Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Marek_Stasiuk

Użytkownicy
  • Postów

    849
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Marek_Stasiuk

  1. Masz rację. Zgodzę się z tym, że w każdej religii są elementy wspólne i pozwalają na określenie pewnych wartości. Jednak, jak wiesz zapewne, nie każdy jest w stanie przyznać, że są takie wartości, których cechą jest uniwersalność i niezmienność. To że nie każdy jest w stanie, albo nie każdy zauważa, albo nie każdy chce zauważać, bądź jeszcze coś innego - nie ma żadnego znaczenia. Dla ludzi wierzących, niezależnie od szerokości geograficznej, czy byliby to muzułmanie, żydzi lub katolicy; trzonem ich wiary w Boga jest kodeks moralny; ścisły kodeks nakazów i zakazów, odwołujący się do umartwiania ciała a tym sposobem do doskonalenia ducha. Każda religia monoteistyczna traktuje o moralności, o moralności, nota bene, łudząco podobnej do siebie wzajemnie. I to ludzie wierzący dlatego wierzą, iż mają przekonanie, że te prawdy są uniwersalne i odpowiadają na najgłębsze potrzeby ludzkiej wrażliwości; ludzie natomiast nie wierzący nie uznają tych uniwersalności, a jeśli nawet uznają, to uważają, że poprzez iż nie są odgórnie nadane, można je plastycznie modyfikować. Świat był jest i będzie z natury zły; cierpienie, smutek, ból, rozkład, choroby - to są rzeczy nieodłączne naszej egzystencji, wręcz rzeczy które naszą egzystencje tworzą. Absurdem jest chcieć zmieniać świat zamiast siebie. Absurdem jest chcieć zmieniać coś, co od zawsze było niedoskonałe. Natomiast idea Boga, jego upersonifikowany wizerunek kompletnej osoby na której kształt my jesteśmy stworzeni, tworzy cel dążenia, określa ludzką perfekcje - nadaje kierunek i opisuje ideał człowieka. A człowiek jako iż cieleśnie należy do tego niekompletnego i pełnego wad świata, może jednakowoż nieustannie pracować nad cechami, które określają jego człowieczeństwo, bo one są niezmienne i nie podlegają prawom przemijania. Wartości takie jak miłość, dobroć, odwaga, prawda...one nie znają śmierci, a jednocześnie są produktem cielesnego człowieka ;) Mamy trochę inna antropologię i delikatnie różną optykę widzenia świata, jako takiego. Z wieloma rzeczami się zgadzam. Każda religia opiera się o moralność, ale nie zapominajmy, że w religii, w ostatecznym rozrachunku najwyższą i ostateczną miarą wszystkiego jest Bóg Osobowy. Czy będąc np narkomanem czynnym można zostać zbawionym? Wg zasad moralnych nie, ale... Nie rozwijam tego, ponieważ nie jest to tematem tego posta. Zgadzam się, że istnieją wartości uniwersalne właściwe każdemu człowiekowi, ale nie każdy je uznaje. nie chcę przez to powiedzieć, że są one nam dane tylko w doświadczeniu wiary i wtedy tylko, gdy mówimy, że wyznajemy wiarę w Boga. Przecież jest wiele osób nie wierzących a uznających uniwersum, odkrywane w uczciwym podejściu do świata i swojego sumienia. Zmieniać świat należy, ponieważ jest nam to zadane. Początek tej zmiany dotyczy nas samych indywidualnie. Podziwiam Was moi przyjaciele, którzy tworzycie ten portal, ponieważ chce Wam się myśleć, szukać odpowiedzi, dążyć do odkrywania tego, co w człowieku jest jeszcze tajemnicą nie tylko dla świata, ale dla samych siebie. Jak mało jest dzisiaj ludzi młodych tak myślących, szukających, zgłębiających. Czuje się dobrze zawsze kiedy tu zaglądam, ponieważ mogę zobaczyć, że ten portal żyje i się rozwija. Wracając do wątku. Wyszedłem z pytaniem i apelem, ponieważ nie ukrywam, sam potrzebuję światła i lin. Tzn, że w ciemnościach dzisiejszego mocno zagubionego świata, w którym ogłasza się śmierć wszelkich ideałów i zmierzch najszlachetniejszych wartości, trudno jest samemu bić się choćby o jedną myśl, jedno słowo, które mogło by komuś przywrócić jasność patrzenia. Trudno samemu zmagać się z przeciwnikiem, jakim jest dziś obojętność. Te dwie rzeczy przetrącają moje pragnienie bycia lepszym, zawsze odrobinę bliższym ideałom, te dwie: zanik poczucia tego kim się jest, jako człowiek i obojętność.
