Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

ZORRO57

Użytkownicy
  • Postów

    813
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez ZORRO57

  1. Raz, co raz? A Boruta sabat - Aza wrotka tor waza, ta bas! A tur o bazar o! Czar.
  2. ZORRO57

    Na scieżce wojennej

    A trawa Apaczów - wóz capa, a warta.
  3. ZORRO57

    Ja znam króla kociąt

    Aza woni Koło"in" Aza raju bosa lota raj, a gaja balet, e laba, a jaga jar, a to las o! Buja raz Anioł o kino waza.
  4. ZORRO57

    Cicha zmora

    A do gaja rów, a muru kasy, traw, a złota - to łza warty saku rum, a wór, a jagoda.
  5. ZORRO57

    Ja znam króla kociąt

    Na wino, lemoniada, jada - ino melon Iwan.
  6. W czasach kiedy żyły słowiańskie święte gają rade to bożki Rugii,Wolinie,nie stały jeszcze krzyże oświatą dla ciemności, a ludziska naiwności wierzyła w różne gusła,w czary z magii w ostępie dzikiej kniei borem polany krzakom górą szałasowi, w tychże norą ziemni okopem z wypalonej z gliny strzechami, schronieniem osobą z iskry ogniskom ciałami rojem przytuleni, bytowali ludziska w skóry zwierząt z polowań w strzały okryci, gwarzyli opolem w kręgu starszyzny mądrości z głosu słuchali. Stało bóstwo czterech głów ów naczelne Światowid z wyroczni, Bóg magii, przysięgi,zaświatów:kult ołtarza i wotum świątyni, obok w wiecznym ogniem płonących stali w pochodnie kapłani, wśród nich dziewczę, jak obraz malowany"anielskiej piękności", co ślubem kapłanki-westalki służyła, dla ognia z oka baczności, jeszcze, nie widziano, takiej krasy w tym zakątku gajem ziemi, właśnie wróżyli ze świętego konia z białej czystej krwi i maści, gdy włócznią porozkładanym przechodził ów wróżbie odczytowi. W stępie dla pokoju,wojny w urodzaje,a krokiem dający w znaki, to nie było w tym czasie ważne sercu przybyłemu młodzieńcowi, który nagle zapłonął wzajemnym uczuciem z iskry ognia miłości, do dziewczyny stojącej widokiem malowanym w dym kadzidłami, dobrze wiedział młodzian, że może być skazany okrutnej śmierci, zaprzysiągł sobie w duchu porwać gwałtem, ten owoc zakazowi, śmigłe myśli go kusiły z emocji idące z kroku i dla z czynu z ręki, co zamyślił, tak i zrobił! Na świętym koniu porwał lubą z niewoli. Uciekali w lasy nieznane ostępy i błędne dzikie bory dla pogoni, gnali, bez wytchnienia całą noc księżycową usłaną z gwiazdami, aż koń padł ziemi trupem podcięty w pianie świstając chrapami, szczęścia przeżyli w mchy runa padli liśćmi ciałom żarem objęci, zakochani, od pierwszego spojrzenia z gorącej idącej namiętności, zapomnieli z tego uczucia o niebezpieczeństwie grożącym miłości gotowi na wszystko!Nawet zginąć, dla tej jednej życiowej chwili, bo miłość silniejsza była, nad wszystko!Szła z czynu Boskiej ręki. Wyjrzało lustrem słońce w promień twarzy niebem z rosy jutrzenki, spojrzało prześwitem między stare korony drzew z grą ptasich treli budziła się życie śpiąca natura z poduszki przetarła oczęta z pościeli, miłości sercom zakołysał wiatr zabłąkany dotknął w piersi wolności, w zapach kwiecia igrał majem zagrał z palety w tęczy z tła kolorami, słychać było jakieś trzaski,piski,jęki odbite z echa lecące z głosami zakukała gdzieś kukała,temu szczęściu wróżyła w pomyślne widoki, tej dwójce duchem stała opatrzności wyrwała z pętli porwała kniei.
  7. Czekam dnia i tej godziny naszego spotkania kochanej miłości. Czekam nocy tej chwili uparcie, aby Cię objąć moje kochane. Czekam myślą tej namiętności a serce mnie boli jak krwawa rana. Czekam pustka cisza wokół głucha! brakuje mi Twojej miła obecności. Czekam uparcie tej godziny ciągle spoglądam w skazówki zegara. Czekam nadejścia tej godziny kiedy? Nadejdzie godzina spotkania. Czekam w udręce tej melancholii chciałbym już w biec z niecierpliwości. Czekam na skarb mój na moje szczęście mieć druga połowę swojego czekania.
