Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

ZORRO57

Użytkownicy
  • Postów

    813
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez ZORRO57

  1. Monotonia dnia codziennego w smutnej melancholii samotne wyrosłe drzewo, na górskiej skarpie z niszy. Targane wiatrem jęczy, ale stoi wrośnięte w te skały odpiera wszelkie ataki żywiołów z silnych korzeni. Czasami je słońce rozgrzeje - deszcz zmoczy z kropli dotknie ptak z gałęzi ze skrzydła muśnie kręgi zatoczy. I z sopla zamrozi - zasypie w śnieg w puch otoczy biały bywa, że z kamienia dostanie z gór - lawina go zrani. Skąd czerpie ono soki do życia? I pije wody brak tu ziemi ma swoje sposoby jest uparte i znajduje, coś z natury? Wciąż rośnie jeszcze się wyciąga i pnie wysoko z gałęzi, doprawdy zadziwia nas czasami, ten fenomen przyrody. Jeszcze z wiatrem zaszeleści liściem obsypie kwiatami w słońcu się wypręży, ale w jakiej symbiozie te więzy?
  2. Zajrzyj w głąb duszy natury ziemi posłuchaj szeptów i głosów zmysłami. W tą cisze flory z oddechów żyjącą usłysz, tą muzykę do Ciebie płynącą. Skup się zajrzyj w zwierciadło wnętrza otwórz swoje oczy i kanały psychiki. Staraj się poczuć energię życiową ziemi Twoje ciało fizyczne, duchowe, eteryczne. Łącz się źródłem, powietrza, wody, słońca czerp, przez medytacje wdechem powietrza. Przeciągnij, tą czynność chwilą dłuższą przez siły ziemi i kosmosu i płucom wydal. Wdechem wchłoń światło i czyste kolory z wydechem odrzuć ciemności i zło ustom Stwórz obraz w myślach światło obrazu odczuj, te ciepło energii wizualizacji. Wspinaj się w górę wchodząc w głąb ku czakrze serca, ku rękom i dłoniom, uszom. Rozkoszuj się momentami strumieniem wędrówkę zakończ rozluźnij spokojem.
  3. Sam się pytam, pytam siebie - w nieskończenie. jesteś moim objawieniem, tym cudem z natury. Wcale nie jest to marzenie, lecz realne fakty "oczy moje" dużo widzą, a co mówi, powie serce? Wciąż mnie dręczy niewiadoma? Załamuję ręce dniem i nocą spać, nie daje - chodzę niespokojny. głowa mocno rozbolała, puchną myśli - tracę zmyły! już doprawdy nawet nie wiem, co się ze mną dzieje. Coś nie daje mi spokoju, tak mnie gnębi nieustannie muszę wziąć się w garść doprawdy dojść do źródła prawdy. Jeszcze wpadnę to w chorobę w obłędną depresje. Ja, bez Ciebie żyć nie mogę - jesteś moją Lady. Tak gwałtownie rozkochało - pewnie to kochanie, moim ciałem zawładnęło w to uczucie męczy.
  4. Wpadłaś w moje życie jak tornado potargałaś moje serce na strzępy, ale Tobie ciągle było - mało i mało, a ja miałem dość! Wciąż głodnej żądzy. Wszędzie to uczucie mnie goniło; ale mnie już nic! Wszak nie zaskoczy. Chociaż jeszcze z ognia nie wygasło żarzy się i dymi, łzawi, szczypie w oczy. Czasem w snach do drzwi rade zapukało. Po myślach tańczyło - opętało zmysły nagim ciałem w to łóżko z objęć przytuliło. Nie wiem, co powiedzieć? Oj dziewczyno. Chociaż Cię odrzucam! Zaprzeczyć niezdolny, może to kochanie tak duszy mówiło!
