Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Sanestis_Hombre

Użytkownicy
  • Postów

    1 020
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Sanestis_Hombre

  1. eh, Jay Jayu. Zaskakujesz mnie. Z reguły objawiasz sie publice jako hardcore`owy pisarz (prozaik) a tu dokonujesz próby zmierzenia się z trudną materią poezji (wiem, że nie jest to pierwsza próba). I jestem pozytywnie zaskoczony. Te dialogi spinają klamrą całość. Interesująca zabawa z czasem. Język? Wypowiadam się tu jako czytelnik - nie jako krytyk. "Cisza pokoju mozolnie spływa po świecy, bawiąc się ostrzem płomienia." fascynujący fragment, skrojony na miarę. Ten wiersz ma wiele płaszczyzn interpretacji. Dziwny jest tylko podział na wersy. Ogólnie należą się pochwały za pomysłowość("białe gołębie można wypuszczać jedynie wyjściem ewakuacyjnym") ale blizej ci nadal do prozy, niż do poezji. POZDRAWIAM!!!!
  2. 6 Blady czuł się coraz gorzej, bowiem nie miał pieniędzy na lekarstwa, a do szpitala nie mógł pójść ze względu na problemy z prawem. Nie był w stanie kraść. Plątał się po mieście wiedząc, że jego życie wkrótce się skończy. Więcej nawet, miał absolutną pewność, iż zbliża się kres jego cierpienia. Postanowił ostatnie dni swego nędznego żywota spędzić na totalnym rauszu. Nie widząc innego wyjścia, zgłosił się do ośrodka Tab, gdzie oferowano mu dogodne warunki czyli nocleg i dostęp do środków odurzających. Liczył na uśmierzenie bólu oraz na to, że uda mu się zapomnieć o wszystkim, co spotkało go podczas ostatnich miesięcy. O godzinie 17 przekroczył bezpowrotnie bramy ośrodka Tab. 7 - Niech pani nie wstaje – powiedział dr XP 224 widząc wyczerpaną panią Alicję próbującą podnieść się z łóżka. – Przyniosłem nowe wieści. Pani córka zmarła. - Nareszcie. W końcu los ulżył jej mękom – odpowiedziała ironicznym, ledwo słyszalnym głosem. - Widzę, że dopisuje pani poczucie humoru. - Nie pieprz! Gdzie reszta moich pieniędzy? - Niestety, w tej sprawie też mam złą nowinę. Nie możemy ich wypłacić. Katarzyna nie przeszła wszystkich testów. W związku z tymi sama pani rozumie... - Nie rozumiem. – pani Alicja usadowiła się na brzegu łóżka i nerwowo ściskała pościel – Przecież w umowie... - W umowie był aneks. Chyba nie muszę pani... - Nie musi pan. - Czyżby chciała pani opuścić nasze piękne miasto? – spytał szyderczo dr XP 224 kierując wzrok na kuferek leżący na komodzie. - Mam już dość tego miejsca. Klimat mi nie służy. Potrzebuję zmiany – odrzekła pani Alicja, ale czuła że przebiegły umysł doktora odkrył jej zamiar wyjazdu, ucieczki od tej całej historii z narkotykami i sprawą córki. - Obawiam się, że ten wyjazd będziemy musieli przełożyć. - Jak to my? - Nie chciałbym się pastwić nad panią - starszą kobietą, jednak przybyłem tu, aby zakomunikować jeszcze jedną rzecz. - Co? – spytała przerażona pani Alicja. Tysiące myśli kłębiło się w jej głowie. Poczuła niebywały stres i potrzebę rozładowania napięcia. - Z naszego laboratorium znikły narkotyki. - I co ja mam z tym wspólnego? - To pani sprawka. - Nie. Nic mi nie udowodnicie. - Czyżby? Nie byłbym tego taki pewien. Mogę? – zapytał doktor i