Dla mnie jesień jest najbardziej poetycką porą roku i myślę niej inaczej :)
Już w liściach smęci październik
Fastrygi babiego lata
Leniwe zadumy o świtach
Z melancholiami posplatał.
Ale nie będę się skarżyć
Popatrz, nadzieje się złocą,
Dyskrecją welonów przykryte
Aż klękać zachciewa się oczom.
Otwieram duszy gościńce
By chmurność nieba rozpieścić,
Tak, żeby przebrać miarę
Której pojęcie nie zmieści.
Ty nie mów, że miejsca w sercu
Na miłość już nie zostało,
Znów jesień mnie rozkochała
Nie będę przepraszać za śmiałość.