  5. Och, jakie Ty masz czarne serce, jak ten czarny bluszcz. Tak ten, który wysysa soki z pięknego drzewa. Jesteś, zachłanna, chciwa, nielitościwa, chwiejna. Tak więc to, żadnych uczuć między nami już nie ma? Mój ból w tę rozpacz, nie odszedł do mojego nieba. Najpierw robisz, a potem myślisz! Jesteś tak inna. Bo Ty nie wiesz przez co ja przechodzę? Przez dwa piekła. To nie sen, nie koszmar, a rzeczywistość i prawda. Jak mam się rozstać jak cię kocham, choć żeś grzeszna. Czuję jak wszystko traci znaczenie w sensie życia. Ty jesteś jak ta na wietrze - chwiejna chorągiewka. Krzyczy moja bezsilność - tak mnie bije, udręcza. Powiedź Aniele, gdzie są Twoje podcięte skrzydła? Wyfrunął bym raz z tej złotej klatki w stronę słońca.
  6. Gdy kochamy, to nigdy o sobie nie zapominamy nawet wtedy, gdy jesteśmy tak daleko od siebie. Myśl idzie nawet z tej telepatii i z duszy pobiegnie. Gdyż uczucie to silna więź, co łączy dwa światy? Serce gotowe poczekać! Godne wiernej stanąć Penelopy. Choć tyle pokus dookoła, kusi w zmysły wabi w grzechy. To silna moc i wola jest zdolna zachować, trzy cnoty. Pokonać wszelkie złego czyhające dla ciała pokusy. To poświęcenie, to wielka miłość woła! W ten zew z natury. Wiara i nadzieja, która ma w sobie siłę w bijącej potędze. Potrafi Cię zmusić do wszelkich wyrzeczeń w to serce. Wszelkie rany zniesie, choć czasem krwawi, nie zapłacze. Trzyma w sobie ten ból, co takie zadaje ciosy? Tak męczy. Wytrwałość ów hart! Drugi oddech złapie, czy zwycięży?
  7. Zazdrość to choroba obłędnie psychiczna. Wypełza jak żmija - ukąsi jadem toksyna. Zazdrość, może nawet Ciebie zabić? własną miłość szczęścia i uczucia. Zazdrość z kroku jest nieobliczalna? Egoistyczna groźna bezmyślnie i okrutna. Zazdrość nie może patrzeć swoimi oczyma jest ślepa obłędna, aż do okrucieństwa. Zazdrość nie nienawidzi cudzego szczęścia! jest zazdrosna o wszystko i jakże pusta. Zazdrość zniszczy i rujnuje Twoje dobro. Zazdrość to diabelskie piekła chodzące zło. Zazdrości teraz bywa wszędzie tak pełno. W tym świeci obłudnym i wrednym w kłamstwo. Zazdrość zauroczyć może nawet Twoje bogactwo. Wszystko! - to potwór psychozy w jaskini złego.
  8. Na przestrzeni ostatnich stu lat znajomość magii odeszła w niepamięć. Przekazywana z pokolenia w pokolenie zanikła w świecie z rozwojem technologii. Teraz mniej ludzi kontaktuje z naturą, ale zapomniana umiejętność powraca. Instynktownie wiedzą, co robić i mówić znane zaklęcia zbierając kwiaty i zioła. Naturalna magia wszystkim kulturą znana w rytualnych tańcach konkretnych roślin. Mocą dotyków zyskują jakieś moce i siły zawartą energię, jak na dysku komputera. Za pomocą używanych obrzędów ceremonii gestów, słów i substancji łączą jedność. Świat wewnętrzny, którego doświadczają w medytacji ze Światem otaczającym. Ludzie żyjący, na przestrzeni wieków płci obojga kochali dąb i rozmaryn. Wierzyli, że w nich zawarta jest energia w rytuałach wyznawali miłość wzajemną. Każda roślina ma swoją symbolikę i moc która rozbudza ukierunkowane zasoby. Pobudza energię psychokinetyczną wielką zapewnia miłość, dostatek i zdrowie w chorobie.