włożył kasetę wideo do magnetowidu. - Co to ma znaczyć? - Zaraz pani się przekona. O proszę. Zapis z kamery przemysłowej. Poznaje pani tę osobę? To pani w naszym ośrodku. Odwiedziny córki i przy okazji mały zabór mienia. No i co? - Czego ode mnie chcecie? - Są dwa rozwiązania. Jedno to droga sądowa. Oskarżenie, niepodważalne dowody i wyrok za kradzież i zażywanie narkotyków. Pójdzie pani za kratki. A tam się już panią zajmą nasi byli pacjenci. Zapewniam, że nigdy nie chciałbym się znaleźć na pani miejscu. – Dr XP 224 wyłączył telewizor i schował taśmę do walizki. - A jakie jest drugie rozwiązanie? - Współpraca z nami. Albo nie. W obecnym stanie to nie wchodzi w grę.- powiedział surowo doktor. - Dlaczego? Gdyby nie przypadkowa ciąża i przymus wychowania Katarzyny, byłabym dziś najlepszą specjalistą w dziedzinie medycyny eksperymentalnej. - Nie będę się wdawał w dywagacje typu - kim byłabym gdyby. Mamy świetnych specjalistów. Myślałem o innej roli dla pani. - A mianowicie? – spytała zaniepokojona pani Alicja. - Nasza placówka ma problemy finansowe. Wypłacaliśmy zbyt wielkie odszkodowania. Nie stać nas na oferowanie dobrych warunków ochotnikom zgłaszającym się do nas, więc liczymy, że pojawi się ktoś za darmo. No, powiedzmy, ze nie za pieniądze. - Do czego pan zmierza? - Dostanie pani wygodny pokój. - Nie rozumiem. - Zostanie pani naszą pacjentką. Oto mała zachęta – dr XP 224 pokazał kobiecie woreczek z białą zawartością, a następnie rozsypał wszystko na dywanie. Pani Alicja widząc tę jakże cenną dla niej rzecz, rzuciła się na podłogę i ignorując całkowicie doktora, zaczęła swój heroinowymi rytuał. Z trudem dotarła do kuchni. Sięgnęła do szafki po „sprzęt”. Doktor w tym czasie pozostał w sypialni przeszukując mieszkanie. W szufladach nie znalazł niczego ciekawego, wiec skupił swoją uwagę na kuferku Pani Alicja zdawała sobie sprawę z beznadziejności swego położenia i tylko jej wrodzony upór nie pozwalał się poddać. „Nigdy mnie nie dostaniecie.” – pomyślała i poczuła jakąś dziwną siłę. Tak. Była gotowa do „złotego strzału”. Kiedy pani Alicja aplikowała sobie ogromną dawkę narkotyku, dr XP 224 stał przy kuferku. Delikatny dreszczyk podniecenia przebiegł mu po plecach. Towarzyszyło mu uczucie podobne do tego, którego doświadczyła Karolina przeglądając papiery pani Alicji. Postanowił otworzyć kuferek. Kobieta poczuła delikatne ukłucie. Po wbiciu w żyłę igły, niesamowity natłok emocji zwiększył się. „Oh, kapitalnie. Dotykam językiem boskiego podniebienia” – pomyślała i wstała z podłogi, słysząc krzyk dobiegający z sąsiedniego pomieszczenia. Jednak coś ścisnęło ją za gardło i upadła na próg kuchni. Dr XP 224 leżał na dywanie ukąszony przez kobrę, a pani Alicja leżała na progu swej kuchni śmiertelnie „ukąszona” przez heroinę. 8 - Dzień dobry Robercie – zawołała młoda kobieta do dowódcy ochrony ośrodka Tab. - Witam. – odpowiedział młody mężczyzna i wlepił swe spojrzenie w urocze nogi nowej sprzątaczki. – A panna na długo u nas zostanie? - Nie. Mam tylko posprzątać tej nocy, bo jestem w zastępstwie koleżanki. - Aha. Jakby panna potrzebowała pomocy... - Poradzę sobie. Dziękuję. - Drugie piętro. Pokój dra Da Silvy i laboratorium. – powiedział Robert i przekazał klucze Karolinie. - Dziękuje Robercie. - Do usług. 