
Sanestis_Hombre
Użytkownicy-
Postów
1 020 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Sanestis_Hombre
-
No choćby utwór I wanna be your dog(1969) - wtedy rodził się punk
-
Lust for life (1977) - płyta, która oparła się próbie czasu. Mówią, że Iggy Pop I Lou reed byli pierwszymi punkowcami, a nie jakieś Sex Pistols (przy całym szacunku dla tej kultowej kapeli). Pasażer stanowi punkt wyjścia, motyw przewodni, soundtrack i doskonałe motto: więc czego żądać więcej?
-
Porty, powroty
Sanestis_Hombre odpowiedział(a) na Bartosz Wojciechowski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
technikalia: 13 (7+6) policzyłem - jak mówią fachowcy - trzynastozgłoskowiec pełną gębą. Rytm? Nie wiem czy dobrze zauważyłem, ale czy chodzi o te wersy: Nabrzeże ramion puste. Niespokojna – czekasz, Smukła latarnio. Światło na świat wschodzi znowu Co oczywiście nie zmienia faktu, że wiersz jest bardzo dobry. Intepretację pozostawiam dla siebie. Nie będę się tu wynurzał ze swymi spostrzeżeniami. Z prawdziwą przyjemnością czyta się Twoje wiersze, senior Bartolomeo. -
Taka była historia
Sanestis_Hombre odpowiedział(a) na M._Krzywak utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
No senior Krzywak, odrzuciłeś waść wilkołaki i napisałeś coś dobrego. To jest lekki tekst, z jajem. Pewien sposób pisania - bohater to raczej prosty człowiek - nie wiem czemu, ale przypomina to nieco Wojaka Szwejka. Jakoś tak mnie się czeska literatura tu nasuwa. Dowcipnie. W końcu się uśmiechnąłem po przeczytaniu ogrowej literatury. Literówki poprawcie p. Krzywak. Spróbujcie skrobnąć next time coś tegio rodzaju. tow. Hombre -
Wiara
Sanestis_Hombre odpowiedział(a) na Piotr Rutkowski utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Może warto jednak siegnąć do kilku podręczników literatury (np. "Poetyki" Adama Kulawika) miast atakować czytelników? Zgadzam się z "przedmówcami", że wiersz warsztatowo kuleje. Przywoływać Gałczyńskiego w tym miejscu? Śmieszne. On pisał przynajmniej wiersze, a ten tekst raczej pod tę kategorię nie podpada. Weźmy kawałki hip-hopowe. Są o niebo lepsze od tego tekstu. Choć jestem starym rockowcem, to wolę np. Kalibra 44 lub Sideya Polaka od "Wiary", bo jak oni chcą coś wyrazić bezpośrednio, to im to wychodzi. Jest to jakość rozpoznawalna. I już nie czepiam się tematu, bo wiele osób chce o takich rzeczach napisać, wyrzucić to z siebie,ale skoro decydujemy się, ze bierzemy się za stworzenie wiersza, to trzeba to zrobić. To najwyżej proza. z wiekiem powłoka wysycha on jeszcze tego nie wie mówi że nie je mięsa bo tak kazał jah - ten fragment wiersza może być, reszta odstaje znacząco. p.s. Mam w dupie czy odpiszesz grzecznie czy się będziesz rzucał. Wyraziłem tylko moją opinię. Tekst mnie się nie podoba. -
Ten tekst jest pełen różnych kruczków, na początku mnie się nie podobał, dopiero za trzecim razem złapałem. Nawet ta "krwawa rana" jest do przyjęcia. Czy piszesz o konkretnym mieście (P.?), czy raczej uniwersalnie? Dobre. Ja do mojego miasta nie wracam z radością, czuję się jak zbłąkany pies. Jednak czy moja rana kiedyś zakrzepnie?? A gdzie pasażer??
