Czyli marianna zgrabnie się kamufluje
A co wtedy imię prawdziwe czuje?
Może pragnie oklasków i błysków fleszy
Ale jak skoro przed nim pseudonim spieszy?
Filozof co przyjeżdżał nad Ładogę
Notorycznie zapadał w trans przez jogę
Siedząc w półlotosie
Zdradzał co kryło się
W myślach – wystarczyło spojrzeć pod togę
Książkę nawet o smaku którego nie znają uczeni
A szefowie kuchni szukają przez całe życie
Tylko niepozorna i wiecznie głodna koza doceni
Choćby i najcięższą księgę strawi należycie
To z jastrzębi są niezłe ziółka!
Żeby tak z jajem jak gżegżółka?
I już wiem czemu mój kanarek
Spogląda gdzie lata komarek
A potem rozgina kraty
I spuszcza mu niezłe baty
Tak mój kanarek to sprytna sztuka!
Jak wyjada z lodówki kindziuka?
A gdyby jastrząb zastygał nad doliną pełną dziatwy
Mógłby łatwiej polować na gołębie i kuropatwy
I spadłby z góry
Choćby na kury
Taki sposób na posiłek byłby skuteczny i łatwy
Najlepsze paluszki z sezamem lub makiem
Oh tych mógłbym z kilo zjeść z największym smakiem
Są jeszcze serowe i łososiowe
Do tego pifko i ...już tracę głowę