  9. Powrócił z cicha jak skrzydlaty ptak na wiosnę. Rozbudził tak uśpione pożądane sny i marzenia. Bez słów; ukochany książę z bajecznego objęcia. Za którym wyglądała oknami Twoja"miłość ślepa". Czy gotowa byłaś oddać mu swoje ciało i serce. Gdy do domu przybył, bez konia, zbroi i miecza. Jak możesz nie kochać tego błędnego rycerza. A gdzie byłaś, jak jego nie było? Nie odpowiesz? Niezłe z ciebie dziewczę, choć ziółko jakże frywolne. Ciekaw jestem, co byś dla niego dobrego zrobiła. On diabła się nie bał, a Tobie śmierci kruszyłby kopie. Lecz Ty w zamku wielkie bale wyprawiałaś, do nieba. Gdy ów krew w bitwach przelewał, Ty poty w tańcach. A, co zastał zamiast księżniczki? O zgrozo! Obszarpańca.
  10. Jak dziwnie nastaje ta chwila gdy serce się zrywa gwałtownie, jak dziki rumak chcący z wiatrem się ścigać, lecz beznadziejne są jego nadzieje? Cóż, że mnie razi słońca spojrzenie i czuję ciepło na ciele błogą, kiedy nie mogę? Objąć przytulić zabrać ze sobą w zimne wieczory. Ja nie wiem doprawdy, co mnie opętało? co mnie, tak chwyta kurczowo za serce? bo jest w Tobie coś, co mi spać, nie dało? Choć sen moje powieki - łóżko mi już ścielił. Niezakłócona cisza skłoniła mnie do rozmyślań poniosła na skrzydłach uniosła w obłoki, błądziłem w marzeniach w labiryntach krętych myśli moje biegły uparcie ku Tobie. Tam gdzieś? W głębi serca drzemało uczucie. Budzące się do życia z rozespanych złudzeń, bym poznał prawdę, co z serca i z duszy? zbudziłem się zbyt późno, gdy otworzyłem oczy. J nagle, jak piorun błysnęła myśl skryta tajona w głębinach mojego serca raną wybuchła, jak wulkan niesiona lawiną porwała w odmęty, potargała serce. Opętała pajęczyną, wyryła w pamięci wyrzuciła na bezludną wyspę dla miłości.
  11. My nie robimy nic złego, my się kochamy naprawdę kogoś takiego jak Ty, nie sposób jest zapomnieć. Ja zagram wszystkim o wszystko - o Twoją miłość jeśli stracę cierpliwość, to mogę przegrać tę walkę. Wiem, że nie będzie łatwo zdobyć nasze szczęście największy ślepiec to ten, który nie chce nic widzieć. Bo Ty mi skradłaś moje serce, cóż mogę powiedzieć, to uczucie jest silniejsze, ode mnie nie zaprzeczę. Czy frywolna, czy zdradliwa - warto było zgrzeszyć żal jest umierać, od kiedy zacząłem uczyć się żyć. Nie traćmy czasu bo szkoda, każdy dzień stracić, więc kochaj mnie kochaj, ile masz w sobie tylko sił. Oddałem, co miałem w tą namiętność idącą w euforię jesteś wszystkim, co od świata dostałem na gwiazdkę?
