-
Postów
1 933 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
4
Treść opublikowana przez Leszek
-
I to w tym jest najważniejsze i najpiękniejsze. :)
-
A może to Was przekonam do "haczyków" jak piszesz. :) Dziękuję za pozytywną ocenę. :)
-
Witaj po latach. Stary oyey i stara nieodkrywcza ocena. :) Skoro Ty jesteś przewidywalny, to może nie odmawiaj tego także wierszom. Za mimowolny komplement dziękuję i co z tego, że nie Twój wiersz. :)
-
pragnę wziąć w dłonie pocałunki wtulić się o poranku w zapach i rozmarzony w śpiącym utkwić z chwilami chwile pozaplatać kiedy otworzysz oczy z pragnień snuć będę w nieskończoność drżenie wpisanych w pamięć nikt nie skradnie sypie iskrami rozbudzony przebieg w rozwianych mieni się poranek pragniesz by wstrzymał w biegu rącze cisza wygładza milknący zamęt i oddech
-
Jeśli odniesiemy się do miejsca powrotów, jak napisałaś, to rzeczywiście właściwiej byłoby przyjaznym, ale jeśli odniesiemy się do wiersza, to lepiej i wieloznaczniej jest tak jak napisałem, bo możemy pomyśleć o dłoni, obecności itp. Dzięki za wnikliwe poczytanie i wejście w każde słowo. :)
-
Ładnie to ujęłaś. :)
-
Łap uśmiech za podobaśkę. :)
-
Dziękuję za poczytanie i łezkę. :)
-
chodź mój wierszyku wierszu przybłędo drobino przeżyć wyobrażeń spacerze życia raz prostą raz krętą po chwilach zatrzymanych w kadrze siądź powierniku przy antałku miodu by ciut zamącić spisywane słowa lecz nie w złej wierze bo warto podkuć hufnale niedomówień dodać mógłbyś przeleżeć w cieplutkiej szufladzie a moją wolą wyszedłeś do ludzi bolały razy a cisza najbardziej lecz potrafiłeś i łzą w oku utkwić chodź mój wierszyku wierszu przybłędo z liter stworzone miejsce powrotów wciąż ubogacasz raz prostą raz krętą bądź i pozwalaj przyjazną poczuć
-
Waldku masz rację, że obrzydliwe,ale nie masz racji, że to tylko ułamek prawdy, chyba, że masz na myśli jedynie odsłonięty wierzchołek góry lodowe oszustw, których codziennie doświadczamy.
-
Bożenko co do kontinuum to może być tak jak napisałaś, wtedy zmiana czasu następuje po pierwszej strofie, albo tak jak napisałem i wtedy zmiana wystąpi w połowie drugiej strofy. Jeśli chcieć zapętlić opowieść to miałabyś rację, że nie piekarz a młynarz sprzedaje psa zamiast kota, bo wtedy wróciłoby do niego zło, które wyrządza innym, ale piekarz równie dobrze pasuje do opowieści, jak i ślusarz, czy nawet obłudnik. Niedawno dyskutowaliśmy z Oxyvią na temat interpretacji wierszy. Autor piszący wiersz przeważnie jest zainspirowany jakimś bodźcem zewnętrznym. Opisujemy często zaobserwowaną sytuację wprost, ale na jej tle powstaje inna głębsza opowieść, a może po głębszym wniknięciu, jeszcze głębsza. Jeśli czytelnik nawiąże w ten sposób więź z autorem, bo zinterpretuje wiersz dosłownie, to świetnie, bo inspiracja autora będzie współgrać z interpretacją czytelnika. W przytoczonej dyskusji zarzucono wierszom, które można wieloznacznie zinterpretować, że ich autorski dialog z czytelnikiem przypomina rozmowę ślepego z głuchym, czyli kompletny nonsens, gdzie brak jest szans na porozumienie, bo czytelnik wyobraźnię własną ma i bez tego. Zainspirowany autor ukrył pod niby banalnymi oszustwami głębsze treści. Rozciągnął banał na szersze zjawisko socjologiczne. Bo niezależnie od dziedziny życia krętacz, czyli oszust, zostaje oszukany przez innego oszusta. Gdyby sięgnąć jeszcze w inne zakątki życia, to można odczytać, że wiersz jest o relacjach międzyludzkich, o obłudzie, fałszywych przyjaźniach, oszukanych miłościach itp. zjawiskach. W każdej z tych interpretacji autor nawiąże kontakt z czytelnikiem, który rozszerzy słowa wiersza na swoje doświadczenia, odczucia i obserwacje. Czy to dyskwalifikuje wiersz, jak sugeruje Oxyvia, czy raczej