Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

macia miszka

Użytkownicy
  • Postów

    485
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez macia miszka

  1. ... a do biegunów zawsze jest daleko od strony łóżka wieje kiedy leżę bez ciebie wyglądam przez okno biel - jak daleko sięga wzrok ? żeby cieplej wypuszczam dym zasłania wszystkie twoje obietnice nie czekam; śnieg jest świętym śladem twojej obecności znajdziesz mnie; otworzysz powieki.
  2. Bóg jest moim adresem schowanym między kartki książek w imię,ojca, syna i ducha świętego znajdę Go ( między wierszami ) Bóg jest w lesie ścinam wszystkie drzewa by zrobić Mu miejsce Bóg jest na falach eteru włączam radio Maryja - odzywa się; milczy wyłączam radio - zabijam Boga idę palić trawkę - Bóg jest ?! patrzy łakomie.
  3. moja babcia siedzi na fotelu trzeszczy stara rzecz oglądając "M jak miłość" wyje do księżyca za dziadkiem i sika na trawnik kiedy wyprowadzam ją na spacer wspomina dawne czasy i nie chce mówić o obozie zagłady mówię jej : jak będziesz walić mnie laską i kraść cukierki ze sklepu to pójdziesz do piekła a ona dzwoni pod 999 na skargę do Boga a ja już wiem, że będą kłopoty.
  4. mój ojciec schowany w łazience boi się swoich licznych obsesji - śledzi i puszek piwa drapieżców z lodówki jest zły na mamę bo wolę ją od niego nie chce się z nią kochać wpatrzony w suszące się pranie co robi kap,kap mój duży tatuś - zaraz go przytulę.
  5. sam na sam smakuje własne myśli mieszam z czekoladą wpatrzony w przestrzeń czuję, że przenoszę ciało ogarniam planetę własnego pokoju okrążam orbitę - kilka kroków tam i z powrotem czarne koty - moje smutki lenią się do łóżka zagryziony przez nie zapadam się sen jest wielką jamą w, którą chowam się przed światem na zewnątrz śnieg; krwawi matka - grudzień rocznik 1982.
  6. dyskutują drzewa o ludziach analizują ich barwę i kształt a dwunożne stworzenia chcą się tylko przytulić nakarmić ich żywicą i zostaje widok ofiar zbrodni bez należnego im pochówku jakiś czas później pewien człowiek otwiera książkę mięsożerny morderca - duch lasu wnika w płaty mózgu korę,istotę szarą, białą, gałki oczne i inne smakołyki pępowina nie została jeszcze zamknięta, matka-ziemia płacze a zemsta ma bardzo intelektualny, pożywny dla kata smak.
  7. tzn. jak poukładać ?
  8. umebluję ciało zrobię wiosenne porządki aby móc swobodniej oddychać i kiedy wszystko będzie już na miejscu trochę sobie odpocznę porozmawiam z sobą tak jak dawniej przypomnę gdzie byłem i popatrzę duszą co powiedzą drogowskazy ?
  9. dzisiaj znowu nie mogłem zasnąć oglądałem "Podwójne życie Weroniki" Kieślowskiego zaraz po seansie przybrałem postać kota nie wiedziałem czy to śmierć czy śnię po nieprzespanym życiu zamieszkałem pod niebem Paryża teraz jestem prawdziwym ssakiem nie świecę skórą jak ten człowiek futro jest moim domem zawsze chciałem mieć dziewięć żywotów kiedyś jednak trzeba przeminąć obudziłem się wpatrując w ekran - czarna kropka jak ogon kota gdzie jesteś Weronique ?
  10. pożyczę swoją ( może na dłużej ) niech mnoży się słońce w pościeli a łóżko drży pod wpływem światła zaróżowione czubku na piersiach, wargi pokryte papryczką wszystkie organy na miejscu łącznie z czerwonym punkcikiem co zwie się sercem oddam dzwoń zaraz winda stoi.