  8. Tego uczucia nie można doświadczyć jedynie samemu. Musi istnieć drugie serce, które jedno drugie pokocha. Tak raczej bez siebie żyć, nie umieją bez tego światła. Kiedy się spotkają i spojrzą w swoje oczy w tym ogniu. Nikt nie jest w stanie zatrzymać idącej miłości żywiołu. Cenią jedynie swoje towarzystwo, te więzy bez granic. Idą gorące pragnienia namiętności, co z iskry rozpala? Dla nich się otwiera to niebo, a czas zatrzymuje zegary. I tylko oni mogą tego doświadczyć:upojeni w szczęściu. Radzi siebie tylko widzą tak zatraceni, a wokół zasłona. Pozbawieni jakby swoich ciał - unoszą się w powietrzu. Błądzą w innym świecie między jawą, a snem prawda. W tych błogich ekstazach, chcą dorównać nawet niebu. Nie mogą złapać tchu, tak oszalały w euforii kochania.
  9. Wszyscy tak szukają miłości, kiedy ich ona sama znajduje. Nie jestem wyrocznią o tym decydujesz Ty wyłącznie Boże. Kto niszczy co kocha? To tak jakby niszczył samego siebie. Jesteś dla mnie zagadką, chciałbym poznać twoją tajemnice. Chociaż przeczytałem setki książek, nie mogę odnaleźć Ciebie. Ja się nigdy nie poddaję - zawsze walczę choć czasami upadnę. W takich momentach trudno jest myśleć o życiu tak naturalnie. Dwa serca w jedynym, bez siebie żyć nie mogą jakie to trudne. Zagubiłem się gdzieś w ostępie - straciłem bezsenne dwie noce. Od kiedy się w tobie zakochałem jestem twój moje ty pragnienie. Usta twoje mnie wołają - woła twoje imię, gdzie jesteś kochanie? Wśród tysięcy gwiazd jest jedna, która znalazła swoje przeznaczenie. Pragnę ją urwać z tego nieba, aby z jej iskry ogień rozpalić w diamencie. Muszę wreszcie trafić do twych drzwi i otworzyć z klucza moje szczęście.
  10. Jak mam Ciebie wyrwać z serca, ta prawda mnie zabije jedyna moja wina jest taka, że Ciebie mocno, tak kocham. Czy nie mam prawa.Przecież to, nie jest żadnym grzechem sam jestem zaskoczony tym, co się ze mną dzieje - mój Boże. Coś mnie ku Tobie przyciąga - mam jakiś mętlik w głowie, co ja mam zrobić z tym uczuciem, z tym idącym kochaniem. Coś mnie porywa, a Ja to czuję, tak nagle to w sobie odkryłem. Ty jesteś przyczyną, tej namiętności - Ty moje jedyne marzenie. W miłości nikt nie chce nikogo skrzywdzić, w tejże prawdzie, to ona nas krzywdzi, każdego dnia - walczymy z nią codziennie. To pytanie zawszy było i będzie człowiekowi z tajemnicy skryte, pomóżmy sobie swoją siłą, wolą życia i swoim optymizmem. Z miłości jeszcze nikt nie umarł, tylko ona jest naszym sensem, dobraliśmy się jak w korcu maku, cóż może jestem romantykiem.
  11. Dałaś mi wszystko niebo i ziemi Dałaś mi serce miłość i kochanie Dałaś mi usta miód i nektary. Dałaś mi ręce dotyk i objęcie. Dałaś mi uczucie gorące i namiętne. Dałaś mi miłość serce i siebie. Dałaś mi ciepło dom i rodzinę. Dałaś mi dzieci syna i córkę. Dałaś mi wszystko od-- A--do-- Z.
  12. Przyjaciele lubią być zawsze - wszędzie razem kochankowie, nie potrafią bez siebie nigdy żyć. To pragnienie tak silne z uczucia znaczy miłość ma moc potężną, która uderza z natury żywiołem. A czym dzisiaj jestem, czym twoim kochaniem coś pali mnie, od środka - mam się okłamywać. Spać mi nie daje po nocach - nawet oka zmrużyć, cóż mogę zrobić, co oszaleć - więc na co czekam? Lepiej ze mną nie igraj, dla Juli stojącej balkonem czujesz to samo, co ja! Kończy się moja cierpliwość. Szekspirowski Romeo w dramacie, ale masz problem, to odwieczny teatr, bawi z tej gry - sceną w namiętność. Ja nie trubadur błędnych dróg, czy prawy rycerz z mieczem, twoja marzenia maluje wyobraźnia - więc cóż mi mówić?
