-
Postów
1 933 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
4
Treść opublikowana przez Leszek
-
Widzę, że moja liryka nadaje na falach Twojego przyjaznego odbioru. Cieszy mnie to. Co do braku zakończenia, to wg mnie ono jest, a jeśli tym razem mniej wyraziste, to jednak można je dostrzec. :)
-
Już sam znak zapytania w klasyfikowaniu, jest pozytywem dla mnie, bo dylemat, to nie odrzucenie. Jeśli spróbujesz podporządkować rytm semantyce wiersza, a nie wymuszeniom formy, takim jak średniówka, czy sylabiczność, to może mniej Ci będzie przeszkadzał brak porządku wyrażany regularnością. Nie mogę się zgodzić z tą częścią wypowiedzi, a zwłaszcza, że coś jest wyrażane na siłę, poprzez próbę wtłoczenia przekazu w reżim. Zapytam się Ciebie, czy jak piszesz wiersz, to najpierw określasz jego ramy, tworzysz jego szkielet na którym zawieszasz słowa? Jeśli nie i słowa skupiane są jedynie w ramach przemyśleń, to powiem, że u mnie jest podobnie. Poezja powstająca w języku rymowanego przekazu, powstaje w jakby innym języku, który narzuca swoje reguły. Forma podobnie jak w wierszach wolnych układa się zgodnie z tłem zdarzeń. Nigdy nic nie robię na siłę, nawet rymy nie są przeze mnie jakoś specjalnie wyszukiwane, a jakby powstają w tle. Jak już pisałem wyżej, to w zależności od płaszczyzny odbioru, metafory są sensowne, bądź dziwne. Szanuję jednak wypowiedź i dziękuję za jej uzasadnienie. :)
-
To miłe, że rymy sie spodobały, zwłaszcza, że ostatnio o nich rozmawialiśmy. W przekazach niejednopłaszczyznowych, bywa, że obrana płaszczyzna interpretacji, nie współgra z naszymi oczekiwaniami. :)
-
wedle woli już nie marudzę :)
-
Prowokacja jeśli jest twórcza, zamyślona, to się obroni. Jeśli okaże się nieumyślna, to nieraz zbierze razy.
-
Wyjaśnijmy sobie to milczenie i dumę. Użyłem dumy w kontekście urażonej dumy niedouczonego autora jakim byłem i podziałania twórczego tej urażonej dumy, bo sięgnąłem do literatury aby zapoznać się z poetyką sonetu. Użyłem także metody na przemilczenie tworków niereformowalnego autora, bo jeśli już parę razy zwróciliśmy mu uwagę na np. rymy gramatyczne, a on nic, to nie ma sensu z nim walczyć, skoro mu z tym dobrze. Nigdy jednak nie proponowałem ubrać się w dumę i jako zbyt dumny nie walczyć z chamstwem. Uważam, że wręcz przeciwnie. Chamstwo należy rugować z życia, bo nienapiętnowane rośnie w siłę.
-
Czy mógłbyś wytłumaczyć słowa, że proponuję nową przylepkę tchórzy, bo jakoś tego w swojej wypowiedzi nie dostrzegam.
-
Nie będę robić kryptoreklamy, bo sam nie lubię jak ktoś u mnie promuje inne portale, więc odpowiedź dałem na PW.
-
Nie było mnie tu długo, jednak wracam do tego miejsca z sentymentem. Dlaczego? - można by podać wiele przyczyn. Zapewne kiedyś Org był wyższym szczeblem poetyckiej codzienności. Portal nobilitował, uczył i dla wielu był wstępem do realnego bytu w szeroko rozumianej kulturze. Byli tu ludzie, którzy z pasją współtworzyli to szczególne miejsce. Ponad osiem lat temu był także podział na dwa działy, jednak do "zetki" każdy mógł wkleić wiersz. Ówczesna moderacja nobilitowała twórców, ale i temperowała zbyt wysokie mniemanie o sobie. Wiersze zasługujące w ich ocenie na nobilitację, przenosili z działu dla początkujących, do "zetki", ale były także degradacje do niższego działu. To właśnie degradacje, przyczyniły się w pośredni sposób do utraty prestiżu "zetki". Przesunięcie w dół dla znanego nazwiska, czy nicku, było dyshonorem i przyczynkiem do obelg i awantur. Nie było refleksji, za to zakorzeniała się agresja. Nic nie pomogła próba zwrócenia uwagi na obniżający się poziom. Konkurs na "wiersze najgorże" miast uwypuklić problem i znaleźć na niego lekarstwo, bo wklejaliśmy oczywiste