Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

M._Krzywak

Użytkownicy
  • Postów

    11 587
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez M._Krzywak

  1. To zajebiście, ze istnieją takie miejsca, gdzie sie mozna wyżyc... Mniej zajebiste jest to, że się skusiłem i przeczytałem :(
  2. Może faktycznie zajme się tą prozą, bo widze że warto, a tutaj tysiące terminów itp. Wiersze są, hm, szybsze... Dzięki za czas poświęcony i pozdrawiam.
  3. Kurcze, ja też przy tym oknie :) Zatem tworzymy pewną zgraje z aureolami, zatem ubieramy słowa, tworzymy, czy zabijamy ? Kurcze, daje do myślenie ten tekst, szczególnie puenta, wydaje się byc trafna. Kto słów złożyc nie potrafi-nie powinien pchac się na poetycki afisz, a poeta to tylko słowa, bez słów zostaje człowiekiem, tylko... Trafnie, panie Macieju, trafnie... Pozdrawiam.
  4. Po pierwsze - kuchnia smakowita, po drugie - las tętniący wręcz ciszą, po trzecie - faktycznie, takiej poezji potrzeba. Pozdrawiam.
  5. Dzięki, literówka poszła, znikła...
  6. jeżeli mnie tutaj każda chce to proste jest że Ciebie nie, jeżeli zatem znowu mnie nie to znakiem tego że Ciebie chce (bo innych opcji nie ma)
  7. Pewnie, że wiara, ale pamiętac trzeba, że tylko poznając to złe, wie sie, co jest dobre... Ale to dobry tekst.
  8. "Cosik mi sie zdaje, że kazanie napisałeś. Posrafiam, Stefan." Dobre bedzie...
  9. Myśle, że kolejne wyrazy uznania nie zaszkodzą. Udany utwór. Tak. Pozdrawiam.
  10. już odpowiadam - słowa stwarzają iluzje czynów, a w tym wypadku chodzi mi dokładnie o to, że czasem coś nie wychodzi w rzeczywistości, w zamian za to opisujemy np w wierszu inny swiat, innych siebie, dodając, dopisując, przekształcając. Czyli dzięki np udanemu wierszowi stajemy się bardziej wartościowsi, chociaż w życiu jesteśmy beznadziejni. A za stary, to znaczy nie otwarty na nowe, czyli, jak się mówi dzieciom - dorośniesz, to zrozumiesz, tak tutaj jest to niewykonalne. Człowiek o poglądach już kategorycznie sprecyzowanych tworzy pzrestrzeń zamkniętą, niedostępną. Na razie tak to tłumacze, nie wiem, czy dośc jasno, jednak ostatnio tak jakoś mnie to wszystko drażni, ta cała nadbudowa, jakaś sztuczna kreacyjnośc, ale pewnie kiedyś przejdzie. Dzięki za wgląd. (ta seria też sie wiąże z powyższym)
  11. Są różne grandy, a to jest jedna z nich. Zresztą ktoś musi byc zły, żeby ktos był dobry. bo od tych przedobrych to się wręcz przelewa...
  12. Dzięki za opinie - faktycznie, nie narzekam na odbiór, no wyszło tworzysko :) Pozdrawiam.
  13. Ten jak zawsze żałosny może jednak mu się uda mówią, że wiara rozchyla uda ten zapomniał, że dzieci lubią a nie robią lody a ta zanadto do przodu z bagażem serii z jej serii o byciu nudnym człowiekiem i tylko czasem wiatr rozwiewa słowa spisane jako zadośćuczynienie i tylko czasem udaje się przebrnąć przez wyrachowanie liter, które złożone kłamią bo ten przecież jest już za stary żeby dorosnąć i znowu zostają jego kamienne prawa.
  14. Ja tylko zaznacze, że przeczytałem, jakos nie czuje potrzeby grzebania w wierszu palcami. Szczególnie, że Stefan bardzo ładnie to napisał. Pozdrawiam.