wzbogaca, jak ja sądzę. Wracając do zjawisk, tych opisanych wprost i tych w zmetaforyzowanym tle, to zadziwia mnie fakt, że producentowi czegokolwiek nie zadrży ręka, przy fałszowaniu swojego wyrobu. Przecież nie są skrajnymi idiotami i wiedzą, że inni postępują podobnie. Nie przekonują mnie tłumaczenia, że dobry wyrób byłby drogi i nikt by go nie kupił. Utopijnie wyobraźmy sobie, że ciemny chleb byłby rzeczywiście wytworzony na mąkach innych niż białe pieczywo, a nie sztucznie barwiony, że sok z wiśni byłby sokiem z owoców, a nie sztucznie aromatyzowanym syropem cukrowym itd. Itp. W jednym momencie odrzucilibyśmy zafałszowywane produkty i tym samym wyrugowalibyśmy oszustów z rynku. Co by to dało? – sądzę, że podwyżki cen, ale i jednocześnie płac, bo wytwórcy zarabialiby godziwiej i to musiałoby przenieść się częściowo na pracownicze płace. Utopia? – tak, ale warto pomarzyć, że rzetelność i uczciwość mogą być jeszcze w cenie. Podobnie rozciągając te marzenia na relacje międzyludzkie, chciałoby się wierzyć, że przyjaciel jest przyjacielem, a nie obłudnym koniunkturalistą. Ot tak mi się rozwinęło temat.
-
No właśnie, czy aby na pewno przerysowany. Przyzwyczajamy się, w absurdalnej gonitwie za zyskiem, do zafałszowywania receptur, do stosowania zamienników i uważamy to za uzasadnione. Sami nigdy byśmy nie tknęli tak spreparowanej żywności, ale oczekujemy w sklepach, że otrzymamy coś uczciwie wyprodukowane przez innych. Inni czynią podobnie do nas ale mają podobne oczekiwania. Żywimy się ułudą i chemią zamiast natury.
-
piekarz sprzedaje psa zamiast kota kupi go z rana wytwórca pierogów ten za pół darmo umieści w workach coś co podobne jest do odchodów te ekskrementy zje na obiad młynarz zanim do pracy wyjdzie na wieczór pół nocy za brzuch biedaczek się trzymał przegryzał bułką z rozczynem ze ścieków nawet mu nie zadrżała ręka gdy dosypywał cement do mąki tak to oszukał krętacza krętacz bo nie wróciło co innym poskąpił
-
Joasiu po raz kolejny Twoje kategoryczne wypowiedzi nie pozwalają mi pominąć ich milczeniem. Niestety to Ty nie do końca rozumiesz przytoczonych definicji, zwłaszcza w kontekście rytmu w wierszach nieregularnych i wolnych. Przytoczyłem te definicje, aby każdy mógł sobie je przeczytać i żebyśmy wszyscy wiedzieli o czym dyskutujemy. W definicji wiersza nieregularnego, zwłaszcza w jej drugiej części stwierdzono, że nie możemy tu doszukiwać się wyraźnie zaznaczonego średniówką i ilością sylab rytmu, a także, że uchyla on dwie zasady regularności: 1. że każda wierszowa jednostka musi w przebiegu utworu znaleźć swój rytmiczny ekwiwalent oraz 2. że układ wierszowych jednostek w obrębie utworu podlega założonemu z góry i przewidywalnemu w odbiorze wzorcowi rytmicznemu, a także że wprowadza przy tym odpowiedniości rytmiczne skomplikowane i wielowątkowe, w których uczestniczy na ogół większa liczba składników (np. formatów wersowych) Natomiast w wierszu wolnym numeryczne ekwiwalencje rytmiczne przestają być warunkiem wierszowości, pojawiają się jedynie dorywczo i nie tworzą żadnego przewidywalnego układu. Funkcje ich przejmują przybliżone ekwiwalencje numeryczne oraz ekwiwalencje nienumeryczne. Oznacza to nic więcej jak to, że jeśli ktoś szuka w wierszach wolnych i nieregularnych, albo w swoistym mariażu tych dwóch form, przewidywalnego, wyznaczonego formą (średniówka, sylabiczność) rytmu, to się srodze zawiedzie i będzie mówił, tak jak Ty, że wiersz jest nierytmiczny. Co do drugiej części wypowiedzi, to także trudno zgodzić się z Twoją konkluzją, która opiera się na niezrozumieniu zasady interpretacji i związanego z nią dialogi autora z odbiorcą. Autor pisząc wiersz opiera się na swoich doświadczeniach, odczuciach i wiedzy osobistej. Używa