  2. "Jabłka Adama" - za humor kostyczny i mocne przesłanie. "Gran Torino" - za spierdziałego tetryka Eastwooda i jego dobre serce. "Zapaśnik" - za najsmutnieszy smutek żebrzący o obecność dziecka. Jest tego duzo, ale tymczasem te ilmiki proponuję. Pewnie za kilka wpisów dam 3 kolejne :):)
  3. Co do Ewangelii i religii jako takiej, to mamy odmienne zdanie, to fakt. Wystarczy zagłębić się w historie religii i w święte księgi, by je rozróżniac i nie umieścić wszystkich w jednej optyce widzenia świata i wiary w Boga. Ale to osobny temat. Co do autorytetów, to oczywiście mój post dotyczy tych żyjących obecnie i tych nie żyjącycg, którzy swoim życiem i głoszonymi przez siebie prawdami wskazują nam drogę. Dostojewskiego też lubię i też jest dla mnie odkrywczy. Tu nie chodzi w zasadzie o wyszczególnianie różnic pomiędzy religiami, ale o punkty zbieżne, zawierające się w różnych dogmatach, lecz traktujących o podobnych jak nie wręcz takich samych moralnych wartościach. Różne obrządki, różne formuły - ten sam Bóg. Pozdro Masz rację. Zgodzę się z tym, że w każdej religii są elementy wspólne i pozwalają na określenie pewnych wartości. Jednak, jak wiesz zapewne, nie każdy jest w stanie przyznać, że są takie wartości, których cechą jest uniwersalność i niezmienność.
  4. I tak myslę sobie, że dochodzimy do wniosku, że Bóg (jakkolwiek go rozumiemy) tez może być autorytetem i naszym mistrzem. Bycie mistrzem wiaze się zatem z konkretnymi wartościami.
  5. Relacja z Chrystusem wynika z wiary w Niego, jako Pana i Boga, tak nam wskazuje i podpowiada Ewangelia. Dobra Nowina polega właśnie na tym, że Chrystus daje nam zupełnie nowe rozwiązanie i nadzieję na rozwój, nowe życie, pojednanie z Bogiem. Absolut nalezy natomiast do porządku filozoficznego a nie do porządku wiary. Kiedy mówimy absolut to rozpatrujemy Boga od strony filozoficznej i za pomoca pojęc własciwych filozofii. Absolutu nie okreslami w relacji tak scisłej do człowieka, jak czyni to język wiary i teologii.
