-
Postów
1 933 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
4
Treść opublikowana przez Leszek
-
Kiedyś na warsztatach poetyckich prowadzonych przez Macieja Szczawińskiego, który jak w podanym przykładzie poprosił autorkę, aby do swojego wyidealizowanego okna dodała szmatę na parapecie, zapytałem go ile w tym nowym obrazie byłoby z widzenia autorki. Poprosiłaś o przykład to i proszę: Gdyż "Pędzlem", to nic innego jak - według mnie - laicka dewocja do przetworzonego przez siebie bóstwa, które w rzeczywistości jest najnormalniejszą kobietą. Przyznasz chyba, że "laicka dewocja" nie ma pozytywnej konotacji. W przytoczonym zdaniu polemizujesz z odautorskim widzeniem, wkładając w jego pióro to, czego nie napisał i próbujesz wyprostować jego widzenie bóstwa, na widzenie najnormalniejszej kobiety. To tym razem Ty wskaż mi fragmenty, w których piszę o muzie jak o bóstwie. Nie przytaczaj jednak cech, które wymieniłem w poprzednim poście, bo te, jak uważam, do boskich nie należą, a można je spotkać u tych najnormalniejszych kobiet.
-
Odpowiem Ci anegdotą o pewnym królu. Władca ten zapragnął mieć swój portret. Pragnął, aby uwieczniono jego wizerunek i chciał za to godnie nagrodzić malarza, niestety jego garb i krótsza noga stawały się nie lada wyzwaniem dla twórców. Pierwszy z nich namalował to co wszyscy widzieli, czyli chromego króla. W nagrodę został ścięty. Drugi namalował pięknego młodzieńca, z którym Apollo mógłby konkurować. Ten także został ścięty, bo nieprawda urągała władczemu obliczu. Trzeci zadowolił króla i jego dzieło zawieszono w rezydencji na honorowym miejscu. Obraz przedstawiał władcę na koniu, zwróconego do patrzących niezdeformowaną sylwetką. Tyle może o pozornym zaślepieniu i różowych okularach widzącego ponoć to, co chce zobaczyć, a nie zwyczajne haluksowe piękno. Prawdziwa miłość nie jest zaślepiona. Znane jej są niedoskonałości , ale czy wiersz wspomina o fizyczności? - wg mnie nie, bo o muzie poety dowiadujemy się tylko tyle, że ma rude, pofalowane włosy i z domniemania, że długie. Skąd więc pojawia się łatka laickiej dewocji. Czyżby autor nie wiedział o czym pisze? Przytoczmy parę stwierdzeń, a może łatwiej będzie wymienić jej cechy: niebanalność, czułość, niezwyczajnóść poprzez to że jest zwyczajna, pozytywne nastawienie do życia i zdolność zarażania tym innych i co ważne w erotykach - zmysłowość. Czy takich kobiet nie ma i czy mężczyzna musi być zaślepiony, aby ujrzeć takie cechy u partnerki? Pozwolę sobie temu zaprzeczyć. Nie znamy fizyczności muzy, ale gdyby założyć, jak domniemujesz, że charakteryzuje się niedodepilowanym ciałem, haluksami, siwiejącymi odrostami, dostawianymi zębami i czymś tam jeszcze, to przepraszam bardzo, ale jako mężczyzna protestuję. Jakie to ma znaczenie w miłosnych uniesieniach i czym różni się w odczuciach kochanków od tego, co odczuwają skrojeni na miarę Romeo i Julia, czy bogowie z Olimpu?
-
Każdy z nas mógłby się podpisać pod Twoimi słowami. :)
-
Nie tylko nie pogonię, a oddam rudzielcowi co rude. ;)
-
jesteś ubrana w zachwyty wyszepceń i rudych włosów mieniące się fale sny przywołujesz milczącym gestem snuć zadziwienia nie przestajesz z niebanalności splatasz wieczory wtulone noce i poranki niby zwyczajną w niezwykłym tworzysz pył potrafiłaś szary wypachnić rozganiasz mroki zniepokojeń niezmiennie Mają jesteś Goi przyśpieszasz i odbierasz oddech drżeniem przełęczy falowaniem dolin
-
Dziękuję za pozytywną ocenę. :)
-
Cieszę się, że znajdujesz w nich coś dla siebie. :)
-
A jeśli cokolwiek podpowiem o analogii malarskiej i pomocy muchy w tworzeniu wiekopomnego dzieła, to będzie czytelniejsze?
