Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Józef Bieniecki

Użytkownicy
  • Postów

    704
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Józef Bieniecki

  1. Hymn Boskiemu Artyście Stwórco Wszechświata-Poeto, Mój Poeto-Boże, Biednym sercem ogarnąć, Twe dzieła nie może, Ani okiem widzieć, W ludzkim swym wymiarze, Człowiek ,na wzór stworzony, W Twoim Boskim Darze. Świat rzeżbiony pięknem, W misternej robocie, Rozbudzone talenty, Pośród ludzi krocie. W pięknych obrazach nieba, Morza ,oceanu, Nie przepełnią mej czary, Nie dopełnią dzbanu, Ciągłego niedosytu, I skrytych tajemnic, Nie zbadane dno mroku, Nieprzejrzanych ciemnic. Twą muzyką dla ucha, Wonie pięknych kwiatów, W ziemię ludzką wpisane, W wieczne niebo światów, I bukietów smakowych, Przeróżne bogactwo, Piękno zwierząt,w owadach, I przeróżne ptactwo. Duchem ślepy-nie widzi, Twojej Ręki -Boga, Mały w ludzkiej naturze, Też duchem uboga, Jego być albo nie być, Już dzisiaj skończone. Zaznaczone życiem, Życiem skaleczona. O Poezję Twą Stwórco, Oczy które widzą, Za biednymi się modlą, Za ślepych -nie szydzą. Józef Bieniecki
  2. Kresowe łzy Nad historią,przeszłością zadumać się warto, Jaką ją rozegrano współczesności kartą, Na śmietniku historii wypalić na stosie, Wsze wady narodowe -służące w chaosie. Na wspaniałej historii bohaterskich czynów, Ognie zawsze tlić będą, swąd toksycznych dymów, Gdzie złodziejstwo,obłuda,zdrada narodowa, Traktowana jak woda żródlana -firmowa. Tu konfident i zdrajca odbiera profity, I prezydenckiej władzy osiągają szczyty, Nic z siebie nie dając-jedynie przeszkadza, Razem z głową rządową-taka nasza władza. Warto tu nad przeszłością zadumać się szczerze, Co z głupoty oddano z mocarstwa i w wierze. Czy napór barbarzyńskich orientalnych ludów, Nie spaczył los ludzki w koleinach brudu. Tam w kamienieckich murach,okopach Zbaraża, Kipiała ciągła polskość,czynami pomnażał, Cywilizacyjny napór rozbił o puklerze, I o tarcze polskości stawiających w wierze. O mury zamków,dworów ,o Kościoły Polskie, Co Przedmurze tworzyły na szańcu podolskim. O twierdzę Chocimską,Okop Świętej Trójcy, Rozbijali swe ordy barbarzyńscy zbójcy. Cywilizację łacińską stawiali nad życie, Wiatr nad mury unosi i głosi niezbicie, Że Świątyń nie oddadzą swym wrogom, niestety, Nie pozwolą zamienić w Polsce na meczety. Z barbarzyństwa marazmem,ateizmu jadem, Można posiąść niewolę i dozgonną zdradę. Więc broniono do końca,dziś jeszcze szczęk zbroi, Barbarzyńskich sąsiadów pamięć niepokoi. Mowy nie zapomniano,nie zdradzono wiary, Mimo szykan więzienia i z życia ofiary, Chociaż ziemię niewolą-tam Polskie Kościoły, Są polskimi rękami dla wiary i szkoły. I choć wróg wyszedł obok i stanął za sobą, Pamięci nie odbierze, tamtym polskim grobom. Choć milczą zapomniane,są ich testamentem, W pokoleniach spisane i pamięci świętem. Przepadł Rzym,Kraje Rad i faszystów racje, Europę zboczono w nowe kombinacje, Polska Krajem stać będzie-między ziemią-Bogiem, Bo nikt nigdy nie wygrał z takim właśnie Wrogiem. Józef Bieniecki
  3. Kiedy zabraknie... Kiedy Polski zabraknie na mapie, A za chlebem podąży twój wnuk. Życie samo ukaże przysługami niedżwiedzie, A oblicze obnaży twój wróg. Na skradzionym bogactwie i sąsiada garnuszku, Popularność zatacza zły krąg. Liberalne ofiary,masonerii poczwary, Milionami uniosą się rąk. Patriota się spyta- gdzie Rzeczypospolita? Obojętnych ubodzie wsze zło. Tyś unosił na sercu ,wszelkie zło inowierco, Za twą zgodą pod rękę z nim szło. Precz uciekaj do kąta- z pochodzeniem psubrata, Przepadając niech piekło ominie. Będą ciebie nie chcieli, nawet piekła anieli, Zdrada gorsza niż diabeł w przyczynie. Judaszowe pieniądze zły duch trzyma i zmora, W panteonie strof dumnych, wiecznie grzmi Wernyhora. Józef Bieniecki