  6. Ewangelia to bezpośrednia i osobista relacja z osobą Jezusa Chrystusa i kropka. Nie ma co wymyślać i silić się na oryginalność odpowiedzi na pytanie czym jest. Ale ad rem. Zapytałem o niejakiego Jezusa Chrystusa, tekstem z graffiti, ponieważ chodziło mi o globalne pytanie, które stawi zawsze młody człowiek, świadomi czy mniej świadomie. Pytanie o mistrza, nauczyciela. Kogoś, kto miał przynieść odpowiedzi i sam jest ich gwarantem, poprzez swój styl życia i wierność ideałom. Pytanie zawsze aktualne. Może bardziej w sytuacji kryzysu autorytetów. No może dla ciebie tym właśnie jest Ewangelia, i może dla innych też tym ona jest, ale dla mnie, dla takiego kogoś, kto niezupełnie wie kim w istocie jest Ewangelia, ona jest moralnym przekazem wynikającym ze studiowania wszystkich świętych ksiąg wszystkich religii monoteistycznych. Jako osoba bezwyznaniowa, uznająca wszystkich proroków i ich objawienia; wszelkie ich proroctwa i wskazania, uważam iż Ewangelia to jest osobisty stosunek to Prawa Tory, do nauki Chrystusa, do prawd Koranu, racji etycznych Buddyzmu i Hinduizmu. W moim mniemaniu jest jeden Bóg. Jedna wiara. Jeden człowiek. A wszystkie te religie wzajemnie się przenikają pod kątem podejścia studiowania swojego głównego obiektu badań - człowieka jako mikro wszechświata i przyrody jako makro wszechświata. W każdym razie: etyczny dekalog postępowania we wszystkich tych religiach jest bardzo zbieżny, toteż Ewangelią jest dla mnie rozpatrywanie tychże (ujętych w rożne formuły) przykazań. Tu bym kropkę postawił bez wątpienia. Ale nie stawiam, bo sprawa jest otwarta. A co do autorytetów to generalnie należy samemu wyszukać takiego, którego droga duchowa będzie najbardziej odpowiadała naszemu wyobrażeniu o tym, jak powinien żyć i jakie cechy powinien przejawiać podczas życia człowiek, którego określamy mianem dobrego człowieka. Dla mnie to jest Fiodor Dostojewski, koleś taki, który urodził się niemal 189 lat temu, więc chyba nie jestem specjalnie w temacie jeśli dyskusja zawęża się do autorytetów żyjących i działających współcześnie. Poza tym nie tylko rzecz jasna Dostojewski, bo jeszcze mnóstwo innych, przeważnie literatów, ale także i aktorów, filozofów - niemniej: ludzi sztuki, czyli duchowych przewodników po bezdrożach ;))) Co do Ewangelii i religii jako takiej, to mamy odmienne zdanie, to fakt. Wystarczy zagłębić się w historie religii i w święte księgi, by je rozróżniac i nie umieścić wszystkich w jednej optyce widzenia świata i wiary w Boga. Ale to osobny temat. Co do autorytetów, to oczywiście mój post dotyczy tych żyjących obecnie i tych nie żyjącycg, którzy swoim życiem i głoszonymi przez siebie prawdami wskazują nam drogę. Dostojewskiego też lubię i też jest dla mnie odkrywczy.
  7. Co niby jest tak strasznego w tym internecie? Śmietnik, bo śmietnik, ale można coś z niego wyłuskać. Nikt nie każe tu siedzieć. Wystarczy grono osób, z którymi człek dobrze się czuje i zapomina o wirtualnym świecie. Wirtualnym. Jakie to niemodne już słowo... Co do autorytetów - wymienię może te poetyczne :))) Norwida ostatnio czytałem oraz Jerzego Lieberta. Ich teksty traktuję dość pragmatycznie. Są dobrym odpoczynkiem po niknącej burzy okresu dojrzewania. Niby nic złego w necie nie ma, tzn zawsze można nim się posłużyć w sposób dobry a jednak. W czasie, kiedy miałem dziesięć, może odrobinę więcej lat, głównymi zabawami na moim osiedlu były piłka nożna i różnego rodzaju zbiór gier, dla których wspólną cechą było spotkanie, niewirtualne. Dziękuje za odkrycie się i wskazanie ideałów, mistrzów. Jeśli mówię mistrz to rozumiem to także w kontekście wartości którymi żył i które wyznawał.
