Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

ZORRO57

Użytkownicy
  • Postów

    813
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez ZORRO57

  1. Do serca poety zawsze szepczą z cicha aniołowie. Słowa idą z duszy, a z ręki pisze w te złote litery. I zaglądają w głębię serca, byś przejrzał na oczy. Gdyż w Tobie człowieku iskra Boża dla ciała żyje. Czy chcesz tego, czy nie? On wybrał tylko Ciebie. W promieniu słońca spłynął w śnie dotknął z Weny. Mocno rozbudził myśli, tak sekretne i tajemnicze. Jakie piękne obrazy maluje z marzeń w "iluzjony". Wszędzie obecny, a chodząc zaciera swoje ślady. Tak wszędzie jego skryte uczucie myśli poniesie. Rozbudza zmysły - okna otwiera na swoje ogrody. Po orbitach krąży w gwiazdach jego natchnienie. Kosmos na balkonie siedzi w księżyc wpatrzony. Oko poety dosięga nieba i chodzi po innej planecie.
  2. Młodość, co przebojem pragnie, ten świat sobie zdobyć, jaka jest jeszcze głupia i naiwna, z objęć namiętności. Zdolna w ogień skoczyć dla diabelskiej radej piękności, tej, którą pożąda, niby kocha, albo jedynie żądna posiąść. Czy to jest miłość, czy kochanie trudno jest powiedzieć, sercem, nie potrafią się kierować - ono samo nimi rządzi. Ona nikogo, nie słucha, jest jak - wolny mustang prerii, trudno jest ją złapać, a co dopiero ujarzmić, czym oswoić. Jakże bezmyślna w swej swawoli, sama sobie szkodzi. Jest ślepa, głucha nigdy, nie widzi prawdy, by ją poznać. W miłości, taka jeszcze niedojrzała, w te wzloty i upadki. Rażąco nieposłuszna ulega swoim słabością w tą czułość. Brak jej szlachetności, poświecenia w ten umiar zmysłami baczy swojej fascynacji, a w nią zapatrzona gubi czujność.
  3. Jest miłość słodka, gorzka i zepsuta ta, która Ciebie wciąż tylko szuka. Jest miłość, albo jej nie ma kochana, może to tylko nasza wyobraźnia. Jest miłość, która na Ciebie na ulicy mija, albo czeka na Ciebie czeka jak głupia! Jest miłość którą pojąć, nie można z istnienia, którą Bóg jedynie z prawdy ukrywa. Jest miłość, która rani za pieniądze zdradza zdolna do wszystkiego, że ślepo zabija. Jest miłość, która milczy i uczucie swoje skrywa sama sobie krzywdę robi o! Naiwna. Jest miłość prawdziwa, co w człowieku jedynie mieszka Ty jesteś tą miłością, albo to Twoja żądza woła! Jest miłość różna z tego odbicia taka jest prawda więc kochajmy - się! Jak mamy kochać bo czas ucieka.
  4. Jak poranne krople rosy spadają z pluskiem wody na liście. Tak czas dotyka mnie z ręki, który mnie z natury głaszcze. Wciąż błądzę tymi drogami, jakie przede mną stawia życie. Gdzie moje przeznaczenie?Tasuje moje karty,kto odgadnie? Jak ślepiec w ciemności widzi, to czego nie zobaczy i serce? Mam za Tobą iść?"Quo vadis,Domine?".Pytam sam siebie. Sam jestem sobie żeglarzem i sternikiem i płynę w czasie. Życie to nie bajka o królewnie i królewiczu?O mój Ty Panie Dałeś mi je i kradniesz, czy ono ma sens?W jakim świecie? Tak okręt mój przemierza - nieznane mi krainy i przystanie. Jakie wiatry pchają mnie nieustannie? Do Ciebie kochanie. Może stoję w miejscu, a ziemia się kręci na jawie w głowie. A wędrując z duchem wyobraźni przechodzę pewne granice. Tylko jedynie i wyłącznie tam - moja prawda mnie odnajdzie.
