
Józef Bieniecki
Użytkownicy-
Postów
704 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Józef Bieniecki
-
Królestwo Turbacza.
Józef Bieniecki odpowiedział(a) na Józef Bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Nade mną Turbacz z zachmurzonym czołem, Wokół gniazdowo dzikie Gorce kołem. Twarz zasępiona,lasów bokobrody, Łysina wierchu opłukana chłodem. Odkryty golec,część drzewem cieniony, Pięknym widokiem cieszy wszystkie strony, Dostęp do wierchu,karkołomny ,trudny, Wysiłek,widok nagradza przecudny. Cała ta przestrzeń pokryta górami, Wstęgą wzgórz ciągnie,piętrząc kopułami. Doliny ,pola ,wiją się rzek pasma, Na widnokręgu w mgłach polnych przygasła. W obliczu Tater,wijąca wężem,to Raby Kotliną, Tu nowotarską otula doliną, Od spiskiej ziemi,Dunajcem burzliwym, I kamienieckim potokiem ruchliwym. Tulą lub dzielą Beskidów krainy, I chociaż różne ,jak piękne dziewczyny, W krasie,potrafią zaskoczyć ,uwodzić, Tu w tych przypadkach chce się po nich chodzić. Połacie lasów,przez pól szachownice, I wartkie rzeki ,strumienie -krynice, Po wiatr od Tater,który tchnieniem Bożym, Z nieodgadnionych spływa nam przestworzy.... itd. Józef Bieniecki -
Światło.
Józef Bieniecki odpowiedział(a) na Józef Bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Na kaskadzie wód krople-perełki, Ożywają w świetle słońca, za dnia. Chociaż strumień płytki i niewielki, Czas południa rozpali pochodnia. Na jedlinie szmaragdów poświata, Rozjaśniła półmrok lasu, knieje, Na przełomie tak wiosny i lata, Zachwyt świata po prostu,truchleje. Już zmierzch szary rozjaśnia jutrzenka, Dniem nadziei przypłynie skrzydlata. Jej błękitna w haft złota sukienka, Oczy cieszy,z tą chwilą pół świata. Świecy światło promykiem zamruga, Ciepłym blaskiem ogrzeje spojrzenie. Chociaż nocka jak sadza i długa, Miłym ognia ogarnia płomieniem. Światło bije dziś z twego oblicza, Chociaż lat nam przybyło tak wiele. Czas kolejny znów roczek odlicza, Promieniują spełnione w nich cele. Ciemnej nocy, opończy atrament, Dnia promienie pochowały lica. Tylko Boga niebieski firmament W świetle lampy zadniało księżyca. Józef Bieniecki, -
Pchla natura.
Józef Bieniecki odpowiedział(a) na Józef Bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Pewnie bym cię pokochał i kochał wciąż szczerze, Lecz już w ogrom twych uczuć po prostu nie wierzę. Pogardzony ,zdradzony,trudno jest zaufać, Lepiej od dziś zawczasu na zimne podmuchać. Wybacz miły mu rzekła,jestem ci już obca, Ja z natury każdego rozkochuję chłopca. Przwykłam doń szybko,w końcu mi się znudzi, A ciekawość przygody każe poznać ludzi. Miewasz w sobie coś z osy ,z kwiatu chyb na kwiatek, Chociaż nektar wypijasz,mały ten twój światek. Czas nieuchronnie płynie i zaśniesz jesienią, Zmienność uczuć i kwiatu,faktu nie odmienią. Co przeżyję to moje,nie sieję, nie zbieram A,że czasem uczucia chłopca sponiewieram. Jestem ja z urodą,nic więcej nie rzekła, Odwróciwszy na pięcie, po prostu uciekła. Biedny wybryk natury,jak pcheł wszelkich maści, Chyba z miejsca na miejsce,ugryzie- ach masz ci. Błędne koło rzec można,to co pchle wystarcza, Nie przystoi ludziom,niech ich nie obarcza. Udzieliwszy porady poszedłem na miedzę, Pośród pól malowanych owady pośledzę. Pełnią swoje zadanie, za Bożym nakazem, Pchła jak pchła kombinuje ,jak ugryżć tym razem. Józef Bieniecki -
Katyńskie ludobójstwo!!