9 Nocna praca w ośrodku Tab stanowiła specyficzne zajęcie, bowiem jedynymi trzeźwymi ludźmi byli tam lekarze dyżurni, ochrona i sprzątaczki (z reguły dwie). Robert jednak zaliczał się do kategorii przeciwnej, ponieważ lubił sobie wypić na służbie. Zbliżało go to do pacjentów, którzy też znajdowali się w stanie odurzenia. Dowódca ochrony czuł nawet jakiś sentyment do tych „dzieci Morfeusza” jak zwykł ich nazywać. Przez pierwszą godzinę nocnej zmiany rozmyślaj intensywnie o atrakcyjnej, młodej sprzątaczce i gdyby nie alkohol, zapewne wykorzystując podgląd z licznych kamer, zabawiłby się w podglądacza. Robił już to wielokrotnie. Każda ładniejsza pracownica ośrodka była swego czasu obiektem jego obserwacji. Jednak tym razem nie miał ochoty na takie rzeczy. Jedyne co robił, to pił i przeglądał prasę sportową. Karolina nieprzypadkowo trafiła w to miejsce. W jej głowie zrodził się pomysł misji. Głęboko zapragnęła poznać kolejnych tajemnic państwa Rossman. Kiedy wybiegała w mieszkania pani Alicji czuła strach, chciała jak najszybciej zapomnieć o tym czego się dowiedziała, lecz następnego dnia sumienie nie dawało jej spokoju. Dziwnym zrządzeniem losu jej koleżanka poprosiła ją o pomoc. Dalszy ciąg historii rozgrywał się pomieszczeniach ośrodka Tab – dawnej państwowej kliniki. Posprzątawszy laboratorium, przeszła długim korytarzem do północnego skrzydła budynku i otworzyła kluczem drzwi gabinetu dra Da Silvy. Odruch szperania w nie swoich rzeczach mocno wszedł jej w nawyk, bowiem pierwszą czynność jaką wykonała, było zapoznanie się z zawartością wielkiej szafy pancernej. Odnalazła tam karty kodowe, które z kolei umożliwiły jej dostęp do archiwum. Niczym najwyższej klasy szpieg, Karolina usiadła przed osobistym komputerem, przeciągnęła kartę przez czytnik, co umożliwiło jej dostęp do baz danych Tab. To, co odkryła, przeszło jej najśmielsze oczekiwania. „Czterdzieści dwa niewyjaśnione zgony, Katarzyna Rossman – zmarła w wyniku powikłań chorobowych. Projekt badawczy dr XP 224 pozytywnie zaakceptowany przez Ministra Zdrowia? Czyżby sfałszowano dokumenty?” – mówiła sama do siebie. Karolina spakowała do torby kilka płyt, dyskietki oraz wybrane umowy (m.in. tę dotyczącą Katarzyny Rossman) po czym wyszła z gabinetu dra Da Silvy i chciała udać się w stronę wyjścia awaryjnego, ale na korytarzu zrobił się ogromny ruch. Kilku lekarzy próbowało obezwładnić nagiego mężczyznę. Karolina podeszła bliżej i wśród długich czarnych włosów dostrzegła znajome rysy twarzy. - Jezu! Blady? - Niech się pani nie rusza. On jest niebezpieczny. – zawołał któryś z lekarzy. Jeden z pielęgniarzy podbiegł do Karoliny, która zemdlała, bowiem rozpoznała swojego przyrodniego brata, który zniknął bez śladu dwa lata temu.
  3. Współczesna miłość + super(hiper)markety + twój zmysł twórczy = świetny tekst. A za rybę i tabliczkę na plaży wielki bonus w postaci pochwały. Zawchwyty nie pochodzą oczywiście z promocji, a z serca (które pod wrażeniem). POZDR!!!