  8. nie tylko ewangelia. każda mitologia. to rzecz obserwacji cech niejako gatunkowych (że sobie jako jako biolog tak pozwolę) człowieka. a one raczej nie zmieniają się aż tak bardzo, zmienia się tylko przestrzeń narzędzi/środków i ogólnych kontekstów, np w poczuciu zagrożenia populacji następuje zupełnie inny pojaw cech, niż w sytuacji konkurencji osobniczej z zaspokojoną podstawą piramidy maslowa. itp itd. i zawsze były osobniki obdarzone większym altruizmem niż inne, takie, które samcowały alfą, szare emninencje manipulacji, a także takie, które są mocno, rodzinnie uwarunkowane, tylko jako grupa populacyjna objawiają odpowiednie widmo (pożyczyłam sobie z optyki) zachowań, stosownie do tego właśnie kontekstu i okoliczności wytwarzanych w gatunkowym i cywilizacyjnym rozwoju. w widmie tym rozmywają się bardziej lub mniej cechy osobnicze i mniejszych/słabszych na ów czas, grup. i tak np grupa religijna katolików, wytworzyła swojego czasu dominującą wyspę zwaną św inkwizycją ;) można to w pewien sposób (oczywiscie mocno upraszczając) pokazać na takim obrazku - jeśli nałożyć widmo na czerwone tło, zniknie nam z niego czerwony pasek (ale czy zniknie naprawdę?), a jesli na żółte, zobaczymy bez żółtych, przy czym pozostałe barwy na żółtym tle też zmienią odcienie. co oczywiście nie zwalnia mnie od starania się bycia najlepszym człowiekiem, jak tylko można ;) kłaniam się w ten sobotni, mroźny na Warmii, poranek Ja się w pełni zgadzam choć niektóre przyrównania są dla mnie ciężko wyobrażalne, ale mam wrażenie że rozumiem główny punkt spojrzenia na rzecz. Moim zdaniem mitologia to też ewangelia; moim zdaniem ewangelia to jest po prostu filozofia, filozofia w trzonie której występuję moralny, niematerialny, nadrzędny i niedościgniony ideał człowieka, stanowiący wzór dążeń w spektrum duchowych pragnień. Każde odwoływanie się do bytów pozamaterialnych to powoływanie się na zespół kulturowo wykształconych na przestrzeni epok uniwersalnych i nadrzędnych z punktu widzenia społecznego koegzystowania norm postępowania, kojarzonych z wizerunkami najróżniejszych bóstw – ze względu na odmienność ludzkich wyobrażeń - które te ideały personifikują. Więc jest to ten sam rodzaj idealizmu i apoteozy metafizyki jak w przypadku Pisma Świętego, tylko różny o kosmetyczne detale rodzaju obrządków i kultów w danych regionach. A ty jak myślisz Jaśka? ;)) Dzięki za ukłony; ode mnie masz zawsze ;) Ewangelia to bezpośrednia i osobista relacja z osobą Jezusa Chrystusa i kropka. Nie ma co wymyślać i silić się na oryginalność odpowiedzi na pytanie czym jest. Ale ad rem. Zapytałem o niejakiego Jezusa Chrystusa, tekstem z graffiti, ponieważ chodziło mi o globalne pytanie, które stawi zawsze młody człowiek, świadomi czy mniej świadomie. Pytanie o mistrza, nauczyciela. Kogoś, kto miał przynieść odpowiedzi i sam jest ich gwarantem, poprzez swój styl życia i wierność ideałom. Pytanie zawsze aktualne. Może bardziej w sytuacji kryzysu autorytetów.