  12. Tak się cieszę, że los nas połączył i dał nam tę drugą szanse. Zatrzymać czas mogę, ale tylko jedynie w obrazie z fotografii. Wyrzucam je z pamięci, jak śmieci, jak niepotrzebne odpadki. Ty mnie zmieniłaś, uzależniłaś, zniewoliłaś jedynie dla siebie. Tobie oddałem, to co miałem? Co przeszło najśmielsze granice? Świetne mam plany chyba, że się odwrócisz ode mnie plecami. Twoje serce kocha, nie kocha; powróżę sobie jeszcze raz z ręki. To będzie moja zemsta przywiążę się do Ciebie, raz na zawsze. Zrobię to, bo ja też mam jakieś prawa, gdzie moje złe intencje? Chcesz usłyszeć, co do mnie czujesz? Mów, ale nie w tej złości. I będę tak długo nalegał, dopóki, dopóty to do Ciebie nie dotrze. Wiem, że to będzie zbyt trudne, ale nie chcę żyć w niepewności. Prosić o wybaczenie to, nie jest upokorzenie, ale wyraz miłości. Wszystkie Twoje grzechy z ignoruję, wymażę usunę z pamięci.
  13. Mówię parę miłych słów, a Ty myślisz, że to miłość. Tak słowa zmieszane z miodem słodzą nam ustami. I to Słońce pozostanie słońcem nawet za chmurami. Myślisz, że jak zaszło, to nie będzie nam już świecić. A to jest cud Boski i nikt tego, nie zdolny podważyć. Natura rządzi z prawa, nie jest to zbieg okoliczności. Nie będę Tobie tego wykładał, gdzie Ty się urodziłaś? Jak Bóg rozumy rozdawał, nie wpadaj w taką mi.ość! Wiem, że masz siedem klas i ósmy korytarz:o mać! Do licha! Sam rozumy pozjadałem zaciągam pożyczki. Z banku źródła prawdy nauki czerpię, jaki ze mnie gość? Teraz mieszam w karuzeli różnymi miotłami z praktyki. W teoriach się gubię"groch z kapustą makaron w fasoli". Lepiej poćwiczmy "kamasutrę", tę sztukę, od A do M.
  14. Ciągle chodzę w obłokach myślą dalekim marzyciel, ze mnie i fantasta cóż wielki! Baczę ptaki śmigłe lotom skrzydła tańcom zazdroszczę, im wolności myślą wyobraźni. Lubię z naturą żyć z oddechy, jej czuć ten rytm czasu, który upływa z chwilką. Łąką kwiecia zapachy zieleni, ten puls barwą miłym oku spojrzeń malować obrazy. Gdzie, tam człowieka zew gna osobą kroku kuszą i wabią istotą - mego ducha ciału. W te życie jakieś miłe sercu kątom azylu słoneczne w uśmiechu dające ulgę duszy. Tu jestem innym, tu jestem sam ze sobą słyszę muzykę wiatru pięknej dźwięku nuty. Zostawiam wszelkie troski, gdzieś z boku odpycham je, w tym świecie z mojej głowy. Zawsze, kiedy mam czas jestem, tu obecny tam w tym zakątku ostępów i zakamarków. Z wiosną i latem uciekam, od tego zgiełku od codziennych spraw natłoku i zamętów. Czasem muszę wyciszyć i wyłączyć myśli odrzucić precz, by nabrać energii żywotu. Tu w tym skrawku jakieś niezwykłej mocy którą, tu czerpię dla własnej potrzeby. Coś mnie, tam woła głosem szepcze uszom? instynktowna potrzeba duszy woli z zewu. Coś tego, nie mogę zrozumieć z pojęcia jak w letargu hipnozie - krokiem z ręki prowadzi. Zawsze jest, to moją zagadką i tajemnicą skrytej gdzieś w podświadomości tajonej? Ale, nie mogę przejrzeć, tej kurtyny oczom ani rozumem rozwikłać labiryntu z głębiny. Niech, już pozostanie,t o w mym łąki sercu cieniem Anioła uczuciom, jakieś obecności. Grunt, że zawsze jestem, tam obecny osobą eremu samotny i sam z naturą jej żywotu.