  4. sensualne, subtelne, powabne i pozostające w człowieku pozdr!!!
  5. dzięki Adamie, jestem otwarty na propozycje. POZDR!!!
  6. coraz ciekawiej się robi:) czy kroi się jakaś powieść z tego? pozdr!!!
  7. brawo, przemyślenia na temat rzeczywistości - miodzio:) Widzę, że jesteśmy z jednego szczepu (skorpiona). NAJLEPSZEGO I DUŻO WENY!!!! POZDR!!!
  8. Dzięki Leszku. Z tym czasem to miałem problem. Chyba zmienię wszystko na czas przeszły. Dzięki!!!
  9. he he:) dzięki j. renato i Aleksandrze za liryczne wsparcie POZDRAWIAM!!!!!!
  10. Czy w konkursie będą mogły wziąć udział opowiadania napisane w duecie? Jeśli ktoś nie ma pomysłów, to proponuję włączyć telewizor lub wyjść z domu, a pomysły się znajdą. Humor trza wzbudzić - sam tak łatwo nie przyjdzie:) Jak komuś smutno - niech przeczyta tę historię autentyczną : O nadużywaniu pewnych substancji. Impreza rozkręcała się i ludzie już mieli troszkę w czubie. Jeden koleś wyciągnął jaranie. Fifka zaczęła krążyć po mieszkaniu. Gustaff nigdy nie odmawiał. Miał niezłe zawiasy, ale i tak palił dużo i często. Jego rodzina była bardzo podejrzliwa, więc stosował różne wybiegi, żeby nikt nie wiedział, co on wyprawia w weekendy. Tego wieczoru wrócił do domu i wszedł do pokoju, zdjął buty, wziął książkę, co miało sugerować, że się będzie uczył. Siedział sobie na łóżku i patrzył tępo w kartki, które wydawały się bardzo obce, odległe, dziwne...hm? Po trzech godzinach weszła jego matka i zdziwiona zapytała Gustaffa : - Co robisz? - Uczę się odpowiedział - odpowiedział Gustaff. - Tak, to czemu robisz to przy zgaszonym świetle?
  11. Bardzo plastycznie i płynnie opisana scena w studiu zachęca do dalszej lektury. Jest ocraz ciekawiej:) 13 "A jeśli nawet, to szybko miniemy się na schodach i nie będzie miał czasu, by nam przyjrzeć". zgubiłeś - "się".
  12. Wielkie dzięki marri huano za cenne uwagi. Wprowadziłem poprawki. Przecinek w zdaniu :"Przyjemna bezradność ogarniająca ciało, korespondowała z wślizgującym się ukradkiem uczuciem lęku, przywołującym obrazy z przeszłości" jednak pozostawię. Natomiast słowo "zanarkotyzowana" pochodzi z twórczości Witkacego. Z chęcią je sobie podkradłem na potrzeby tekstu;) Pozdrwiam serdecznie!!!!
  13. Dzięki!!! Proszę o wskazanie tych błędów. Pisałem dość szybko, więc pewnie pogubiłem przecinki. POZDR!!!
  14. zobacz do czwartego akapitu "Dziewczyna z roztargnienia zapomniała wziąć ze sobą tamponów, co niestety w niedalekiej przyszłości nie układałoby skonsolidowanej kompozycji z jej śnieżnobiałą spódnicą." Pozdrawiam!!!