  5. Zawsze będziesz na mnie czekać, choćbym się miał zagubić. Idzie moje życie po krętych drogach - raz w górę raz z górki. Tak płynie moja rzeka uczuć, a w jakim nurcie i gdzie błądzi? Z Uczynku mój grzech sumienia - wyraża w słowie by mówić. Zawsze będzie na mnie czekać - Uroczy Anioł, aby mnie kusić. Stoi nade mną to - Niebo i piekło dla ciała z rozpustnej duszy. Z mieczem ognistym jak kat na diabła, a on nie boi się śmierci. Musisz być moja! Chociaż bym musiał to całe piekło przekupić. A czy mi Ciebie kochać nie wolno! Czym jest ta Boska miłość? Jeszcze mi kłody pod nogi podrzuca, nie zdolna pogrozić z ręki. I moje szczęście, nie chce poczekać! To kogo ja mam kochać? Czy jesteś ze mną, albo przeciw? Oto pytanie bez odpowiedzi. Jaka namiętność we mnie uderza? Aby mnie później porzucić. Wokół spoglądam, czy jestem ślepy! Dla jakiej mam żyć nadziei?
  6. Tak wszystko było inne, żebyś nie zagościła w moim życiu. Moja dusza cierpi i odkąd Cię poznałem, zacząłem marzyć. Nie ja nie mogę przestać myśleć o Tobie, ani teraz zasnąć. Powiedz mi, że to był tylko niewinny sen, bo nie uwierzę? Czy ja będę stał z założonymi rękami, tak Ci oczy błyszczą. Co mi jest? Nigdy nie byłem tak zakochany, czy to miłość? Kim jesteś?Gdy poczułem coś? Co trudno słowami wyrazić. Co mnie z nóg powala i wytrąca z równowagi? To nie wino. Oj dziewczyno, Ty jesteś temu winna, nikt inny doprawdy. Cóż mi zadałaś? Na rany, tak mnie w sercu boli, tak parzy. Tego wcześniej nie czułem do Pani, to chyba jakieś czary? Takie zrobiłaś na mnie wrażenie, że trudno mi powiedzieć. Jak to się stało, że zapomniałem - o całym Bożym świecie. Pozwól bym stał się częścią Twojego życia na to szczęście.
  7. Dlaczego? Mój list nigdy cię nie odnalazł. Długo za Tobą wędrował, tak utrudzony. I nie zdążył dotrzeć na czas spóźnił się. Teraz jest już niepotrzebny, tak nieczuły. Nic już Tobie nie powie o naszej miłości. Którą chciałaś przeżyć, ten raz pierwszy. Niezapomniane rozsiałem niezapominajki. O Boskim zapachu Twoje ulubione kwiaty. Mówił do mnie Anioł w śnie astralnej wizji. W jego oczach widziałem - jedynie Ciebie. A one tak błyszczały, jak górskie kryształy. Tam byłaś ze mną, tak szczęśliwa na wieki. Bóg mnie tak ukarał, za jakie moje grzechy? Zgasił mój uśmiech z tęsknoty na zawsze.
  8. Nie było między nami miłości.I Ty mi nie powiesz? Tylko chwila zauroczenia, tego seksu dla tej żądzy. Czym na Twoją cnotę nastawał. Jam nie złodziej? Bym to uczucie kradzieżą nazywał - dobre sobie. Więc czego po nocach szukałaś? Pytam się Ciebie. Jak we mnie ją znalazłaś? Byłem tylko narzędziem. Słodkim słowem mnie karmiłaś, dawałaś nadzieje? Jakie cele w tym miałaś? Tak mnie bijesz słowem. Nawet się nie zapytałaś złociutka o to moje imię. Oślizła żmijka.Znaku nie zrobisz, a krew wypijesz. Co oczekujesz za te pieszczoty? Jaka będzie cena? Dlaczego płaczesz? Jeszcze na łzy mnie nabierasz. Aby zmiękło moje serce sprytna z Ciebie przechera. Boże! Ja rozum tracę? Ty mówisz, że mnie kochasz.
  9. Jak ja uwielbiam starą poezję ona jest we mnie, cóż mi mówić! Jakże ona jest piękna, tylko śpiewać tak mi jej żal sierotą zostawić. I tylko dla niej żyć i umierać ciągle ją słyszę i czuję sercem. Woła mnie inaczej się, nie da? muszę iść za tym wołającym głosem. Czasami w oczach łza słona stanie spłynie z tych kropli i wzruszy. Lubię się cofać zawsze w tym czasie w pożółkłe kartki zapasanych wieszczy. Tam myśli moja wpada w telepatię łączy się z głosem, który mi mówi. Gdzie w snach astralnych duchem odgadnie literą wersy przekaże z wyroczni. Gdyż dar, czy talent idą w parze wybija z tego źródła zamąci w głowie. Wnętrzu żyje dla tejże iskry i płonie odzwierciedla zmysłami oddając ciałem. Jest wszędzie obecna jakby pilnuje czuwa nad mną w anielskiej posłudze. Podszepnie do uszka z natury podpowie dla rymu wiersza w piękną poezję.