  15. Nie piszę do Ciebie, by pozyskać łaski serca Twego, które gorąco obdarzą miłością każdego. lecz jestem w bardzo wielkiej ochocie wspomnieć coś o twojej cnocie. Jesteś młodą i piękna dziewczyną, lecz cóż z tego kiedy pod kuszącą minką kryje się zepsucie rozpusta i zmęczenie cielesne. Nawet w tak wczesne młodości, brak Ci dziewczęcej czystości usta twe niegdyś skromne i ponętne, teraz dla każdego są przystępne. Droga do skarbca niewinności otwarta, bo twa cnota! nic nie warta. nie mogę się z tym pogodzić zrozumieć, że jesteś już inną zepsutą dziewczyną ale Ty fruwałaś w obłokach, skakałaś z kwiatka na kwiatek, jak motylek Byłaś, tak czyste niewinne stworzenie, co zrobiło z ciebie otoczenie - pamiętam szczebiot twych ust niewinnych i wzrok twych oczu prawie dziecinnych. usta twą postać kierowaną przez jakieś natchnienie, co z tego pozostało - tylko mój ból i moje wspomnienie wspominam często te chwile spędzone z Tobą tak miłe piękne wieczory wiosenne majowe, te które Tobie poświęciłem połowę Wspominam to wszystko daremnie, dziewczyno - na moje pokuszenie...
  16. Posłuchaj raz głosu swojego to serca, czy nie słyszysz, co ono do ciebie mówi? Krzyczy, woła, a ty milczysz jak grób - oj kochana. Na duszy upadasz, a gdzie - twoja wiara? Serce to uczucie - oczy to "iluzja". Dwa słowa w jednym to zabije z miłości. Jakże mnie złościsz - igrając z namiętności, a ja głupi, tak ciebie kocham, bez serca. Dlaczego? To takie trudne: w czym moja tu wina. Wróć do mnie wróć - Ty nie wiesz! Jak to boli. Próbuję sam siebie oszukać - w tym sztuka. Zło zawsze znajdzie dojście - wszystko potrafi, ale ja zawsze ufam swojemu instynktowi. Moja intuicja jest w tym niezawodna.
  17. Czy za miłość warto cierpieć kochani by młodo oddać próżno swoje życie . Jak może zamącić w głowie, mój Boże życie zamienić na bezsensowną śmierć. Czy warto!Umierać dla miłości o nie? co? ona w sobie, takiego ma kochani. Choć trudno z jej szponów się uwolnić odnajdziesz piękniejszy, róży kwiat. Miłość, nie jedno imię ma młodości myślisz,że to kochanie błędna myśl? Można kochać ciało, pożądać, zdobywać, ale kochać prawdziwie, to inny rytm. Nie podchodź do tego z takim optymizmem to musisz czuć!Poznać głębię otchłani. By, nie depnąć na zdradziecki kamień, co Cię w przepaść śmierci, może powalić. Nie angażuj się, tak mocno w zauroczeniu ona spadnie na Ciebie sama, nie proszona. Ujrzysz wtedy oczy wpatrzone w Ciebie, które pożądają - twej miłości i kochania. Możesz kochać, zdobywać i posiadać zdradzać, tą miłość, a nawet i grzeszyć. Aż znajdziesz, tą w której się zakochasz a ona twą miłość Tobie odwzajemni. Nie warto!Nigdy miłości się poddawać upoić swoje myśli w psychicznej depresji. odepchnąć, tą myśl w realną i czystą zwyciężysz, ten ból i serce uleczysz. Zabij, tą miłość w sobie, zabij!Nie czekaj zabij Ją!Pierwszy, nim ona zabije Ciebie. Bądź dzielny staw, jej czoła, a zwyciężysz odepchnij ją precz, zdmuchnij z myśli. Uleczysz swą duszę i serce i ciało bądź dobrej myśli! - odrzuć cierpienie. Pozbieraj, te resztki i ułóż w całość z realizmem podejdź do rzeczywistości. Spójrz prawdzie w oczy!... bez lęku ,bacz! z punktu prawdziwej - Twojej moralności - z faktu, z którego, nie sposób zamilczeć odrzuć, ją z serca i spal, na ów popiół. Odnajdziesz swoją drogę i sens życia tą drugą połowę, gdzieś na Ciebie czeka. Życie cenniejsze jest, nad miłość o tak! nie warto!Oddawać, za nią życia to fakt.