  9. To mi trochę zalatuje takim filozofowaniem rodem z Efezu. Arche wszystkiego, w tym przypadku, to widmo :)
  10. nie tylko ewangelia. każda mitologia. to rzecz obserwacji cech niejako gatunkowych (że sobie jako jako biolog tak pozwolę) człowieka. a one raczej nie zmieniają się aż tak bardzo, zmienia się tylko przestrzeń narzędzi/środków i ogólnych kontekstów, np w poczuciu zagrożenia populacji następuje zupełnie inny pojaw cech, niż w sytuacji konkurencji osobniczej z zaspokojoną podstawą piramidy maslowa. itp itd. i zawsze były osobniki obdarzone większym altruizmem niż inne, takie, które samcowały alfą, szare emninencje manipulacji, a także takie, które są mocno, rodzinnie uwarunkowane, tylko jako grupa populacyjna objawiają odpowiednie widmo (pożyczyłam sobie z optyki) zachowań, stosownie do tego właśnie kontekstu i okoliczności wytwarzanych w gatunkowym i cywilizacyjnym rozwoju. w widmie tym rozmywają się bardziej lub mniej cechy osobnicze i mniejszych/słabszych na ów czas, grup. i tak np grupa religijna katolików, wytworzyła swojego czasu dominującą wyspę zwaną św inkwizycją ;) można to w pewien sposób (oczywiscie mocno upraszczając) pokazać na takim obrazku - jeśli nałożyć widmo na czerwone tło, zniknie nam z niego czerwony pasek (ale czy zniknie naprawdę?), a jesli na żółte, zobaczymy bez żółtych, przy czym pozostałe barwy na żółtym tle też zmienią odcienie. co oczywiście nie zwalnia mnie od starania się bycia najlepszym człowiekiem, jak tylko można ;) kłaniam się w ten sobotni, mroźny na Warmii, poranek Do mnie trafiają proste zasady i prawdy. Nie wiem tylko czy Ewangelię można zaliczyć do mitologii. To chyba inny porządek metodologiczny. Czekam na odpowiedzi mniej spętlone i na wskazanie waszych mistrzów. Jakoś ciężko to idzie. Czyżby ich dzisiaj nie było?
  11. Ale dlaczego? Wygrywaj, poddaj się. Tylko to się liczy.
  12. Dance macabre! Hani idzie w Tango :) Dance macabre, moje wymarzone! Niestety jeszcze trochę brakuje. Może w następnym bardziej się postaram. Dzięki za czytanie. Pozdrawiam. Leszek. Nie krytykuje Ciebie i tego wiersza. Zrobiłem aluzje do kom H.L.
  13. "więc kocham się jako debeściak" Fajne. Autor czuje się w swoim towarzystwie najlepiej, przecież ma misję :) Pozdrawiam M.
  14. To ja Ci kupię taką tabliczkę, tylko ją powieś na drzwiach. Proste i pokorne. Na plus M.
  15. Ewangelię mówisz? Czytać? Nie sądzisz, że trochę się zdewaluowała? Że jest nie na czasie i mimo, że zakłada to wszystko na co patrzymy, to nie ma skutecznego antidotum? Dać się lać po pysku, bo świat jest skurwiały? Czy walić innych, bo tego wymaga "nowoczensa" etyka? Ewangelia moim zdaniem nigdy się nie zdewaluuje ponieważ w sposób alegoryczny opowiada o najbardziej pierwotnych potrzebach człowieka. A to że nie jest na czasie to ma dla mnie najmniejsze znaczenie, bo ona powinna być osobistą refleksją dla każdego, nawet w czasie, kiedy byłaby czymś powszechnym. Więc to wszystko inaczej u mnie wygląda. Grunt to mieć niezachwianą pewność że moralność jest nadrzędna nad rozumem. Świat po pierwsze jest niedoskonały i taki zawsze był: ja ci po prostu zalecam utwierdzać się w prawdzie, skoro gdzieś w zrębach jej sedno widzisz tak jak ja. To powinien być jedyny obowiązek. A ludzie - żaden z nich - nie warty jest utraty tego obowiązku. Zależy generalnie po co to robisz, po co chcesz robić, bo jeśli określasz się wobec innych ludzi i gdzieś podświadomie zależy ci na tym, aby to ludzie cię docenili, to balansujesz na krawędzi, bo ludzie są ułomni; zawistni, przebiegli, skomplikowani w planowaniu zła. Zależy jaki masz wzór człowieka i kim jest człowiek dla ciebie: zbiorem nadrzędnych, elementarnych zasad w myśl których powinien osiągać doskonałość, czy jakowymś innym kimś. Ja tam nie wiem. Niech inni się wypowiadają. Ja to piszę bardziej dla siebie niż dla nich. Pozdro Wszystko o czym piszesz jest ważne i ma swoje podstawy. Nie zrobiłem tego wątku, by się spierać, ale by razem pomoc sobie wzajemnie wskazując:"Oto tu jest! Oto tam! Mistrz, światło, prawda. Idź, bo warto". Dziękuję Ci za wypowiedzi. Mnie podnoszą na duchu.