  10. Zawsze traci ten, co bardziej kocha i taka jest prawda. Miłość przychodzi-odchodzi,nie da się jej zaprogramować. Serce nie ukryje tego,choć pragnie nas oszukać to widać. Bo namiętność wstydzi się, tego tak pięknego uczucia. Idealna miłość nie istnieje, bo jedynie taka bywa Boska. Zdolna jest do wszystkiego, jeśli zacznie mocno kochać. Buja w wyobraźni w snach, a nawet błądzi po obłokach. Bez niej zginął by świat, co nie ma początku, ani końca. Wszędzie wokół jest obecna, w tej naturze żyje słońca. Tak"Sławi"swe kochanie, że pragnie"z ręki nieba sięgać". Bywa w muzyce, w tańcu w śpiewie w poezji dla słowa. Zawsze była i będzie, na tym świecie nam - "królować". Przez nią jesteśmy stworzeni, aby nowe życie tworzyć. Szkoda tylko, że musimy dla niej żyć i dla niej umierać.
  11. Kocham cię",ile już par połączyły te dwa słowa, nie wie nikt? Jeśli musimy coś wziąć? Zawsze musimy coś dać w zamian. Wreszcie do mnie dotarło, że nie czas umierać, lecz czas żyć. Ale ja jedno tylko wiem, że nikt tak nie kocha mnie - jak Ty. Czy moje życie się kiedyś odmieni? Może jutro, prędzej dziś. A ono składa się z takich drobnych chwil, naszego szczęścia. Które nie zapominamy.Powiesz mi! Ile takich dni pamiętasz. Ten pierwszy pocałunek ten dotyk, a gdzie została ta reszta? Ja wypłukałem wszystkie łzy, co były przeznaczone dla serca. Jedynie Ty pomagałaś mi osiągnąć mój cel, jaka byłaś"Boska". Nikt dla mnie czegoś podobnego, nie uczynił? Nikt najdroższa. Czy prawdą jest, że nawet śmierć - nigdy miłości nie pokona? Jaki duch w Tobie żyje? Z jakiego źródła bije woda? Ona moja. Spadłaś dla mnie, jak ta gwiazda z nieba na skrzydłach anioła.
  12. Młodość jest gotowa - oddać życie za obiekt miłości. Która potrafi go doprowadzić do obłędu i szaleństwa. Bo nie może bez niej żyć, a ona jest taka kapryśna. Ile już tych serc zabrała, że nikt nie zliczy krzyży? W pojedynki staje dla niej na śmierć i życie o miłości. Chcesz walczyć o nią na szable, szpady, czy pistolety. Więc wybieraj ona tam czeka spragniona z tęsknoty. Patrz jak ci się diabelsko w oczy śmieje, jakże nęci. Stań i broń jej honoru bez cnoty, czym ona rządzi? Jak maluje złudne obrazy w popędzie dla wyobraźni. Czeka Twoich czynów, ta próżna uroda bez rozumu? Prędzej niech sama wybiera, który z was jej godny? I dla niej swoją głowę nastawiasz, ale jesteś głupi? Chcesz od spodu kwiatki wąchać, to strzelaj naiwny!
  13. Jestem między młotem, a kowadłem spójrz czy nie widzisz jak mnie boli. Uderzyłaś mnie młotem ze spojrzenia, on mnie na wylot tak przeszył i zranił. Dlaczego mnie dręczysz tymi iskrami? i rzucasz blaski na wszystkie strony. Dłużej tego płomienia nie wytrzymam, że w środku serca zapiekło coś parzy? Jakże mocno kuje w dotyku się zbliża, cały napawam się gorącymi zmysłami. Zdolna ręka w to rzemiosło czyni cuda? kształtuje piękne nadzwyczajne obrazy. Jakaś taka niezwykła - unosi mnie siła - ogarnia ciało, całuje gorąco z ogniami.
