Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Józef Bieniecki

Użytkownicy
  • Postów

    704
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Józef Bieniecki

  1. Pewnie bym cię pokochał i kochał wciąż szczerze, Lecz już w ogrom twych uczuć po prostu nie wierzę. Pogardzony ,zdradzony,trudno jest zaufać, Lepiej od dziś zawczasu na zimne podmuchać. Wybacz miły mu rzekła,jestem ci już obca, Ja z natury każdego rozkochuję chłopca. Przwykłam doń szybko,w końcu mi się znudzi, A ciekawość przygody każe poznać ludzi. Miewasz w sobie coś z osy ,z kwiatu chyb na kwiatek, Chociaż nektar wypijasz,mały ten twój światek. Czas nieuchronnie płynie i zaśniesz jesienią, Zmienność uczuć i kwiatu,faktu nie odmienią. Co przeżyję to moje,nie sieję, nie zbieram A,że czasem uczucia chłopca sponiewieram. Jestem ja z urodą,nic więcej nie rzekła, Odwróciwszy na pięcie, po prostu uciekła. Biedny wybryk natury,jak pcheł wszelkich maści, Chyba z miejsca na miejsce,ugryzie- ach masz ci. Błędne koło rzec można,to co pchle wystarcza, Nie przystoi ludziom,niech ich nie obarcza. Udzieliwszy porady poszedłem na miedzę, Pośród pól malowanych owady pośledzę. Pełnią swoje zadanie, za Bożym nakazem, Pchła jak pchła kombinuje ,jak ugryżć tym razem. Józef Bieniecki
  2. Leżał sobie nieboszczyk,spoglądał znad wieka, Jak po niego zbliża się, sto diabłów z daleka. Dążą wprawdzie powoli,wciąż w jego kierunku, On się nie mógł poruszyć,jak na posterunku. Użył owy postronek,zawisnął na chwilę, Wkrótce się przekonując , jego własnej sile. Zadyndał,tak zostało.By tak w lesie dyndał, W końcu przypadkiem znalazł go przybłęda. Teraz patrzy z boku co się wokół dzieje, Idą głów mąciciele i duszy złodzieje. Chce uciekać-nie może,krzyczeć, brak mu siły, Wszystko przeciw ,wrogie, na nim się skupiły. I tak sobie w głowie do siebie mamrota, Że mu na wieszanie nie przyjdzie ochota. Tymczasem tego skutki są zanadto srogie, Bo się skłócił,nie jednał, z samym Panem Bogiem. Cały strachem podszyty,trzęsie jak osika, Mało nie oszalał,już dostaje bzika. Poczuł mokro w piżamie,zaworki puściły, Samobójcze myśli naraz się zemściły. W obesranych galotach,spocony się budzi, Chociaż smrodzik wokoło-szczęśliwy, wśród ludzi. Wie od dzisiaj-będzie wiedział potem, I nie podda kuszeniom,diabelskim bełkotom. Józef Bieniecki
  3. Cóż znaczą słowa i kwiatów naręcze? Kwiat za się mówi,ja się słowem wdzięczę. Brakło w nadmiarze,albo takie płoche, Nic nie znaczące .Jakbym miał macochę. Niech nawałnica słów moich jak burza, Z serca płynące ,ścielą u podnóża. Bucha płomieniem,rozpali i gorze, Płonie gdy zmierzcha,ranne wstają zorze. Spływa potokiem,życia dzieńkczynieniem, W stosie spalają się świętym płomieniem, Wonią kadzidła w wieczności zasłonią, Od wszego złego na zawsze obronią. Pieśnie śpiewają .Weż posłuchaj pieśnie, Są te o matce,piękne niczym we śnie. I niosą tobie przesłanie na ziemi, Kwiaty z łąk świata,z ogrodów-z wszystkimi. Dar twej miłości matczynej pozostał, Wszystkim trudnościom życiowym twym sprostał. I dał jesieni dziś owoce żrałe. Boga ,Ojczyzny i na twoją chwałę. Piękno miłości,które w sercu nosisz, Niechaj ci wieczną szczęśliwość wyprosi., Przy Tronie Matki od Pięknej Miłości, By zasłużonej doświadczyć radości. Józef Bieniecki
  4. Siadł pod barcią niedżwiedż stary, Melancholia go dopadła. Młodość-powspominał czary, Puki pszczoła nań nie siadła. Widząc w nim zaś przeciwnika, Kąsi w nochol, zanim bzyka. Nie mając nic do stracenia, Melancholię w szał zamienia. Misio dostał dawnej werwy, I puściły z wodzy nerwy. Dawno nie wspiął się po drzewie, Dzisiaj wyszedł,jak też nie wie. W barci alarm ogłoszony. Wojsko pszczół w bojowym szyku. Misio zaś nieustraszony, Choć obsiadło pszczół bez liku. Prawie odpadł ,stoczył z pniaka, Ból go spędza nieboraka, I do rzeki hyżo bieży, Długo mrucząc, w wodzie leży. Opuchnięty,obolały... To kosztował go miód cały! Wycierpiawszy się za wiele , Ma dziś gdzieś przysmaki pszczele. Józef Bieniecki
×
×
  • Dodaj nową pozycję...