Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Sanestis_Hombre

Użytkownicy
  • Postów

    1 020
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Sanestis_Hombre

  1. to w końcu spierali się filozofowie czy naukowcy? dziwna rozbieżność tytułu i treści
  2. nie pamiętam poprzedniej wersji, ale ta jest intrygująca - taki biznes a la PL:) pozdr!
  3. 1. Maria Callas – La Mamma Morta Trzy godziny błądziła po starówce miasta. W każdej dłoni trzymała bukiet kwiatów. Niosła je na swój pogrzeb, który miał się odbyć w Święto Trzech Króli. I choć nie była wierząca, wstąpiła do małego kościoła i upadła na kolana. Jej włosy rozsypały się na posadzce, kwiaty wypadły z rąk. Leżała w bezruchu i wdychała zapach świec. Mamrotała pod nosem słowa niczym mantrę „zdradziłam cię, wybacz mi”. Jeszcze godzinę temu leżała w ciepłym łóżku, a nie na zimnej posadzce. Wtulała spocone ciało swojej partnerki. Nie obchodziło jej nic prócz satysfakcji, której przed chwilą doznała. Oddychając spokojnie po mocnych przeżyciach, gładziła delikatnie łono i patrzyła na sufit, obserwując ciemną plamę. - Muszę iść do pracy – powiedziała do kochanki i wstała z łóżka by się ubrać. - Zobaczymy się jeszcze? - Nie. - Dlaczego – spytała młoda dziewczyna i objęła swoją rozmówczynię za nogi. - Puść. Przekraczasz tym zachowaniem swoje kompetencje! – powiedziała 32 letnia Daria i wyrwała się uścisku. Sięgnęła do kieszeni żakietu i wyjęła papierośnicę. Po chwili już z gracją pokerzystki zaciągała się Morrisem, wydmuchując do góry dym. - Czy prostytutki nie mogą mieć uczuć? – zawołała Tamara i rozpłakała się. - Naprawdę, muszę iść. - Błagam, zostań! - Mam męża i dwie córki – wyjaśniła Daria. - Nie przeszkadza mi to. - Żegnaj – powiedziała Daria i skierowała się w stronę drzwi. - Jesteś taka sama jak ja! Dziwka! - Ja nie biorę za to pieniędzy. Daria ubierała się zawsze elegancko, co wynikało z jej statusu majątkowego. Jako spadkobierczyni ogromnej fortuny ojca, mogła sobie pozwolić na ekskluzywne życie, operacje plastyczne i opłacanie kochanki. Choć to ostatnie wymykało się powoli z pod kontroli. Zaangażowanie finansowe przekształciło się w inwestycję emocjonalną. Młoda pani prezes zakochała się w prostytutce. Mimo, że genetycznie odziedziczyła umiejętność rozporządzania ludźmi, to nad Tamarą nie potrafiła zapanować. Problem wynikał ze zbyt częstego przebywania w towarzystwie kochanki. Początkowa fascynacja erotyczna, chęć przygody, kaprys bogatej kobiety, przerodziły się w silną zażyłość. Z czasem znajomość z Tamarą nabrała charakteru destrukcyjnego. Częste nieobecności w domu oraz coraz ostrzejsze kłótnie z mężem nasilały się. Daria oddalała się od rodziny, codziennego życia, uciekała w drugie życie. To był wtorek. Daria poszła wieczorem do pubu, gdzie była umówiona z Markiem. Mężczyzna, który zjawił się w lokalu punktualnie, był przystojnym, wysokim brunetem o urodzie południowca. Należał do tego gatunku ludzi, który wyglądem torowali sobie drogę na szczyt kariery. Przenikliwy umysł Darii od razu rozpracował Marka. Po kilku gestach była pewna, że ten człowiek będzie doskonałym współpracownikiem. Jak zawsze rozmowy prowadziła przy barze. Siedząc na wysokim stołku prężyła się i głośno śmiała, co działało na facetów bardzo skutecznie. Po dwóch godzinach byli gotowi uwierzyć w każdą bzdurę. Podobnie miało być i tym razem. Młody