  14. Patrz! Jak ona przychodzi i odchodzi, nie pyta Ciebie. Czy dla tej miłości wszyscy ustawiają się w kolejce? Nie kupisz jej w żadnym sklepie za żadne pieniądze. Czy liczy się tylko ta młodość! Która porywa serce. Więc wybiera! Charakter, urodę, czego brak jeszcze? Ta pewność siebie w słodkim słowie ma tu wzięcie. Jeszcze dziesiątki takich pragnień miewa w zalecie. Zdradzone płacze z tęsknoty umiera, a to szczęście. Tak jest, od zawsze i nic się, nie zmienia to kochanie. Ma swoje kaprysy i zachcianki, owe gorące uczucie. Choćbyś dla niej pałace stawiał ma Cię i tak w d...? Bo jeśli namiętności z iskry, nie ma próżne nadzieje. A mieć ją na siłę, czy żyć z nią rozsądku to jest chore. W takim przypadku raczej wolę samemu iść przez życie
  15. Gasło słońce chowało się właśnie. za wierzchołki szczytów i gór nadiru, Czerwone niby krew zjawisko dziwu wrażeniem końca dnia niebo, ze snów. W jego poświacie widniał jakby ogień żółtobiałych plam odblasków z tego cudu. Przeszywająca cisza napawała dreszczom ukryło się słońce tarczą znikło niebu. W tym gąszczu dolin echu różnych trzasków jakiś odgłosów nieznanych i szelestów. Oczy błądziły omackiem dotykiem ręki szukały niebu gwiazd odblasków księżyca Jakby, na moment zatrzymał się czas? w tym wrażeniu otulony ciemności nocy. I nagle Księżyc wyjrzał, za chmur oczom rozbłysł światłością i ruszył z orbitą.
  16. Już nadchodzi dzień Wszystkich Świętych dzień zmarłych - naszych sióstr i braci. Tych, co odeszli z tej Ziemskiej połaci W krainy snów dla wiecznego spoczynku. Tam, gdzie zapewne niebem mieszka Bóg gdzie, nie ma bólu, ani żadnego cierpienia. Tam gdzie wieczne źródło wybija dla życia gdzie miłość i szczęście króluje i wieczność. Po drogach cmentarnych będziemy błądzić rozpalać wielkie ogniska zniczów w gwiazdy By płomień poniósł, ich duszom światłość uraczył wspomnieniem"ku ich pamięci". Całe lasy kwiecia usłane pomnikom wyrazy wyryte napisom w kamieniu w znaki czasu. Myślami w obrazy przeszłe i lata wejrzymy tym duszą, oddamy pokłony w milczeniu. Z czasem pociekną z kropli słone łzy oczętom sięgną pamięcią i ścisną z czary dla goryczy. W gardle zadławi i puści, aż odetchną ustom myślami po sercu uderzą i zakołaczą w duszy. Zadumane twarze z modlitwy i wzruszenia przyszli tu, by odejść z żalu - wspomnieniom. Bo życie, nie lubi patrzeć oczom, tej śmierci szeregom mogił, tym kwiatom, tym zniczom.
  17. a cóż wy możecie wiedzieć o życiu kiedy nadejdzie chwila waszej prawdy tylko w głowie wam jedynie ta miłość ta która jest jeszcze taka na raty może wystawi was dziś na tę próbę i nie jedną łzę dla oczu rozbudzi samemu sobie na waszą to zgubę ta głupia, naiwna - próżna młodości biegnij w te ramiona no biegnij głupia on ma tylko jedno w głowie namyśli słyszysz już cię woła - jesteś niecierpliwa to ten królewicz co ci się przyśnił oddaj mu swoje serce dla tej słodyczy on szuka mocnych wrażeń dla uczucia skarb twój nawet skradł choćby i dla cnoty czy jutro będzie cię znał? Bądź tu mądra gdzie jest teraz twoje wyśnione szczęście które pięknymi słowami mówiło odfrunęło z motylem z wiatrem w kwiecie tak nagle odeszło jak sobie przyszło chciałaś aby ci dał o czym marzyłaś teraz ciebie - smutek ogarnia i żal na co Ty liczyłaś - czym wówczas żyłaś obudź się i dalej o niego walcz więc mimo, że to cię boli, tak rani ukryj ten smutek i pokaż mu swą twarz wzbudź u niego zazdrość niech sam zobaczy na co cię jeszcze w twoim życiu to stać
  18. Czasem miłość rodzi się z przyjaźni, i nic po za, nie istnieje. Nie pozwala nam na więcej, choć przez to łamie nam serca. Wciąż się błąka, bo ile razy ją mając straciliśmy ją i nadzieje. Po niedługim czasie wraca, jak ta zła przeklęta idąca klątwa. Ciągle w nas żyje, nie umiera, jak wielkie rozpala płomienie. Jeszcze silniejsza pewna siebie, tak że nas z nóg to powala. Nieulękła, której ataki trudno jest nam odeprzeć w uczucie. Tylko wojny z nami toczy, zawsze jest na wojennej ścieżce. Bywa wszechobecna i zaczepna, lubi uderzać z zaskoczenia. Jest stworzona do walki, ale nie na ostry oręż nie na miecze. Jej strategia oparta jest na arkanach namiętności to sztuka! Jak ona lubi podbijać serca, zdobywać i w tym nam przoduje. Ma różne charaktery, bywa dobra, zła, złudna, ślepa, głucha. Chodzi w słońcu, a gdzie mieszka to szczęścia? Obok Ciebie.
