wszystko z życiem łączyć w jedno nagle Cóż za obraz rad nastanie! Zza koperty lekko żółtej życzeń doczekanych nagle Jaka świętość nam?... kochanie! Gdyby smutek zamknąć w czasie już znajomą dłonią nagle Czy nie czekać mam z pewnością? Tęskny kolor czarnych liter odczytanych przecież nagle Czy nie przykryć mam miłością? Gdyby patrząc w chmurne niebo ujrzeć słońce za powłoką nagle i palec do ust przycisnąć i zatrzymać nienadeszłe „nagle”, w „teraz” je obrócić! Gdyby struny od wielbienia uważnie trącane zmienić w prawo do spełnienia choć nie zapisane gdyby... wszystko z życiem łączyć w jedno stałe miłowanie...
  25. Nie napiszę, że wiersz jest "bardzo dobry", ani że jest "udany" czy "dopracowany"... Nie mam tutaj prawa głosu :) Są TACY, którzy znają się lepiej i pewnie wiedzą lepiej.. i "ocenią" lepiej. Więc co napisać, jeśli chcę bardzo? Gratuluję siły... wyrazu! Dla mnie wiersz jest wyjątkowy. Zamyśliłam się.. Z wyrazami serdeczności, In-humility, K. W.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...