
Don_Cornellos
Użytkownicy-
Postów
513 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Don_Cornellos
-
Dziennik Nieco Rubaszny, część 10
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Don_Cornellos utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
14 maja 1989 roku - Niedziela, późno w nocy w willi rodziców Agnieszki. Przy bladym świetle nocnej lampki, sam jak ten palec, siedzę z zamiarem nabazgrania czegoś o dzisiejszym dniu. Prócz pisania, w tym gościnnym pokoju na piętrze nie znajduję żadnego innego pocieszenia. Ukochana śpi na dole, a ja cholera, za wolą jej ojca tkwię tu, w tych bezsensownych dwóch metrach nad nią. A może ona wcale nie śpi, może właśnie toczy bój straszliwy – walczy sama ze sobą – resztkami posłuszeństwa wobec rodziców powstrzymuje ciało wyrywające się ku pieszczotom moich dłoni? Drodzy rodzice Agnieszki, nie wiem, czy zdajecie sobie z tego sprawę, jeśli nie, to wiedzcie, że już po przeczytaniu owych pierwszych zdań niniejszego zapisku, wrażliwa młodzież wyciągnie wniosek mniej więcej taki: Ci jej starzy musieli być bezlitosnymi i okrutnymi ludźmi, że nie pozwolili tym dwojgu zrazu wymęczyć się, by potem w tym jednym łóżku leżeć nieruchomo jako dwa kamienie. Ale od początku. Przyjechałem do Barlinka około siódmej rano. W strugach ulewnego deszczu zamazujących wszelakie kontury dobiegłem do domu Agnieszki. A ona jak przystało na prawdziwą Słowiankę powitała przemoczonego na wskroś ukochanego uściskami, których szczerość rychło dowiodła wyśmienita gorąca strawa - a potem - podany w intymnym zakamarku słodziutki deser, składający się z ciepłych falujących piersi, tudzież innych równie smakowitych części kobiecego ciała. Po jakimś czasie, kiedy zdaje się, już dostatecznie upojeni byliśmy zmysłową rozkoszą - położyliśmy jej kres - ale, nie z powodu całkowitego wyczerpania, lecz dlatego, że ujrzeliśmy zaskakujący widok rozpogodzonego nieba. Chmury gdzieś pierzchnęły, odsłaniając bezkres błękitu z dawno oczekiwanym przez ludzi słońcem. Ono zaś odwdzięczając się zachwytom, postanowiło obdarować miasto pierwszym w tym roku upałem. Stwierdziliśmy, że matka natura podsuwa propozycję wyjścia na spacer. Termometr za oknem także na dobre obudził się z zimowego snu. O dwunastej w południe wskazywał dokładnie 26 stopni. Grzechem byłoby się opierać. – I jak powiedział Szekspir: "Grzechem grzeszyć w domu, gdy na dworze pogoda." Wyszliśmy. A z każdą minutą poddawaliśmy się coraz bardziej sielskiej atmosferze. Miałem wrażenie, że nikt tu nie został w domu, że każdy w to niedzielne popołudnie wyszedł, by trochę nałapać i nacieszyć się promieniami słońca. Nawet młode liście krzaków bawiły się nimi niby piłeczkami. Odbijały je sobie wzajemnie, iskrząc przy tym radosną srebrzystością. W zasadzie, w którąkolwiek stronę nie spojrzałem, mogłem na tle wiosennej zieleni dostrzec podsycaną lekkim wietrzykiem - miniaturową imitację noworocznych fajerwerków. Było cudownie i szło nam się lekko. Agnieszka po drodze spotykała przyjaciół, wtedy przystawaliśmy, ona zapoznawała nas i ruszaliśmy dalej. W końcu dotarliśmy do miejsca gdzie stało kilkanaście drewnianych straganów. Odbywał się tam coroczny jarmark. Wyglądem przypomniał mi nieco, widziany niedawno, obraz taboru cygańskiego, który był rozbity w okropnym nieładzie. Przy