Józef Bieniecki odpowiedział(a) na Józef Bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Gdy trzeba było wiosną lec, I na rzeż ich ciągnięto. To za Najświętsza poszli Rzecz, Pierwszą-na sercach świętą. Imperium zła paliło stos, Z tysięcy i milionów. Alianci głusi na ten głos, Spuścili Rosji z tonu. I było dziel i było rządż, Zwycięzców nikt nie pyta. I było morduj,było sądż. Wrogiem Rzeczpospolita. Starobielsk,Charków i Miednoje, Na mordach zyska sławę. I Katyń we krwi utopiono, Zbierając żniwo krwawe. Zdradzili Polskę po raz wtóry, Z rynsztoka- przyjacioły. Kwiaty wycieli-synów -córy, Pawkowe Morozowy. I dalszy ciąg katyńską grą, Dyktują nam "carowie". Katynia grając kartą złą, Stawiając mord na głowie. A ludobójstwo plamą krwi. W moskiewskie wsiąkł sztandarch. Przelana krew,milionów łzy, W zbrodniczej pasji"cara". Józef Bieniecki -5.03.1940r podpisanie wyroku na jeńcach wojennych przez rząd rosyjski. -70 Rocznica Ludobójstwa Katyńskiego. -
Najjaśniejsza!!!
Józef Bieniecki odpowiedział(a) na Józef Bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Gwiazdo moich przemyśleń ,Tobie to pozwolę, Objąć serce, nadzieję,w wieczystą niewolę. Gwiazdo na firmamencie,przeczysta ,wspaniała, Tobie pokłon,cześć,uwielbienia chwała. Perło pośród Aniołów,niewinna Lilijo, Dzięki Twojej miłości me nadzieje żyją. W serca kwitnij ogrodzie,by podatna gleba, Owoc dobry rodziła ,dla ludzi i Nieba. Niech Twa miłość Matczyna Naród święci cały, Dla Matczynej radości i dla Syna Chwały. Aby pośród narodów przez Ciebie wybrany, Serca Twego nie zawiódł,był wiecznie kochany. Spraw o Najjaśniejsza by w Światła ujęciu, Duchem Świętym człek wzrastał,,już w samym poczęciu. Światłem onym rozpalał w sercach wątpiących, I był jako Krzyż Święty,ogniem gorejącym. Spraw o Pani Królowo,by kajdan okowy, Były wszystkich Polaków początkiem odnowy. Aby mogli zrozumieć,że niewola ona,, Jest bez mała dwóch wieków dzisiaj powtórzona. Ślepcom otwórz oczy ,a dla głuchych stanie, Jasnogórskie Królewskie do cię zawołanie. Niech uświęcą co święte,tak,tak,nie niech będzie, Wypełniają w działaniu synowskie orędzie. Józef Bieniecki -
Moja piękna.
Józef Bieniecki odpowiedział(a) na Józef Bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Chodż moja piękna,moja duszko, Ty też przyrody czujesz drżenie, Znowu pozostań dobrą wróżką, I bądż ponownie mym natchnieniem. Piękno poezji lasu czytasz, I w każdym liściu zawieszona. Chociaż nie mówisz i nie pytasz, Jest jak jej Stwórca,nieskończona. U tamtych brzezin jest kalina, W baldachach kwiatów wonią dycha. W patosie chwili,jak dziewczyna, Zabrzmi jej wyznań-pieśni cicha. Akompaniament pieśni śpiewnej, Połączy serca,w wspólnej myśli, Nocy upojnej,i wylewnej, W każdej na jawie nocy przyśni. Księżyc już muska nas promieniem, A ja,z gwiazd nieba ci wybieram. Las podsłuchuje nas z westchnieniem, Serce przed tobą me otwieram. Tak zostaniemy do jutrzenki, Lato już w pełni ,całej krasie. Puki co księżyc pełny,wielki, I zakochany słowik,w transie. Serce przy sercu,warg pieszczoty, I oddech lasu,w cudzie lata. I ust upadki i ust wzloty, I serca,które w jedno wzlata. Józef Bieniecki -
Sen ohyda.
Józef Bieniecki odpowiedział(a) na Józef Bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Płaska gęba,wygląd sowi, Gęsta broda do połowy. Uszy ośle jak u żbika, Z frędzelkami lub kucykach. Wzrok kaprawy-na Maroko, Ciągle cieknie z nich posoką. Włos rudawy,w części płowy, Nos spiczasty na pół głowy. Gęba w piegach i kurzajkach, W nosie czubku wielka kaika. Garb wielbłądzi zgiął w pałąki, Rąk piszczele jak postronki. Nogi chude ,pokręcone, W różne strony koślawione. Chód kaczuchy pół kulawej, Oszpeconej i kaprawej. Głos krzykliwy i skrzeczący, Wzrok przyćmiony ,niewidzący. Sen mi widmo przerwać chciało, Gdy się wtedy pokazało. I udało się do rana , Całą nocą poszarpana. Józef Bieniecki -
Kuszenie.