mężczyzna już po zamówieniu drugiego drinka spijał słowa z ust Daria. Nie wiedział, że ma do czynienia z kobietą niebezpieczną, wytrawną kolekcjonerką takich jak on. Każdy wystudiowany gest, przenikliwe spojrzenie oraz niezwykła umiejętność prowadzenia rozmowy, czyniły z niej nieodpartą pokusę, obiekt pożądania. Przynajmniej tak było do tej pory. - Pracowałeś już w kilku znanych firmach. Nabrałeś doświadczenia. Lubię takich ludzi. Myślę, że czeka nas owocna współpraca – stwierdziła Daria, zagryzając delikatnie wargi. Nie odrywała wzroku od Marka i kontynuowała – Jestem przekonana, że się sprawdzisz. - Dziękuję za zaufanie – odpowiedział. Znajomość nabierała rozmachu, a tematy zawodowe zeszły na drugi plan. Kiedy Daria położyła dłoń na ramieniu Marka, dostrzegła coś dziwnego. 27 letni „południowiec” nie zareagował na jej gest. Kompletnie obojętny sięgnął po szklankę i wypił całego drinka. - Coś zrobiłam nie tak? – spytała Daria. Postanowiła zastosować inną strategię. „Może jest typem, który sam musi zdobywać?” – zastanawiała się. - Przepraszam – powiedział spokojnie Marek. Spojrzał na zegarek. – Już północ. Muszę iść. - Odwiozę cię do domu – zaproponowała Daria czując, że szansa na sukces powoli wymyka się jej z rąk. - Wezmę taksówkę. Dziękuję za propozycję... - Co z tobą? – przerwała mu. - Jesteś homoseksualistą? - Nie skąd. Czemu tak pomyślałaś? - Masz zaburzenia erekcji? – pytała dalej, zdając się nie słyszeć odpowiedzi Marka. - Religia mi nie pozwala. - Co? – Z jej oblicza zniknął uśmiech i subtelne ruchy nabrały nerwowego charakteru. - Naprawdę ja już muszę wracać. - Idź chłopczyku. Wracaj do mamusi! – powiedziała wściekła Daria. Odwróciła się do barmana i wskazała mu wymownym gestem na pustą szklankę. Takiego upokorzenia jeszcze nigdy nie doznała. Przyzwyczajona do dostawania każdej upragnionej rzeczy czuła gorycz porażki. Nie potrafiła się z tym pogodzić. Położyła na blacie baru zwitek pieniędzy. Po minucie stała przed nią pełna butelka tequili oraz cytryna i sól. W tym momencie nie robiło jej różnicy co powinno się najpierw wybrać. Cytryna, tequila, tequila, sól, tequila. Zdecydowanie alkohol dominował w tej wyliczance. Wracała nad ranem, pijana i wściekła. Rozmyślała nad kondycją męskiej części populacji. Przeklinała pod nosem, wymachiwała torebką. W lewej ręce niosła otwartą butelkę tequili. Usiadła na ławce i zaczęła pić. Mamrotała pod nosem: - Tak. Jestem winna! Skąd mogłam wiedzieć, że myślący penisem facet okaże się chłopczykiem? Taki grzeczny. Katolik. Pieprzę was. Dobrze wysoki sądzie. Proszę o najwyższy wymiar kary. Zamknijcie mnie w więzieniu dla kobiet. Zedrzyjcie ze mnie to luksusowe wdzianko. Prowadźcie pod prysznic. Umyjcie z zapachu tych ohydnych perfum. Chcę by mnie przenieść do izolatki. Jestem samowystarczalna… - zrobiła większego łyka – Co mówisz kochanie? Aha, potrzebujesz na nowy samochód. Nie dostaniesz psie ani grosza! Od siedmiu lat żresz za pieniądze tatusia. Koniec! No i co? Powiem ci coś. Ukłuję twoją męską dumę. Mam kogoś. Zdziwiony? To kobieta. Powiem więcej. Ja ją kocham! Kocham ją i tyle! Każdy facet to... Jestem zmęczona. Po południu dzieci wracały ze szkoły. Dwie dziewczynki postanowiły pójść do parku. Kiedy biegały po alejkach, dostrzegły w krzakach jakieś ciało. Podeszły powoli i wystraszone uciekły. Wieczorem w tym miejscu roiło się