gnioty do "zetki", dał efekt odwrotny, tzn. pospolite ruszenie na "zetkę". Tyle wstępu, a gdzie to tytułowe chamstwo? Nie trzeba daleko szukać, bo jest wszechobecne. W tamtych czasach mniej jego było w polityce, ale z przerażeniem spoglądałem na jego skalę na portalach poetyckich. Moja przygoda z poezją zaczęła się, patrząc na innych, stosunkowo niedawno. Jak dzisiaj pamiętam e-mail, który wysłałem do tu obecnej Ali Wysockiej, z próbkami grafomani, która ze mnie wypływała. Pytałem, czy mogę to wkleić na pewien portal. Takt Ali, który do dzisiaj można obserwować na Orgu, nie pozwolił jej dać przeczącej odpowiedzi. Zanim cokolwiek wkleiłem, to czytałem tysiące wierszy i jeszcze więcej wypowiedzi pod nimi. Już wtedy zadziwiła mnie skala chamstwa w komentarzach. Nie mogłem zrozumieć faktu, że wrażliwi ludzie mogą deptać, szydzić, obrażać, czy wręcz pastwić się nad innymi wrażliwymi ludźmi. Przypominało mi to trochę tzw. "falę" w wojsku. Ktoś, kto był sponiewierany "za młodu", sam po osiągnięciu dojrzałości poetyckiej, oddawał w dwójnasób. To na Orgu po raz pierwszy spotkałem się z komentarzami typu: kto Ci dał prawo wkleić tu takie gówno. Nie wytrzymałem wtedy i odpisałem, że jedynym gównem, które tu widzę jest ten komentarz. Okazało się w tym przypadku, że mimo, że ten ktoś był miedzy wronami, to zakrakał jak nie one i dał merytoryczny komentarz autorce banalnego wierszyka. Był to jednak odosobniony przypadek. Podobnie jak politycy, zaczęliśmy się rozwijać w chamstwie. Z każdym rokiem, coraz mniej można było się nauczyć. Z pewną nostalgią wspominam komentarz, pod moim niby sonetem, gdzie pewna poetka, w druzgocący sposób wykazała mi, iż mój twór sonetopodobny, sonetem nie był. Nie obraziła mnie ani jednym słowem, a jednak uraziła .... moją dumę. Poczytałem, popróbowałem i zaczęło być lepiej. Działamy w płaszczyźnie artystycznej. Jest ona różnorodna i w tym tkwi jej piękno. O ile poetyka wiersza rymowanego jest mierzalna, z powodu niezliczonych opracowań, to wiersze wolne stały się wolną amerykanką. Nie chcę tu tworzyć podziałów, bo jest ich wystarczająco dużo. Podobają mi się wiersze, które trafiają w moje oczekiwania, które wzbogacają moje postrzeganie trudnego świata i to niezależnie od formy nadanej im przez twórców. Jednak, żeby być krytykiem nieakceptowanej przez nas formy, to trzeba poznać wroga. Przyznam się, że nie potrafię pisać wierszy wolnych. Może zbyt mała liczba prób, a właściwie ich kiepskie rezultaty, wywołały zniechęcenie. Jednak zabawnym było dla mnie to, że pod moimi uwspółcześnionymi rymowańcami, pewna uznana poetka pisała, że nie ma tam rymów i zacząła ciąć wiersz do bólu, aż wycieła potworka. Dopiero gdy wykazałem, że delikatne asonanse dominują w wierszu, to odpuściła, jednak wcześniej dostało mi się parę inwektyw. Od paru lat prowadzę inny portal poetycki. Gdy go tworzyliśmy, to nie zakładaliśmy rozdętych ambicji stworzenia czegoś wielkiego, co będzie wytyczało nowe trendy literackie. Skupiliśmy się na luźnej atmosferze kawiarenki poetyckiej, gdzie bez chamstwa, wśród nie tylko wirtualnych przyjaciół, można porozmawiać o tym, co nam w duszy gra. Nie ustrzegliśmy się chamstwa, kategorycznych stwierdzeń, szyderstwa, jednak zdławione w zarodku takie zapędy, utrzymały charakter portalu. Nie każdy z nas chce walczyć o Nike, czy inne prestiżowe wyróżnienia. Ucieczka w poezję ma różne inspiracje. Jednak godność, tak powszechnie tu deptaną, mamy jedną. Ignorowanie nowych tworków znanego nam autora, mówi mu więcej niż wypowiedzi typu: kicz, grafomania, piaskownica itd. itp. Każda agresja może rodzić agresję i nie da się wojować mieczem, aby nie otrzymać bolesnych razów w odwecie. Jak już wspomniałem rozwijamy