  15. Dzięki Jay Jay! Błędy skoryguję. Zapraszam do lektury cz. II jak już powstanie.
  16. 1 Do mieszkania wszedł murzyn w granatowym uniformie. Wrowadził psa na smyczy. Zwierzę toczyło z pyska pianę. Murzyn złapał za rękę starszą kobietę i kazał jej zachować spokój, po czym usiadł w fotelu, cały czas trzymając krótko przy sobie dobermana, rozglądnął się po pomieszczeniu. Na chwilę zatrzymując wzrok na kobiecie powiedział : - Pani córka przestała brać amfetaminę. - O Jezu... – odpowiada kobieta i próbuje się podnieść z fotela, ale silna czarna dłoń nie pozwala jej na żaden ruch. - Bez nerwów. Będziemy ją obserwować. Nadal jest w ciągu morfinowym. Jesteśmy przekonani, że jej mózg nie przetrzyma kolejnej dawki. Ma straszne torsje, próbowała sobie odebrać życie. - Przecież prosiłam o pozostawienie jej wolnej ręki – odpowiedziała zdenerwowana kobieta – W umowie jest zapis. Musicie przestrzegać warunków kontraktu. - Dostała pani 20 tysięcy euro więc niech pani nie zrzędzi. - Są jakieś interakcje? Podawaliście jej psychodeliki? Miała jakieś wizje? - Nie stosujemy psychodelików na osobach na skraju wyczerpania. Pani córka wkrótce umrze i wypłacimy drugą ratę. - To dobrze. No, w końcu się zaczynamy rozumieć – powiedział dr XP 224. 2 Mieszkanie pani Alicji obserwował Blady, który był kiedyś chłopakiem jej córki, aktualnie przebywającej w ośrodku Tab. Blady już niejednokrotnie włamywał się do mieszkań bogatych ludzi, ale nigdy nie okradał znajomych. Tym razem pragnął zemsty za krzywdy, jakie mu wyrządzono, kiedy zabrano z ulicy jego dziewczynę, a zdobywanie lekarstw stało się niemożliwe. Wybiła północ. Blady wszedł do klatki schodowej prywatnej kamienicy. Zatrzymał się pod właściwymi drzwiami, ale nie otwierał ich przy pomocy specjalnej karty chipowej, tylko zapukał i starał się uśmiechać. Nie chciał, aby pani Alicja poznała jego prawdziwe zamiary, więc narzucił maskę fałszywej wesołości. - Kto tam? – zapytał głos zza drzwi. - Blady. Chciałem oddać kilka drobiazgów, które należały do Kaśki. Proszę otworzyć. - Idź sobie, a rzeczy zostaw na wycieraczce. - No dobrze. – powiedział Blady i odszedł kawałek. Kobieta po kilku sekundach otworzyła drzwi i zabrała mały kuferek do środka. - „Masz suko! To za Kaśkę” – pomyślał Blady zbiegając po schodach. Pani Alicja postawiła kuferek na stoliku nocnym. Nie otwierała go jednak, bo przypomniała sobie o heroinie. Poszła do kuchni. Podstawiła sobie stołek, aby móc sięgnąć do najwyższej szafki, która posiadała zamek na szyfr elektroniczny. Wstukała kilka liczb na klawiaturze i odezwał się krótki dzwonek, a drzwiczki same otworzyły się, ukazując wnętrze przepełnione białymi woreczkami. Widok ten sprawił kobiecie ogromną radość. W tym samym czasie Blady stał pod sklepem monopolowym i spożywał wódkę. Czuł swoistą ambiwalencję uczuć. Cieszył się na myśl o tym, co się stanie z panią Alicja, jednak żal ściskał mu gardło, kiedy myślał o Kaśce. Był przekonany, że ostatni raz widział ją trzy miesiące temu. Powiedziała wtedy coś o bezsensie związków. Wychodziła z depresji, lecz nadal emanowała niedobrą energią. Tamtego jesiennego dnia kupiła lekarstwo i przyniosła mu jedno opakowanie. Dziś zjadł ostatnią kapsułkę. 