-
Przechodzień
Sanestis_Hombre odpowiedział(a) na Piotr Rutkowski utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Szanowny wujku Piotrze, piszę (nie jest to odwet ani pisanie w afekcie) ten koment, bo zapewne interesuje Cię moja opinia na temat Twojego tekstu. Chyba nie wszyscy dali Ci do zrozumienia, że ten tekst wymaga porządnych korekt. Pamiętając "Pokerzystę" muszę to napisać - nie wyszło ci tym razem. Dlaczego? O samobójstwie piszą w ten sposób zazwyczaj gimnazjaliści lub licealiści. Powtórzenie "nie potrafię" wydaje się nużące. Rys przychologiczny tej postaci nie jest niczym nadzwyczajnym - można by taki przydać co drugiej sfrustrowanej życiem osobie. gdyby nie nawiązanie do żargonu futbolowego, który bardzo lubię, to byłaby totalna klapa. Choć nie jestem ekspertem i nie przeczytałem jeszcze podręcznika dla scenarzystów/pisarzy (czy każdy pisarz się stosuje do poleceń tych autorów?) to stwierdzam, że mnie ten tekst nie przekonuje. Jesteś dorosłych facetem,więc powróć do swojego stylu, bardziej dojrzałego. pozdrawiam :) -
Jestem twoim pasażerem cz. III
Sanestis_Hombre odpowiedział(a) na Sanestis_Hombre utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Sanestisie Hombre - albo ja mam coś nie po kolei albo Ty przesadzasz z tymi dragami. Dość, że się tego nie da czytać, to się się wkurwiasz i bronisz tego gówna, badziewia, pseudoliteratury. Weź se siana albo czegoś innego i zaprzestań tych praktyk. Możesz powinieneś powrócić do voodoo lub okultyzmu. pozdrawiam zmęczony Tobą KULA!!!! -
Jak stałam się dziwką
Sanestis_Hombre odpowiedział(a) na Oxymoron utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
dzięki za komentarz. Liczyłem na jakiś konkretne stanowisko w tej sprawie i je uzyskałem. -
.......destiny
Sanestis_Hombre odpowiedział(a) na John_Maria_S. utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
O pardon - z samochodem to walnąłem gafę - widzisz nie jestem czytelnikiem modelowym. Więc to, że to tamte czasy wysnąłem z daty, którą jak twierdzisz Wprowadziłem datę później, dla lepszego okreslenia czasu. - jak czytałem to już była. temat umiejscowienia akcji mamy chyba zamknięty? pozdrawiam również i czekam na następny tekst. -
Jak stałam się dziwką
Sanestis_Hombre odpowiedział(a) na Oxymoron utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Nie liczyłem na twoją bulwersację, tylko na odniesienie się do puenty (jeśli masz ochotę). Te słowa miały wywołać u czytelników jakąś reakcję, ale poczekajmy... -
Jestem twoim pasażerem cz. III
Sanestis_Hombre odpowiedział(a) na Sanestis_Hombre utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Nawiązanie do pewnego niezłego wiersza tutaj widzę. Ogólnie podoba mi się. I wciąż czekam na większą, obiecaną masakrę ;] Peace dzięki -
Jak stałam się dziwką
Sanestis_Hombre odpowiedział(a) na Oxymoron utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Najlepszy twój tekst. Pisałem tak w warsztacie i teraz to potwierdzam. Mocna puenta - ciekawe jakie bedą opinie kobiet czytelniczek na temat słów Każda jest kurwą z powołania. Daje dupy za odrobinę czułości, lampkę wina, weekend nad morzem.. Więcej nie napiszę - bo po co? Oby tak dalej. -
Jestem twoim pasażerem cz. III
Sanestis_Hombre odpowiedział(a) na Sanestis_Hombre utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
