Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

bajka-bajka

Użytkownicy
  • Postów

    892
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez bajka-bajka

  1. a ja sie do tych ogromnych przyczepie (kojarza mi sie ze stajacymi twardo w uscisku bustonosza).....hihihihi....a czy napewno byly jej ;)))....pozdrawiam
  2. hmmmm........chorobka, moze cos z tym "paru" wymysle.....dziekuje ;)
  3. witaj Stasiu....nigdy nie jest za pozno....bardzo obrazowe i delikatne wersy.....pozdrawiam ;)
  4. Stasia ma racje......troche nad tym popracowac, wyrzucic zbedne powtorzenia i wiersz ma swoj klimat.......lzy w koncu sa po cos....nawet ta jedna, ktora spywa-oczyszcza....serdecznie pozdrawiam ;)
  5. stół gości jeszcze łokcie podpartych myśli zabrakło im swieżych oddechów garstki słów niewypowiedzianych obudzone znienacka obietnice mizerną prawdą przekuły spojrzenie słona bezradność spłynęła w dół nie stać jej było na wiecej...
  6. koncert powstal ot tak sobie, nie jest relacja tylko naplywem przypadkowych mysli.....dziekuje za mile slowa....pozdrawiam ;)
  7. wykupiono już wszystkie dostępne bilety nadeszła godzina, tłum przed drzwiami stanął gentelmeni wpięci we fraków zalety miłym gestem swe miejsca pokazali damom zasiadają w fotelach barwnych sukien kroje czernią elegancji równo przeplatane ciekawi spektaklu skierowali swoje spojrzenia ku scenie w instrumenty ubranej ukazały się liczne kruczaste postacie atrystów, co zgrabnie za sprzętów dotykiem pod wodzą jednego z batutą na macie całą salę niezwykłym wypełnili krzykiem zgraja wilków od głodu wściekłości zawyła zapulsował odgłos lekkich łani skoków przytłoczona, wrogom kopyta swe wbiła i upadła, by zgasnąć od zęba wyroku zazgrzytały ramiona łamanych gałęzi popłynęły bystro strugi lśniącej wody nurt migocząc, łusek miliony uwięził w swoim łożu przejrzystym nie broniąc swobody zaszeleścił we włosach przydrożnej topoli wiatr, który od dziecka w ramionach ją tulił dotknął ust i pognał jak wichrom przystoi przeraźliwym łomotem niebu się pożalił zaryczał niestrudzony antylopy łowca w oddechu słychać zaciętość, choć rytm stały jeszcze parę metrów, tępy zgrzyt o obcas zanurkował w powietrzu i dopadł ofiary pot zrosił zwierza skronie, gdy gonitwę stoczył dreszcz wizji ugodził, świadkowie wsłuchani zamarli w bezruchu, strach zajrzał im w oczy jakby czuli toporny pazur za plecami wyrwane jak ze snu, co pod powieką płynie uderzyły krople o strudzoną ziemię falą wód, starannie okryły pustynię rzęsiście rozsiewając sperlone nasienie rzesze mrówek gęsiego dopełniły wrażeń salwą pąków ku słońcu dumnie zakwitły w cichym marszu lekko oniemiałe twarze jak dzwoneczki motyli na kwiatach zamilkły i nagle gdzieś przy nucie rzuconej umyślnie stanęła szeregiem słowiczych rycerzy armia górnolotna, zaskoczeni silnie słuchacze wybiegali z uśpionych pancerzy wyfrunęły gromadnych nietoperzy chmury tysiące par oczu na niebie wyrosło łoskot skrzydeł i obraz krzykiem jednej chwili wbił się w góry a echo nadal obłok niosło wtem się zjawił król ptaków błękit przecinając z wdziękiem bohatera mitologom znanej poszybował, zwinnym ruchom się oddając znikł w krainie wieczności grzechem nieskalanej osłupiało powietrze, swieże tony niosąc choć w umysłach jeszcze biały orzeł krążył maesrto wypiął pierś, dłoń ku górze wznosząc jednym ruchem pałeczki opowieść zakończył odłożyli grajkowie swoje połowice pogasły zastępy mieszanych odgłosów wzniosły się postacie, jak mgła na ulice nad geniusza niezwykłym urwaniem chaosu rozbrzmiało zachwycenie rąk o siebie bitych brawo się uniosło nad mistrzów głowami pokłonem dziękując za reakcję owych którym duszą swe dzwięki tak szczodrze wlewali
  8. krucha jak warg wołanie w ciemności po omacku dotykam ciebie słowa myślą pieszczone jakby chwilą znikomą zamykam w nieczułym diamencie westchnień kolebce wspomnień pełnej jeszcze świeżo drzemiących snów w zawiesinie mroku krocząc miarowo noc przeciągam leniwie nie pytając już o nic
  9. tak to juz bywa, tez sie staram, ale chyba bez wiekszych wynikow....pozdrawiam;)))
  10. nie dopadaj gdy mądrości dorobkiem uciekam znam twój smak i wiem jak pachnie pustka gdy wielkością ramion objąć nie potrafię czołgam się nieomal błagam a ty głucha pozostawiasz mnie na pastwę własnej naiwności nie oglądasz się za siebie jedyne co to twój szyderczy śmiech i głos że to nie pierwszy i nie ostatni raz
  11. nie wielu zrozumialo przekaz, ale Ty jestes dosc blisko-ja to tak wiedze........zimą jest smierc, a klekający to ci, ktorym lzą obmywam strate po zgaslym sercu........pozdrawiam i dziekuje ;)))
  12. usuwam co racja , to racja......pozdrawiam ;)))
  13. dziekuje za dobre rady.....pozdrawiam ;)
  14. ja tez wesolo, chociaz cos mnie glowa boli....to chyba od wina hihihihihihi ;)
  15. dziekuje Ewo....rowniez pozdrawiam ;)
  16. nim po akrobacjach spocznę gdzie popadnie ciasno tuląc nerwy wyschłych żywotności zagra wiatr do tańca zanim ziemia spadnie i w objęcia przyjmie wybielone kości nim się skryję cicho pod pierzyną śniegu rozkładając skrawki uśmiechu nad życiem z alei istnienia chwile przełknę w biegu łzą obmyję twarze zgasłym serca biciem nim mi będzie dane odejść bezpowrotnie stęsknione spojrzenia drogi świat opłyną i uchylę czoła tym co jeszcze zgodnie bladym pocałunkiem klękają przed zimą
  17. przykro mi...piosenki nie znam.....nic sie nie stalo, przeciez nie zawsze musi sie podobac........serdecznie pozdrawiam ;)))
  18. czasem i we dwoje jak w tłumie choć częściej w tłumie -samotna złapana na gorącym za wszelką naiwność doszukuję się sensu tam gdzie go nie ma chcąc znaleźć chęć mimo, ze wszystkie prysły szeroko zamykam oczy by niczego nie przegapić lecz ktoś nieubłagalnie płata figle jutrem pukając do drzwi a ja -taka nieuczesana
  19. żądze z lekka głaskać, a kochać namiętnie nim nadzieja słodka niepowrotnie zwiędnie hihihi........dzięki Jacuś ;)
  20. dzieki Stasik.......bierz co chcesz ;)))))))
×
×
  • Dodaj nową pozycję...