Józef Bieniecki odpowiedział(a) na Józef Bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Leżał sobie nieboszczyk,spoglądał znad wieka, Jak po niego zbliża się, sto diabłów z daleka. Dążą wprawdzie powoli,wciąż w jego kierunku, On się nie mógł poruszyć,jak na posterunku. Użył owy postronek,zawisnął na chwilę, Wkrótce się przekonując , jego własnej sile. Zadyndał,tak zostało.By tak w lesie dyndał, W końcu przypadkiem znalazł go przybłęda. Teraz patrzy z boku co się wokół dzieje, Idą głów mąciciele i duszy złodzieje. Chce uciekać-nie może,krzyczeć, brak mu siły, Wszystko przeciw ,wrogie, na nim się skupiły. I tak sobie w głowie do siebie mamrota, Że mu na wieszanie nie przyjdzie ochota. Tymczasem tego skutki są zanadto srogie, Bo się skłócił,nie jednał, z samym Panem Bogiem. Cały strachem podszyty,trzęsie jak osika, Mało nie oszalał,już dostaje bzika. Poczuł mokro w piżamie,zaworki puściły, Samobójcze myśli naraz się zemściły. W obesranych galotach,spocony się budzi, Chociaż smrodzik wokoło-szczęśliwy, wśród ludzi. Wie od dzisiaj-będzie wiedział potem, I nie podda kuszeniom,diabelskim bełkotom. Józef Bieniecki -
Słów brak.-mamie.
Józef Bieniecki odpowiedział(a) na Józef Bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Cóż znaczą słowa i kwiatów naręcze? Kwiat za się mówi,ja się słowem wdzięczę. Brakło w nadmiarze,albo takie płoche, Nic nie znaczące .Jakbym miał macochę. Niech nawałnica słów moich jak burza, Z serca płynące ,ścielą u podnóża. Bucha płomieniem,rozpali i gorze, Płonie gdy zmierzcha,ranne wstają zorze. Spływa potokiem,życia dzieńkczynieniem, W stosie spalają się świętym płomieniem, Wonią kadzidła w wieczności zasłonią, Od wszego złego na zawsze obronią. Pieśnie śpiewają .Weż posłuchaj pieśnie, Są te o matce,piękne niczym we śnie. I niosą tobie przesłanie na ziemi, Kwiaty z łąk świata,z ogrodów-z wszystkimi. Dar twej miłości matczynej pozostał, Wszystkim trudnościom życiowym twym sprostał. I dał jesieni dziś owoce żrałe. Boga ,Ojczyzny i na twoją chwałę. Piękno miłości,które w sercu nosisz, Niechaj ci wieczną szczęśliwość wyprosi., Przy Tronie Matki od Pięknej Miłości, By zasłużonej doświadczyć radości. Józef Bieniecki -
Dwór -Dawne zabawy.
Józef Bieniecki odpowiedział(a) na Józef Bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
"Hulaj dusza, piekła nie ma", Bierz wsze dobro, w dłoń- obiema. Póki śmierć się nie przytuli, Złość swym jadem nie zamuli. Polska ludzi radosnych, jak tradycja każe, Zabaw nie przedkładano nad Boże Ołtarze, Lecz cieszono się życiem, powszechnie bawiono, I dla onej zabawy też sztukę tworzono. Ta o szarej godzinie, była codziennością, I nad wyraz obfita darowana gościom. Kontakty towarzyskie jak woda, powietrze, Niosły naukę, rozrywkę, informację jeszcze, Były nośnikiem wiedzy, stąd gość był ceniony, Jak dzisiaj w świecie media, w wiedzy nie ścigniony. Wypatrywano gości z sąsiedztwa, daleka, Każdy swoją innością miejscowych urzekał. Zapraszany bez skutku, wtenczas go zwabiano, A nawet z gościńca gwałtem porywano. Polak starodawny bywał towarzyski, W samotności szczególnie do załamań bliski, Gwar i ruch lubił, zmianę wokół siebie, Tą rozkoszną potrzebę życia, a czuł się jak w niebie. Gdy rodziny nie miał,krewnych, to obcych zapraszał, Dał gościnę dozgonną, serdecznie ugaszczał. Gościł starych przyjaciół lub powinowatych. Przygodnym znajomym nie