chodźcie moje słodkie, małe i maleńkie
wszystkie poutulam, ogarnę, policzę
wszak jesteście moje, tego się nie wyprę
trzymam przy modlitwie w dłoniach w cukiernicę
trzymam blisko serca, żeby mocniej biło
nagie jak sen stworzył, bezbronne i bose
nawet jeśli umrę, nadal żyć będziecie
czemu usta bolą, zbyt namolnie proszę?
czemu od nadmiaru nie pocierpną słowa,
które więzną w duszy jak w drogi połowie
zanim myśl się zrodzi, znasz ją i rozumiesz,
lecz niech twoja wola, jeszcze tylko powiem