"W tym wyścigu najważniejsza była przemiana jaka się we mnie dokonała. Szybkość zmieni każdego człowieka. Z chłopca stałem się mężczyzną. Jako prawdziwy facet mogłem prowadzić samodzielnie pojazd życia, już nie byłem pilotem na siedzeniu pasażera." - chodzi o przemianę, uzyskanie pewnej dojrzałości, gotowości do działania. Jako kierowca zyskuje nowe możliwości. To swoista metafora. Nie można tego odczytywać bezpośrednio. Nie chcę się tłumaczyć już, bo może to zostac źle odebrane (ale chyba autor ma prawo do obrony własnego tekstu?). Brak rysu psychologicznego może wynikać z innej drobnej rzeczy, którą próbowałem zastosować w tekście - narracji behawioralnej (próba pierwsza, więc być może nieudana). Biorę sobie opinie czytelników do serca. Czekam na konkretne wskazanie błędów (od tego jest to forum, a ja nie jestem alfą i omegą). Zrobię edycję tekstu. -
Jestem twoim pasażerem cz. III
Sanestis_Hombre odpowiedział(a) na Sanestis_Hombre utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Jakże to zabawne, hahaha. A gdzie ja napisałem, że Arystoteles jest scenarzystą? Zetknąłem się z jego dziełem (Poetyką), co jednak nie oznacza, że muszę je traktować jako jedyny paradygmat wiedzy o pisarstwie. Próbując mnie zdyskredytować dajesz tylko świadectwo swojego gburstwa, którym epatujesz na tym forum, ale co ja ci (pisarczyk zatopiony w gównie) bedę truł. Zestarzejesz się na tym forum pisząc swoje teksty... tyle -
Jestem twoim pasażerem cz. III
Sanestis_Hombre odpowiedział(a) na Sanestis_Hombre utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Spróbuję nadać kurewce, bogatemu synowi senatora oraz Annie dodatkowe rysy psychologiczne... Na tych nazwiskach swiat literacki się nie kończy. A Witkacego znasz? Bohater oderwany i nie determinowany przez czynniki społeczne. czy coś ci to mówi? Zresztą, ja nie pisałem korzystając z jakiegoś [u]podręcznika dla scenarzystów[/u]. Szanuję te nazwiska oczywiście, ale mam prawo do własnej techniki. Jak zacznę pisać scenariusz to się zgłoszę do Ciebie. Motywacje bohatera wydają się śmieszne? No faktycznie - chęć poznania granic człowieczeństwa, działanie w afekcie po utracie bliskiej osoby, zmierzenie się z zagadnienią ludożerstwa, pragnienie przywództwa swemu pokoleniu, kabibalizm seksualny - to są brednie, masz rację, lepiej pisać o dupie Maryni, bo dupa to temat godny uwagi a opisanie jej wyruchanie to szczyt artystycznych możliwości... Jasne, że zjada Darię. Nie jest to podane czarno na białym, ale sugerują to słowa: Wiesz co zrobiłem tej kurwie Darii? Ha ha ha. Urządziłem jej prawdziwy pogrzeb ogniem. Paliła się uroczo. Poprawka. Jej mięso, zresztą bardzo smaczne, płonęło cudownie. Mogłeś nie zauważyć- pogoda dziś nie sprzyja czytaniu a co dopiero myśleniu. Naprawdę doceniam trud, który włożyłeś w lekturę powyzszego tekstu. Pozwoliłem sobie nie zgodzić się z Twoimi słowami. -
Jestem twoim pasażerem cz. III
Sanestis_Hombre odpowiedział(a) na Sanestis_Hombre utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
a dokładniej co masz na mysli? "Zbrodnia to czyn człowieka, który spotyka się ze szczególnym potępieniem ze strony społeczności. Termin ten zawsze odnoszono do zbrodni umyślnego pozbawienia życia (zabójstwo, morderstwo), jak i zbrodni przeciw majestatowi" -
Jestem twoim pasażerem cz. III
Sanestis_Hombre odpowiedział(a) na Sanestis_Hombre utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Myślę, że Twój odbiór nieco mija się z prawdą. Oczywiście nie przeczę, że poprawki są potrzebne, ale: 1) środowisko - to nie jest powieść środowiskowa. Równie dobrze mogłem wybrać na bohaterów ludzi po technikum, liceum zawodowym bądź czymś innym. Tu ich wykształcenie nie gra roli. To jest najmniej istotny element opowiadania. Robert Berg nie jest studentem, a to główny bohater. Czy są bezbarwni? Berg - nie jest. Andrzej - zepsuty syn bogatego senatora, ignorant. Daria - kurewka (postać autentyczna), Anna - rzeczywiście nie ma zarysowanej osobowości - ale to nie koniec tekstu - więc jeszcze wszystko przede mną. Poza tym bohaterowie stanowią tylko tło dla Roberta Berga i jego działań oraz przemyśleń. 