-
Ponieważ dzisiaj jet dzień szczególny, to przywołałem wiersz, moje ostatnie pożegnanie się z człowiekiem, o którym pamięć wśród lotników nie zaginie. :)
-
prawdę rzekłeś najprawdziwszą z prawd powszechnych bo współczesny metaforą jak zakręci to przydomek mu dokleją ojciec chrzestny nic to przecież że odbiorcy mają mętlik po co język chcieć okiełznać poznać wroga gdy wystarczy podpatrywać zwykłe kury krok po kroku grzędę wyżej siądzie zobacz beztalencie brak zdolności w górze ukrył jaki morał wysnuć z tego zachowania mamy zwykli wierszokleci my maluczcy zatrudnijmy roje musze pstrzyjmy zamiast to że nagim król być może łatwo ukryć
-
Jackowi bezradne są słowa kiedy zawiodły skrzydła gdy wir zakręcił jutrem okrutny ślepiec niestety wygrał nic nie wypełni pozostaną puste jak nieobecność ma zastąpić postać uśmiech perfekcję i życzliwość ponad pułapem z podobnymi został w dniu naznaczonym ciszą zapewne nieraz gdzieś wśród obłoków podszepnie czasem ustami cmoknie przyjazną rękę pozwoli poczuć ciepło dotknięć
-
Widać z tego co piszesz, że warto. :)
-
Grzywy także byłyby obrazowe, ale wiersz napisany jest jedenastką (5+6), i brak jednej sylaby złamałby rytm. :)
-
kraju mój kraju barwny pelargonii i malwy starodawnej gościnności pól złocistych wśród nich pościg umęczony uśmiech zagryzł kraju mój kraju barwny węgla stali i petardy gdzie krukowi kruk da w oko w nienawiści żyć jest cnotą kraju w którym naród kupi każde bzdety choć nie głupi po nocnikach szuka wiedzy potem musi jakoś przeżyć chochoł gawiedź zdołał uśpić kraju w którym odór trupi do sąsiedzkich progów wpuścił nie życzliwość troskę po co mieć kostucha ścięła kosą mój ty kraju barwny kraju miast w rozkwicie biedy sztalug co próbuje z kolan godnie opuszczoną wyżej podnieść ponad siły kwiecić padół mój ty kraju barwny kraju odrębności czcij i całun z żarliwością jesień wiosnę ceń na równi wstydu oszczędź ------------------------------------------------------------------------------------------------------------- na motywach wiersza Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego: Ojczyzna
-
Może poniższe drabble nie są tak piękne jak diament na wieńcu, ale przytoczę je w tym miejscu: Pierwszy na wieńcu. [***]Na trasie wszystko było przeciwne zamierzeniom. Czołowy wiatr i altostratus przykrywający Wrocław chciały ostatecznie zakończyć diamentowe żniwo. Pojedynczy cumulus nad lotniskiem wyciągnął do śmiałka przyjazną rękę, pozwolił wracać. Jakże zazdrościłem Tomkowi nad Opolem. Wszedł w chmurę i po chwili wiedział, że doleci. Poznawałem z trzystu metrów zakłady w Krapkowicach i Zdzieszowicach. W Kędzierzynie-Koźlu puszczona para dała niecały tysiąc. Kilkadziesiąt brakujących metrów przedłużyło rozterki. Gliwice majaczyły w oddali. [***]Zaglądałem w okna mieszkańcom Sikornika. Pod czy nad drutami Rybnickiej? Białe skrzydła Pirata musnęły liście w luce na skarpie i nastała cisza [***]- Co Ty tu robisz? – zapytał instruktor pod hangarem. [***]- Przyleciałem.
-
Nigdy wypowiedziane zdanie nie jest ułomne, gdy jest to nasz osąd, nasz odbiór pisanego słowa i nasze jego przyjęcie. :)
-
Cóż mi po takich słowach powiedzieć poza skromnym: dziękuję. :)
-
Dziękuję, a poniżej moje piękne trofeum. :)
-
Dziękuję za poczytanie i miłe słowa. :)
-
Dziękuję. :)
-
Pięknie się kłaniam za miłe słowa. :)
-
Pani, jesteś zbyt łaskawa dla mnie. :)
-
w niepogodę jesteś kolorami tęczy dniem i nocą wplatasz barwy w odbarwione prowadzisz za rękę po prostych i krętych niepotrzebne słowa gdy z mimiki kontekst tego co głęboko odczytujesz wzrokiem miej się na baczności już nie zadrwisz losie niepotrzebnie wikłasz myśli w niepewności dzisiaj jutro zawsze będziesz czuć w pobliżu zapach czułe słowa wyszeptane dotknij dniami i nocami tysiącami lipców nic nie ma znaczenia kiedy śpisz wtulona gdy się budzisz świtem w uśmiechu poranka niechaj nie próbuje bezlitośnie chłostać życie gdyż zamierzam dniem i nocą szastać w staromodny sposób czynem i słowami osłonię niepewność nie dam jej poranić
-
Masz rację co do przecinka po targają. Kiedyś buntowałem się przeciwko brakowi interpunkcji. Dzisiaj sam tak piszę. Brak interpunkcji zmusza do wnikliwego czytania. Kropki i przecinki narzucają odautorską interpretację. W wielu przypadkach wiersze są różnie interpretowane. We wskazanym przypadku tak nie jest, gdyż przecinka nie można postawić w innym miejscu, gdyż spowodowałoby to błędy językowe. Cieszę się że wiersz przypadł Ci do gustu. :)
-
To bardziej wyobcowanie Joasiu. Żyjemy wśród ludzi wspólnie pracujących, czy ogarniętych jedną pasją, ale gdy"wypadamy z obiegu" z jakiegokolwiek powodu, to kopuła zamyka się za nami i pozostajemy poza nią. Milkną telefony i odchodzimy w niebyt, w którym cisza rani, a godność nie pozwala wpraszać się tam, gdzie, jak się okazuje, nie jesteśmy potrzebni. Nieprawdopodobne jest tempo w jakim wpadamy w niebyt.