  15. Espeno - pouczyłaś byś co poniektórych typów z Z jak sie pisze wiersze ???
  16. pieluchy mogą byc (za przeproszeniem) "obsrane", ale akurat w tym utworze ini to, ani to nie pasuje. I nie dlatego, że brzydko brzmi, ale tak jakoś umniejsza wartośc...
  17. Miał zatrzymać ten autobus i zażądać: - wysiądź ze mną, ale nie uczynił tego. Można napisać coś o samotności, nieszczęściu, rozterkach, ale to nie będzie o tym. To będzie o szansie, co trwała tylko dwa przystanki. W tym krótkim czasie zabrakło paru słów, jakiegoś gestu, porozumienia, spojrzenia. A tak, gdy wysiadł, została mu tylko noc, przeorana opadającymi gwiazdami. Bo gdyby wysiadła, byłaby czymś dla niego, urzeczywistnieniem sensu poświęcenia, podstawą kruchego fundamentu stereotypu. Gdyby. Ale milcz, bo panteon bóstw zaczyna się wyczerpywać. Promień słońca ocali ciemność przed zapomnieniem. Tak kochać tylko i wyłącznie dla cierpienia, ból jak czarnoziem dla rośliny. Przybiera pozór romantyka, pochyla głowę. - twoja osoba jest największą poezją tutaj - mam wysiąść ? - a czy to jest konieczne ? - a chciałby pan ? Zachmurzył się, wtulił w siebie. - pan jest śmieszny - może to i lepiej ? Woda zawsze go urzekała. Czasem żałuje, że nie został żeglarzem, podziwiającym bezkresne dale, za dnia błękitne i uśmiechnięte delfinowo, nocą zaś straszne i okrutne jak Lewiatan. w palcach poczuł papier, zacisnął go i miął. Ruch określony, chociaż bezwiedny. - a w co pan gra ? - w to, po co wsiadłem - to ciekawość - albo coś więcej. Nie musi martwić się o nic. Średnio uzdolniony, samoistny filozof w poszukiwaniu urzeczywistnienia. typowy topos, tak samo jego postać, krok za krokiem orająca przywiędłe już liście. Gdy czas mija, to wraca do siebie, jak zresztą każdy. Dom o nim nic teraz nie wie, jest na zewnątrz. Bałby się dotknąć, tego rdzenia istotowości, podsyconej jego ideą. Ale myśl jest przy nim ciągle, nieustająco. Zawisł nad nią ciężar rzeczywistości, światłość spełnienia przy którym marzenie blaknie. A to, co trwa, musi być nieprzerwane. Wolał pisać listy do siebie samego, idealnego odbiorcy toku zdań, ich chaosu i ukrytej prośby. Z dawności powraca melancholia, wypełza z tych chat, ta przeklęta, ale śniona. A gdy ona zginie, nadejdzie nowa ona, ale już dla kogoś innego. Nie wierzy w ponowne narodzenie, bo i po co. Jeżeli wyrzuci teraz ten świstek, to i on zniknie, rozpłynie się. To jego potwierdzenie, choć już lekko poszarpane. Te słowa na razie są bezkarne, nikt za nie wyklina, nikt ich nie analizuje i interpretuje, są wolne jak ptaki ułożone w klucz, nadające im sens i barwę. To piękne ptaki. - pan wierzy w Grecje ? - w tragizm - to ja - dlaczego ? To czarodziejska i nostalgiczna pora. Przy skowycie wiatru fale rozrywają brzegi próbując wedrzeć się na nie, zdobyć je, zalać, pochłonąć. Jaki miała szalik, jaką kurtkę, spodnie, buty, rękawiczki ? Zagłuszył to szum wody. Czy gdy wychodził to chociaż zbladła ? Czy go przejrzała ? Ma przecież błękitne oczy, mówią mu często, że takie smutne. On wie, że gdy on przegrywa, to tamten wygrywa. Ale ona ? Ona go pokonała, ten cień, tą dwoistość. Jego koniec stał się niezauważalny. Krople wpadają za