Oby Polska nie zginęła,
kiedy my żyjemy,
co nam Europa dała,
z gardła jej wyrwiemy.
Snują się przez wioski,
z ziemi polskiej
do włoskiej,
ludziska pochodem,
przemierając głodem.
Jak nie jeden z nas juz uciec,
by ratować siebie,
chciał i żebrał euro głupiec,
poniżając plemię .
Cóż pozostało,
państwa puste pole,
chleba wciąż zbyt mało
i zboża w stodole.
Może by tak zebrać siły,
coś z tą biedą zrobić,
by dzieciaki sobie żyły,
mogąc rasę płodzić.
By nie musiały
z ziemi polskiej
do włoskiej,
przemierzać dróg trudów,
oczekując cudów.
Bo i przecież w naszej Polsce,
można by se pożyć,
radość dostrzec, wyjść na słońce,
Raj na ziemi stworzyć.
Chodzić nie chcemy,
dopóki żyjemy,
ze spuszczoną głową,
wspierać się rozmową.