  19. Jesteś dzika z diabelskim uśmiechem i drapieżna dziewczyno. Dzięki tobie moja samotność i strach - odeszły w nieznane. Kochasz mnie się pytasz? Przecież wiesz! Po co te pytanie? Judasz zdradził tylko jednym pocałunkiem - uwierz mi na słowo. Twoja miłość jest chora z tej zazdrości - ona może wszystko. Miłości się nie wymyśla - ona się zdarza naprawdę mój Boże. Postaw granicę, między rzeczywistością, a fikcją w tej prawdzie. Żyjemy na tym świecie po to by kochać, takimi nas stworzono. Każde twoje słowo jest jak poezja płynąca, a Ty bijące to źródło. Wszędzie jest obecna, tylko otwórz z duszy swoje oczy i serce. Może być blisko ciebie tuż obok, a ty nie widzisz uczucia tego. Jesteś zdolna do wszystkiego, ale czasem umysł płata nam figle. Pozwól mi płynąć, nie zatrzymuj się, na tej drodze moje słonko. Jeden coś traci, aby drugi mógł zyskać, takie jest nasze to życie
  20. Gdy wyjdzie Słońce z nieboskłonu lazurytem w szczyty spojrzy w twoje oczy w promień złoty - zaglądnie twarzy. I zrodzi Boski raj z kropli "z ros coelestis"i wyjrzy z tęczy po deszczu w łunie w źródło wybije w czasie dające życie. W dźwięk trąb z muzy głos aniołów w zastępy niebiańskie w myślach ludzkiej wyobraźni istnieje - wiecznie obecny. Otumania umysły, jakże bije i straszy z idącej - Apokalipsy a ty człowieku prochu marny drżyj i bacz!W swoją duszę. Grzech w piekło rzuci, spali, a niebem - nagrodzi w cnocie gdzie prawda żyje? Oto pytanie w skarby z ukrytej tajemnicy. Nasze perspektywy krążą orbicie w błędne kola w kosmosie. I nie znajdzie żadnej odpowiedzi z nauki wymysły z hipotezy. Sam człowiek ją stworzył, sam siebie okłamuje w tej prawdzie; nie spocznie dopóki, nie odnajdzie, ale śmierci z wyższej siły.
  21. Najważniejsze to, nie stracić nigdy serca i duszy odbić się, od dna i spojrzeć prawdzie w te rade oczy, choć mętna woda wokół i mgła wirom i kołem nam tańczy złap się, tej gałęzi wystającej brzegiem w powykręcane konary, cóż,że siły w tobie brak, tam toń z nurtem bardziej cię wystraszy iskrą w ciało wskrzesza,w idący ogień płonący żar o wielkiej i mocy. Bóg jest potężny,potężniejszy od naszej to wyobraźni on jest wszędzie obecny, w wodzie, w powietrzu, na ziemi, ale ty zawsze myślisz, że jesteś sam w życiowej stojąc matni i musisz dźwigać, ten krzyż, co tak z rany boleścią mocno krwawi, on słyszy twój modlitewny głos wołający, z tych korali i rąk różańcowi przyjdzie w skrzydłach z anioła w czas-niewierny Tomaszu jakiś,żeś nagi. Otrzyj te słone łzy z kropli rosy-otwórz swoje z ciemności oczy świat jest piękny,tak cudowny dla nas człowieku - tylko stworzony zło i dobro zawsze istniało zaraniem i cieniem stoi - z natury w te kąty walcz podnieś się, nie poddawaj ćmą, a wiara pokona wszystko i zwycięży, daj weto...powiedz stop!Zbudź się przegnaj precz - złe myśli siedzące głowy otwórz serce w uczucie, a wnętrze dla słońca okno w światła miłości płynący
