Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Marek_Dziekan

Użytkownicy
  • Postów

    591
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Marek_Dziekan

  1. Wypływasz z wnętrza jej oka łodzią solidnej obojętności niesiony słonym prądem fali bezgranicznego osamotnienia. W soczewce wspomnień lepiej widoczne są dłonie splecione w fascynującą odmienność płci ogrzewane subtelnym aromatem romantycznego erotyzmu delikatnie rozchylonych warg.
  2. Czytając ten utwór pomyślałem, szkoda, że ja tak beznadziejnie nie potrafię. Pozdrawiam. Skoro nadzieja jest matką głupich, to (przez analogię) beznadzieja matką mądrych :) Dziękuję. Nadzieja jako matka głupich, to przysłowie zawsze traktowałem jako ironię, wiersz zaś ironią nie jest. Powróciłem do niego bo wciąż nie mogę się pozbyć myśli, że w zakończeniu powinno być więcej optymizmu. Nie mogę pozbyć się również wrażenia, że ,, być jak dobrze zapowiadająca się śmierć" - to następny dzień do bicia. Matko i tak z każdym następnym dniem?! Mam jednak nadzieję, że jest tutaj opis chwilowego sinienia godzin, puchnięcia przedmiotów i nocy płynącej z ust. Szkoda, że tutaj jest tak mroczno, ale wiersz bardzo, bardzo... pozdrawiam.
  3. Jeśli konieczne są panu świeże nie przerobione pomysły to lepiej radzę przenieść się na portal poświęcony literaturze science fiction. Pan najwyraźniej nie do końca rozumie czym jest poezja. Też mi przykro, również pozdrawiam. Drogi panie, widzę ewolucję, wczoraj był inny komentarz (przy okazji gratuluję - dobrego samopoczucia), dziś widzę, że się pan rozkręca posyłając mnie do diabła (tzn. non fiction, skoro science?). Najwyraźniej wie pan wszystko najlepiej, widać, że zjadł pan zęby na tej znajomości (rozumieniu?) poezji . Czy oby to nie były zęby mądrości? Pozdrawiam serdecznie życząc nadal wspaniałego samopoczucia (zdrowie najważniejsze) Bo doszedłem do wniosku, że ten komentarz jest bardziej precyzyjny. U mnie ze zdrowiem w porządku, dialogu nie kontynuuję.
  4. Proszę pana, co z tego, że w szlachetnym zamiarze? Pojechał pan po wytartych frazeologizmach, które trudno nazwać już nawet przenośniami. "mózg otwierany bólem", "dusza uwięziona", "trupio blada bezsilność" etc. Tego się po prostu nie da czytać na poważnie. Serio. Przykro mi. Pozdrawiam Jeśli konieczne są panu świeże nie przerobione pomysły to lepiej radzę przenieść się na portal poświęcony literaturze science fiction. Pan najwyraźniej nie do końca rozumie czym jest poezja. Też mi przykro, również pozdrawiam.
  5. Czytając ten utwór pomyślałem, szkoda, że ja tak beznadziejnie nie potrafię. Pozdrawiam.
  6. Bo to jak sam tytuł wskazuje nie jest wiersz o trzęsieniu ziemi w Indiach. Nie jest. "Około 20 tysięcy ludzi", to tylko pretekst, by sobie efekciarsko, poetycko pocierpieć i powzdychać - płaczka ważniejsza od zmarłego ;) Nie wierzę peelowi... Żebyś jeszcze mniej uwierzył dopiszę, że te 20 tysięcy to w samym Raparze, poza Raparem było tych ofiar więcej.Jesteśmy pokoleniem medialnym, czy tego chcemy czy nie. Nieustannie relacje z miejsc objętych katastrofą były dramatyczne i przygnębiające. Emocjonalna solidarność z ofiarami jest w tym utworze według mnie oczywista, ale jednak to nie jest wiersz o katastrofie, a moich odczuciach oraz ówczesnych nastrojach mojej duszy. Wtedy targnęły mną emocje. Zdradzę ci jeszcze jedną tajemnicę tego wiersza, która zapewne pogrąży mnie w twoich oczach do reszty jako cynika. Sięgnąłem wówczas po tomik wierszy Edwarda Stachury, otworzyłem na stronie z wierszem ,,Na wieść o trzęsieniu ziemi w Chile" i to tamten wiersz był prawdziwą inspiracją, nawet z tytułem nie kombinowałem. Zmieniłem tylko w Chile na w Indiach. Myślę, że już masz wszystkie argumenty w ręku by do reszty mi nie wierzyć. Serdecznie pozdrawiam, wiem już, że mi nie wierzysz, ale cieszę się, że podszedłeś do tego utworu tak emocjonalnie, nawet miło mnie to połechtało.
