Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Paweł_Kolcaty

Użytkownicy
  • Postów

    432
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Paweł_Kolcaty

  1. Wspomnienia są z Beskidu Wyspowego. Polanki w lokalnej gwarze nazywają się placynami. W miejscach wilgotniejszych wiosną kwitną kobierce zawilców, rzadziej kwietów żywca (tak tak). Latem dojrzewają poziomki, które można nanizać na źdźbło trawki i podać...
  2. Dzień dobry, bardzo dziękuję, że zatrzymał się Pan przy miom wierszu. Pomyślałem już nawet, że nikt na tym forum nie zwróci na niego uwagi. Forma rymów, jakiby one nie były, skutecznie odstrasza młodych, pragnących być trendy i cool. Użyte tu wyrazy - z języka leśników, cieśli i stolarzy - są dla większości zapewne nie tylko archaiczne, ale i niedostępne przez pewien rodzaj hermetyzmu. Ale ja chciałem, żeby w tym wierszu był duch mego ojca, nie jakiegokolwiek tatusia. I pański komentarz, drogi Panie Romanie, świadczyć może, iż nawet mi się to udało. Jestem wielce rad z tego powodu. Serdecznie pozdrawiam, Kolcaty
  3. Już samo określenie "podążamy" jest dostatecznie urzędowe. Użycie zaś "następnie podążamy" jest nie tyle prozą, co wręcz językiem instrukcji tachnicznej. A szkoda, gdyż ten wiersz jest raczej udaną próbą poetyzowania. Wytrwałości życzę, Kolcaty
  4. Byłeś ostoją Ażeby wspomnieć Twoją sylwetkę, dobrze jest oczy w powiekach ukryć. Wyłaniasz mi się bez zbędnych zaklęć, w lufcik dzieciństwa z bliska dziś zerknę. Lubię, gdy z drewna robisz użytek; dziadowi brodą dasz żerdź przytrzymać, bo w brodzie dziada siła olbrzymia, a dziad po dziadku! Niesamowite. Ośnika ostrzem z jodłowej kory gładź wydobyłeś, wyciąłeś sęki. Teraz świderek bierzesz do ręki, będziesz na szczeble wiercić otwory. Innym znów razem w wielkich opałach były trzy kloce, lekko przeschnięte. Przestępowałem z pięty na piętę Siekierze pałka mocy dodała. Właziłem wzrokiem tam, gdzie siekiera, klin za nią w szparę chytrze wpychałem – aż się rozpruje odziomek cały. I nie ma kloca; połówki teraz. W ćwiartki połówki już rozłupane, te wprawnym cięciem tnie się na szczapy. - Przynieś mi wody, w gardle mnie drapie; garnuś blaszany poda ci Franek. Pokazywałeś mi w lesie sągi, ogromny liszaj po ściętej brzozie, mówiłeś, z czego stępa być może, a które kloce dobre na dągi. Czułem się ważny – byłem potrzebny, a dzięki temu mogłem być blisko. Trzaski nosiłem pod palenisko; mydło podałem i ręcznik zgrzebny. W pejsatych wiórach mogłem się nurzać, z obrzynków desek labirynt grodzić, trociny sypać ręką po gładzi – szlak Beduinów, piaskowa burza. Śnią mi się sęki z twarzą tajemną, czuję woń deski w słojach sosnowych... Byłeś rycerzem, Piastem, gajowym – wspaniale było, gdy byłeś ze mną. Wciąż odkrywałeś mi światy obce rankiem, o zmroku, nawet w niedzielę. Sam jeden, dałeś tych światów wiele... Zawsze ostoją byłeś mi ojcze. Tarnów, 30 stycznia 2000 roku.
  5. Nie ubolewam z tego powadu. ;-)
  6. Zatem wiersz żeje już swoim życiem, spełniając m.in. rolę moralizatorską, czego wcześniej nie zakładałem. A niech tam... Z szacunkiem, Kolec
  7. Dzięki za "ale".
  8. Wałachy siwe, grzywa przy grzywie, baśniowe snują welony i jak przed laty z sadu do chaty Włóczykij wbiega zmęczony. Mówiąc najprościej – zwiastuje wiosnę, ogonem merda przyjaźnie. Chodził w zaloty, śnią mu się koty, figluje nawet, gdy zaśnie. Odmęt, 10 marca 2001 roku.
  9. Nie jest to porywający utwór, jednak rysuje, choć topornie, kontury sytuacji, a końcowe trójwersy sonetu dobrze oddają nastrój. Na plus - to że autor przyznaje się do prawzoru i kończy swój takst autoironią.
  10. Miło mi, że pozytywnie to Pani odebrała. Serdeczności, Kolcaty