przy tym figury retoryczne, które tym bardziej sprawiają, że np. zmetaforyzowany przekaz nie jest przekazem wprost. Jednak nie mówię przy tym o wierszach hermetycznych, które są swoistym rebusem. Co wobec tego czyni czytelnik. Stara się na bazie swoich doświadczeń, odczuć i swojej wiedzy, odczytać wiersz autora. Czy chce, czy nie, to dokonuje aktu interpretacji wiersza i przeważnie nigdy nie dowiaduje się, czy jego interpretacja jest zbliżona do autorskiej. Czy to dyskwalifikuje wiersze? – wg mnie nie, bo gdyby pójść Twoim sposobem myślenia, to poezja niedosłowna byłaby nic nie warta, a tak nie jest. Stosujesz także nieprzyjemny w rozmowie sposób zdyskredytowania autora, stwierdzając, że prowadzi rozmowę ślepego z głuchym czyli tworzy kompletny nonsens i brak szans na porozumienie, aby następnie koncyliacyjnie przyznać autorowi prawo do własnych poglądów, jednak tylko na ułamek sekundy, bo w takim razie, że nie możesz napisać nic pozytywnego pod jego wierszem. Dziwaczne w tej stylistyce jest stwierdzenie, że: a szkoda, bo naprawdę żałujesz. Dziwaczne, bo nie zrozumiałaś odautorskiego przekazu, udowadniasz, że to przez autora, a właściwie przez jego niezrozumiały wywód, a potem żałujesz. Nie bardzo rozumiem czego, bo w Twoim podejściu wiersz jest zły, bo nieczytelny, więc nie ma czego żałować.
-
:)
-
są jak robaki drążące owoc na nic się zdaje skórka uśmiechu rozgryzasz słodycz smakuje gorzko nadchodzi wieczór a po nim wpełza cichcem w złowrogiej ta co się pławi w bezsennej grozie pamiętam chichot drążył w malignie karby i korytarze cieni to be or not to be czy istnieć jak się do sennych jawą przebić aby nie uciekały słońcem nadpisywane miał wciąż znaczenie tkany wątek ile ich jeszcze przyjmie pesel nim się rozsypie w niepamięci budzę się zlany potem dreszcze przypominają mocniej tętnić krew nie przestaje w palcach golema wije się z jeszcze bijącym abnegat
-
Może...
Leszek odpowiedział(a) na Bożena Tatara - Paszko utwór w Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
No to ja też powiem, że lubię takie pisanie. Odrobina smutku, szczypta optymizmu i jest wiersz. :) PS Malutka maruda techniczno-rymowa: wszystkie rymy, poza jednym, masz dokładne i wyraziście brzmiące. Jedynie współbrzmienie wolę - tobie odbiega od tego schematu. Co jeszcze to przeciwstawiasz w asonansie bezdźwięczne "l" zmiękczonemu "bi" co wyraźnie odbiega od siebie brzmieniowo w klauzulach olę-obie. Przy głośnym czytaniu te obie końcówki brzmią inaczej. Ja zazwyczaj stosuję w takich sytuacjach albo obie zmiękczone spółgłoski, ale np. obie twarde, ale nigdy przeciwstawnie zestawione. -
Aby doprecyzować to, o czym mówimy, to pozwolę sobie zacytować dwie definicje wierszy, o których dyskutujemy w kontekście odstępstw od klasycznego wzorca rytmicznego. Definicje pochodzą ze Słownika terminów literackich, Michała Głowińskiego, Teresy Kostkiewiczowej, Aleksandry Okopień-Sławińskiej i Janusza Sławińskiego: Wiersz nieregularny: rodzaj wiersza opozycyjny wobec wierszowania regularnego, ale tylko na jego tle czytelny i znaczący, powstały bowiem w rezultacie modyfikacji zasad któregoś z trzech regularnych systemów wersyfikacyjnych. Zachowuje on fundamentalną dla wierszy regularnych zasadę opierania rytmicznej ekwiwalencji wierszowych jednostek na wyznacznikach liczbowych (rytm). Uchyla równocześnie dwie inne zasady regularności: 1. że każda wierszowa jednostka musi w przebiegu utworu znaleźć swój rytmiczny ekwiwalent oraz 2. że układ wierszowych jednostek w obrębie utworu podlega założonemu z góry i przewidywalnemu w odbiorze wzorcowi rytmicznemu. Wiersz nieregularny dopuszcza występowanie pojedynczych wersów bez pary i klauzul nie mających rymowego odpowiednika. Utrzymuje