  7. Do takich utworów podchodzę bardzo emocjonalnie, bo to wiersz o każdym z nas, wszyscy byliśmy dziećmi. dlatego tak trudno w pełni obiektywnie jest mi oceniać jakość takich utworów od strony technicznej. Wiem tylko , że bardzo mi się podoba.
  8. Cie choroba! Coś mało osób ciebie czyta, a jednak mam wrażenie, że przewyższasz co niektórych na tym portalu jakością serwowanego słowa, np. mnie. Pozdrawiam. A może jednak zostawić pierwszą wersję?
  9. ,,(...)(sam to wyżej zdradziłeś). Odczytywanie zamysłu Poety nigdy nie jest łatwe, bo zawsze odbieramy przez pryzmat własnych skojarzeń.(...)" - no widzisz, nie potrafię trzymać czytelnika w niepewności i zawsze wypaplam co miałem na myśli. Wolę żeby miał przyjemność z czytania, a nie dostał mózgowego fiksum dyrdum rozwiązując jakieś pokrętne labirynty słowne. Z drugiej strony wydawało mi się, że moje teksty nie są nazbyt skomplikowane. Ale to może mi się tylko tak wydaje. Serdecznie pozdrawiam.
  10. ,,(...) ale ... im bardziej nie wiadomo, tym lepiej, bo to daje Czytelnikowi dowolność interpretacji, prawda? (...)" No właśnie, czy to prawda? - tego tak naprawdę nigdy nie byłem pewien. Wolę wiersze bardziej przejrzyste, takie, które jak to słusznie przypomniała Leokadia pozwalają się skupić na tej bieli obok pozostawionej będącej okrasą utworu. No bo zamiast kontemplować wiersz ja chodzę tydzień, a niekiedy dłużej i zastanawiam się co autor miał na myśli.
  11. Początek bardzo obnaża intymność, chyba,że czegoś nie zrozumiałem. Jeśli zrozumiałem, odważnie. Ale dlaczego na kredyt, nie ufasz przeznaczeniu?
  12. Bardzo sens skomplikowany, a już zaczęło mi się kojarzyć z ,,Balladą o dwóch koniach" Młynarskiego. Po drugim wersu pomyślałem o zoofilii. Dalej już nic nie rozumiem. Że co, że sadysta?
  13. Wyjdę na ignoranta lub nieuka, ale pytanie zadam. Co to są lub czym są bukoliki, z czym lub czym to się je? Trudno komentować własną ignorancję.
  14. bez jednowersów wiersz jest całkiem niezły pozdrawiam r Ech te smaki. W czasach PRL-u modne były tak zwane ,,gołąbki pokoju" wycinane z papieru, stąd skojarzenie. Dla mnie PRL to nie tylko smak zniewolenia, również smak młodości. Prawda: gołąbki to także smak dzieciństwa, kuchnia mojej mamy. Jedno wersy cóż, nie jestem rasowym poetą, okazjonalnym tak stąd zdarzają mi się niedopracowania.
  15. W tym wierszu jest wszystko co cudne! Wzruszyłem się i ciepło ogarnęło moje serce. Odebrałem to jako uzupełnienie klimatu moich wypocin opublikowanych przeze mnie przedostatnio w wierszu Guliwerzy. Uśmiech, bezradność, wrażliwość, szczerość wobec poznawanego dopiero świata, naiwność i wiara w dobro zapomniana przez niektórych dorosłych rutyniarzy. To wcale niekoniecznie jest wiersz o Zuzannie i właśnie dlatego jest tak bardzo o Zuzannie.
  16. Gdzieżże ty tą sowę znalazł? Soczyście się uśmiechnąłem, stare czasy powróciły. Piknie panie Dacyszyn, stare czasy powróciły wzruszając dogłębnie. Przeżywało się takie stany, oj przeżywało.
  17. czytelnik z tekstem może wszystko, może sobie nawet darować czwartą zwrotkę;) nie mam nic do motoryzacji, choć ekspertem nie jestem. nie piszę, że z resorami Stara było źle, a porównanie do łóżka to dla nich komplement, wg. mnie dziękuję za komentarz i czytanie pozdrwiam r Chodziło mi bardziej o to, że dla mnie ten wiersz jest zrozumiały już po trzeciej zwrotce i oddaje sens zawarty w tytule. A czwarta zwrotka może sobie być, uzupełnia całość. A co do Stara, coś w tym jest, że to zaszczyt dla Stara, ale ta ciężarówka w tym kontekście jakoś średnio mi pasuje gdyż jest jednak średnio dynamiczna. W wierszu zaś zupełnie ulatuje gdzieś dynamika namiętności. Ale może to ty masz rację? W końcu jaki seks, takie resory. Pozdrawiam.
  18. Prowokacja? - nie myślałem o tym w ten sposób. Bardziej chodzi o emocjonalny stan mojej duszy w tamtym czasie. To stary wiersz, zginęło wówczas mnóstwo ludzi, jeśli dobrze pamiętam, około 20 tysięcy.