  11. kiedy tak stoi na balkonie obserwując chmury na niebie wydaje się, że jest wyższa od słońca marzy, że jest czarodziejką z księżyca, rozmawia ze swoim kotem a koleżanki zazdroszczą ach gdyby tak mogło być zawsze - wzdycha i wychodzi na powietrze zabierając parasol, który chroni ją przed słońcem; deszczem dzisiaj jestem mała; jutro będę duża - śpiewa my umbrella, Ela, Ela mówcie jej królowa Elżbieta.
  12. kiedy jest ciemno chowam się w tobie a ty zasłaniasz firanki ; zapalasz ciało z każdą jasnością odchodzimy od siebie bardziej nasze sny to złote klatki w, których milczymy na zewnątrz są centymetry kroków.
  13. za pierwszym razem kiedy odchodzisz noce są krótsze sekundy rosną jak niedopałki papierosów na środku popielniczki czekając wpatruję się w okno - za wcześnie na szerszy widok gdy wracasz zastajesz otwarte drzwi, ramiona na oścież, i wszystko jest jak było, wracam do początku.
  14. Obudziłem się wcześniej niż ptaki za oknem i bezdomni na dworcu. Ten dzień zaczął boleć mocniej od poprzednich. Włączyłem radio. Grali "W domach z betonu nie ma wolnej miłości" Martyny Jakubowicz. Nasza piosenka kochanie. Żeby było jeszcze głośniej w mieszkaniu włączyłem również telewizor. O godzinie 8.00 zawsze pokazują powtórki "M jak miłość". W dzisiejszym odcinku Hanka całowała swojego Marka. Obejmowałem twoje zdjęcie. Wyglądałem z nim jak para z telenoweli. Postawiłem w tym samym miejscu co zwykle tuż obok wizerunku Matki Boskiej. Zawsze podobały mi się uduchowione kobiety. Ty co niedzielę chodziłaś do kościoła. Byłaś blisko Boga nie tylko tam. Jak samarytanka karmiłaś bezdomne zwierzęta, opiekowałaś się chorymi w hospicjach. Przykro mi. Pańska żona nie żyje - usłyszałem głos lekarza tego tragicznego dnia. W takim momencie życie człowieka traci sens. Ile już filmów powstało o podobnej tematyce ? Bohater-ka traci partnerkę-a w wypadku samochodowym. Wszystko co robi przestaje mieć znaczenie. Zaczyna przeklinać Boga . Wciąż pyta : dlaczego ?! Za wszelką cenę pragnie dorwać kierowcę. Rozmyślania przerwała mi woda gotująca się w małym garnuszku. To była woda na jajka. Zawsze w niedzielę jedliśmy jajka. Na twardo, na miękko. Zawsze jajka. Wpatrzony w lustro widziałem twoją twarz. Niewiarygodne jak zestarzałem się od kiedy odeszłaś. Dotknąłem jej a ona znikła jak bańka mydlana. Łzy napłynęły mi do oczu lecz szybko je opanowałem. Mężczyźni najbardziej ze wszystkiego boją się uczuć. Założyłem czarną marynarkę. Dlaczego ? Ludzie pytali mnie spojrzeniami. Była niedziela. Tak właśnie chodzi się do kościoła. Tylko, że ja nie poszedłem do kościoła ale na cmentarz. Czerwone robaki, które dobrze czują się w towarzystwie zmarłych pełzały chmarą po grobach. Mogłem je sprzątnąć tak samo jak zużyte lampiony oraz zeschnięte kwiaty. Po co zadawać kolejną śmierć ? Zrobi to ktoś inny. Wpatrzony w kamiennę tablicę przewijałem w pamięci wszystkie obrazy z przeszłości. Dotarł do mnie ten w, którym ciebie poznałem. Martyna. Mam na imię Martyna - powiedziałaś patrząc na mnie. Jak to co śpiewa tę piosenkę - odpowiedziałem starając się ukryć zawstydzenie w oczach. Ładna piosenka - powiedziałaś od niechcenia. Tak, bardzo - pokiwałem głową znacząco próbując nie wpatrywać się w twoje nogi. Miałem tę piosenkę na płycie - "W domach z betonu nie ma wolnej miłości". Wrzuciłem ją do odtwarzacza i zacząłem słuchać. "Obudziłam się wcześniej niż zwykle. Czułam się jak dziewczynki w świerszczykach". Przerwałem wokalistce znanej z jednego przeboju. Martyna - wyszeptałem. Wciąż jesteś moją dziewczynką.