  4. Wieczyste miasto Złożę swe serce w okolicy znicza, A ciemny obłok, który kryje słońce, Niech z taką chwilą mą wieczność odlicza, A Bóg przygarnie mnie w serce gorące. W pokornej ciszy wieczystego miasta, Krzyża wspomnieniem będą oznaczone. W pamięci o mnie modlitwą niech wzrasta, I z zapomnienia będzie wyrzucone. Proszę by obłok, który słońce skrywa, Twojemu blasku ustąpi promieniom, A dusza moja Twe Światło podziwia, Wiecznie się odda niebiańskim wzruszeniom. Życiowa chwila nie skłóci z wiecznością, Niech miłosierdzia zapomnieniu odda. A Serce Boga zranione przykrością, W serdecznym żalu oczyszczeniu podda. W wieczystym mieście wiatr śpiewa z drzewami, Pieśni o czasie smutnym-przemijania. W Niebie weselą Anioły chórami, O nowym czasie-czasie Zmartwychwstania. Józef Bieniecki
  5. Niewidomy Niech Cię zobaczą Boże mój, Me oczy niewidzące. Chociaż mej duszy jesteś Zdrój, Nie wiem -co Bóg i słońce. Oczami Nieba patrzeć chcę, Na ziemię mi nieznaną. Gdy nieba znajdę w końcu dom, Przekroczę życia bramę. W poznanej funkcji zwinę nić, W kłębuszku dotrę w serce, I każdą widząc dotknę rzecz, Będę Ci wdzięczny wielce. Niechaj mój Anioł, wierny Stróż, Mym powiernikiem będzie. Ty w jego ręce podróż złóż, Bez końca w wieczność wiedzie. Oczami duszy dzisiaj patrzę, A obraz cały szary. Myśli i serce się kołacze, Nie znając kształtu, miary. Oczami duszy,tak bym chciał, Zabłądzić chcę z oczyma. Z tych oczu mych udziały miał, Nie musiał kogoś trzymać. Józef Bieniecki
  6. "Witold" Pilecki "Chciałem być kamieniem",ale serce drżało, Jakimś strasznym odruchem w gardle kołatało. Kołaczące myśli-połapane cudem, Nogi słabe drżące-powstrzymane z trudem. Koniec świata- bo w piekle,nie może być gorzej, Ciągła praca o głodzie,gdzie głowę położyć. W ekstremalnych warunkach i na chwiejnych nogach, Tajnej organizacji wykuwała droga. Duch przetrwania,oporu-to misja szczególna, Likwidacja masowa-to opcja ogólna. Raporty i meldunki z piekielnych czeluści, Wzięte w ryzy wojskowe-nie można odpuścić. Obozową gehennę przeżył z własnej woli, I życie niewolnicze,obozowej doli, By złożyć na stosie w Ołtarzu Ojczyzny, Kiedy Polska goiła powojenne blizny. Klice konfidentów podesłanych z Moskwy, Apetyty na władzę w jej objęciach rosły. Trzeba będzie wyniszczyć polskich patriotów, Ci byli za Ojczyznę znowu polec gotów. Zamęczono w katowniach,gnębiono fizycznie, Stosowano udręki długo ,metodycznie. A gdy w końcu zabito,grzebią bezimiennie, Aby wszystkim narzucić po śmierci brzemienie. Dziś pomniki zbrodniarzom,wyrodnym osobom, Z człowieczeństwa wyzutych-czołobitnym grobom. Już za chwilę odleją pomnik Robespiera, Obok stanie bohater-Harego Potera. Józef Bieniecki
  7. Życzę ci synu Niech fortuna twoja synu, Wciąż się kołem toczy. W zwiewnych życia koleinach, Wspiera i jednoczy. W zimie niechaj będzie słońcem, Otula promieniem, Dusznym latem niechaj chłodzi, I orzeźwia cieniem. Niechaj życie ci napisze, Też karty miłości. I drogami niech podąża, Szczęścia i prawości. Wyniesione nauki z domu, Przykazania Boga. Będzie życia ci wskazaniem, Twej rodziny droga. Proszę-aby kiedy stanę, Przed Boga Obliczem. Mógłbym się pochwalić tobą, Nie przychodził z niczem. Józef Bieniecki Jedynemu dziecku-Piotrusiowi.