jednym ze stoisk Agnieszka za swoje kieszonkowe kupiła mi słomiany kapelusz z długą czarną wstążką. W chwili gdy go włożyłem zdarzył się prawdziwy cud, zadziałało baśniowe zaklęcie - przeobraziłem się. Stałem się Hiszpanem, Don Cornellosem, który prawą ręką przytrzymując kapelusz, a lewą mając zawieszoną tuż nad biodrem - dał pokaz, jak to w euforycznym uniesieniu rytmu flamenco należy udeptywać promienie słońca. Agnieszka była zdumiona, jednak gdy po chwili chwyciłem ją za rękę, wcale nie próbowała się uwolnić, a gdy i w tych jej ślicznych oczach opór zmalał, powoli dawała się wciągnąć w świat, który zobaczyłem. Tak więc, resztę spaceru odbyliśmy tańcząc niby dzieci. I oto jestem tutaj Gdzie każde drzewo i każdy kwiat uśmiecha się Gdzie głośno z radością wybijają godziny wielkie zegary Gdzie dzieci nie wiedzą co to zabawa w wojnę A na każdym kroku spotyka ciebie przyjacielski gest I tak oto, znów jestem w tej krainie W której ludzie wpadają do swego domu Po to tylko, by z niego wybiec A to z kolei dlatego – ponieważ - albowiem Wieczorną porą pod bladym księżyca kołem Tańczą w takt wesołej muzyczki A rankiem (choć trudno w to uwierzyć) Śpiewają do zaspanego jeszcze słońca (I tak, w ramach nocnej nudy, naprędce ułożyłem wierszyk) Po spacerze był obiad i jakieś pogaduchy z jej rodzicami. Echo mojego flamenco dawno ucichło. Ojciec Agnieszki jest pasjonatem wszystkiego, co ma cztery koła. Próbował w tym temacie znaleźć ze mną wspólny język. Oczywiście nic z tego nie wyszło, jako że ja wiem tylko tyle, gdzie jest w samochodzie przód, a gdzie tył. Czy było w ogóle jakieś flamenco? Trochę w czwórkę pooglądaliśmy telewizję, na szczęście niedługo, bo nadarzyła się okazja, aby niepostrzeżenie wymknąć się do pokoju Agi. Tam znowu odzyskaliśmy humor i pewność siebie. Opowiadaliśmy sobie najróżniejsze historie. Nie pamiętam już, jak to dokładnie było, ale jakoś tak od słowa do słowa, doszliśmy do tego, że podczas festiwalu w Jarocinie, nasze namioty rozłożone były na podwórku tego samego gospodarza. Nie dość tego, to kiedy zepsuł mi się zamek w spodniach, igły i nici użyczyła mi właśnie Agnieszka. Wyłowienie tego jednego przelotnego zdarzenia, z czeluści wielu milionów będących naszym udziałem, zrobiło na nas olbrzymie wrażenie. Od razu zaczęliśmy mówić o palcu bożym, o drugiej szansie w życiu, o przeznaczeniu, o małżeństwie, o dzieciach, o zdradzie i wierności. Krótko mówiąc narodziło się tematów na całe pół roku. W końcu zawitał jej ojciec, bo bardzo chciał mi pokazać, gdzie będę spał tej nocy. I tak oto, aby nie było mu przykro, siedzę tutaj. Chyba nie było dziś żadnego flamenco. -
Dziennik Nieco Rubaszny, część 09
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Don_Cornellos utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Poprawiłem kilka rzeczy. Jeszcze raz wielkie dzięki komentującym. Pozdrawiam -
Kochani, nie dość, że do niczego nie mam zamiaru Was przekonywać, to jeszcze w tym co mówię nie ma cienia ironi. - Tak trudno w to uwierzyć? Ślę pozdrówka
-
Po wojnie zapanował pokój Znów można było kochać się i rozmnażać Ps Miło mnie zaskoczyła Twoja odpowiedź Pozdrawiam
-
A proszę Ciebie bardzo Anielico - wyprowadzaj mnie z błędów. Rozszerzaj mój horyzont. Czemuż opór mam stawiać, gdy dzięki Tobie widzieć więcej będę?