  13. Dźwięk gitary serce z tej rany poruszył odbił się z echa i wpadł w głębiny wnętrza w impulsie zaigrał zmysłom wirom zakołysał porwał myśli z wiatrami zawirował z tańca. Miłość w duszy żyła z iskry żal płomienia czyta między wierszami, jak ta wyrocznia z odmętów wypływa nosi ciało z fal i śpiewa, do ciebie dziewczyno lecą nuty niebu trubadura. Tym Szekspirowskim balkonie - "Romeo i Julia" serenadom grywa Tobie, czy słyszy? - to kochana, dla tej trucizny będziesz duchem zawsze"żywa", choć mi cię śmierci, tak nagle, tej ziemi zabrała? Śpiąca królewna moich snów Muzą rymy wygrywa, gdzie moje słońce w ten promień obrazem została wyschły łzy słone wylane tymi morzami, w te i oceany czarą nocy księżycem się do mnie"uśmiecha"z goryczy. Cóż mi nici Adrianny w tychże labiryntach z ćmy zaigra ślepym trafem losu w korytarze Tezeusza, żeś to szukała? zagubiona miłości w ten zimny marmur leży w te kwiaty z wyschniętej róży płatki rosą słonej łzy oczom pozostały.
  14. Choćbyś miał skrzydła jak rade anioły, czy łuk Amora w te strzały miłości. A Gdzie ten Olimp? Wymyślne to bajki ludzka wyobraźnia, od zawsze marzy. Odwieczna ciekawość spogląda w gwiazdy tak, od zarania człowieka ciekawi. Szuka w kosmosach - zagląda i próżni filozofuje na wszystkie sposoby. Nie może znaleźć - stawia hipotezy gubi w teoriach nad wszelkie nauki. Błądzi w fantazji - wskakuje na chmury, a w głowie w kij myślami - wodę mąci. Taka jest prawda w prawdzie o mędrcy z Bogiem chcą walczyć o głupcy w poezji.
  15. Młodość, co przebojem pragnie, ten świat sobie zdobyć, jaka jest jeszcze głupia i naiwna, z objęć namiętności. Zdolna w ogień skoczyć dla diabelskiej radej piękności, tej, którą pożąda, niby kocha, albo jedynie żądna posiąść. Czy to jest miłość, czy kochanie trudno jest powiedzieć, sercem, nie potrafią się kierować - ono samo nimi rządzi. Ona nikogo, nie słucha, jest jak - wolny mustang prerii, trudno jest ją złapać, a co dopiero ujarzmić, czym oswoić. Jakże bezmyślna w swej swawoli, sama sobie szkodzi. Jest ślepa, głucha nigdy, nie widzi prawdy, by ją poznać. W miłości, taka jeszcze niedojrzała, w te wzloty i upadki. Rażąco nieposłuszna ulega swoim słabością w tą czułość. Brak jej szlachetności, poświecenia w ten umiar zmysłami baczy swojej fascynacji, a w nią zapatrzona gubi czujność.
  16. Gdy jedno serce same zostaje, tak same z sobą brak mu drugiego. I robi wszystko - pragnie gorąco, aby to drugie dało mu siebie. Przekracza wówczas wszelkie granice, poświęcić zdolne nawet i ciało, By cel osiągnąć - gra na całego, nie tylko w słowach, ale i w czynie. Tak więc już idą rwące emocje, od kiedy drugie wpadło mu w oko. Och, jakże pragnie spełnić marzenie, byleby tylko je pokochało. Zdolne jest wówczas stanąć na głowie, czy to zbyt wiele, może za mało?
  17. komu te łzy uschnięte z krwi znaczą rany, gdy przyszło licho w zbroi wrogów szeregi ból zadany teraz śpi, gdzieś niepokonany łąkami w ostęp leśny się i z ducha zgubi, jak rdza zżera otępiały miecz ów wieczny tam pozostały ślady zatarte i głuche jęki, gdzie? W tych mgłach leżą w kępy chłopcy; tak już im niepotrzebny, ten oręż bitewny ile odeszło młodości z kwiatów dla tej ziemi tyle życia zabrała z tego ostrza w kłos łany nieśmiertelny zew matki, a jakże był srogi, które ścięte w stogi na polu jak kopy leżały, gdzie wiatr powiewa i czerwone wyrosły maki, nawet wolny ptak w te skrzydła, nie zmierzy, tym orłom, co świat cały przemierzyli z miłości dziś tylko uśmiech na młodej wzbudzi twarzy, taki szyderczy, który nic nie wie? O tej historii, bo on tam nie był i nie walczył dla tejże