  8. Kreci labirynt Norki w ziemi wydrążone, Wiją się w przeróżne strony, Tu spiżarnia,tam komnata, Z skrytym wyjściem dla obrony. Korytarzy tam bez liku, Jak w kopalni, ciąg chodników. W labiryncie różnych ukryć, Dla rodziny mych krecików. W kilku punktach tuż wyrasta, Przy chodnikach wielka baszta. Kiedy trzeba,nic nie wadzi, Obserwację z nich prowadzi. A po polach ,łąki całe, Są kolonie wielkie ,małe. Na nich kopki usypane, To domeczki zamieszkane. Często mówią,że kret ślepy, A on oczek ma korale. W całym roku we dnie żyje, I nie ślepy,wcale ,wcale. Józef Bienicki
  9. Popielcowa modlitwa Pochylam głowę tkniętą popiołem, "Z prochu powstałem w proch się obrócę." Dziękuję Panie, że się tu wziąłem, Choć słowa smutne- ja się nie smucę. Bóg Miłosierny uzna pokorę, I zapomnienia skroplą się winy, Od dzisiaj pełnię już Jego Wolę, Deptam okazje - grzechu przyczyny. Obym na czasie odmienił serce, A wiary łaska która mi dana, Umocni ducha i odda w ręce, Drogę zbawienną Jezusa Pana. W pokorze cały oddaję siebie, Bóle i troski,moje zwątpienia. Niech czas wyrzeczeń winy pogrzebie, I bezpowrotnie serce odmienia. Panie- po nocy dasz promyk słońca, Z ciemności grzechu też duszę ////////moją. Nadzieja w Tobie,Ty mój Obrońca, Własnością zawsze zostaję Twoją. Józef Bieniecki
  10. Tatry -Powrót wiosny Po szczytach płyną już melodie, Że krótkie nocki,dłuższe to dnie, A słońce ciepłym już promieniem, Goni na północ zimy cieniem. Godzi na szczytach w śnieżne łachy, Spada lawiną do potoków, Inne wiszące białe gachy, Gdzieś zawieszone u obłoków. Z potoków rwące tworzy rzeki, Polu nizinnym szkody czyni, Tłoczy wodami śnieżne ścieki, Mocnych zostawia ,słabych wini. Wyrwana ze snu drzew przyroda, Już nie da pospać grzmiąca woda, I ku dolinom wiosna spływa, W żywiołach zimy czasy skrywa. I chociaż wiosna,zimny wiater, Zamiecią śniegu spłynie z Tater, W dolinach śmieje się kwiatami, Z pod śniegu patrzą krokusami. Lecz czas ostudzi zimy pędy, Wskaże jej drogę,iść którędy. Poprzez storczyki i szarotki, Zanuci Tatrom letnie zwrotki. Józef Bieniecki
  11. Widzę Boga Stwórcę Czy widzisz Boga w błękicie nieba, Płynących po niebie chmurkach, Życiowe zdroje w złotych promieniach, I błyskawicą w jaskółkach ? W astralnym niebie miliony planet, W wszechświecie świat nieznany, A na nim księżyc pędzący dzianet, Bliski- daleki- kochany. W małych solistach gdy swoje trele, Dla Boga wyśpiewają, Orkiestry całe w lesie i polu, Muzykę ptasią grają ? Czy widzisz Boga w kwitnącym pięknie, W kwiecia bogactwie,łące, Tysiące grajków w małych owadach, W woniach łąki grające? Czy widzisz Boga w rwącym potoku, Kaskady wodą spada, W tęczowej mgiełce,zachwytem w oku, Pięknem w sercu osiada ? I w wierchach Tater spowitych ciszą, Na górze dotykasz Boga, Nad tobą ino anioły wiszą, Wraz z pięknem wokół trwoga? Gdy lata dzielą porami roku, Piszą czas życia krótki, Z wiosną ptaszkami,zimą wichrami, Przyrodę odziewa nutki ? Czy widzisz Boga w cedrze północy, Gdy kładzie się w śnieżnym puchu, Patrzaj i słuchaj,niech widzą oczy, Oddaj zmysłowi słuchu!!! Józef Bieniecki
  12. Tatry-Dawne wspomnienia Chociaż w górach stęskniony, Patrzę w Tater korony, Które śniegiem błyskają z daleka. Każdy powiew,westchnienie, Miłe przeżyć wspomnienie, Sięga wzrokiem,więc myślą ucieka. Tu młodości czas płynął, Z ukochaną dziewczyną, W listach zsyłał tęsknoty miłosne. Wracał sercem spragnionym, Dawnych przeżyć stęskniony, I rozbudzał uczucia radosne. W samotności ,doliną, Przytuleni z dziewczyną, Urokliwe przemierzał przestrzenie. I upajał miłością i nadzieją,radością, Odjeżdżając zostawiał westchnienie. Dziewczę zgrabne z urodą, Spisał z górską przyrodą, I zostawił wspomnienia nie starte. Dzisiaj patrząc w twe szczyty, Wzbudzam dawne zachwyty, Niechaj dalej,tak dalej zostaje. Józef Bieniecki Łętownia-Łysa Góra.