odmawiał chaty, Przypadkiem gdy gość zjechał, czuł się znakomicie, Dawał utrzymanie, dach do końca życia, Gdy nie miewał u siebie nawet rezydentów. Spraszał wówczas sąsiadów, duchownych, innych prominentów, Których mało ugaszczał, obdarzał sowicie, Kochał szczodrość, gościnę, ponad swoje życie. Polak sam jeść nie lubił więc spraszał do domu, By się zbytkiem podzielić, nie jeść po kryjomu, Sobkostwo uznawano, że wymysł nie polski, Nie zrozumiały dla nas, niemiecki, angielski. Domy nasze otwarte były nawet wrogom, Azyl obowiązywał gdy wszedł naszym progom, Protektorat włodarza narzucał przymierze, Wpisaną w gościnność, postrzegane w wierze. Monotonię codzienności gnębi do przesady, Odwiedza rodzinę, nieznanych, sąsiady. Osobowością, talentem nadrabiano w skutku, Samotności smak gorzki, monotonię smutku. Pozostawiał po sobie w dalsze pokolenia, Frapującą opowieść, pieśnią świat odmieniał, Przede wszystkim w poczuciu braterskiej wspólnoty, Gdyż zmyślone koneksje kładły mury, płoty, Pokrewieństwa szukając od Rzymian po Piastą, W konkluzji szedł do wniosku, że w wielką urasta, Rodzinę, stąd nigdy nie ponosił w nagłym najściu, sromu, Iż czuł się w każdym dworze jak we własnym domu. Każdy odjazd gościa niemal jak tragedie, Stąd środki zaradne imają , powszednie, Upijając stangreta, zdjęcie kół z kolasy, Pito strzemiennego, różne wygibasy. Strzemienny skuteczny, trwał aż do obiadu, Od obiadu w kolacje ,tu zmuszał sąsiadów, Na noc znowu pozostać. Obfite śniadanie, Było dnia poprzedniego także powtarzaniem. W dzień go zmogła gościnność, został na dni kilka, Gdy dni kilka minęło, strzemienny do nocy, Nocą bał się wilka,szczególnie w karocy. Nieraz sąsiad, mieszkał kroków kilkanaście, A kilometr do domu, wracał dni szesnaście, Po drodze znowu dwory, od nowa gościna, I poprzednie powtórki od nowa zaczynał. Mógł tak wracać do domu aż kilka miesięcy, Byli również mistrzowie, dużo, dużo więcej, Gość w domu dawał pretekst do picia, jedzenia, Obfitszego niż co dzień, dał możność tworzenia, Nowych zabaw, rozrywek, nie brakło inwencji, Nade wszystko z obu stron, zawsze twórczej chęci. Gość był darem dla domu, stąd zachodu ogrom. Stare polskie przysłowie: " Gość w dom i Bóg w dom". W większych polskich majątkach, a w części przemiennie, Urządzano bale, w niektórych codziennie. Bal zwykły, kostiumowy, sztuki wystawiano, W pantomimach, operetkach, szaradach , się rozkochiwano, Nie mówiąc o siurpryzie lub lubianej fecie, Która w sukurs stawiała osobie przyjęcie, Jej fotel ustrajano kwiatem girlandami, Uczestnicy schodzili z powinszowaniami, Składały się one często z recytacji, Nierzadko w ważnej chwili, inscenizacji, Patriotyczne mają w czasie niewoli , szczególne znaczenie. Budząc ducha polskiego,niwecząc zwątpienie, Fety bywały wstępem, w balu całonocnym, U jednych codziennie, w innych jednorocznym, Szczególnie gdy na wydaniu były młode panny, Sprawowano dopóki świt powitał ranny. Na dzień solenizanta gości nie spraszano, Zjeżdżali się sami, od lat już wiedziano, Iż stawić się mają godnie, sąsiedzi, rodzina, Że w dniu takim i takim, w godzinie zaczynał, Każdy miejsce przy stole miewał też te same, Już od wejścia prowadził żonę, inną damę, Choć bal bywał liczny i po pięćset osób, Bywał często, pomylić nie było się sposób. Wydawano więc bale, byle się zabawić, Znajomym, domownikom przyjemności sprawić. Wiele trzeba zachodu