  15. kolejny papieros w twoich ustach oczy pożókły, mięśnie palców zmęczone ciągłym sięganiem po dym zasłania twarz mówisz, że nie byłaś z nikim a to tylko kochankowie z filtrem albo bez możesz z nimi być, ja odchodzę do partnerki nie toksycznej.
  16. znów staje się głośniej kiedy odchodzisz tylko twoje ciało po całym dniu napełnia mnie ciszą biorę je jak tabletki na uspokojenie - w kawałkach wystukuje rytm nocy aż do następnej kiedy powrócisz naga jak atłas.
  17. rysuję na twojej skórze wyrazy, których nie zaznałeś nigdy wcześniej one są obce dla twoich poprzednich kochanków kiedy mnie nie ma nawet przez chwilę nie chcesz zmieniać ich sensu, znaczenia zostajesz dotknięty przeze mnie na dłużej niż inni.
  18. jest we mnie taki mężczyzna, który pragnie zamieszkać w tej kobiecie lecz ona jest głębsza od oceanu za prosta na sznurowadła, zbyt trudna jako krzyżówka takiej kobiety nie rozwiążę żeby znaleźć jej środek udam się na mniejsze wody.
  19. trzymaj się ściany - mówi Bóg na tej ulicy gwar głośniejszy niż plotki w gazetach tylko widok gołębi cichszy twarze ludzi mają taki martwy smak to prosektorium pełne żywych ciał nie ufaj.
  20. to miasto pulsuje gorącem a dzieci martwe jak patyki i tylko widok ptaków nad chmarą dymu cichszy możesz przytulać małe nagrobki przetrwają kilometry pamięci z każdą odległością będzie mniej boleć.
  21. Mamo powiększyłem twój świat wyrastając z brzucha taka pchła ile nabroiła ? a gdybym ja miał dzieci ? wyszłyby z pępka w tym zamku ciepło, przytulnie na zewnątrz ma kształt ślimaka sunie powoli przez szereg ulic - węższych lub szerszych zakrętów losu, zahacza o domy - takie miejsce w, którym zatrzymujesz się na dłużej ja wiem ta rzeka musi kiedyś wrócić do początku.
  22. jemy kawior po północy ( tak tylko do kochania ) nie jeździmy metrem nawet zimą twarze ludzi mają taki obojętny smak jesteśmy jak bracia śpimy razem w łóżku trzymając się za palec nie wierzymy w religię supermarketów mamy swoją małomiasteczkową poezję w poszukiwania własnej szuflady zakładamy zielone skarpetki mamy nadzieję, że nasz dom będzie nową Irlandią.
  23. każde dziecko powstaje gdzieś w okolicach pępka czy aby na pewno ? każde trafia tu przez dotyk a te tu to miasta, uliczki w, drzewa - tak różnie posadzone chmurki niebieskie na niebie, słońce - żółwik się leni takie tam krajobrazy kiedyś się staniesz pchełko jak tylko wyrośniesz pod wpływem ciepła w jakimś miejscu, czasie kiedy przyjdzie na to czas.
  24. twoje ciało zawsze na dzień dobry i do widzenia z aromatem warszawskiego tłumu, prostotą gołębi a ja uwikłany w morze nie mogę się rozstać fale zatrzymują mnie chodzimy po plaży a w wodzie szukamy syrenek taki wspólny mianownik nasze miasta dzieli geograficzna niemoc pod powierzchnią tworzą pachnidło prawie idealne.
  25. dawno nikt mnie nie trzymał za rączkę - żali się parasolka taka susza, martwe muchy leżą na trawie miasto jest jak krematorium a ja sama niezaspokojona czekam na burzę w wiadomościach ludzie nawet psy pieprzą się przy otwartych oknach niech ktoś dotknie parasolki.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...