-
Argumentację przedstawiałem przy okazji poprzedniego twojego tekstu. Niestety, zamiast odeprzeć moje zarzuty, Ty tylko nawymyślałeś mi. Czy w ogóle wtedy pomyślałeś o tym, że mogłem zgłośić to do administratora strony, oskarzyć Ciebie o złamanie regulaminu? Przy niniejszym tekście rzeczywiście wytknąłem drobnostki, niemniej uważam, że w dziale dla zaawansowanych nie powinny pojawiać się z tak dużą częstotliwością. Piszesz Michale, cyt."Za wszelką cenę chcesz Donie udowodnić swoje znawstwo przedmiotu. Sory, ale nie dowierzam Ci". Odpowiadam pytaniem: Czym jest znawstwo? Kto może już się uważać za znawcę? Polonista? Pisarz? Logik? Uważam, że istotne jest tylko to, czy autor zgadza się z zarzutami. Absolutnie nieważne jest kto te zarzuty przedstawi. Dlatego, z lekka uśmiechnąłem się kiedy przeczytałem cyt "nie dowierzam ci". A kiedy byś dowierzał? kiedy? Dalej piszesz " Literatura nie jest dla ludzi prostodusznych" - chciałes pewnie napisać "prostych", ale żeby zbytnio mnie nie drażnić użyłeś łagodniejszego wyrażenia. Jeśli tak uważasz, że literatura nie jest dla prostych ludzi, to faktycznie dzielą nas mury nie do przejścia. Otóż właśnie w myśl idei Gombrowicza, uważam że najlepsza jest ta literatura, która potrafi poruszyć wszystkie wielkości i skomplikowania umysłów. Drugim przykładem jest Szekspir. Zacząłeś wyjeżdżać do mnie z Pimką Gombrowicza, to chyba słyszałeś powiedzenie Gombra, cyt "Im mądrzej tym głupiej". Taki właśnie był twój poprzedni tekst. Bufonada. Naśladownictwo gazetowej krytyki, z której nie dość, że nic dla nikogo nie wynika, to jeszcze niechlujność formy woła o pomstę do nieba. Napisałem, że to nabieranie gości - niestety. Nasza najliczniejsza inteligencja wcale nie jest inteligentna, z łatwością na tego typu teksty daje się nabierać. I tych głupoli byłomi szkoda, kiedy czytalem twoje wypracowanie. Czym jest inteligent w Polsce? Albo inaczej - Jak się nim zostaje? Tu znowuż niejako Gombrowicz daje odpowiedź, ale powiem własnymi słowami. Inteligentem dzisiaj staje się ten, komu już w dzieciństwie z łatwością wchodziła do głowy wiedza, a później dzięki tej zdolności kończy po kolei szkoły - jedna po drugiej, aż do osiagnięcia naukowych stopni wyzszych uczelni. Wchłanianie wiedzy to nie to samo co umiejętność samodzielnego myślenia, czy też myślenia wbrew prądowi. Pierwszy z brzegu przykład to zdolność ogarnięcia rozumem filozofii fatalistycznej, czyli determinizmu. Żeby tą filozofię zrozumieć trzeba mieć umysł potrafiący dokonać syntezy pojęć abstrakcyjnych. Gdy jako nastoletni chłopak na własną rękę doszedłem do tych samych wniosków co Baruch Spinoza, próbowałem dzielić się swoim odkryciem z różnymi ludźmi, między innymi z takimi którzy posiadali tytuł magistra. O dziwo kilku magistrów nie zrozumiało, natomiast zrozumiała to kilka miesiecy temu moja ośmioletnia córka. Z kolei w moim dzienniku, a dokładnie w części 01 (zapraszam do lektury) znajduje sie opis dojścia na własną rękę do filozofii sylipsystycznej. Proszę zajrzeć teraz na internetową stronę racjonalisty, i zobaczyć co za idiotyzmy wygadują ludzie wykształceni o sylipsyzmie. Gdzies coś usłyszeli i negują - a negują bo kontrargumety wyciągają z przeświadczenia że świat jednak istnieje. Proszę najpierw przeczytać moje opowiadanie, a później wejść na wspomnianą internetową stronę, przekona sie pan sam. Podsumowując: Nie jest istotne kto stawia tekstowi zarzuty, ale czy autor po ich analizie zgodzi się z nimi. Zgadzam się, że nie jestem zimny jako krytyk. Cechuje mnie raczej temperament artysty, stąd zbyt ekspresyjne reakcje, ale za to już Michale przeprosiłem. Czy teraz dalej zarzucasz mi idiotyzm? Dalej nie masz zamiaru przepraszać? Pozdrawiam życząc zdrowego rozsądku PS Śpię dobrze, a dla mnie to co jest teraz między nami Michale - to zabawa. Sorry, ale czuję się pewnie. Mój robotniczy grunt jest twardy - może dlatego, że jesienny.