było wcześniej włożyć, Miejsce balu i wystrój, pracę z sercem tworzyć. Tam gdzie mieli pałace, twórcze piękne sale, Pochłaniały też prace każde nowe bale, Ozdobione malarstwem, różnych sztukatorów, Girladem kwietnym ubrane, i festonów. Lubiano przyozdabiać w draperie z muślinu, perkalu, Pod sufitem sprytnie upięte, dając nastrój balu, Podtrzymane u dołu wiecznymi włóczniami, Strzałami lub w kołczanem, samymi tarczami. Na nich emblematy, stosowane sentencje, Patriotyczne, osobiste, wpisane intencje. Na dworach zachodnich zmyślano intrygi, U nas zabawą miłą bywały kuligi. Wypełniały długie i senne, wieczory zimowe, I gościnną rozrzutność, zwyczaje piastowe, Były formą zajazdu, barwny, hałaśliwy. W zabawowej intencji, szczery i uczciwy, Rozpoczynał wyjazd ,zwykle do sąsiada, Ugoszczeni przez niego, z nim większa gromada, Weseląc się, udaje na następne dwory, A wąż sań się wydłużał, młodzież dla przekory, Konno wokół sań pędzi. Tak wędrował kulig przez cały karnawał, Już wszystkie siły ludzkie wyczerpać wydawał. Ochoty jednak brakło w przededniu Popielca, Kiedy ryba zawisła na końcu widelca. Kuligi możnowładców przepychem kipiały, I tej zabawie klimat właściwie dawały. Trębacze dają sygnał, kulig rusza rzędem, Zrazu kłusem, to stępa, galopem lub pędem, W przodzie kilku Tatarów, sanie w cztery konie, Oddział drabantów zamykał, paradę w ogonie. Kilka lub kilkadziesiąt, na każdym muzyka, Z początku swe kawałki wygrywają z cicha. Żydzi w kapel cymbałów, trębacze, fajfry, Ukraińcy z teorbanami i z dworów janczary, Sanie perskim kobiercem kryte, lampartami, Sobolowe, różnymi drogimi futrami. Koni u sań po cugu, strojne w czuby, pióra, Kokardy i kutasy, szarpie wiatr, wichura, W każdych saniach państwo zatopione w w futrach, Płci obojga, bez obaw, że zmarzną do jutra, Konno młodzież dworska, setka ekwipażów, W liberii hajducy siedzą dla kurażu, Dobór koni, sani, i futer kosztowny, Był nade wszystko pański i wielce wymowny. Gdzie kulig tylko przybył, hojność gospodarza, Klucz z spiżarni od pani, pan z piwnic obdarza, Mogą brać podług woli, wszędzie gra kapela, Chwilę tańczą, orszak w drogę, na nutkach wesela. Nocą orszak gdy wracał, płonąca pochodnia, Daje światło, jakby było wszystko za dnia. U przywódcy kuligu młodzież się zbierała, Na saneczkach wygodnie parami siadała. I jak kazał obyczaj, przy świetle kagańców, Ruszano w dom pierwszy, w strojach przebierańców, A muzyka na każde była zawołanie, Niosła razem z sanną, granie, granie, granie, Wpierw do domu gdzie panien godne było grono, W pełnych parach do tańca ,po izbach wiedziano. Las nastrzępiony śniegiem, skrzył się brylantami, Skrzypiąc cicho po śniegu, przemyka saniami. Z dala tętent słychać, jak gdyby szwadrony, Dźwięk dzwonków różnogłośnych, rozbrzmiewają dzwony, Odgłos skocznej muzyki, z trzaskiem bicza wiedzie, A na każdym woźiciel, powozi na przedzie, Krzyki młode, wesołe, słyszano z daleka, To i kmiotków wyległych przy drodze urzekał. W otwartą wpadał bramę, pan też z naprzeciwka, Z okna chyłkiem spogląda, utęskniona dziewka, Jedna, piąta i szósta, będzie, będzie żniwo, Wpadnij w oko, a wezmę ,z urodą o dziwo. Przystrojone do tańca, po wstępnych grzecznościach, Nić sympatii zawiązał w gospodarzach, gościach, I zaczęły się tańce. Często też przybywali goście przebierańce, I z takimi ochoczo szły panienki w tańce. Józef Bieniecki -
Chmurzyska.