  22. Jak mam Ciebie wyrwać z serca, ta prawda mnie zabije jedyna moja wina jest taka, że Ciebie mocno, tak kocham. Czy nie mam prawa.Przecież to, nie jest żadnym grzechem sam jestem zaskoczony tym, co się ze mną dzieje - mój Boże. Coś mnie ku Tobie przyciąga - mam jakiś mętlik w głowie, co ja mam zrobić z tym uczuciem, z tym idącym kochaniem. Coś mnie porywa, a Ja to czuję, tak nagle to w sobie odkryłem. Ty jesteś przyczyną, tej namiętności - Ty moje jedyne marzenie. W miłości nikt nie chce nikogo skrzywdzić, w tejże prawdzie, to ona nas krzywdzi, każdego dnia - walczymy z nią codziennie. To pytanie zawszy było i będzie człowiekowi z tajemnicy skryte, pomóżmy sobie swoją siłą, wolą życia i swoim optymizmem. Z miłości jeszcze nikt nie umarł, tylko ona jest naszym sensem, dobraliśmy się jak w korcu maku, cóż może jestem romantykiem
  23. Jesteś moim aniołem, co w duszę moją zagląda? Sokołem. Nie potrafię latać ptakiem - mam nowe skrzydła, od Ciebie. Jaki z drzewa w owoc prawdy? Dane będzie nam nie wiedzieć?. Rozsiewasz miłość dookoła - wszędzie, wokół, tymże niebem. Malujesz martwą biel w kolory - Twoja tęcza w łuk nad nami. Płonące uczucie gdzieś we mnie, gdzieś ogniami się pali. W naszych sercach nadzieja! - jestem w Tobie zakochany. W porównaniu do tej mocy - jakże jesteśmy jeszcze mali! Pod skrytymi powiekami, tyle siły życia się w ciele gromadzi. Mogę wstać i znów powalczyć - raz i dwa jeszcze raz zatańczyć. Jedynie mnie ta wiara, z cierpienia w to szczęście prowadzi. Jak bardzo mi, na Tobie zależy, nie potrafię tego wypowiedzieć? Tęsknie za tymi rękoma, co mnie z ciemności wyprowadzały. Jesteś ze mną, albo Cię nie ma? Czy Ty mnie możesz kochać?
  24. Przeklinam Ciebie po piąte pokolenie. Przeklinam w tego jedynego Boga, żebyś człowieku się opamiętał aby Cię kara, od niego spotkała. Czy jesteś mężczyzną, czy też kobietą dosięgnie Ciebie - karząca Boska ręka. Ty egoisto Narcyzie bez żadnych zasad. Otwórz swoje oczy i serce, a spłynie prawda. A kim Ty jesteś człowieku?- Marny prochu, że mocne są Twoje wulgarne to słowa. Może ateistą wierzącym - Bóg wie w kogo? Ale przyjdzie taki czas i wybije Twoja godzina. Wtedy inaczej to spojrzysz na świat; lecz będzie już za późno na poprawę. Grzech pozostanie czarniejszy, jak smoła ale to już, nie moja rzecz! - Ty rogaty diable! Taki z Ciebie warczący wściekły pies z podkulonym ogonem z ujadającym jadem. Idź człowieku i, nie grzesz już więcej, a wszystko Tobie zostanie przebaczone. Spójrz prawdzie w oczy odwagę mniej dlaczego się lękasz, czy tak mocno to boli. Prawda zawsze wypłynie rada na wierzch wcześniej, czy później odda Tobie z nawiązką.
  25. Nie ma serca, albo je ma - kto odgadnie duszę w słowie? Słońce topi lód, a kamień, co stoi skałą? Wciąż opoką płonie. Boski diament, bo jakby istniał świat? Bez miłości na tronie. Którą tak kocham, i tę czystą lilię w biel w srebrnym jeziorze. Ratuj mnie! Gdzie jesteś? Zgubiłem drogę, a moja łódź tonie. Wszędzie żywioł tańcuje, Ty chcesz, bym życie oddał! Za Ciebie. Tak natura się odzywa! A teraz mnie bije! Swoje to stworzenie. Do modlitwy ręce składam, jąkam się w te zdrowaśki w różaniec. O! Nie, nie jeszcze nie skończyłem poczekaj, choć na ten - Amen. Tak to ja! Ja - Twój nagi grzech, którego nazwałeś w raju Adamem. Za prawdę i ten jeden marny owoc, mam cierpieć na duszy i ciele. Ja stawiam veto! Tak Tobie, a co nie mogę? Ja człowiek, a prochem! Skąd się nagle wziął ten wąż? Ten co skusił Ewę? - zadałem pytanie. Ach, tak z nieba sam spadł? Milczysz! Zawsze milczałeś - mój Panie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...