2) Berg po prostu kocha tę Annę i dlatego robi różne dziwne rzeczy, ale w grę wchodzą też inne kwestie (czym jest zło, kanibalizm - również ten seksualny), 3) Jak to Daria nie odgrywa żandej roli - a to, że jest przez jakiś czas kochanką Roberta? A to że zostaje zjedzona przez niego?? 4) Istnieje silnie zaznaczony podział Robert Berg - inni. Tu się zasadza też zarzewie konfliktu. Jego zarzuty wobec innych, to bezczynność, egocentryzm, itd. Robert nie czuje więzi ze swym pokoleniem. 5) Przekrzywienie w stronę surrealzimu pojawia się w następnej części (ale nie chcę mówić za wiele). tyle. dzięki za obfity komentarz. -
Jestem twoim pasażerem cz. III
Sanestis_Hombre odpowiedział(a) na Sanestis_Hombre utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Będę jeszcze przerabiał tekst. Główny bohater nie jest artystą - napisał książkę, ale nie czuje się jakimś tam pisarzem/poetą czy kimś takim w klasycznym tego słowa znaczeniu. Nie w takim sensie - jego słowa - Robercie – pomyślałem – jesteś poetą, ale nie zwykłym wierszokletą, układasz do snu całe osady. - to nawiązanie intertekstualne do tekstu "Czy wy jadacie ludzkie zwłoki?" a także do historii kanibala, bodajże mieszkającego gdzieś w Alpach. Człowiek ten zjadł kilkanaście osób, a mięso wysłał do wioski jako mięso zwierzęce... Czy jest szalony? Pewnie tak. Dzięki za pozytywny odczyt tekstu. -
Jestem twoim pasażerem cz. III
Sanestis_Hombre odpowiedział(a) na Sanestis_Hombre utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Rady sobie wziąłem do serca. Dzięki. Jako autor bywam ignorantem i nie zawsze do mnie pewne rzeczy docierają, ale jak widzisz do większości się przekonałem. Jedank do pozostałych sugestii się nie przychylam. Z tym "policzkiem" zostanie. Z "energią" oraz "łopatą" również - bohater ma prawo do takich słów jakich chce (mogą być wyjęte niczym z filmu holiłódzkiego lub z ulicy). Tak też zrobiłem. Wiele jest fraz, których używamy. Weszły one na stałe do języka i nikt nie robi z nich afery. Robert Berg nie jest neolingwistą i nie mówi wyszukaną polszczyzną. Akurat to chciał powiedzieć i powiedział. O "konsumpcji" się nie rozpisywałem zbytnio, bo aż tak dobrze nie znam tego zjawiska. Zdecydowałem się na drobne (powiedziałbym - intuicyjne studium kanibalizmu oparte na wiedzy teoretycznej). Sadzę ponadto, że duże nagromadzenie szczegółów lub rozwleczenie (o które mnie najpierw tu posądzasz, a później je proponujesz) mogłoby doprowadzić właśnie do owej tandety bądź zbliżyć do kiczu horrorów klasy c, d,e,f itp... Jednak dzięki za "luzen". No a świnią to pozostanie tylko krwawą, przynajmniej na razie ;p -
Jestem twoim pasażerem cz. III
Sanestis_Hombre odpowiedział(a) na Sanestis_Hombre utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Nie spodziewałeś się, że ujrzę Espenę ponownie, dlatego też jestem zadowolony z Twojej wizyty. Miało być ostro, choć nie chciałem popaść w skrajność. Dzięki za pozytywny odbiór. Kolejna część już gotowa. -
Jestem twoim pasażerem cz. III