-
Dziennik Nieco Rubaszny, część 09
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Don_Cornellos utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Wielkie dzięki Anielico Moja! Oczywiście, że "oblewał" Złapanie za kapelusz, i wymach w ukłonie -
Basiu, co tu się dzieje, że nikt nie chce komentować? Zerknij proszę na mój tekst i powiedz co Ci w nim nie gra. Tylko nie komplementuj z marszu, jak zwyklaś robić to kiedyś. Pozdrawia i kłania się nisko głupie psisko - Cornellisko :)
-
"... Niech Pan czyta moje teksty, niech się pan wgryza w moje wiersze i prozę, niech panu spędza sen z powiek moje pisanie, niech się panu śnią moje frazy, niech pan daremnie stara się doścignąć, ja panu życzę jak najlepiej. I jestem pewien, że lektura moich tekstów pana bardzo wzbogaci i uduchowi..." Michał Bębenek Wzbogacić się mogę panie Michale Bębenku unikając takich błędów: 1)Śpiewał wtedy hymn Piwnicy pod Baranami, „Dezyderaty”. - zbędny przecinek 2)Po drugie, utwór nosi tytuł "Dezyderata", a nie "Dezyderaty" 3)Podobno kiedyś studiował w Krakowie filozofię z polonistyką - filozofię i polonistykę 4)gdzie ze swoim najlepszymi przyjacielem Jankiem Bębenkiem - najlepszym 5)Zaczepiały go dzieciaki, dokuczały mu i śmiały się z niego - lepiej: zaczepiały go dzieciaki śmiejąc się z niego. W tym zdaniu zaczepianie jest już dokuczaniem, a więc nie ma sensu robić masła maślanego. 6)"Truskawka już dawno znalazł swój sposób na życie i niezawodną receptę na jego niespodzianki." - znów masło maślane, to samo przez to samo. 7)"Można powiedzieć, że bez trunku Truskawka nie zaznawał spokoju i te dwa atrybuty jego egzystencji były związane ze sobą nieśmiertelnym węzłem." - nieśmiertelnym węzłem? Po cóż dziwaczyć? Wystarczyłoby napisać "nierozerwalny węzeł". 8)"Wykształcenie, wiedzę, kindersztubę, takt, a nade wszystko smak" - wykształcenie znaczy tylez co wiedza. Z kolei "takt" mieści się w określeniu kindersztuba. Także znów masełkiem nieco nam autor tekst swój posmarował. Przepraszam, ale nudzi mie już Twój tekst. Tyle błędów i to na samym początku. Zdecydowanie powinieneś publikować swoją prozę w dziale dla początkujacych. I daj już spokój z tą bufonadą, że jakoby mam starać się Ciebie doścignąć. Nie bądź śmieszny.
-
Z pamiętnika z psychiatryka. Wpis czwarty.
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Anielica Śmierci utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Czytało mi się dobrze. Błędów nie zauważyłem. Pozdrawiam i zapraszam do Dziennika Nieco Rubasznego, część 09 -
1) „Dawno temu dume…” – dumę 2) „Dawno temu dume wsadziłam sobie gdzieś” – „sobie” – może: swoją dumę odłożyłam gdzieś… - to „sobie” wg. byłoby na miejscu, gdybyś na tym zakończyła zdanie. 3) „Kiedy spadam na twarz,na własną wycieraczkę” - po przecinku brak spacji, Word mi podkreśla J 4) „Otwierasz wtedy buzię i połykasz te okruchy, zawsze chciałaś palić.” – tego nie rozumiem 5) „Mowiłaś,że jestem taka piękna” – „mówiłaś” i spacja po przecinku. 6) „oczy jak krążki czekolady,usta jak sofę, mięką czerwoną sofę” – spacje po przecinkach, no i piszemy „miękką” 7) „zadymionego,przepełnionego rozkoszą” – spacja po przecinku 8) „Wiem też,że” – spacja po przecinku 9) „…czasu.Zanurzyć się w kaskady minut” - spacja po przecinku 10) „Kiedy wypełnia mnie cały wszechświat,nie ma miejsca dla mnie” - spacja po przecinku Podsumowanie, czy coś w tym rodzaju: W twoim tekście bohaterka zwraca się do drugiej kobiety, ale forma nie jest po tym kątem zdyscyplinowana, jakbyś co rusz zapominała, że to ma być fragment rozmowy. Można by przecież już od początku bardziej to podkreślić: Napijmy się za dzikość słów. Wychyl