  19. Bo to jak sam tytuł wskazuje nie jest wiersz o trzęsieniu ziemi w Indiach.
  20. Z otwartego bólem mózgu wypuszczam śnieżnobiałe gołąbki śmiercionośnych kartek papieru Moja dusza uwięziona pod gruzami modlitewnej pieśni Raparu* odkrywa nowe znaczenie tajemniczego zaklęcia AMEN Pustkę trupio bladej bezsilności. *Rapar - miasto w Indiach doświadczone silnym trzęsieniem ziemi.
  21. Mam mieszane uczucia. dla mnie czwartą zwrotkę można sobie spokojnie odpuścić. Może tez coś zrobić z początkiem drugiej bo się za bardzo motoryzacyjne zrobiło. W młodości zdarzyło mi się jeździć Starem, z tymi resorami nie było tak źle.
  22. Myślę, że jest całkiem, całkiem, jak na swój wiek masz potencjał. Lepiej bym to może w ten sposób widział: z pękniętej klepsydry czasu wysypały się ziarna rozmyślań próbują wskazać drogę biegnącą ku sercu odpowiedzi lub z pękniętej klepsydry czasu wysypały się ziarna rozmyślań próbują wskazać drogę biegnącą ku sercu... Ale przejrzyste, poetyckie jak dla mnie. Ale bez ,,odpowiedzi" sens by nie uleciał a tylko według mnie bardziej byłoby szlachetnie. Może nie mam racji, a ktoś myśli inaczej, poczekajmy na inne opinie.
  23. istnienie pointy w wierszach nie zawsze jest na tyle wyraźne, żeby zapisywać ją jako kapitel kolumny i zdobić akantem. w tym wierszu myśl jest połozona płaszczyznowo pod całym wierszem a wzniesienie stanowiące swoiste 'spłętowanie' utworu, wystaje (wynurza sie) w miejscu słowa "Guliwerzy". a zatem mamy już klucz w tytule, który pozwala to dostrzec. zatrzymam się nad obrazem rzeźbienia dziecięcych policzków. to miejsce jest łzawe, ponieważ rzexbienie an policzkach przywodzi mi na myśl szlaki wodne łez. wówczas "promienność" zderza sie z ową łzawością i tutaj wyhyca fajna iskra. co psuje wiersz w moim odczuciu? okropne otwarcie. przepoezjowanie i nadmierne ozdobnictwo metaforyczne w tak krótkim (dwuwuwierszowym) miejscu, wpycha wiersz w jakąś taką manieryczność rodem z "rozpalonego" sztambucha. niemniej ocaliłabym słowo "rozpalone" w utworze, ponieważ jest rozniecaniem ogniska/iskry, ale te dwa otwierające wersy, przebudowałabym i pozbawiła onego akantu właśnie. pozdrawiam :) Hmm jak by tutaj ci odpowiedzieć. Twierdzisz, że klucz mamy w tytule. Tytuł jest przypadkowy, ten wiersz nigdy nie miał tytułu, nie bardzo wiedziałem co napisać. Tytuł Guliwerzy pojawił się tylko na potrzeby publikacji na tym forum. Co do puenty myślę, że kapitel kolumny z reguły jest tak ozdobny, ze nie potrzeba zdobić go akantem. ,,zatrzymam się nad obrazem rzeźbienia dziecięcych policzków. to miejsce jest łzawe, ponieważ rzeźbienie na policzkach przywodzi mi na myśl szlaki wodne łez. wówczas "promienność" zderza się z ową łzawością i tutaj wyhyca fajna iskra." Każdy może czytać jak chce, chodziło mi raczej o promienny uśmiech rozpalony emocjami, a nie łzy. U dzieci taki stan jest niezwykły, dlatego początek jest jak to określiłaś okraszony ozdobnictwem metaforycznym. Tak to wygląda u szczęśliwego dziecka, a więc traktuje ten fragment analizy jako swoisty komplement chociaż określenie rozpalonych wyobrażeń metaforą na pewno nie jest. Manieryczność z rozpalonego sztambucha - dziecięcy zachwyt jest inny niż zachwyt dorosłego bardziej ozdobny, wręcz przepoezjowany, tak go odbieram, na pewno nie jest sztuczny czy teatralny. Myślę, że pozbawiając tekst tego akantu, mógłbym przerobić wiersz na wiersz o zupie pomidorowej. Szymborska napisała o cebuli i wyszło rewelacyjnie. Pozdrawiam, dziękując za tak zaangażowaną analizę. Pozdrawiam.
  24. Dla mnie świetne prawdziwa poezja.
  25. Jednak jest nadzieja, ogarek mamiący zapachem konwalii może jeszcze wiedzę przywrócić. Bardzo dobry wiersz.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...