od policjantów. W tym samym czasie Tamara oczekiwała na telefon od Darii. Po cichu liczyła na to, że jej ukochana zmieni zdanie i wróci do niej. Miała już położyć się spać, ale ktoś zapukał do drzwi. „A jednak” – pomyślała i pobiegła otworzyć. Gdy ujrzała Darię uśmiechnęła się i rzuciła na nią z radością. Zaczęła ją całować i przytulać. Po chwili jednak przestała, bowiem zauważyła kamienną twarz i nóż w jej ręku. - Zabiłam człowieka. - Jezu! – szepnęła Tamara. – To niemożliwe. To jakiś twój wygłup? - Nie. Chciałam cię tylko zobaczyć. - Jesteś bardzo blada... - Idę. - Gdzie idziesz? - Na swój pogrzeb. – powiedziała Daria i pomimo usilnych prób werbalnych i fizycznych Tamary, opuściła mieszkanie, zeszła w dół po schodach i ruszyła przed siebie. Kilka godzin włóczyła się po starówce, by w końcu wejść do kwiaciarni. Zakupiła dwa bukiety i przy wtórze operowej arii Marii Callas wyszła. Później „leżała krzyżem” na środku kościoła i rozmyślała o swoim życiu, które dobiegało kresu. Ktoś zapalił świece. Zaczęły bić dzwony. Pusty kościół zaczął się wypełniać wiernymi. Ludzie siadali w ławkach i zdawali się nie zwracać na nią uwagi. Na ołtarzu pojawił się ksiądz i rozpoczął mszę. Gdy ludzie odmawiali modlitwy, do leżącej podeszły dwie dziewczynki i rozpłakały się. Kobieta nie reagowała. Daria obudziła się na dworze. Leżała w trumnie, wokół której znajdowali się ludzie. Chciała się podnieść, lecz nie mogła. Wśród żałobników dostrzegła płaczącą Tamarę. Dziewczynę przytulaj pogrążony w zadumie wysoki mężczyzna – ojciec dziewczynek i mąż Darii. Wieko przykryło trumnę, którą następnie opuszczono ją do wykopanego dołu. Daria krzyczała, ale nikt jej nie słyszał. Słysząc spadającą ziemię, uderzała pięściami w drewniane ściany trumny. Już nie walczyła o kolejną zdobycz, próbowała ocalić życie, ale sił i powietrza miała coraz mniej. Zrobiło się ciemno, duszno i bardzo klaustrofobicznie. Zapanowała cisza. Kobieta leżała w bezruchu. Minęło kilka chwil, które zdawały się trwać wieczność. Jednak usłyszała, coś co brzmiało jak aria operowa. Łzy cisnęły się jej do oczu. Resztką sił nuciła: La mamma morta m'hanno alla porta della stanza mia; Moriva e mi salvava! poi a notte alta io con Bersi errava, quando ad un tratto un livido bagliore guizza e rischiara innanzi a' passi miei la cupa via! Guardo! Bruciava il loco di mia culla! Così fui sola! E intorno il nulla! Fame e miseria! Il bisogno, il periglio! Caddi malata, e Bersi, buona e pura, di sua bellezza ha fatto un mercato, un contratto per me! Porto sventura a chi bene mi vuole! Fu in quel dolore che a me venne l'amor! Voce piena d'armonia e dice: "Vivi ancora! Io son la vita! Ne' miei occhi è il tuo cielo! Tu non sei sola! Le lacrime tue io le raccolgo! Io sto sul tuo cammino e ti sorreggo! Sorridi e spera! Io son l'amore! Tutto intorno è sangue e fango? Io son divino! Io son l'oblio! Io sono il dio che sovra il mondo scendo da l'empireo, fa della terra un ciel! Ah! Io son l'amore, io son l'amor, l'amor" E l'angelo si accosta, bacia, e vi bacia la morte! Corpo di moribonda è il corpo mio. Prendilo dunque. Io son già morta cosa! (Maria Callas La Mama Morta kompozycja - Umberto Giordano)
  4. 999 - Satan, który się przekręcił;)
  5. eh diable - ;) rozkręcasz się i dobrze. fragment o świeceniu przykładem - godny, godny uwagi a reszta niczego sobie. pozdr!