kołnierz, otrząsa się. Nabywając to prawo, wiedział że musi ponosić konsekwencje. To dla niego takie wulgarne, jak ten rybak przekłuwający żywe stworzonko, by złapać kolejne stworzonko i je zjeść. Jakże brakuje tu uwznioślenia. Ordynarny ból, na który już nikt nie zwraca uwagi. A on to potrafi, potrafi płakać, zna smak własnych łez. - wiesz, jesteś największym poetą – powiedziała mu jedna z minionych pewnej nocy. Potem zaległa cisza. Sama przyszła, a on pozwolił jej odejść. A ta, czy rzeczywiście musiała odjechać ? Przy nim doszłaby do czegoś, a tak do niczego pojechała. To kolosalna różnica. - czy pan lubi niszczyć ? Zaczęła boleć go głowa. Drobne ostrza kropel cięły mu twarz. Przecież ja jestem stwórcą królestwa dusz. Po co mi wasze ciała, do czego ? Tak, teraz już pojął, schemat Pigmaliona spotkany w autobusie. Tak musiała wyglądać w oczach mistrzów. Przecież gdyby wysiadła, poszedł by za nią. Wyśpiewał swój poemat, zmięty teraz w kieszeni. To cudowny poemat, ci, którzy go słyszeli, nie powtórzą go dalej. To gwarancja nieśmiertelności. A tak całe istnienie zostało niedomówione, zawisło we wnętrzu tego pojazdu i nie wysiadło razem z nim. a czyż on nie urodził się właśnie dla nich, wcielenie przeznaczenia, wynurzył się z pierwotnego chaosu by mówić do nich ? Gdy stąpa, słyszy ten delikatny płacz. Wyciąga pomiętą karteczkę i wyrzuca za siebie. Jeszcze raz patrzy na rybaka i zawraca. Może jeszcze zdąży na kolejny autobus. Jutro napisze kolejny poemat i wsiądzie jeszcze raz. Wymacał w drugiej kieszeni nóż. - dziś będziesz milczał. Ale do jutra – wyszeptał.
  18. "pieluchy zarzygane" nie, cała reszta tak ("cyklicznie", to je dobre ) Pozdrawiam.
  19. p. Piotrze - faktycznie, wywołało dyskusje i pewny jestem, że mam racje i że takie zjawiska istnieją, chociaz może mniej w takich poetyckich forach, aczkolwiek... Zresztą sam ostatnio złapałem jakąś manie wręcz, może to i po trochu samokrytyka... Dzięki za odwiedziny. Stefan - baza Leśna, atak frontalny ? Pozdrawiam
  20. Po pierwsze - nie znam się na malarstwie, po drugie jednak, o ile intuicja nie zawodzi - jest tutaj wpisane coś więcej, niż sam akt tworzenia obrazu, czyli stosunek - artysta (mężczyzna) - model (kobieta), po trzecie wreszcie - to już drugi znany wiersz Kyo, który uznaje za godny uwagi i z niecierpliwością czekam, co będzie dalej. Zdecydowane tak. Pozdrawiam.
  21. Doskonale, szczególnie, że bliskie prawdzie - tak sie z kupy robi wiersze ! (w opiniach) Panie Leszku - świetny pomysł !(chociaż takie żarty dnia sa co drugi dzień, hehehe)
  22. Tyle i aż tyle :) Dzięki i pozdrawiam.
  23. Hm, poważne pytanie, poważny tekst, pytanie - na ile realny. chociaż założe się, że jakieś odbicie w rzeczywistości ma - zresztą patrząc na tego typu skrajne przypadki. A gdzie szukac korzeni ? Bo tutaj widze praktycznie normalne zjawiska tych bardziej na lewo, co nie znaczy, że każdy będzie zdolny do wyrzucania ludzi z pociągi - chociaż pewnie o takie uogólnienie chodzi. Ja bym jednak gdzieś tam w tekście postawił znak zapytania, bo filmów porno nie ściągam, ani techno, ale reszta jest blisko :) (aż za...) Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...