widać za mało tęskniłam wierszem,
bez przekonania czy małowiernie
optymistyczne klomby w marzenia,
dopełniaczowe niecierpki cierpień
co tam u ciebie, ta sama bieda?
ciągle za mało do powiedzenia,
te same meble ze stanowczości
albo uporu, nie lubię, sprzedaj
mówiłeś, ludzie nie chcą dziś prawdy
przecież kłamałam przez całe życie
za co ta kara, czyżbyś uwierzył
w słowa motyle, w ćmy jasnolice?
a ja wciąż sklejam potworki z myśli
zlepiam bezsensy bez rąk i nóżek
mija godzina, kilka miesięcy
pięć lat minęło, więc gdzie są róże?