się w chamstwie. Same inwektywy już, jak miękkie narkotyki, nam nie wystarczają. Stajemy się uzależnieni od zła i dozujemy go w coraz większych dawkach. Padają epitety, ale i paragrafy, które tak licznie łamiemy. Nie trzeba chyba być zbyt przewidującym, aby dostrzec na horyzoncie zdarzeń, rozprawy sądowe poetów o naruszenie dóbr osobistych. Poezja to przeżyje, tak jak młodzież ganiona przez starożytne nacje, podobnie jak współczesne, nie zniszczyła świata, tak i poezja się obroni. Z przyjemnością obserwuję kolejne inicjatywy Orgowych poetów w realnym świecie. Wyrośli tu i poszli dalej a legendy o tym miejscu, sprawiają, że przychodzą tu następni. Przychodzą i dostają na początek gorzką pigułkę pogardy dla swojego widzenia świata. Nie ma miejsca bez ludzi. Jak widzę ostatni zapaleńcy wykruszają się, ginąc w walce z wiatrakami. Jednostki narzucają chamstwo tłumowi, a ten zamiast się przeciwstawić, biernie odbiera razy hydry, którą sam stworzył, poprzez nie reagowanie na chamstwo i zło z niego płynące. Na koniec tych przydługich refleksji napiszę jeszcze parę słów o akcji "Nie bądź anonimowy poeto". Dlaczego tu, a nie w wątku? - ano dlatego, że tam ta słuszna z wielu punktów widzenia inicjatywa, zalana została fekaliami. Michał wg mnie mało dyplomatycznie skupił się na odsianiu chamstwa, poprzez zerwanie z anonimowością. W pewnym sensie ma rację, ale chciałbym poruszyć inny, chyba ważniejszy aspekt sprawy. Imię i nazwisko poety tworzy historię jego dokonań twórczych. Tzw. "poeci drukowani", mimo, że nakłady ich wydań są mizerne i nie docierają do tak szeroko rozumianego czytelnika jak wyznawcy internetu, to jednak tworzą nazwisko. Oczywiście może to także być pseudonim artystyczny, ale jeden i rozpoznawalny. W internecie inwencja jest ogromna. Piszemy pod wielorakimi nickami i sami już nie wiemy kim jesteśmy. Niektórzy z nas potem publikują na papierze i stoją na półkach zakurzone tomiki Iksińskich, czy Igraków, którzy nie są znani nikomu pod obcobrzmiącym nazwiskiem, a przecież to świetnie napisane wiersze "bżdziągwy", świetnego poety, który zachwyca niezliczone rzesze internetowych czytelników. Przypadkowy nabywca tomiku wchodzi do internetu, aby poczytać inne utwory tego autora i nie znajduje ich, bo Igreka tam nie ma, "bżdziągwa" a i owszem - jest, ale Igreka nie ma. Nie wyczerpałem zapewne tematu, a jedynie zasygnalizowałem zjawiska. Czy było warto i czy nie zostanie to obśmiane, czy wyszydzone? - tego nie wiem, ale może ten mniej impulsywny głos, powie tym, co mają podobne zdanie, że warto wszelkimi sposobami rugować chamstwo, bo nie jesteśmy w swoich przekonaniach samotnym białym żaglem pośród żywiołów. Pozdrawiam Leszek
-
Wskazując na młodzieńczą powieść Lema, jako na źródło inspiracji oddałem niejako uznanie dla tego Pisarza. Jednocześnie samo opowiadanie było dla mnie zaskoczeniem, bo znałem autora bardziej z jego fascynacji SF, czy natury filozoficznej. Piszesz, że nie możesz odnieść się do przekazu, nie znając powieści, czy jednak tak jest w istocie? Pomimo wskazania konkretnego tytułu, sam wiersz można interpretować na bazie własnych przemyśleń i tym uniwersalizm przekazu staje się mniej podatny na jedynie słuszną interpretację. Dziękuję za poczytanie i dostrzeżenie plusów. :)
-
Zostawiłeś ślad, ale zastanów się co poza autokreacją pokazałeś w nim? Komentarz, jak uważam, ma czemuś służyć. Ma pójść w stronę merytorycznych uwag, albo odczuć czytelnika. W tym drugim przypadku autor będzie oczekiwać kolejnych, jednak często pierwszy wpis ukierunkowuje nastepne. W pierwszym przypadku, może się zastanowić, spróbować popolemizować, albo zgodzić się z trafnością sądu. Po Twoim wpisie jestem bezradny. sooooorryy!