  18. Och, jakie Ty masz czarne serce, jak ten czarny bluszcz. Tak ten, który wysysa soki z pięknego drzewa. Jesteś, zachłanna, chciwa, nielitościwa, chwiejna. Tak więc to, żadnych uczuć między nami już nie ma? Mój ból w tę rozpacz, nie odszedł do mojego nieba. Najpierw robisz, a potem myślisz! Jesteś tak inna. Bo Ty nie wiesz przez co ja przechodzę? Przez dwa piekła. To nie sen, nie koszmar, a rzeczywistość i prawda. Jak mam się rozstać jak cię kocham, choć żeś grzeszna. Czuję jak wszystko traci znaczenie w sensie życia. Ty jesteś jak ta na wietrze - chwiejna chorągiewka. Krzyczy moja bezsilność - tak mnie bije, udręcza. Powiedź Aniele, gdzie są Twoje podcięte skrzydła? Wyfrunął bym raz z tej złotej klatki w stronę słońca
  19. O różo kwiecie miłości i piękna zapach twój pochłania moje nozdrza unosi się skrzydłami w lot natchnienia, choć ranią Twoje kolce i krew spływa zrywam cię do serca swojego przytulam, jak matka karmiąca swoje małe dziecko. Jest w tobie coś? Kochana zniewalającego całuję twoje płatki ustami namiętności. Rozchylam z pożądania i trzymam mocno pragnę twym widokiem nasycić moje oczy. W sercu gra muzyka, a myśli moja błądzi? kocham Cię różo - mój kwiecie najpiękniejszy.
  20. Stąpam ostrożnie po zdradliwych górach obniżam loty z tępą rozwagą niżu szczytu. Szukam ścieżki w obiekt z miłosnego żaru z rozsądkiem bacząc, choć pilnując duszy. Tasuję karty myślą, co ustom wypowiem? dwa słowa kryjące potęgi - zawartej w myśli. Kryjąc w skarbnicy wnętrzu utajone ego! mojego klucza zagadki w arkanach z tabu. Szukam gwiazdy ukrytej szczytami, tych gór tej, której wypowiem wierszem w te rymy. Te święte słowa pacierzem z ambony słów z wiarą, co przenosi wszelkie to przeszkody. Idąc szukając wejścia, do groty ukrytej skałą żlebów skalnym w nóż ostrych, z kamieni. Wzrok błądzi obrazem - szukam oczom widoku tej, co dla miłości czeka, mojej z tęsknoty! By oddać ramionom rwącego ognia z gorączki szeptać uszom płynące, dwa słowa wierszu. Zespolić w kochaniu - chore ciało z męki uraczyć zdrojem w źródło płynące falami. Czekała, tam pełna bojaźni ustom gorącym zagubiona miłość - pełna nadziei i wiary. Porwały, nas skrzydłom aniołowie, ku niebu Boskim rozkoszą raju - ponad firmamenty. Wiatr gwizdał tańcom - echem odbijał z ryku lawina, gdzieś obsunęła się lecącym kamieniom. My porwani w zapamiętaniu - nieobecni temu szczęśliwi naszej jedności w tymże zespoleniu.
  21. Kiedy słońce się schowa w księżyc wyjrzy gwiazdami jakiś głos mnie woła zmysły tańczą falami. Gdy dwa ciała przytula objęć ciepło poczuje wtedy wszystko zatraca słodycz w ul potęguje. Wszelkie wody rozlewa w rafy głębin uderza tańczą wirom uczucia zagubione w odmętach. Zew natury nas woła w toni serca zatraca miłość światu króluje, od początku zarania. W te niebiańskie trony spija boskie nektary człowiek ziemi bytuje w rajskiej wyobraźni. W inicjały na drzewach serca w strzały przebite wyryta miłość wspomnienia gdzieś z duchami całuje .