kieliszek, zliż ciężką wódkę ze ścianek. Co tak patrzysz, jakbyś dopiero teraz zauważyła, że mam gdzieś dumę. .. A wiesz co, nawet kiedy glebnę twarzą na własną wycieraczkę, nie czuję upokorzenia? No bo czy to ważne? Czym się, kurwa przejmować? Czy ja wyglądam na kobietę z klasą? No powiedz sama. Zauważ… - zauważ, że zawsze gdy opróżniam szklankę za szklanką, tak jak dzisiaj, rozmowa między nami lepiej się klei. Nawet czuję podniecenie. Wiesz co, nie obraź się, ale wydaje mi się, że obserwujesz mnie jakbym była ten… no… - jakby tu powiedzieć - niezużyta. Chodziło mi o coś takiego, jak powyżej. Żebyś wyobraziła sobie scenkę, i próbowała ją jak najdoskonalej opisać. Pozdrawiam i zapraszam do znajdywania uchybień w moim dzienniku część 09
-
Dziennik Nieco Rubaszny, część 09
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Don_Cornellos utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
"- przeczytałam pańskie opowiadanie wyciągnąwszy nauczkę, aby nie czytać przy jedzeniu" - Czyżby moje opowiadanie było, aż tak niestrawne? Pozdrawiam i dziękuję za przeczytanie. ps Proszę nie mówić mi na "Pan" - Don jestem :) -
poeta rozmawia z filozofem
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Michał_Bębenek utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
No, a teraz sobie poczytałem Michałku, jak to w dziale poezji sobie poczynasz, jak to wyzywasz ludzi. Twierdzę, że nie umiesz prowadzić dyskusji, od razu nazywasz kogoś grafomanem. Czyż właśnie takie zachowanie nie jest bufonadą? W Twoim tekście wskazałem ci proste błędy - a teraz szczerze ci powiem, że tego typu błędy od razu dyskwalifikują Twoją osobę jako profesjonalistę. Wróć do naszego działu dla początkujących. Boże, teraz ja zamienilem sie w Pimkę. Boże, czemu poświęcam Tobie aż tyle czasu. Nie do wiary, że jestem aż tak złośliwy. Pa geniuszu, śnij o Noblu -
poeta rozmawia z filozofem
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Michał_Bębenek utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Nawet nie przypuszczałem, że potrafię być, aż tak złośliwy. Otóż Michałku przeczytałem wszystkie komentarze pod twoimi utworami prozatorskimi, zarówno z działu dla początkujących, jak i zaawansowanych. Cóż zauważyłem? Komentarzy jak na lekarstwo, a jak już się pojawiają, to uczynnie informują Ciebie o błędach jakie zdarzyło Ci się popełnić. Jednego z komentatorów, podobnie jak mnie, wysłałeś do szkoły. Jeśli się nie mylę, to właśnie Pimko miał ochotę zaganiać do szkoły każdego kto się jeszcze ruszał, nieprawdaż? Ja myślę, że powinieneś przede wszystkim nauczyć się dziękować, za wskazanie błędów. Mi zamiast obelg zwyczajne podziękowania się należą. W końcu trochę musiałem się wgryźć w Twój tekst, by znaleźć te błędy, które, przyznaję, przy szybkim czytaniu mogą zostać niedostrzeżone. Pa, nasz geniuszu Pozdrawiam - Twój Don Idiotos -
poeta rozmawia z filozofem
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Michał_Bębenek utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
A skoroś już pan taki rozwścieczony, to zapraszam do działu dla początkujących, właśnie umieściłem tam swój tekścik. Można się powyżywać do woli, w przeciwieństwie do pana nie będę czuł nienawiści, a jedynie wdzięczność za wytykanie błędów - oczywiście, o ile pana uwagi będą merytoryczne. Jeszcze raz Pozdrawiam i nawet całuję w czółko. Pa, przyjdź do mnie recenzencie. -
poeta rozmawia z filozofem