-
potarta struktura przemawia melodią kryształu rozbrzmiewa w odradzających się Arkadiach nie można z symbolami przegrać każdy szlif zadziwia wyglądem załamuje światło mieni się barwami struktura postrzeganie plącze potrafi nienazwane zwabić niuanse tańczą pośród kształtów lśnią w światłocieniach gubi podziały czarno-biały arkusz pachnie liryką w papeteriach
-
Skoro przeniosłaś wiersz, to i ja przeniosę komentarz, który pod nim napisałem. Ty już go znasz, ale chyba warto aby pozostał dla innych również widoczny: Nie będę wnikał w treść, ale dwóch spraw się czepnę. Wydaje mi się, że "tych" w pierwszym wersie służy li tylko wypełnieniem brakującej sylaby. Nie przekonuje mnie podkreślenie wyjątkowości wieczorów, gdyż metafora przewracanych kartek daje wyrazistą wskazówkę ich unikalności. Co do rymów to niestety nie podzielam zdania z pierwszego komentarza. Rymy gramatyczne i to zwłaszcza dokładne (konarów-czarów), ale także niedokładne (wieczorów-przechodniów), wyeksploatowały się i zbanalizowały w poezji. Rymy te mają zbyt nachalne współbrzmienia odciągające od treści. Nie jestem także zwolennikiem mieszania rymów dokładnych z niedokładnymi, szczególnie jeśli pełnią jedynie funkcję delimitacyjną. Zmienne brzmienie zakłóca melodię wiersza. Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na rym wieczorów-przechodniów w innym kontekście. Zauważ, że końcówka "orów" ma pomiędzy samogłoskami twarde "r", natomiast zestawiasz je ze zmiękczonym "dni" z końcówki: "odniów". Warto tego unikać, aby nie zakłócać instrumentacji utworu. Pozdrawiam Leszek
-
z lenticularisem w tle
Leszek odpowiedział(a) na Leszek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Dziękuję za miły odbiór. :) -
z lenticularisem w tle
Leszek odpowiedział(a) na Leszek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Niedługo wiosna, nie tylko kalendarzowa zawita i pojawią się karuzele. Będziesz więc mogła dać ponieść się fascynacjom. :) -
z lenticularisem w tle
Leszek odpowiedział(a) na Leszek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Nie Alu. Poczytaj więcej o tym. :) http://postscriptum.net.pl/viewtopic.php?t=19258 http://postscriptum.net.pl/viewtopic.php?t=19291 http://postscriptum.net.pl/viewtopic.php?t=19298 -
Na dnie kałamarza gęstnieje atrament. Trochę trudniej się nim pisze, ale uważam, że smutne wiersze mają duszę. Ale to tylko słowa, słowa które już nigdy nie staną się ciałem. Serdeczności :) Alu świetnie napisany wiersz, lekko z polotem i pomysłem, a pointa miodzio. :)
-
z lenticularisem w tle
Leszek odpowiedział(a) na Leszek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
Cieszy mnie, że pomimo zastrzeżeń podoba się. :) Gdyby go zestawić z wieloma utworami tzw. poezji współczesnej, to nie sądzę aby w nim było mniej poezji. To może jednak być moje odczucie. Co do czasowników w klauzulach, to zauważ, że mimo iż wielu tego nie zauważa, jest to wiersz nieregularny rymowany. Trudno jest, nawet rymując asonansem, nie narazić się na banalność rymów, jeśli będziemy np. zestawiać ze sobą wyłącznie rzeczowniki. Pozdrawiam Leszek -
z lenticularisem w tle
Leszek odpowiedział(a) na Leszek utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
byłem ptakiem nad przyprószonymi graniami ile to już lat minęło a wciąż słyszę Tadka parzył kawę i opowieściami karmił żywioł w rotorach wysmukłymi szarpał po chwili machnięcie rozstanie i puch zastygły nad Kościeliskiem cofnij się upływający do zapamiętanych zabierz nim obraz nie zniknie największym zaskoczeniem była cisza a przecież halny mocował się z łupiną mroźny widzenie ograniczał kiedy przejrzyste od niechcenia liznął mieni się w złocie diament przypięty do wieńca z rysą dziewiętnastoletniego zwątpienia mglisty poranek minione spętał zapadłe głęboko przesiał -
Zainspirowało i zaskoczyło mnie młodzieńcze opowiadanie Stanisława Lema Operation Reinhardt. :)
-
Uśmiechnęłaś mnie powrotem, pozytywna oceną i wychwyceniem asonansowej muzyki płynącej z wersów. :)
-
Mam taką nadzieję, że nie minie. :)
-
[size=9]na motywach Operation Reinhardt[/size] dzieło przypadku złej woli i zamieszania rozebrano do naga z godności przestrach apatię i kroki donikąd zasiał dodawały pewności kapsułki morfin myśli były gorsze od milczącej sytuacji na chwilę zamarło zobojętniałe szuranie wepchnięte w ciemność po zamknij zmysły potrafiły zawieść zapadał się w osierocone skargi piękna miękkie jedwabie tuliły się jak dzieci wiedział że nie zapomni będzie pamiętać bezradny pośród tysięcy zwiesił
-
To miłe, że się podoba. :)
-
Widać, że nie tylko Erato jest Ci przyjazna. :)