  11. dziecko ma czwarty miesiąc a ty takie kleksy wygadujesz normalnie mnie zalewa tracę ostrość widzenia przez te wyczekiwania nocą spanie w dzień córki nie bawisz ja się nie liczę ważni są tylko oni twoi koledzy i komputer po co więc zarysowałeś gwoździem lakier zastavy ciąłeś go wtedy po policzku i prawie mnie zgwałciłeś
  12. Podniosłem ten wiersz dlatego, że uważam go za bardzo udany. Treść wyjątkowo istotna, narracja przekonująca, a niebanalna forma zrealizowana konsekwentnie. To na marginesie dyskusji pod tekstem tegoż autora "Inni". Kolcaty
  13. Wiem, że nie dbasz zbytnio o komentarze czytelników. Oyey, być może, zauważyłby, iż w deskach, którymi zabito okna musiały być szpary, skoro dostrzegaliście swoje gesty. Ja powiem tak: utwór jest dopracowany bardzo starannie, wers po wersie, nie ma przypadkowości ani zbędnych słów. W wierszu tym wspaniale oddano tę najwyższą skalę gorączki, która jak przeciąg wciągnęła... Pozdrawiam autora, Kolcaty
  14. Bo wiersz jest smutny. Choć tak się ładnie kończy. Myślę, że mogą być dwie przyczyny braku komentarzy. Jedna - trzy dni majówki. Druga - asekuranctwo: może lepiej nie zostawiać swego nicka pod tym wierszem, żeby ktoś nie pomyślał "czego on tam szuka w okalicach szaletu"... Pozdr.Kolec
  15. Obudzony, słyszane, dokonane. Ta bezosobowość tworzy drętwy obraz. Zgadzam się z Oyey'em, że dopiero końcówka jest dobra. Z pozdr. Kolec
  16. Wiersz w dobrym stylu retro. I jak stare wino smakuje. Pozdrawiam, nieco pogodniej, nieco cieplej, majowo, Kolcaty
  17. No tak, "jedni lubią bitą śmietanę, inni smalec". Jednak po zastanowieniu się, więcej racji ma chyba pan Marcin. W końcu trochę zna się na tym.
  18. Porcja solidnej roboty. A fragmenty bardzo dobre. Choćby: "zdziczałe myśli wyją w nadziei na nasycenie chłeptane z twoich suchych rąk nie chcę byś mnie oswoił" Pozdrawiam, Kolec
  19. Gdybania mogłyby sobie być, lecz znajduję w tekście udziwnienia i zędne iesłowy. A fragment poniżej trochę mi bełkot przypomina: "bohaterowie - unoszeni w zwałach marmuru długo napinają mięśnie i wzrok wyostrzając kontrolą otoczenia w którym prostują sylwetkę – nie często mchem zarastając" Czytałem znacznie lepsze utwory w pana wykonaniu. Z należnym szacunkiem, Kolcaty
  20. Sarkazm na usługach frustratów. Formę wiersza mogę tolerować, odmienne poglądy także. Jednak nie każ mi autorze zachwycać się tak wykreowanym potworkiem.
  21. Ja pana Jagodzińskiego szanuję, więc oszczędzę dosadniejszych określeń. Najdelikatniej mówiąc - nie znajduję poezji w tym tekście. Sorry.
  22. Nic. Wyspowiadałem się tylko, dlaczego się to rozlatuje. Ale maj trochę spaja.
  23. Obojgu wam jestem winien wyjaśnienie. To nie jest jedn wiersz, są to impresje. Trza mi było pooddzielać jeszcze jednym enterem. Pisałem to jako "Haiku majowe". Kiedy mi zwrócono uwagę, że haiku nie należy rymować - wycofałem się z nazywania tych trójwersów takim mianem. Zmieniłem tytuł na "Impresje majowe". Przepraszam, Paweł
  24. Maj błądzi miastem; w ogrodach jaśki suszą floksy szydlaste. Szalenie prędko kwitną sady Powiśla za kocimiętką. W majowych chwilach rany cięte, szarpane lubi bez lilak. Głuchych pięć stłuczek; na niego teraz kolej - prosto w topole Złe perspektywy zdradziła z wodorostem w szesnastej wiośnie.
  25. Serdecznie dziękuję, Panie Pelman. Bardzo logicznie odczytuje pan meritum dramatu. Nastąpiło jednak pewne odwrócenie, czy może zniekształcenie łańcucha przyczynowo skutkowego. Jej mąż, odpowiedzialny funkcjonariusz (...) jest tym strzępem, któremu peelka ceruje nocami poszarpane nerwy. Czyni to sprawnie i skutecznie. Płaci jednak bardzo wysoką cenę. Kolejne zagrożenie poronieniem rodzi zwątpienie, czy uda się jej kiedykolwiek donosić...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...