sprawy zastał świat inny bez przemocy, gwałtów i męki, tylko rozkwit po latach z wypalonej w kwiat łąki, tu gdzie walały się zgliszcza i ruiny w te prochy, nie widział, łez, bólu, ran, cierpienia, ani śmierci, gdzie śmiała się tylko nienawiść i złość z nędzy, czy oni? Waleczni, bez tego uśmiech, bez miłości, ptak z trelu zaśpiewa i dotknie z ducha prawdy surmy bojowe zbudzi w stukocie z buta szeregi serca mężne rozdarte, zmazane ze świata z mapy wyszło z ukrycia z wyrosłej potędze z tej niewoli, nie darmo ta krew wyschnięta jeszcze leczy rany niepokonana, bohaterska i mężna nie dla medali zwyciężała przeciwnika dla orderów złota i sławy, aby triumfować dla tych laurów w kolory metali, czy dziś znajdziesz, tego ducha w tej młodzieży? co nie znali lęk, ani strachu na wszystko gotowi wglądali śmierci śmiali się w jej żywe harde oczy, tacy żołnierze jedynie w Polskiej rodzili się ziemi, a teraz ten świat, tak zakłamany tak swawolny opętały w jakieś mani po ulicach ślepo błądzi, bez czci i kultury i depta przeszłość dla mogiły nawet nie wie komu zawdzięcza laury wiktorii, wraży synu otępiały w historii i bez modlitwy, nie ma już w tobie Polaka z tej cnoty dla krwi hańbisz tylko jego dobre imię, co to za czasy? które pamięcią pozostały i zostaną bliznami.
  18. Kocham Cię - dwa proste słowa a jaka głębia się w nich kryje. Czy tu potrzebna jest rozmowa ona za siebie - mówić umie. Jak dwie połówki pomarańcza dwa serca w jednym to zabije. Uczucie, które nas tak kocha w jednym spojrzeniu już rozumie. Miłość przychodzi - niespodziewanie? och!...jakże ona jest kochliwa. Wystarczy chwila i już płonie. Bez niej, nie byłoby - tego życia? jedyny sens w niej to Boska prawda. Powiedź, że nie? Moja kochana.
  19. Dzisiaj dla Ciebie mnie już, nie ma? Jutro zapewne być może też? Czy kiedyś przyjdzie taka chwila? w prawdzie nadejdzie nowy dzień. Tych pocałunków z objęć już nie ma? w sercu została pustka na dnie. Odeszła nocą bez słów pożegnania, czy dobrze zrobiła? Czy raczej źle? Jak ona mogła prawdy, nie wyznać, że inną tak kocha, a może i nie? Wszak miłość czasem figle płata, bawi się naszym uczuciem w tę grę. Tak to w duszy sumienie się odzywa, które powraca do nas w tym śnie. Swój cel z oka traci! Drogi szuka! Czy znajdzie ją? Czego jeszcze chce? Ciągle gdzieś goni po kątach płacze! Do siebie mówi! Zatraca swój sens. Pisze krwawe listy, a jakże wzdycha i zdjęcia całuje z myśli z jawy cień. A tak by chciała kochać, ale nie może. Jest problem na drodze, a jest! Nie byli godni pewnie tego uczucia, a szkoda! Czyj wybór? Czyj grzech? Pewnie tu zdrada z kąta wygląda, czy chora zazdrość? W desce ów sęk? A kiedy się jedno z drugim znów spotka to się zakocha, nad życie po śmierć. I wtedy żadna na drodze przeszkoda, nie będzie zdolna miłości zwieść.
  20. Nie mów żegnaj, może się jeszcze nie raz spotkamy. Mówią, że czas leczy rany, albo stają się one głębsze. Czy minęły czasy wielkiej miłości? Ludzkie to brednie. Zawsze była jest i będzie zadawać szczęście, czy rany. Taka ona już jest z różnego odbicia po sercach krąży. Ślepa, zdradliwa, albo nieszczęśliwa;Bóg jeden to wie! I stwarza swój własny świat, świat z marzeń i snów. Ale czym są sny? Znikają, gdy tylko otworzymy oczy. Uśmiechnij się do niej, od tego nie umrzesz kochanie. A gdy z nami jest serce wygrywa - cudowne melodie. Piękno jest wiecznie młode i nigdy się, nie starzeje. Szaleją uczucia i zmysły, to wszystko na jej punkcie. Zatańcz z nią kiedyś, nie jeden dzień, lecz całe noce. To rozkoszne chwile i słodkie słowa, spełnij marzenie.