3 - Pacjentka Katarzyna Rossman zmarła – oznajmił bez większych emocji dr XP 224 do rady oddziałowej ośrodka Tab. – W obecnej sytuacji musimy wypłacić drugą ratę matce denatki. - Niekoniecznie. W umowie był pewien niuans. Jeśli pacjentka umrze zanim przeprowadzimy trzecią serię testów, możemy zawiesić wypłacanie pieniędzy. Proszę oto stosowny aneks – powiedział dr Gilberto Da Silva i wyświetlił odpowiedni zapis na ekranie plazmowym. Jest jeszcze jedna sprawa. Istnieje podejrzenie, że z naszego laboratorium zniknęło dziesięć porcji najczystszej Zion T-01. Jeśli mnie pamięć nie myli, to mamy jedną kamerę w miejscu, z którego skradziono narkotyk. - Tak. Robercie – zwrócił się do dowódcy ochrony dr XP 224 – Przynieś taśmy z kamer przemysłowych z 17 października. W obecnej sytuacji rzeczywiście jesteśmy zmuszeni wstrzymać kontynuację świadczeń finansowych na rzecz pani Alicji Rossman. Mało tego, z tego miejsca zobowiązuję się do rozwiązania sprawy kradzieży. Mam nawet pewien pomysł. Dr Gilberto Da Silva przysłuchujący się uważnie wypowiedzi swojego zwierzchnika ponownie podniósł się z fotela, by zakończyć spotkanie. - Jestem pewien, że dr XP 224 doprowadzi sprawę do szczęśliwego dla nas finału. Dziękuję państwu za przybycie. 4 Heroina wypełniała organizm pani Alicji siedzącej w fotelu. Odczuwała błogi stan zanarkotyzowania. Rzeczywistość deformowała się do granic obłędu. Przyjemna bezradność ogarniająca ciało, korespondowała z wślizgującym się ukradkiem uczuciem lęku, przywołującym obrazy z przeszłości. Zwłaszcza te wiążące się z córką, ocierające wręcz o koszmarne wizje. Młoda Katarzyna, która prowadzi pijaną matkę. Już wtedy niechęć do córki przybierała wymiary gigantyczne. W mózgu prócz wspomnień zjawiały się makabryczne sceny batalistyczno – erotyczne : Emir – mąż Alicji – zakrwawiony wśród martwych towarzyszy, czołgający się w piasku Wije się w konwulsjach po utracie lewej nogi. Kładzie swe ciało na przestraszonej Arabce i zaczyna ją nieudolnie gwałcić. Saudyjka jest tak przerażona, że nie jest w stanie się bronić. Z oczu Emira wychodzą skarabeusze, miliony skarabeuszy. Świecą się na zielono. Tu następuje przeskok czasowy i pani Alicja jest z powrotem w swoim mieszkaniu. Siedzi nadal w tym samym fotelu i obserwuje swoją rękę, która ulega pikselizacji składa się z miliardów malutkich trójwymiarowych trójkątów, które przemieszczają się. Doznania narkotyczne słabną. Teraz pani Alicja nie bez wysiłku wraca do kuchni i zabiera tabletki z apteczki. Będą jej potrzebne, by załagodzić skutki uboczne działania heroiny. Kobieta już wie, że choć żyje w przeciwieństwie do córki, to jej dni są policzone. Ale zanim weźmie śmiertelną dawkę heroiny, spróbuje po raz kolejny uwolnić się od tej strasznej trucizny. Rano do mieszkania wchodzi Karolina, młoda dziewczyna, która zajmuje się sprzątaniem. Jest studentką, a w ten sposób dorabia. Nie dziwi jej widok zanarkotyzowanej pani Alicji. Widzi to bardzo często. Tym razem Karolina pojawia się po raz ostatni. Ma nową, lepiej płatną pracę, ale ze względu na przywiązanie do swej pracodawczyni, postanawia