Sanestis_Hombre opublikował(a) utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Otwórz okno - to chłodne, nocne powietrze jest interesujące. Pozwól by cały świat zajrzał do środka, kto dba o to, kto widzi, co znajduje się w nocy. Otwórz te zamglone okna, żebym złapał oddech, a wtedy... Jedź! Jedź! I nie zawoź mnie po prostu do domu i zawróć znów. Tu leżę, tak jak zawsze. Nie pozwól mi odejść. Idź! Zabierz mnie do końca. (Deftones - Passenger) Cz. III Ania siedziała do północy i czekała na Andrzeja. Nie wrócił. Jego telefon milczał. Później dowiedziała się od Tomka, że znaleźli go w parku. Był pijany. Policjanci zabrali go na komisariat, ale natychmiast odwieźli pod dom. To jakaś mania zaginięć - pomyślała i sięgnęła po pierwszą z brzegu książkę. Nie mogę utrzymać kierownicy w dłoniach i jak zaczarowany dorożkarz chwytam lejce steru, ale mechaniczne konie wyrywają się. Żuję gumę. Palę gumy. Szczęka pracuje równomiernie, lecz i ona traci po pewnym czasie rytm. Mam dwadzieścia trzy lata i nie czuję więzi z moim pokoleniem. Nigdy nie pojawiła się iskierka ani przeskok elektryczny, który dałby zaczyn do lepszej jazdy. Jadę bardzo niepewnie. Myśli. Potok świadomości. Rozgniatam zderzakiem wasze błyszczące zrecyklingowane pyski. Jesteście przetworzonymi odpadkami, peudoautochtonami, którzy stworzyli sobie ograniczenia. Dajecie się prowadzić na łańcuchu konwencji. Tu, gdzie teraz znajdują się autostrady, kiedyś były mrowiska i rozległe łąki. Zrównaliście wszystko z ziemią. I jak się nazywa wasz pojazd? Cysterna do opróżniania szamba. Oczyszczę tę krainę. Zjem wasze różowe ciała i pochłonę umysły. Zacznę od ciebie… - Boże, to niewiarygodne, co on napisał – stwierdziła zdegustowana Ania. – Robert Berg „Elektryczne mokradła”. Skąd to się tu wzięło? Kim ty jesteś Robercie? – pytała w duchu sama siebie i wiedząc, że nie uzyska na to pytanie odpowiedzi. - Nie mogę tego wytrzymać. Darii na pewno musiało się coś stać, a ja siedzę bezczynnie. Muszę skontaktować się z policją. Jestem tu sama. Mam złe przeczucia. – Zadzwonił telefon. - Halo? - On wie… - Kto mówi? Halo… Co za głupie żarty. Andrzej, gdzie jesteś? Boję się! Weszła do kuchni i odszukała włącznik światła. Ręce jej się trzęsły. Zażyła środek uspokajający i wróciła do łóżka. - Dzień dobry. Anna z tej strony. Panie Rajdach. Tak. Właśnie w tej sprawie dzwonię. Czy mógłby pan do mnie teraz przyjechać? Dziękuję. – Uspokoiła się, gdy usłyszała w słuchawce upragnione słowo „oczywiście”. Leżała teraz nieruchomo i rozmyślała. Po godzinie pojawił się porucznik Rajdach. Trzydziestodwuletni przystojny mężczyzna pachnący tanią wodą kolońską i papierosami. Żułem kawałek surowego mięsa i zastanawiałem się czy można wszystko jeszcze powstrzymać. Na początku bardzo pociągało mnie to, co robiłem, ale teraz chyba straciłem kontrolę. Wprawdzie posmakowałem rozkosznego grzechu i skrupulatnie opisałem każdy niuans, ale nie potrafiłem odnaleźć newralgicznego punktu, w którym powinny się stykać dobro i zło. Ostatni mój czyn również nie przyniósł rozwiązania. Chciałbym niczym Alex DeLarge zostać poddany jakiemuś eksperymentowi. Może znaleziono by antidotum na moje rozterki. Mechaniczna pomarańcza na elektrycznych mokradłach – to byłoby doskonałe dla prasy, która wkrótce zacznie się pastwić nad moim wizerunkiem. Jednak nic nie wskórają. Ograniczą się jedynie do informowania o kolejnych konsumpcjach. Stary opuszczony hangar – tu się znalazłem, na obrzeżach miasta, jakieś dziewięć kilometrów od najbliższych zabudowań. I tylko robactwo przygląda się mojej siermiężnej pracy. Muchy i pająki jako naoczni świadkowie. Bierni obserwatorzy. O niczym nie zaświadczą. Żaden pies nie zawyje, a gdyby się nawet jakiś odważył, to uciszyłbym go, tuląc namiętnie do łopaty. - Benzyna – powiedziałem sam do siebie. Poruszałem się jak lunatyk, a księżyc oświetlał mi drogę. Wyjąłem kanister z bagażnika Porsche. Polałem benzyną stertę odpadów złożoną z tektury, drewna i zniszczonych szmat. Zapaliłem zapałkę. – Płoń! – uśmiechnąłem się do ognia, który zaczął trawić stos. – Mały, prywatny pożar. Nikt go nie zgasi. Jeszcze tylko mięso i robota skończona. – Wrzuciłem kość udową do paleniska. – Straszliwy smród. To