  22. O miłości grzeszna i zdradliwa Ty?, co po sercu uderzasz uczuciem. Rozpalasz ogień, z iskry namiętności trudną do opanowania wielką pożogę. Straż w te pędy, na sygnałach jedzie syreny dźwięczą odbijają się echem uszom. Szum powstał, na ulicach, tłok i rewers rozkochało się serce rozpaliło ogień. Straż gnała nawet, nie hamują w te pędy wszyscy z drogi z chodzili zdziwieni. nikt jej, nie może zatrzymać, dogonić ślepa miłość rozpędzony ogień płonący. Już nawet policja radary wyłączyła ruszyła w pogoń, za ogonem, tejże straży. Kraksy, korki, na ulicach, wre wszędzie! zniknęła z oczu gapiących, na zakręcie. Wszyscy się spóźnili i straż i policja wszystko spalone - pozostały zgliszcza. Dym gryzł łzą, po oczach szczypał, łzawił, nie było czego gasić? pozostały popioły.
  23. Nie chcę patrzeć w lustro liczyć lat oczami w liczydło. Własną skroń w farby w palety malować ćmą kolorami. Czasu nie złapię za"ogon jak psa smyczy" dla młodości. Żadne eliksiry z lekiem balsamy w maści w te rade ciało. Oddaj mi młodości! Boże gdzie Twoje ziemi rajem niebo? Tylko ranić potrafisz i ból zadajesz, a tam krzyże śmierci! Jakie modlitwy z pacierza przemówi w słowa głuche echo. Z eterem odpowiada krzyczy wnętrzu dusza to ogniami. Gdzie jesteś gdzie? Wołam Cię dla mocy z tronu Twojego. To tak boli mocno! Mnie w sercu, gdzie masz tą litości? Nie ma jej mówisz! Tylko obrazy święte, a w obrazie oko. Milczysz umęczonej twarzy anielskiej wyrazem dlaczego? Z ręki dla różańca korali zdrowaśki bardziej serce we krwi. Byłeś człowiekiem znasz ścieżki, Ty z męki krwawa"Golgoto".
  24. W Twoich oczach odbijają się iskierki ognia proszę wskaż mi drogę do pałacu tej miłości. Zabierz mnie tam w ten inny piękny świat, gdzie źródło i kwiat, nigdy w życiu nie umiera. Daj mi to wszystko - spełnij moje marzenia; nie zwlekaj chciałbym poznać Twój ogród o! Pani. Otwórz swoje serce w to uczucie, nie uciekaj! Daj mi to, co Boskie ten kawałek tego nieba. Bo czeka mnie grzech, a ja szukam pocieszenia. Tego szczęścia, co w gwiazdach z księżycem śpi. Odsłoń chmury w ten gorący promień słońca, napełnij mój kielich w nektar słodkiej ambrozji. Zdejmij zasłonę, niech ujrzę Twoje skryte wdzięki, abym poczuł jak mojego ducha kołyszą anieli.
  25. Słodka miłość, a goryczą umie karmić czy jest mi obojętna w to pragnienie. Jest we mnie i trudno ją zapomnieć, potrafi ranić - także dawać szczęście. Czy sercu potrafi rozkazy wydawać rodzi się i umiera kiedy tylko zechce. Pomogła mi chwile ciężkie przetrwać, kochanie udawać - omamić w uczucie. Przecież nie mogę jej samej zostawić z marzenia wyrzucić - To jedno życie. Zatrzymać wolę, jak pozwolić odejść, ale gdzie podziało się Twoje sumienie? Pragniesz mnie zdradzić, czy uwieść? W oczy mi zagląda w usta mnie całuje.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...