ostatni raz posprzątać i nie wziąć za to pieniędzy. Robi to z wdzięczności za troskę jaką sprawowała nad nią starsza kobieta, która traktowała ją lepiej, niż Katarzynę. - Dzień dobry. Ja jestem u pani dziś po raz ostatni, bo zmieniam pracę. Dziękuje, że była pani dla mnie taka uprzejma. Nie zdarza się to często. – powiedziała Karolina i zabrała się do roboty. - Jak uważasz dziecko. Uprzątnij salon i rozpakuj tamten kufer, a ja się idę zdrzemnąć. Głowa mnie boli. - Dobrze. 5 Podczas pracy Karolinę naszło uczucie ciekawości, chęć dowiedzenia się czegoś na temat Katarzyny. Pokusa była tym większa, że cała sprawa owiana była mgiełką tajemnicy, natomiast dziwne zachowania pani Alicji skłaniały ku myśli, iż z jej córką jest coś nie w porządku. Matka zażywająca narkotyki, nie mająca znajomych, stanowiła doskonały pretekst do wejrzenia w ten zagadkowy świat. Karolina siedziała więc i przeglądała szuflady z dokumentami. Ręce drżały jej z podniecenia i strachu przed poznaniem czegoś naprawdę strasznego. Czuła się jak mała dziewczynka podglądająca zachowania dorosłych w sytuacjach intymnych. Ciekawość przeplatała się z niepokojem. W jednej z szuflad znalazła kartkę z kodem do szafki posiadającej zamek elektroniczny. Spojrzała na drzwi od sypialni i gdy upewniła się, że jej pracodawczyni odpoczywa po narkotycznej sjeście, poszła do kuchni. Po wpisaniu właściwych cyfr przed Karoliną stanęły otworem wrota do całej wiedzy o życiu prywatnym rodziny Wołowskich. Heroina, recepty, apteczka i dwie teczki. Zielona zawierała informacje o lekarzach posiadających prywatne gabinety (adresy, telefony, cenniki usług). Natomiast w białej umieszczone były dokumenty, w tym również umowa między Alicją Rossman a Prywatnym Instytutem Badań Medycznych „Tab”. – O mój Boże – pomyślała Karolina – Kaśka cierpiała na nierozpoznaną chorobę objawiającą się zmianami w psychice (problemy z zaakceptowaniem swojego „ja”) oraz fizycznymi (nadwrażliwość organizmu na większość popularnych związków chemicznych obecnych w produktach spożywczych). Ostatecznym stadium rozwoju choroby było zniewolenie psychiczne, które doprowadziło do kontaktu z narkotykami. – Karolina zaczęła czytać na głos, zapominając o swoim położeniu, oddała się całkowicie lekturze – „Po uzyskaniu zgody prawnej i ubezwłasnowolnieniu Katarzyny Rossman, pani Alicja Rossman wyraża zgodę na oddanie córki do ośrodka Tab, w celu przeprowadzenia testów. W przypadku śmierci pacjentki po przeprowadzeniu szeregu testów *, zostanie wypłacone odszkodowanie zgodnie z wytycznymi z paragrafu... ”
  17. Witam!!! Ten odcinek jest lepszy od poprzedniego. Nikt się nie mógł spodziewać, że terrorystką okaże się kobieta i to w dodatku jeszcze z kraju nadwiślańskiego. Sprytnie odwróciłeś uwagę czytelnika poprzez scenę z kopaniem grobu, by później przywalić na finisz. Z interpunkcją radzisz sobie coraz lepiej. Przed "co" zgubiłeś przecinek. Ogólnie to tekst jest wciągający. Tak trzymaj!!!
  18. Wyśmienite!!! znowu powaliłeś mnie swoim tekstem Prawdziwy kawał emigracyjnego mięsa polany obficie żartem oraz smutkiem. Dobrze, ze masz do tego o czym piszesz pewną dozę dystansu. POZDR!!!!