jednak nie grill, a raczej pogrzeb ogniem. Robercie! Bądź z siebie dumny. Jadę do ciebie! Porucznik Rajdach uspokoił Annę. Technicy zabrali się za montaż podsłuchu w jej telefonie. Przygotowali też sprzęt umożliwiający lokalizację aparatu osoby dzwoniącej na komórkę dziewczyny. Zaczęło się oczekiwanie. - Jeden z moich ludzi zawsze będzie przy pani – zapewnił policjant. - Za kilka dni skończą się egzaminy. Może mogłabym gdzieś wyjechać? Cała ta sytuacja jest bardzo przygnębiająca. Zniknięcie Darii i Andrzeja bardzo mnie wykończyły. Jestem słaba psychicznie. Nie mogę tu dłużej zostać. – Usiadła na łóżku i patrzyła tępo na okno, przy którym widziała kilka dni temu Andrzeja. - Pomyślimy nad tym – odrzekł Rajdach. - Mam domek w górach. - Dobrze, ale muszę z panią pojechać. - Proszę mi obiecać, że Daria i Andrzej się odnajdą – poprosiła Anna. Przed oczami zamigotała jej przeraźliwa wizja. Martwa Daria w trumnie. Nigdy wcześniej nie wyobrażała sobie takich rzeczy. Zadrżała i rozpłakała się. – Oni nie żyją, tak? Niech pan tego przede mną nie ukrywa. - Jesteśmy w trakcie czynności służbowych. Na razie nic nie ustaliliśmy. - Poruczniku. Skończone. – zameldował jeden z techników. - Dobrze. Możecie odejść. Aha, niech ktoś obserwuje z ukrycia czy nie kręci się po okolicy i nie zachowuje się podejrzanie. Sprawdzajcie każdego pijaka. No i powiedzcie Wiesławowi, że należy przesłuchać senatora Żabińskiego. - Tak jest. - Zafunduję ci zło w wersji soft. Wyrwę język, a następnie go zjem. Co to? Dźwięk syren policyjnych! Tak! Już jesteście. Akurat się rozpadało. Zabawimy się zatem w błocie. Wjechałem samochodem do garażu ukrytego w ziemi. Zabrałem plecak i łopatę Pobiegłem w kierunku zarośli. Nogi grzęzły w błocie. Mokre gałęzie biczowały moją twarzy niczym baty rzymskich żołnierzy chłostających Jezusa. Bezskutecznie próbowałem uniknąć chłosty. Gałęzie odsuwane od twarzy powracały i z jeszcze większą siłą uderzały. Wymierzały policzek. Dostrzegłem z ukrycia, że policjanci przeszukują hangar. Przyjechali z psami. Są przygotowani na ostrą jazdę i będą ją mieli. Niech tylko zapuszczą się w głąb lasu. - Nadchodzi właściwy moment, aby pokazać temu zepsutemu i tkwiącemu w stagnacji pokoleniu, kto trzyma pochodnię. Robert Berg od dziś będzie waszym przywódcą i guru duchowym. Skoro sami nie potraficie wziąć życia w swoje ręce, to ktoś musi to zrobić za was. Andrzeju, już idę do ciebie. Nigdy nie używałeś mózgu, więc się nie pogniewasz, jak ci go zabiorę. Dokończymy transakcję. Ty odebrałeś mi Anię, więc ja wezmę w zamian czaszkę Żabińskiego. Tatuś senator ustawiający kolegów na stołkach ministerialnych rzuci ci wiązankę kwiatów na grób. I tak byś nie zrobił kariery w polityce. Byłeś zawsze głąbem. Kupiona matura. Studia za granicą i jakiś dziwny urok, którym zbałamuciłeś moją uroczą rudowłosą ukochaną. – W ciemnościach poruszałem się na wyczucie. Po kilku minutach oddaliłem się od hangaru. Ujadanie psów ustało. Znalazłem szopę. Namacałem ręką kłódkę. Otworzyłem ją i zdjąłem łańcuch. Byłem wystarczająco daleko, żeby włączyć latarkę. – Jesteś króliczku. Czemu tak drżysz? Pozostawię cię tutaj jako prezent. Króliczek z bagien. Nie szarp się, tracisz tylko niepotrzebnie energię, a przecież będzie ci ona jeszcze potrzebna. No, wstawaj. Albo nie, leż tu. Ja wykopię dół. Zostawię ci otwarte drzwi, abyś mógł obserwować, co robię, bo są to ostatnie chwile twojego nędznego żywota. – Zacząłem kopać. – Trochę fizycznej pracy na elektrycznych mokradłach jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Wiesz co zrobiłem tej kurwie Darii? Ha ha ha. Urządziłem jej prawdziwy pogrzeb ogniem. Paliła się uroczo. Poprawka. Jej