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Michał_Bębenek utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Tak, może i gdzie-niegdzie mnie i poniosło. Przepraszam. No, ale cóż pan na tym stracił? Skoroś zbeształ mnie pan równo, zwymyślił od miernot, idiotów, to po tych chwilowych nerwach przyjdą teraz same korzyści. No bo skoro inni forumowicze przeczytają i przyznają panu rację, a przecież udowadnia pan tu, że je ma - i to czarno na białym w swoich inwektywach i dygresjach pod moim adresem. Spokojnie. - Przecież tylko ja z całego forum nie poznałem się na pana zaawansowanym warsztacie prozatorskim. Niechże się już pan nie przejmuje, że jakiś tam robotnik Don Cornellos nie zrozumiał pana. Proszę pana, bardzo. Ja naprawdę nie chciałem urazić, tylko wskazać pewne, moim zdaniem, niedociągnięcia, niejasności i zbytnie komplikacje. To, aż tak zawiniłem, żeby posyłać mnie do profesora Pimki? Litości Michałku, toż to Gombrowicz na pewno ją by dla mnie w swoim sercu znalazł. Oj teraz to już bardzo mocno Pozdrawiam -
Jeden dzień z życia kobiety pracującej
Don_Cornellos odpowiedział(a) na ot i anka utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Nie będę ukrywał, że chciałbym abyś skomentowała mój tekst. Wytknęła jakieś błędy. Pozdrawiam -
Jest dobrze, ale zawsze może być lepiej. Pozdrawiam
-
poeta rozmawia z filozofem
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Michał_Bębenek utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
1)"Ale co uderza w ostatnim tomie esejów Zagajewskiego, to większa otwartość na współczesność i na to, że nie tylko zagrożenia pustyni duchowej ze sobą niesie." - po "współczesność" niepotrzebne jest "i". Bo wychodziłoby na to, że Zagajewski otwarty jest na współczesność w najszerszym tego słowa znaczeniu, jak i na jego wycinek. Tworzy się więc sprzeczność logiczna. Ponadto po tym zdaniu wypadałoby aby autor zechciał pochylić się nad owym tematem, iż współczesność wg. Zagajewskiego nie niesie ze sobą tylko zagrożeń powstania miliardów pystyń duchowych 2)"Ostatni esej pt. "Duch i komputer" jest tej otwartości świadectwem" - Po co tym zdaniem dwa razy powtarzasz o otwartości. Świadectwem otwartości Zagajewskiego jesteś poniekąd ty sam. - Trzeba było napisać: W eseju pt "Duch wielu much" udowadnia autor to i tamto. 3) "Okazuje się, że współczesna technologia nie tylko nie zabija duchowości, lecz wręcz przeciwnie; pozwala jej osiągnąć całkiem nową, oryginalną jakość. " - W eseju się nic nie okazuje, w eseju są przedstawione poglądy, podparte takimi a nie innymi argumentami. 4) "Można jednak wysnuć wniosek całkiem przeciwny. Zagajewski tylko pozuje na wszechstronnego, otwartego humanistę, " - Autor tym zdaniem sam siebie zapędza w kozi róg. Wcześniej świadczy o otwartości, by po chwili pomyśleć, że przecież może być to tylko poza Zagajewskiego. W ten sposób tworzy w czytelniku wrażenie, że recenzję książki pisze z równoległym jej czytaniem, czyli nie pozostawia sobie czasu na refleksje po skończonej lekturze. 5) "Filozofa natomiast cechuje olimpijski spokój jasnych przestrzeni. Oczywiście nie ma tutaj mowy o przeciwstawieniu schizofrenicznym, skrajnie dwubiegunowym. " - Ja ciebie nie mogę, cóż się niedobrego stało autorowi kiedy pisał te zdania! Zdania wyrzucić, bo ktoś jeszcze gotów będzie pomyśleć, że nie tylko Zagajewski, ale i sam recenzent Zagajewskiego na kogoś pozuje. Nie daj Boże jak komuś przyjdzie na myśl robotnik przebrany w garnitur intelektualisty. Oj nie! 6)Obaj w swej różnicy pozostają zrównoważonymi filozofami patrzącymi na świat przez pryzmat mediującego rozumu. - Co znaczy "mediujący", czy wyrażenie, że coś jest mediujące jest na tyle popularne i czytelne, by używać go w zdaniach trudnych znaczeniowo? - Proszę aby autor wyjaśnił mi sens tego zdania, bo ni w ząb nic z niego nie rozumiem. Podsumowując: Mierne, marne - innymi słowy do kubła. Autor nad niczym nie zechciał dłużej sie pochylić, dokładnie przeanalizować. Na szybkiego wymieszal groch z kapustą - i już jest zadowolony. Michał, po coś Ty to w ogóle nabazgrał? Do gazety to ma być? Chcesz zarabiać w jakiejś gazecie pieniądze? Dobrze obaj wiemy, że twój tekst to nabieranie gości w butelkę, najfajniesze w tym jest jednak to, że kupa ludzi czyta to biorąc na poważnie. No cóż głupców światu nigdy nie brakowało. Pozdrawiam -