  19. Witaj Emily!!! Niestety muszę wytknąć błędy. Wiedz, że te uwagi bardzo ci się przydadzą w przyszłości. 1. Fatalna interpunkcja. a) wyrzuć połowę przecinków b) większość zdań wymaga gruntownego remontu - albo szyk jest niewłaściwy albo interpunkcja szwankuje. 2. Temat jest rzezcywiście banalny. Pamiętaj jednak, że jeśli nawet piszesz coś na próbę, to staraj się dążyć już do celu (do wyznaczonego przez siebie poziomu). O wiele łatwiej skorygować błęy techniczne, niż zmienić styl i tego typu rzeczy. Trudno zatem dokonać konkretnej oceny tego tekstu, skoro napisałaś "Przepraszam za to, że tekst jest krótki, a temat banalny, ale na razie chodzi mi o formę pisania i styl. " 3. Proponuję takie oto korekty : Gery siedział pochylony w dużym, wygodnym fotelu. Swoimi delikatnymi dłońmi przykrywał zapłakaną twarz. Myślami przebiegł całe swoje dotychczasowe życie rok po roku. Tyle ile mógł spamiętać, a pamięć miał wyśmienitą. Zatrzymał się na chwilę na dniu, w którym ją poznał. Ją to znaczy ukochaną swą dziewczynę - Angelę. Zaczął rozpamiętywać każdy dzień i każdą chwilę, którą spędził przy jej boku. Angela była szczupłą, zgrabną blondynką, pięć lat młodszą od niego. W jego oczach była niezwykłą, czarującą i jedyną godna jego miłości osobą. Poznał ją, gdy jeszcze chodziła z Dannym. To były dla Gerego bardzo trudne chwile rywalizacji. W końcu Danny ustąpił i wyjechał. Wydawało się wtedy, iż Gery stał się najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Chciał jej dać wszystko : miłość, opiekę i to co jest osiągalne w życiu, a przecież był jeszcze bystrym, młodym i żywym człowiekiem. Chciał cały świat położyć przed stopami tej dziewczyny i myślał, że jego uczucia były odwzajemnione. Niestety. Czas i życie pokazały, że wciąż był okłamywany. Angela spotykała się w tym samym czasie z kimś innym. Zrozpaczony Gery nie mógł tego zrozumieć. Dlaczego mnie tak okłamywała?! Dlaczego?! Dlaczego mi to zrobiła?! - Po jego twarzy kapały grube, słone łzy. Delikatny wiatr, wpadający przez otwarte okno, rozwiewał jego bujne, szatynowe włosy. Dlaczego?! – już tylko to słowo przechodziło mu przez gardło. Dokonałem małych korekt, ale tekst nadal wymaga zmian. Szczególnie jeśli chodzi o budowę niektórych zdań. Spróbuj sama przysiąść i dokonać dodatkowych poprawek, bo to w końcu twój tekst. POZDRAWIAM!!!
  20. Pewnie masz rację Antosiu:) Ja jeszcze nieopierzony jestem dlatego popełniłem gafę. Spróbuję się poprawić, ale nie wiem co uczynić, by uzyskać właściwy kształt. Proszę o komentarze i wskazówki. POZDR!!!!
  21. Dwie młode ładne żaby Odwiedzały często puby Odziane w żaboty Sprawiały kłopoty Razu jednego Z wieczora mokrego Opuściły rodzinne błota Bo na picie wzięła je ochota Usiadły beztrosko przy barze Nie myśląc o losu karze Jednak dwa bociany też tam piły Widząc żaby zagrychę z nich zrobiły
  22. witaj Bracie!!! Robi się ciekawie. Zastanawiający początek. Czyżby nasz bohater prof. Carlsson (skandynawskie nazwisko koresponduje z włoskimi - hm, co z tego wyniknie) przeprowadzał w laboratorium jakieś eksperymenty na kosmitach;) Pozdrawiam!!!
  23. Szedł, szedł, szedł I w betoniarkę wpadł Któż by jego zamiar zgadł A że betonu było mało To go nie zabetonowało Jeno mu podeszwy związało
×
×
  • Dodaj nową pozycję...