  13. Majówka Słyszę pieśni z daleka, Każda zwrotka urzeka, Swoją treścią i pięknem ,miłością To majowe śpiewanie, I Maryi kochanie, Jest człowieka właściwą radością. Przy kapliczkach podróżnych, W głosach męskich i różnych, Pieśń litanii zanoszą gorącą. Ta modlitwa głęboka, Tu tej ziemi opoka, Jest orężem,bo z serca płynąca. Tu w modlitwie śpiewanej, Własnej z serca szeptanej, Niosą prośby swe żale i smutki. Tu się lud z Nią raduje, Wdzięczny,że mu Króluje, Z wiarą,że krzyż tej Ziemi jest krótki. Już się kończy litania, I ostatnie śpiewania, Pożegnają Maryję pieśniami. Pieśnia spłynie w wyżynie, I zawiśnie w dolinie, I osuszy Twarz Pani ze łzami. Józef Bieniecki Łętownia-Łysa Góra
  14. Pani sroka Pani sroka, Czarnooka, Piękna, smukła, Bystrooka-sroka. Kilka zalet , W sobie nosi, Chociaż wielu , Ją nie znosi. Lubi szklące, Więc na złote, Pani sroka , Ma ochotę. To ukradnie, Kamyk szklący, Lub łańcuszek. Niewidzącym. Chyłkiem wpadnie, Do pokoju, Moment , Już jest po rozboju. W gnieżdzie, Skrzętnie skarby składa, Ze zdobyczy, Wielce rada. Mówi o niej, Gawiedż wszelka, Sroka nie ptak, To złodziejka. Józef Bieniecki
  15. Tatry-Korona Tatr Stoją wryte jak skała, Pomnik Tater i chwała, Wyrzeżbione przez Boga Artystę. Z każdej strony gdy patrzysz, Inne cudo zobaczysz, Pierwsze zawsze w tym dziele i czyste. Z wielu ścian zawieszona, Wisi Tater Korona, Dumna,wzrokiem ogarnia pół świata. Z miejscem zawsze złączona, Z wielu pereł rzeżbiona, Każdy do niej,nie ona to wzlata. Wiele szczytów perełek, Wziętych z nieba światełek, Małe świecą, uroku dodają. Ona jedna korona, Jednym blaskiem złączona, Pozostałe się tylko kłaniają. Stwórca dał jej urodę, Niby skałę,przyrodę, Proste bryły,lecz zawsze urzeka. Ręką Mistrza ciosana, W piękno nieba wpisana, Ckliwie wzrusza uczucia człowieka. Józef Bieniecki Łętownia-Łysa Góra
  16. Leśne granie Smreki ,jodły z dąbrową Pieśnie grają majową, Tylko wsłucha j się w słowa radosne. Mało tego,że wiosna, Piękna świata Królowa, Przecież polska Królowa Majowa. Cicho szepczą modrzewie, Kto nie słucha ten nie wie, Bo zagubił muzykę w chaosie. Gdzieś w piszczałkach gałęzi, Smutne nutki też rzezi, Spłyną wspólnym majowym już głosie. W gołych kijkach leszczyny, Listki słodkiej brzeziny, Rozjaśniają majową zielenią. Swoje pieśni szeptają, Bo też życie kochają, I w soczystej zieleni się mienią. Lubię leśne to granie, Gdzie swe solo,śpiewanie, Leśne ptaki z muzyką mieszają. Lasem wiater przewodzi, Ptak swe solo zawodzi, Razem grają,śpiewają i grają. Józef Bieniecki Łętownia-Łysa Góra.