mięso, zresztą bardzo smaczne, płonęło cudownie. Żałuj, że tego nie widziałeś. – Andrzej zaczął się czołgać po podłodze, ale prawie się nie przemieszczał, ponieważ był mocno związany grubym sznurem. – Coś mówiłeś? Ja już skończyłem. Zmęczyłem się. Pozwolisz, że odsapnę? Zapalmy. Zdejmę ci knebel. Jak krzykniesz, to dostaniesz łopatą. - Błagam, zostaw mnie w spokoju. Odczepię się od Ani. Jeśli zechcesz wyjadę z kraju. Nie wiem co mógłbym jeszcze zrobić. Proszę. - Zapalimy teraz. Mam tu dobre skręty. Na szczęście są suche. Masz. Zaciągnij się. - Boże, nie widziałem Stonehenge. – Andrzej rozpłakał się jak dziecko, więc musiałem go walnąć. Przytulił się do łopaty i zasnął jak dziecko. Robercie – pomyślałem – jesteś poetą, ale nie zwykłym wierszokletą, układasz do snu całe osady. Pudełko zapałek przemokło całkowicie, więc nie mogłem zapalić pod garnkiem i ugotować wody. Zdegustowany rozsypałem zapałki na podłogę i wypaliłem ostatniego skręta. Gaz w zapalniczce też się skończył. Zrobiło się zimno. Północ. Żółty księżyc skrzywił się i puścił do mnie oko. Trawy zaczęły podchodzić do szopy. - Andrzejku. Koniec dobrego. Głodny się robię. Hm, coś jakby… Psy! Muszę się pospieszyć. Adios Andrju. – Na stole leżała siekiera z czerwonym stylem. Złapałem ją oburącz. Wysunąłem przed siebie. Machnąłem na próbę dwukrotnie. - Nadaje się, taka solidna. – Przykucnąłem nad ciałem i podniosłem siekierę. Uderzyłem z całej siły. I jeszcze raz. Krew pobrudziła spodnie. – Krwawisz jak świnia, mój drogi – Wymierzyłem jeszcze jeden cios w kark Andrzeja. I odrzuciłem narzędzie zbrodni na bok. Usiadłem opierając się o trupa. – To by było na tyle. Można już jeść. – Rozkroiłem skórę łydki i wgryzłem się z rozkoszą. Pierwszy kęs wyplułem z uwagi na włosy. Następnie smakowały wyśmienicie. Gdy już napoiłem ciało, wyciągnąłem trupa z szopy. Opadłem znacząco z sił, więc odpocząłem chwilę. Kilka minut później Andrzej leżał już w dole. Pozostało tylko zasypać go ziemią. - Stój! – krzyknął ktoś. Usłyszałem szczekanie psów. Światła latarek oślepiły moją twarz. - Dopadli mnie. -
.......destiny
Sanestis_Hombre odpowiedział(a) na John_Maria_S. utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Hm, a coś pomyliłem? Ta data (1979) i szara nyska... Coś nie tak z intepretacją? Tę fajkę można ostatecznie zostawić tak jak jest, a w pozostałych przypadkach dodać ogonek.Nie chciałem Cię posądzać o podążanie za trendami. Choć to w literaturze nic złego. Miałem na myśli to, że ja jako czytelnik i obywatel PL jestem lekko zmęczony tym oglądaniem się wstecz. A że Twój tekst akurat się wpasował w ten korowód (nie mam nic do samego tekstu, lecz do zjawiska), to poczułem dodatkową do niechęć. Trochę jaśniej teraz? Widzisz - sam stwierdziłeś, że nie ma takiego "kopa" jak poprzednie dwa. Ale czekam na kolejne teksty. -
Salvador
Sanestis_Hombre odpowiedział(a) na Leonard Tall utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Jeśli to o to chodzi, to nie jestem przekonany czy to aby na pewno ser, ale interpetacja wiersza niezgorsza. -
Salvador
Sanestis_Hombre odpowiedział(a) na Leonard Tall utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
To o dwóch obrazach czy o jednym?? Tego "ponad czasowego sera" nie mogę rozgryźć (metaforycznie, bo kabli od netu nie jadam;). Zdaje się, że jako punkt wyjścia do stworzenia wiersza posłużyło płótno "Wytrwałość pamięci (Miękkie zegary)" z 1933 roku. Ciekawość mnie zżera w sprawie tego sera. Wybacz ten mało merytoryczny komentarz, ale jestem również fanem Dalego i jestem zafrapowany - coż dokładnie ten wiersz ma przekazać. Głowię się. Może jakaś wskazówka (z miękkiego zegara;p). Dobry wiersz.