człowiek umiera i jest koniec świata
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Pan poeta utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Z jakich powodów to się znalazło w dziale dla zaawansowanych? Czyżby tylko zaawansowanym wolno było z taką częstotliwością popełniać dziecinne błędy. Tekst koszmarny, niezrozumiały, bełkotliwy. Pozdrawiam -
Aliteracja - M... ów... dź... ź... ż... e... ć... a...ł
Don_Cornellos odpowiedział(a) na _M_arianna_ utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Fajnie, ale czemu to ma służyć? I czy tego typu forma nie powinna raczej zostać wklejona w którymś z działów poezji? Pozdrawiam -
Jezu, kurwa, ja pierdole
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Gacek utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
1) "Zaczerpnąć? On je pochłaniał jakby przynajmniej od tygodnia nie oddychał lub oddychał jakimś rynsztokowym smrodem." - świetne 2) uczucia – jednak odległe i umiejscowione daleko, od zwykłego świat odgrodzone mgłą - chyba "świata" 3) potrafił być przyjacielem, oddanym powiernikiem tajemnic, kijem gdy ciężko się szło, skrzydłami, gdy spadali...- świetne! 4) To co czuł...nie da się opisać. - lepiej: tego co czuł nie da się opisać. Bardzo sprawnie napisane. Dawno nie czytałem tak sprawnie napisanego tekstu. Wielu tutejszych autorów mogłoby się od ciebie uczyć. Aż dziw mnie bierze, że jak dotąd nikt nie zamieścił pod twoim tekstem komentarza. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do skomentowania mojego tekstu. -
"Kolumnami głupoty są nasze ludzkie domysły". - Tak brzmi sentecja pod Twoim nickiem, prawda? Skądże domyślić się miałem, że Ty mi jakiś czeski film opowiadasz?
-
"W którego wierzą"
Don_Cornellos odpowiedział(a) na Przemyslaw Krupa utwór w Proza - opowiadania i nie tylko
Ale żeś wymyślił! - Że co? - Że niby matka po iluś tam latach znalazła kartkę. - A i co? - A kartka przykleiła się do fiolki? - Ze jeszcze może do tej samej fiolki od której się odkleiła? - Rozumiesz mnie, w czym widzę błąd? Chodzi mi o to, że matka znalazła fiolkę, i dopiero po tych dwudziestu latach zechciało jej się rzucić okiem co jest na fiolce napisane. Ubawiłeś mnie. Tekst generalnie zabawny, ale sam widzisz, że pisząc trzeba cholernie się pilnować. Pozdrawiam -
1) "Obudziłem się wcześniej niż ptaki za oknem i bezdomni na dworcu" - a co poszedł na dworzec sprawdzić? Nie poszedł, więc niech bohater nie kłamie, dobrze? 2)"Nasza piosenka kochanie" - o czym świadczy to wyrażenie, że to list? lepiej: tak, grali naszą piosenkę kochanie. 3) "Wyglądałem z nim jak para z telenoweli" - brzmi koszmarnie, lepiej byłoby: wyglądaliśmy trochę jak para z telenoweli. Półtony zawsze są lepsze. Nie wiem czy rozumiesz. 4) "Wciąż pyta : dlaczego ?!" - uwaga, znaki stawiamy zaraz po ostatniej literce wyrazu, bez spacji. Przypatrz się. 5) "Wpatrzony w lustro widziałem twoją twarz" - sugestywne zdanie, aż ciarki mnie przeszły. Naprawdę dobre. 6) Wpatrzony w kamiennę tablicę - kamienną Coś tam w tym tekście jest, jakoś dałem się wciągnąć, mimo braków technicznych. Nie wyobrażam sobie by mnie coś takiego spotkało jak twojego bohatera. Pozdrawiam