poruszona piórem myśl
potrzebą przestrzeni wrasta
w ramiona błękitu
gdy wśród świata nietykalnych dróg
potyka się o wartość życia
razsądkiem krążąc
stawia czoła
przeciwnościom losu
czasem jednak
serce bierze górę
i wtedy zatracona
z deszczem na ty się zamyka
mieszanka chwil w tłumie gapiów
monolog dwojga
pustką budzony w oddechu
kiedy
do okna twarzy się tulę
milczeniem
popychając godziny co oddzielą
moment
zadumy nad strofami
i nie mów
że nic się nie stało
gdy tracąc głowę
zbieram okruchy słońca
na lepsze jutro
widze kochana, ze troche Cie to wszystko przeroslo........moze czas na spokoj?......i zielen, szum trzaskajacych pakow i wesole podspiewki ptaszkow....serdecznosci ;)))