Józef Bieniecki odpowiedział(a) na Józef Bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Gnaj ponure chmurzyska, Niech pogody nie mącą. Jak pirackie okręty, Odgrażają się słońcu. Artylerii niebieskiej, Grzmią armaty korsarzy. Moje skąpe nadzieje, Gną się w ogniu miraży. Drzew runęły już maszty, Wiatr poszerzył zła żniwo. Jak na morzu bitewnym, Grzmi już bitwą prawdziwą. Szopa stoi już w ogniu, I stodoła na przeciw. Piorun ogniem kulistym, Ku chałupie już leci. Biją nieba armaty, Nieba pluszczą chmurzyska. Ogniem nieba błyskawic, I w niebieskich pociskach. Morze wyje wzburzone, Chociaż jakby zelżało. Ziemia pachnie świeżością, Oczyszczone nawałą. Józef Bieniecki -
Będę..
Józef Bieniecki odpowiedział(a) na Józef Bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Od ucha do ucha, uśmiechał się będę, Nawet wtedy gdy śliwką ze starości zwiędnę. Nie daj Boże ,gdy rak twarz mą do końca stoczy, Uśmiechać będę,choć boleścią oczy. Kochał będę na zawsze,jako ślubowałem, Tam przy Ołtarzu,nie musiałem ,chciałem. By stałość serca nie przebrzmiała krótką, Tutaj do końca-we wieczności nutką. Tak urzeczony niech do końca łaknę, Póki strudzone oczy moje zamknę. Serce niech pała,tą miłością pierwszą, Miłością piękną i myślą bezgrzeszną. Myślą powrócę do chwil narzeczonych, Nadziei do dziś jeszcze nie spełnionych. Z życia brał będę, w miłości objęciach, Z sercem oddanym, jak serce dziecięcia. W rosie odczytam czy jej dobre wróżki, Senne marzenia przyśnią do poduszki. Odczytam wiernie,czy może pokuszą, W oczekiwaniach nadziejami wzruszą. Promień zachodni gdy spocznie na twarzy, Myśli ogarnę przelotnych miraży, Będę aniołem ,szeptał słowa miłe, Uczynię wszystko czego nie czyniłem. Józef Bieniecki -
Pod barcią.
Józef Bieniecki odpowiedział(a) na Józef Bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Siadł pod barcią niedżwiedż stary, Melancholia go dopadła. Młodość-powspominał czary, Puki pszczoła nań nie siadła. Widząc w nim zaś przeciwnika, Kąsi w nochol, zanim bzyka. Nie mając nic do stracenia, Melancholię w szał zamienia. Misio dostał dawnej werwy, I puściły z wodzy nerwy. Dawno nie wspiął się po drzewie, Dzisiaj wyszedł,jak też nie wie. W barci alarm ogłoszony. Wojsko pszczół w bojowym szyku. Misio zaś nieustraszony, Choć obsiadło pszczół bez liku. Prawie odpadł ,stoczył z pniaka, Ból go spędza nieboraka, I do rzeki hyżo bieży, Długo mrucząc, w wodzie leży. Opuchnięty,obolały... To kosztował go miód cały! Wycierpiawszy się za wiele , Ma dziś gdzieś przysmaki pszczele. Józef Bieniecki -
Stadny głupek.
Józef Bieniecki odpowiedział(a) na Józef Bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Więc głosuję,partia chciała, Choć nieprawda-dla niej chwała. Polityczny z niego dupek! Ja dodaję, stadny głupek. J tak kręci się wrzeciono, Z wody, ognia je stworzono. To co jedno już ugasi, Drugie ogniem znowu straszy. Wywleczono ciężkie działa, By prawica się poddała. Okazało się -prawica, To lewicy rękawica. I na ławę wyłożono, Myśl wyborców podkupioną. Ci posłowie to fagasy, Figurują tam dla kasy. Lenin zadał im pokutę, Więc na jedną grają nutę. Piekło chciało i dostało, Im zaś zbrodni ciągle mało. Dziś nad psim lub kota losem, Wszyscy płaczą jednym głosem. Demokracja psu na budę, Wnosi kłamstwo i obłudę. Józef Bieniecki -
Niecierpki.
Józef Bieniecki odpowiedział(a) na Józef Bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Kosz różowych niecierpek, Pełne kwiaty w krasie, Mnóstwo pączuni białych. Zakwita po czasie. Jedne zwiędły, odchodzą, Młodych pełnia za to, Wystawiają ku słońcu, Swą buzię pyzatą. Obdarzone płodnością Stąd też ich bez liku. Bóg urody nie skąpi, Częstują po cichu. Na różowym bukiecie, Chwilka wspomnień siadła. Róż naręczem z zaręczyn, Łezką z oka spadła. Tamte były czerwone, Do tego sztamowe. Te mi chwile przywiodły, Miłe ,wspomnieniowe Chwile wspomnień,czułości, Nie za wiele w życiu. Przykre niechaj zamilkną, Przeminą w ukryciu. Józef Bieniecki -
Konkurs.