  21. Szaleństwo upojenia i żądza posiadania. Ty od dziś będziesz moja, albo ja Twój na zawsze. Ta noc to cały mój skarb, co dostałem od Ciebie. A dla nas kłaniają się gwiazdy - całego nieba. Twoje, ale? Więc czego ci jeszcze brak do życia? To tak jakbym się narodził, na nowo w Aniele. Kim jesteś, że tak oszalałem, na Twoim punkcie. Kocham cię całym sercem! Ale nie powiem słowa! Miłość w to zauroczenie są tak blisko siebie. Tak pchają człowieka w nieoczekiwane miejsca? Dwa serca zakochane - prowadzą karawanę. Płoną te domy w którym są nieporozumienia? Zrozum, że tylko razem możemy złapać szczęście. A uciec nie zdołam, bo Ty mi skradała pół serca.
  22. Straszą nas piekłem pocieszają tym niebem drą się z ambony dookoła głos się roznosi echem, po całym kościele, aż do samego tronu trafiają Boga - Apokalipsa. Rozgrzeszają za grzech pokuty nam narzucają z jego imieniem na ustach, lecą Boże słowa po Świecie. Mówią o Twojej miłości cierpieniu i męce o końcu Świata - Apokalipsa. Słowa trafiają w serca smagają ludzkie sumienia biczem Bożym za grzechy ranią i krwawią boleśnie. Trwogę widać w oczach lęk i obawę o jutro strach o swoją duszę - Apokalipsa...
  23. Ja kocham cię, a moja miłość wystarczy za nas dwojga. Podzielisz się ze mną, swoją drugą połową pomarańcza. Chcę spić tą słodycz i poczuć ustami ten smak uczucia. Czy wolisz go sama zjeść, cóż Twój wybór moja szkoda. Ty chcesz bym czekał na Ciebie, jak na"mannę z nieba". Mylisz się dziewczyno? Ja czekam, tylko na dwa słowa. Nie chcesz rozpalić ogniska z iskry z idącego płomienia. Więcej nie dawaj mi żadnych złudnych nadziei i basta! Jeśli nie! Nie będę szukał moje zguby, raczej szczęścia. I w prawdzie na łące, nie jeden kwitnie kwiat dla serca. Dasz mi na pożegnanie ostatni pocałunek o jaka łaska! Ścierpię ten cios, który mi zadałaś, aż"serce rozdziera". Ten ból, niech spłynie z rany z krwią z tej róży z kolca. Nie będę na Ciebie patrzył jak w św.obraz:to paranoja?
  24. Dlaczego? Mój list nigdy cię nie odnalazł. Długo za Tobą wędrował, tak utrudzony. I nie zdążył dotrzeć na czas spóźnił się. Teraz jest już niepotrzebny, tak nieczuły. Nic już Tobie nie powie o naszej miłości. Którą chciałaś przeżyć, ten raz pierwszy. Niezapomniane rozsiałem niezapominajki. O Boskim zapachu Twoje ulubione kwiaty. Mówił do mnie Anioł w śnie astralnej wizji. W jego oczach widziałem - jedynie Ciebie. A one tak błyszczały, jak górskie kryształy. Tam byłaś ze mną, tak szczęśliwa na wieki. Bóg mnie tak ukarał, za jakie moje grzechy? Zgasił mój uśmiech z tęsknoty na zawsze.
  25. Dużo jest takich zawadiaków diablików z charyzmą w ciele młodym - znajdzie żaru. Wybrańców losu geniuszy czasu millenium przeminą, jak ze zwiędniętą kwiaty miną. Choćbyś się wzbił w słoneczne Ikary spaść na ziemie mogą i połamać gnaty. O młodości szalona hulaj dusza woła! Upajasz ducha w ciele zdrowiem życia. Ale przyjdzie chwila Twoja godzina wybije z umiarem realnym z czasem i zginiesz. Twój potencjał zwiędnie upadnie ruiną będziesz trzymał się trawy i zaryjesz. Wielki Ty? - Malowany wojownik błędny niby z zasadami, a pusto w głowie, żeś nagi. Te wasze nauki wiatrem błędnym koły jakieś poszarpane bezsensowne pierdoły. Życie was nauczy, da po kościach kijem wytarga za uszy do kąta postawi nagan. Przywróci rozumu, aż się opamiętasz łzą będziesz miał nauczkę niedoli postękasz Nie będziesz już, tak pewnie tryumfować da wam do wiwatu będziesz kapcie łatać. Życie was nauczy szacunku w tych słowach pokory wszystkiego poszanowania i basta! Młodość jest naiwna i bezmyślna głową aż do brawury i szpanu, jakiegoś czynu. Szuka czegoś, aby coś? Zbroić dla kaprysu jest ona chorą miłością i kochaniem z winą.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...