  6. zadam fudamentalne pytanie - dlaczego? jak na tekst mający być prozą zupełnie do mnie nie dociera, ale jako wiersz - może:) pozdr!!!!
  7. dobry tekst,nic bym nie zmieniał
  8. Adamie - nie musisz zbyt wiele zmieniać - wiersz trafia przynajmniej do mnie, a technicznie to tylko jakieś małe zmianki - fachowcy ci na pewno doradzą:)
  9. a mnie to ubodło - czegoś podobnego kiedyś doświadczyłem tylko bez hepiendu. Nienawidzę stwierdzeń typu " Ostatnie krople deszczu na szybie mieniły się w jesiennym słońcu." jak czytam takie cos to dostaję drgawek, ale nie przejmuj się, to takie moje osobiste skrzywienie. Jak popracujesz nad tekstem, to coś może z tego wyniknąć - bo teraz jest jak napisałaś "banalnie" - mam nadzieję, że pierwszy i ostatni raz! pozdr!!
  10. mimu - mimo jest cos fajnego w tym wierszu - może jednak powinieneś nieco go zmodyfikować mam na mysli wersyfikację - kosmetyczne korekty tekst elektryzujący choć niekoniecznie jest to erotyk (pewnie się nie znam);) pozdr!
  11. frapująca miniaturka - taka szczyptę poetycka, enigmatyczna odrobinę
  12. nie bez kozery jesteś jednym z pięciu moich ulubionych pisarzy na forum. I tym razem się nie zawiodłem. "Pokrzywione czasem litery oznajmiały, iż jest to hotel" - pokrzywione przez czas - lepiej pasuje. "Gdy audiofilskie skojarzenia ustąpiły logice, chwyciła mocno szczotkę na kiju i ruszyła po swoich śladach do kuchni." solidny tekst i te sformułowania (percepcja linearna i takie tam - dużo pomysłów) końcówka - zaskoczenie - taka kpina, mnie to wzruszyło aż łezkę uroniłem;) pozdr!!!
  13. ja jestem na tak:) zwłaszcza gdy czytam "goście biegli w sztuce improwizacji" pozdr!
  14. jeśli tak to ok:) kontynuuj - moze się urodzić z tego coś ciekawego.
  15. i choć trudno już być oryginalnym pisząc o diabłach, to z ta liczbą mnie rozwaliłeś. Jeśli to prawda, to niezła jazda!!!! tekst bardzo wciągający. Mogłeś dać więcej - bo chyba nie jest to koniec? jak dla mnie czadzik!!! choć dialog Lucyfera z Samaelem troszkę naiwny "Wezwałem cię, bo muszę cię pochwalić. Doniesiono mi o zebraniu i twoim planie. Genialne. Sam bym czegoś lepszego nie wymyślił." - albo to jest ironia do granic albo parodia postaci diabła pozdr!!!!
  16. czytałem z chęcią - raczej bez potknięć technicznych (może coś przeoczyłem,ale musisz mi wybaczyć - w brzuchu nadal kocioł;) poematy z cyfr? jak najbardziej - powstał przecież poemat cyfrowy pozdr!
  17. miniatura, miniaturka, miniaturunia;) bardziej dowcip niż miniatura - mała miniatura (taka tautologia mi wyszła) :>
  18. Maciek mógł zainwestować w dobre gumy (do zucia;) dobre:)
  19. pięknie, solidnie i do przodu czyli bez dawania d**py;) bardzo mnie się spodobało:))) pozdr!!!
  20. Rafale - czasami tak bywa pozdr!!
  21. Jay Jayu - widzę, że na haczyk się łapią grube ryby;) Adamie - następnych części raczej już nie będzie pozdrawiam!!!
  22. wędrówki zawsze miały sens:) doskonały głęboki i przemyślany wiersz - niczego bym nie zmieniał. pozdrawiam!!!
  23. dzięki Adamie Dodam jeszcze, że powinno się mieć dystans do tego, co się robi. Trzeba umieć się śmiać z samego siebie. wolność śmiechu i uśmiechu:)
  24. wasz związek nie miał szans - ona była zimna jak lód;) bracie - napisałeś świetny tekst!!! no, no no jestem pod ogromnym wrażeniem:)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...