Józef Bieniecki odpowiedział(a) na Józef Bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
A makabryczny konkurs trwa, Jak Bogu naubliżać. I wobec Polski passa zła, Z Narodem wraz poniżać. Są genitalia w znaku krzyża, I matki twarz pogięta, Biało -czerwonej pies ubliża, Wciskając w ekstrementa. A,to w Papieża cisną głaz. Upodlą krzyż przydrożny. To na świątyniach w podły czas, Napiszą kłam bezbożny. I tak masoński konkurs trwa. O ile jeszcze można? Ludzkiego bydła toczy gra, Drapieżna i bezbożna. A kłamstwo z brudem,prowokacja, Nieludzkie ma korzenie. Choć bydło gnębi już flustracja, Rzucając nagie cienie. To w psełdofilmie ,instalacji, Opluje, naubliża. Świętości podda profanacji, Z mentalnościami zwierza. Czyżby władzunia na współpracy, Kokosy wielkie zbiła, I targowiczan dziś metodą, W rozbiory dołączyła. Józef Bieniecki -
Proretariat.
Józef Bieniecki odpowiedział(a) na Józef Bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Wyzuci z wiary i Ojczyzny, Na smyczach komitetów. Wciskani popaprańcy, Na ostrzach bagnetów. Mięso oligarchów, I czerwonych Kchmerów. Na śmietniku historii, Fircyków ,frajerów. Geszefcierze z pod budki, Z czworaka wychodka. Leninowskie bachory, Stalina wyrodka. Bezwolni efekciarze, Pieszczochy potworka. Nie wyzbywa ze złudzeń, Kij i koniec worka. Z kręgosłupem moralnym, Obwiesiów z rynsztoka. W Gułagach wytoczyli, Krew ludzką w potokach. Partyjna piesków sfora, Na wolnym wybiegu. W totalnych rygorach, Barbarzyńcy wieków. Józef Bieniecki -
Fryderykowi!!!
Józef Bieniecki odpowiedział(a) na Józef Bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Wskrzesiłeś duszę polskich wierzb. Blask w oczy wlał jeziorom. Słowików nocy piękny śpiew, Whaftował w takt utworom. Dziś w polonezach płynie w świat, Pasja -finezja sztuki. W polkach, mazurkach ducha dał, W muzyczny świat nauki. Esencję piękna,kwiaty łąk, Arcydzieł serca-ton. W hołdzie uniesień chmury rąk, Miłości bucha dzwon. W koronkach marzeń- w tamten czas, Wolności marszem kroczysz. I patriotyzm budzisz w nas, Wpatrując śmierci w oczy. W wielu wymiarach polski głos, F-moli- pod batutą. Z nadziei łzami,zeschłych ros, Złowieszczą zabrzmi nutą. Gdzie polskie serce-tam i duch, Na nutkach wspiął patosu. I razem z Polską,jest ich dwóch, Grają na wiele głosów. Wieszczowi muzyki -W 200 Rocznicę Urodzin. Józef Bieniecki -
Mężykowie stanu.
Józef Bieniecki odpowiedział(a) na Józef Bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Agenciki- co chcą robią, W ciemię bici ,racie kute. I do władzy się sposobią, Winni zdrady mieć pokutę. Jeden gorszy od drugiego, Czas ich dłuższy szlak nie trafia. Okupują czas Kalego, W opcji zwanej mafia. Prześcigają się w pomysłach, Dla osądu,w rękach kata. Zaświtała w ich pomysłach, Mieć pod butem całość świata. Ciemnogrodu zaufani, W cieniu kłamstwa i amoku. I na łaskę partii zdani, Przepowiednie ich proroków. Wykształciuszki z komitetów, Opcja wiedzy często zero. Specjaliści od szaletów, Patron dupkom i frajerom. Józef Bieniecki -
Miłości posucha.
Józef Bieniecki odpowiedział(a) na Józef Bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Otocz czułym ramieniem, Serca,myśli i ducha. Niech jaśnieją płomieniem,, Gdy miłości posucha. Niech miłości marzenia, W liściach kwiatów szeleszczą. Na miłości promieniach, Letnim wiatrem się pieszczą. Błyska pośród listowia, Łzawym okiem,słoneczka. Promyk płochych nadziei, Mych nadziei dzieweczka. Okiem wrócą wspomnienia, Pod baldachem kaliny. Kwiatu musną usteczka, Pięknej Polskiej dziewczyny. W sercach czułość zapiszą, Piękną pieśnią słowika, Gdy nad ranem cię cieszą, Sen wspomnienia przenika. Moja piękna kalino, Wzrosłaś piękna jak ona. Jesteś wspomnień dziewczyną, Pieśnią mą nieskończona. Józef Bieniecki, -
Skrzypki.
