Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Marek Konarski

Użytkownicy
  • Postów

    1 110
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Marek Konarski

  1. wszak nie pisałem o wynalezieniu perpetum mobile, lecz wiersz o życiu Wszak nie pisałem "o czym", lecz "jak"...
  2. urodzeni bez piętna źli czy dobrzy czekamy łaski by płonąć nieświadomie pewni zbawienia xxx urodzeni źle czy dobrze z piętnem łaski niepewnie płoniemy by zbawić świadomość xxx urodzeni by płonąć czekamy łaski niepewnie świadomi złego czy dobrego zbawienia Tak można pisać -mętlić w nieskończoność...skutek będzie podobny ;)
  3. po tamtej stronie rzeki mieszka swołocz --- jutrzejszy dzień będzie podobny – tylko nieco mniej ogrodzenia wokół które nie ma czego chronić a bez niego jest szybciej bo na skróty Tak naprawdę, to nie ma tej i tamtej strony rzeki, jest zamknięty krąg wspólnej (ogrodzenie znika w sposób niemal symboliczny), zdegradowanej i zapitej rzeczywistości, z której nie ma ucieczki, "jutrzejszy dzień będzie podobny"... Obyczajowy standard, bez rewelacji ale i bez potknięć.
  4. Banał w ilości wręcz nieprzyzwoitej...
  5. nie da się w tym amfiteatrze niczego zamordować jak w tobie są rzeczy których nie można zabić do końca niepodległe woli Dostrzegam tu pewną (zamierzoną ?) niekonsekwencję. W amfiteatrze mamy spektakl właśnie z "mordowania" lodowca - "wypchniętego", poddanego działaniu destrukcyjnych sił, co z kolei kłóci się z "niepodległą wolą"... Podejrzewam, że autorowi chodzi o nieśmiertelność obrazu, pamięć doznania ale wychodzi z tego mały galimatias, bo gdyby się uprzeć, to można odnaleźć przesłanie egzystencjalne, a nawet erotyk... :)
  6. Pierwsza i ostatnia - pyszności... :)
  7. Pocieszające jest tylko to, że gorzej być nie może...
  8. Nieco konfekcyjne :)
  9. Gdyby nie płyty CD, powiedziałbym, że to Obłomow z powieści Gonczarowa :))
  10. Czytam trochę inaczej niż poprzednicy, bardziej egzystencjalnie. Kuleczki, to kolejne dane nam dni, liczydło życia, zapalona nam lamka, która źle użyta, może okazać się bardzo krótkim lontem, głupim marnotrastwem...
  11. Dopisuję się do sympatyków ostatniej strofy... :)
  12. ponad tą sytuacją życiową jest sufit Nooo...to jest prawdziwe "wejście smoka" :)))
  13. Wstrząsy nie drżące, to jakie ? :) Patrzenie w oczy, jako alternatywa dla rzeczywistości, jest dosyć naiwne, cytując autora, to "zbyt zwykła teoria", podana w zgrzebnej formie.
  14. Teatr jednego aktora...i widza ;) Bardzo niedobre.
  15. Rossiji nie arszynem ani rozumem nie obejmiesz Na szczęście nie próbowałaś :) Czytelnik, jest tu za "trzeciego" - chodzi, marznie i słucha... Mój niezmiennie ulubiony fragment - rocznica śmierci Sonieczki :)
  16. Przez żaluzje wpada dzień, ulatuje noc...To jakby oddawanie energii przez zmysły pobudzone ciepłem i światłem, mikro i makrokosmos "podglądające" się wzajemnie przez deszczułki, jednocześnie intymność, tajemnica i fascynacja... Pani małe formy, przypominają w odbiorze sztukę parzenia herbaty, wymagają czasu, spokoju i dbałości... :)
  17. Mandala i masala Kolejność chyba odwrotna... Ziemno -żywiczna masala jest specyficzna, bo nie jest smakiem dodatkowym, wzbogacającym ale odczuciem podstawowym, gorzko codziennym... Budowanie mandali jest w tym układzie, próbą harmonii ułomnej i niemożliwej. Możemy tylko oszukiwać rzeczywistość lub pozwolić jej oszukiwać nas, nic nie jest takim, jakim się wydaje... Dotykamy formy, ignorując treść - to odwrotna, "nocna" mandala...
  18. Nie jest to aż tak błyskotliwe, jak się autorowi wydaje... ;)
  19. Wynurzenia peela, mają już charakter niemal obsceniczny - to zbiór słów bez żadnej wartości literackiej.
  20. Ale ja widzę jak unoszą się skrzydła, jak lot twój - wysoki, podniebny. ... Czador skrywa - niebiańskie obłoki. Wygląda na to, że peelka lata wewnątrz czadoru, przypomina to nieco, szamotanie się muchy w słoiku ;) Zamiast klarownego obrazu, garść błyskotek.
  21. Między CV a blogiem... Nieporadne.
  22. Pisane klimatyczną cyrylicą - smakowite :)
  23. pod wpływem ciepła z ust gdy bucha para namiastka domowego pieca którą wynoszą po części przechodnie to z tej z piekarni dobiega zapach tak proszę zapakować a w domu pakunek znowu okaże się pusty Niestety, kojarzy mi się z higieną jamy ustnej ;) Niezborne myślowo (światło i chmury, zimowe ważki, chleb z lukrem, język pod wpływem ciepła z ust, pakowanie zapachu-wynoszenie pary), okraszone nieskładnymi dialogami i (ni przypiął, ni przyłatał) krzykiem przydrożnego ptaka...
  24. Stedowa wędrówka, to po prostu życie, z przemierzaniem czasu, miejsc, zdarzeń i uczuć, wędrówka przez dni i noce, niezależna od nas, nawet nie zawsze uświadamiana. Z Dżoaną, jest inaczej, "swędzą" ją myśli i pięty :))) Może trochę inaczej, ale... ... kiedy wstaje nowy dzień: radość, ulga, świeżość nowa, rześkość, blask głaszcze mnie po rysach i szramach, w kościach mi się fosfor zapala, jeść mi się chce i pić to wszystko, co dookoła, stopy swędzą mnie do ruchu, żeby naprzód iść i tak dalej, i tak dalej... Sted :)) Wygląda na to, że "swędzenie", to przypadłość wszystkich "kolorowych skór świata" :))
  25. Skoro autor nie miał zamiaru puentować, wysilać się i narażać zdrowia, a zerżnąć lub poomletować, każdy sam potrafi, to po jaką cholerę było jeść tą żabę ?! :) Autor również zapyta w ten sposób: Po jaką cholerę żyć, jeżeli życie okaże się tylko zbiorem jakiś historii, takim bełkotem, który ktoś żyjącemu czyta i do którego żyjący dopowiada swoją część, takim błełkotem, zaczynającym się nagle i niewyraźnie i kończącym równie nagle, bez wyraźnej puenty, kończącym się od tak. Po jaką cholerę? Abstrahując, wiersz posiada zakończenie - dwa ostatnie wersy. Pozdro! Bywa życie jak bełkot, bywa frazą czystą i piękną - każdy ma taką cholerę jaką dostał lub jaką sobie wziął :) Nie uwzględniłem możliwości, że zakończenie nie jest puentą ;))
×
×
  • Dodaj nową pozycję...