  16. Ale fajne miejsce:) www.youtube.com/watch?v=f_JLkIOnq04&feature=related wiem, że cukrow i lukrowe, ale mnie zawsze wzrusza.... jak ona na niego patrzy:)
  17. Ewangelię mówisz? Czytać? Nie sądzisz, że trochę się zdewaluowała? Że jest nie na czasie i mimo, że zakłada to wszystko na co patrzymy, to nie ma skutecznego antidotum? Dać się lać po pysku, bo świat jest skurwiały? Czy walić innych, bo tego wymaga "nowoczensa" etyka?
  18. Czasem jest tak, że się człowiekowi wydaje, iż osiągnąl już w życiu pewein konsensus. Rodzaj umowy ze śmiercią, że pewne rzeczy sa nieśmiertelne - jego ja, poczucie sensu i celu, szczęście. Tymczasem czas i rzeczy, zjawiska i ludzie pokazują nam, że jej ironiczny uśmiech kryje sie wszędzie, wszystko jest nim przesiane, względne. I to mnie boli. Teraz wreszcie zrozumiałam twoją równie ironiczną i przykrą metaforę czy aluzję. No nawet się zgodzę, zwłaszcza że o tym życiu w świecie, o którym ja staram się jest bardzo trudno, a ironiczny uśmiech i nie tylko jest najczęściej sztucznie przyklejony do tych "twarzy". Infantylizm temu nie pomaga, ale przynajmniej jakieś przedłożenie może wzbudzić większe zrozumienie dla bliższego nam świata, niestety i to altruistyczne nawet często i od środka, bo temu światu już zarażonemu ironią, przyświeca częściej wypalanie autorytetów nie taką samą, ale podobną ironią. Głupota jednak lubi brać górę i na to niewiele można zaradzić, udawanie Greka wrasta z szybkością kosmiczną. Może to i rada, ale czy konieczna zawsze. Ludzi najczęściej boli racja i to przykre i śmieszne również. I tu się uśmiechnę :))) Pozdrawiam Wszystko się zgadza.... a za uśmiech dziękuję :)
  19. Nie dać sie wplątać? Ok. Ale tak myślą wszyscy, którym nie zależy, albo zalezy ale tylko na tym co ich dotyczy bezpośrednio. Ja chcę powalczyć o coś. co się nazywa odpowiedzialność, sens i cel, idee, mądrość, szczęście. Przypominam:"Poszukuje się niejakiego Jezusa Chrystusa" - wiem, że ironicznie, ale prawdziwie.
  20. Niby wszyscy wiedzą, że jest źle. Niby wszystkim na tym zaeleży, by tak źle nie było. A jednak jest i nawet Ty mówisz, że będzie.
  21. I tak w tym tonie. Nie żeby internetowi coś obraźliwego, nie, broń Boże, ale ja to już bym wolał wódkę wychylić z kamratem i zagryźć słoniną, i ogórkiem. Tak po ludzku w gębę poparzeć, i dać czasem. A tu przez wszechobecnie i wszędobylsko obecny pochwalony pokojowy net nie bardzo, nie da się. A co z tymi, co do interentu dostępu żadnego nie maja i mieć nie bedą? To banda chaosu i zarzewie wojny, niech idą w czeluść przekleństwa - nieobecni.
  22. Kotwiczka? cóż to takiego? p.s. piszę milcząc :) nie pozwól się sobie zakotwiczyć żeby pisać trzeba pływać latać dotykać zostawiać znajdować przestań milczeć ;) A co jeśli pisanie jest moją kotwicą? :) buziak dla Ciebie...no już nie bucz się za priv :):)
  23. Wytykaj je palcem.... proszę pokaż.
  24. a czy ja mówię, że nie?! ja na poważnie odpowiadam! :)) ściskam Marka S. Życie mnie sciska i teraz Magdalena...a temat poważny, tylko pogoda kiepska i gawiedź mozolna.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...