Józef Bieniecki odpowiedział(a) na Józef Bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Tęsknotą kwilą me wierne skrzypki, Na nutkach słodkich poranka. Młodości dawnej wracają chwilą, Jak pierwsze kocham-kochanka. Lasem w poszumie,łąką zieloną, I modrą taflą jeziora. Gdy wiatr trzcinami smutno zanuci, Pieśnią pogodną wieczora. I tęsknym smyczkiem na fali sosen, Liściastym tchnieniem gaików. Gdy ranka wietrzyk strzepuje rosę, Z modlitwą wiernych strumyków. We wrotach burzy w struny uderza, Echo pomnaża je grzmotem. I bezkresami nieba przemierza, Zachłysta jego łoskotem. I zawsze wierny w polu skowronkiem, W miłosnym słowika trelu. Kiedy się ziemia upaja słonkiem, W wieczornym żabim weselu. Grajcie skrzypeczki, niech słodkim tonem, Na muzy oddanym pięknie. Natchnienie chłonie serca wzruszone, I w zatwardziałości mięknie. Józef Bieniecki -
Krąbrny młodością.
Józef Bieniecki odpowiedział(a) na Józef Bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Czas ludzi zmienia, I doświadczenia. Nie wiedzieć czemu , Bez zapowiedzi, W starym człowieku siedzi. Młodością krąbrny, Jak górska rzeka, Zmienia koryta, Pod prąd ucieka. Grzmi, burzy gniewnie, Mętami grzeszy. Brudów przekornie, Pozbyć nie spieszy. Czas zawył z bólu, Słowo się rzekło. Coś przekręciło, W człowieku pękło. I z rzeki w potok, Wartkim strumieniem, Cichutko szemrze Gaśnie promieniem. Słońca-porami roku, I dnie odlicza, Przygięty czasem, Razami bicza. Józef Bieniecki -
Nieskończona.
Józef Bieniecki odpowiedział(a) na Józef Bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Otwórz skrzydła przestworzy. Wznieś się orłem ku niebom. Wyobrażnię otworzysz, Świat ku twoim potrzebom. Biją świata się myśli, Jakby chciały uciekać. By nad ranem się przyśnić, Iż nie można już zwlekać. Światło oka przymróżysz, Niezatarte wspomnienia. Jak z dalekiej podróży, Wrócą chwile westchnienia. Stare myśli odkurzę, Kart odwróci się strona. I w kosmicznej podróży , Stanie się nieskończona. Mignął księżyc ,mgławice, Drogę Mleczną przeciołem. Zapuszczając kotwicę, Stoję z własnym Aniołem. Jako orzeł w przestworzach, Oko ziemi nie sięga. Nieskończoność ogarnia, Wyobrażni potęga. Józef Bieniecki -
Doktor-Kapo..
Józef Bieniecki odpowiedział(a) na Józef Bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
-koleś lata mi to kim dla ciebie jestem-szkoda, że klecisz wiersze ,a nie znasz historii-polacy też są ludżmi-palestyńczycy-arabowie też, czytaj, a dowiesz się co chcą od nas żydzi ,a ile są winni-to my ich trzymamy setki lat ,a europa się na nich wypieła-być sobie żydem,ale nie moim kosztem -duży buziaczek-józef bieniecki -
Doktor-Kapo..
Józef Bieniecki odpowiedział(a) na Józef Bieniecki utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
W Kainowym interesie -po staremu, Tak się rzekło. Porzekadło stare niesie, Nie Gomora, ale piekło. I szamota się włóczęga, Stary świata. Na swój sposób,po żydowsku, Chce zamiatać. W koncentracjon uzyskawszy doświadczenie, Doktor-Kapo. Okazuje wszem zdziczenie, Zbója łapą. Murem hańby ogrodziwszy , Pół Synaju. W zagrabionej osiadł ziemi, Całą zgrają. Będzie na tym uroczysku , Twoje Getto. Póki w końcu Bóg ukarze, Ręką świętą. Za krew ludzką,łzy krzywdzonych, Długich noży. Anioł Mściciel krwawą dłonią, Miecz położy. Józef Bieniecki