  17. Tatry -Na górze Śnieżne turnie przede mną, Ciemną chmurą kryte, Nieciosane kamienie, Puchem zim spowite. Niepłodna bo bez ziemi, Nagie zimne skały. Niepłodne ,a tak wiele, Człowiekowi dały. To Dekalog- Bóg Stwórca, Na górze darował, Błogosławieństw udzielił, Do biednych kierował. Choć Przemienienie Pańskie, Wzrosło w sens w dolinach, Ale Boga przemienia, W skale na wyżynach. I Mojżesza ofiara, Wszystko co czyniono, W skalnym pięknie na górze, W surowość łączono. Spojrzyj na dół ,bo z góry, Widać wielkie, małe, Widać brzydkie i piękne, I wartości całe. To na górę się wspinasz, Z ryzykiem i wiarą. Kiedy szczyt już zdobędziesz, Mierzysz inną miarą. Józef Bieniecki
  18. Majowa modlitwa Bogurodzicy hołd zanośmy razem, Pieśni majowe w przestworzach szybują. Gorące serca darujmy obrazem, Wdzięczności nasze w modlitwie królują. Królowo Piękna,niech poranka rosa, Spłynie płatkami wzrastających kwiatów. Ścieżkami życia niech twa noga bosa, Kroczy po czystych drogach naszych światów. Czyste swe serca zanosimy Pani, Wzbogacaj darem Matczynej Miłości, Króluj nam wiecznie,jak w słowach litanii, I bądż Królową wieczystej radości. Majowe piękno niech serce odmieni, W zenicie słońca,niech oświeca jasno, Z życia wymiecie widmo naszych cieni, Bym z jasną myślą zawsze w wieczór,zasnął. Uczyń od dzisiaj życie wiecznym majem, Niech Twoje dzieci już się cieszą rajem. Ubogać serca ,by dusze w czystości, Zasnęły w Panu-a Twojej Miłości. Józef Bieniecki
  19. Moja wybranko Miła czas minął, Byłaś dziewczyną, Dzisiaj już kwiatem-mą żoną. W tym samym świecie, Zdobisz pól kwiecie, W piękny świat kwiatów wtulona. Płatki korony śmieją do słońca, W kolorze kwiatów gorąca, Zapach odurza ,jak letnia burza, Burzą i kwiatem pachnąca. Pawik Rusałka na twoim kwiatku, Spija twój nektar słodyczy. Skrzydłami miżdży ,podobny bratkom, Piękno- aż w obu was krzyczy. Kwitnij mój kwiatku, Niech kwiat uroczy nie zazna nigdy jesieni. W mej wyobrażni,dawnych tęsknotach, Przyszłość zielenią uczyni. Niech w barwach tęczy świat nasz malują, Orzeżwia jutrznia dzień ranka. Uczucia moje tobie hołdują, Bo ty ma przecież wybranka. Józef Bieniecki
  20. Tatry -Na górze Śnieżne turnie przede mną, Ciemną chmurą kryte, Nieciosane kamienie, Puchem zim spowite. Niepłodna bo bez ziemi, Nagie zimne skały. Niepłodne ,a tak wiele, Człowiekowi dały. To Dekalog- Bóg Stwórca, Na górze darował, Błogosławieństw udzielił, Do biednych kierował. Choć Przemienienie Pańskie, Wzrosło w sens w dolinach, Ale Boga przemienia, W skale na wyżynach. I Mojżesza ofiara, Wszystko co czyniono, W skalnym pięknie na górze, W surowość łączono. Spojrzyj na dół ,bo z góry, Widać wielkie, małe, Widać brzydkie i piękne, I wartości całe. To na górę się wspinasz, Z ryzykiem i wiarą. Kiedy szczyt już zdobędziesz, Mierzysz inną miarą. Józef Bieniecki
  21. Biły dymy do nieba,a stukasy warczą, O każdą pędż Warszawy dwaj wrogowie walczą. Najeżdżccy i obrońcy-najeżeni stalą, Każdą w mieście redutę,dom po domu palą. Trzeba zabić ,rozstrzelać-wymordować Polskę, Toteż tutaj stanęło krzyżactwo dziś wojskiem. Barbarzyńskie hordy żołnierzy Goethego, Nie miały z cywilizacją nigdy nic wspólnego. I nad Wisłą stanęli czerwonoarmiści, Ze Stalina pogardą-zmorą nienawiści. Zawarli nieformalny układ dwaj wrogowie, By postawić co polskie na obciętej głowie. Gdy Warszawa konała-milcząc dobijają, I po latach systemu w pokoju konają. Dzisiaj łuny,śmierć w koło,trupów leży mrowie, Nie stanęli do zgody walczący posłowie. Dowodzi jeden rozkaz- i myśl w głowie jedna, Nienawiść do Polski wyrokuje wredna. Elity wymordować-tu wrogowie zgodni! Nie cofnęli od wieków narodowej zbrodni. Nie był bratem Rosjanin,nie bywał i Niemiec, W pokoju i na wojnie-Polski sprzymierzeniec. Póki oba narody-to nasze sąsiady, Polak nosić broń winien-nie tylko w parady. Józef Bieniecki -W 1945 r.Stalin do generałów: "To nie Niemcy,ale Polska jest naszą największą zdobyczą wojenną"
  22. Gdy nocą patrzę w Nieba Oczy, Milionem gwiazd utkaną dal. Na Mlecznej Drodze splot warkoczy, Z kwiatami piękna-nocy szal. Wszechświata cisza nieskończona, Przyjętej ziemi spory szmat. I utuloną ją w ramionach, W astralnym pięknie-nocki szat. W objęciach nocy i przestrzeni, Na niekończącej Dziurze głębi. Tam -tam wszechświata się nie zmienił, Odwieczną ludziom strofę bębni. Na smole nieba zawieszone, Latarnie planet w gwiazd poświacie. Krzyżem Południa rozmodlone, Na Stwórcy haftowane szacie. I myśl zachwytu pędzi z Tobą, Jak Boże wpadłeś na to wszystko? Że Jesteś Trójcą -a Osobą ! Wszechświat daleki-a tak blisko ! Józef Bieniecki
  23. Nie od dzisiaj już wiadomo, Że się lubi błażnić homo. To nie człowiek,nie idiota, Żywy przykład Palikota. Ma zwichnięte małpie geny, Lubi aplaus kiepskiej sceny. A opinia pewnie zwisa, Pieszcząc w łapskach wzór penisa. Wszak ,że w domu jaja liże, W żaden sposób nie ubliżę, Gdy dopiszę mu złowieszcze, Pedofilskie geny jeszcze. Tak czy owak małpa lubi, Gdy publiczność ją hołubi. Zrobi wszystko gdy poklaski, Generują małpie wrzaski. Platformersów lubi zgraja, Gdy mu w łapskach stoi faja. Na użytek interesu, I współbraci ich z hadesu. Będą diabłu dupę lizać, By się do łask mu dolizać, Tworząc klikę Palikotów, Wichrzycieli-małpich młotów. On na ogon w końcu siądzie, Nie załapie w żadnym rządzie, Będzie patrzał w swoją pałę, Dumał-jakim ja cymbałem !! Józef Bieniecki
  24. -ja kocham przyrodę i wiem więcej niż nie jeden-wystarczy mnie uważnie czytać o przyrodzie- ale nie rozumiem popieranie czegoś co jest obleśne ,od początku do końca,a może koleś taki sam jesteś tylko się ukrywasz-słusznie, zboczki wcześniej ,póżniej będą musieli przejść do podziemia-jb.-szkoda czasu!
  25. Wzajemnej adoracji wypierdziani słudzy, Jedni bardzo zboczeni,jeszcze gorzej drudzy. Kiczowatym życiem chcą zarazić tłumy, Wynaturzeń -zwyrodnień-przyczynek do dumy. Bez wstydu i sumienia tracą orientację, I z ludzkiego poziomu czynią degradację. Tylko własne doznania,egoizmu skutek, I zatrute myśli,doznania zatrute. Banda erotomanów-stada nimfomanek, Obleśnej subkultury,kliki wyuzdane. Z Sodomy i Gomory bezwstydna rozpusta, I brzydota golizny,zaślinione usta. Koślawiona brzydota wciskana na siłę, Jeszcze nie umarłem-a dla świata zgniłem. Zwierz potrafi w miarę- płeć swą uszanuje, Tylko ludzkie bydło swojego brandzluje. Mają z czego być "dumni"-zboczenie obnosić, Lekarza od głowy,od zwyrodnień prosić. Ino opcja komuny do pięt wam dorasta, Ale w końcu wypalą społecznego chwasta. Józef Bieniecki
×
×
  • Dodaj nową pozycję...