też pewien porządek układu wersów , często nawet bardzo wyszukany, ale rozpoznawalny dopiero po lekturze utworu. Wprowadza przy tym odpowiedniości rytmiczne skomplikowane i wielowątkowe, w których uczestniczy na ogół większa liczba składników (np. formatów wersowych). Wiersz wolny: rodzaj wiersza pozostający w podwójnej opozycji: do wiersza regularnego i do prozy; nie tworzy on jednolitego typu o stałych regułach wersyfikacyjnych, lecz obejmuje wiele zjawisk wierszowych, których formy pograniczne z jednej strony zbliżają się do wiersza nieregularnego, z drugiej zaś do prozy rytmicznej. Wiersz wolny odrzuca dwie fundamentalne zasady właściwe regularnym systemom wersyfikacyjnym: 1. numeryczność jako podstawę ekwiwalencji wierszowych jednostek i bazę rytmu; 2. Podporządkowanie wypowiedzi założonemu z góry wzorcowi rytmicznemu, będące źródłem charakterystycznej dla wiersza regularnego przewidywalności toku. W wierszu wolnym numeryczne ekwiwalencje rytmiczne przestają być warunkiem wierszowości, pojawiają się jedynie dorywczo i nie tworzą żadnego przewidywalnego układu. Funkcje ich przejmują przybliżone ekwiwalencje numeryczne oraz ekwiwalencje nienumeryczne. Ekwiwalencje przybliżone jako podstawę porównywalności wersów mogły rozwinąć się dopiero po uchyleniu zasady ścisłej numeryczności, która np. w wierszu sylabicznym pozwala wyodrębnić formaty różniące się jedną sylabą lub tylko miejscem średniówki średniówki.
-
Czasami i tak wychodzi Marcinie. Pozdrawiam i dziękuję za poczytanie. Leszek :)
-
Kiedyś był taki program muzyczny: "Jest tak jak się Państwu wydaje", w którym muzycy dopatrywali się w zaprezentowanej melodii znajomych nut. Podobnie jest z interpretacjami, bo wg. mnie nie potrzeba szukać odautorskiego klucza, a poruszać się ścieżkami swoich wyobrażeń. Co do rytmu, to nie będę powtarzać argumentów, które wyłuszczałem Joasi, że ten rytm jest i jest taki, jaki autor zastosował przy pisaniu wersów. Pozdrawiam Leszek :)
-
Ciekawe podsumowanie. Czyli wiersz K.I. Gałczyńskiego w konkluzji Twojej wypowiedzi jest bełkotem, bo mógł być wieloznacznie interpretowany. PS Jałmużnik i jego interpretacje są na Orgu.
-
No to kontynuujmy dyskusję na argumenty. Spójrz na interpretacje lubianego przez Ciebie wiersza K.I. Gałczyńskiego: Prośba o wyspy szczęśliwe. Przywołajmy raz jeszcze wiersz: Prośba o wyspy szczęśliwe A ty mnie na wyspy szczęśliwe zawieź,wiatrem łagodnym włosy jak kwiaty rozwiej, zacałuj,ty mnie ukołysz i uśpij, snem muzykalnym zasyp, otumań,we śnie na wyspach szczęśliwych nie przebudź ze snu.Pokaż mi wody ogromne i wody ciche,rozmowy gwiazd na gałęziach pozwól mi słyszeć zielonych,dużo motyli mi pokaż, serca motyli przybliż i przytul,myśli spokojne ponad wodami pochyl miłością. i oficjalną interpretację tego wiersza: Wyspy szczęśliwe to w mitologii greckiej część Hadesu, w której było miejsce zarezerwowane dla ludzi dobrych, pełnych wszelkich cnót. Po śmierci mogli tam cieszyć się wiecznym spokojem i szczęściem. Dla poety są symbolem świata pełnego miłości i rozkoszy. Zwraca się bezpośrednio do ukochanej osoby, prosi, aby zabrała go do tego wspaniałego świata. Używa określeń: zacałuj, ukołysz, uśpij, zasyp, otumań i nie przebudź – jakby chciał powiedzieć: nie przestawaj robić tych rzeczy, ponieważ one są oznaką wielkiej miłości, zaufania do partnerki, a także przyjemności.W drugiej strofie podmiot prosi, aby ukochana pokazała mu wielkie wody, rozmowy gwiazd, by pozwoliła mu słuchać motyle. Chce przybliżyć się do nich i czuć miłość swojej partnerki. Motyle mogą być symbolem emocji i rozkoszy przepływającej przez ciało partnerki. Podobnie woda i zieleń mogą symbolizować cały wielki świat przyjemności, jaki towarzyszy erotyce, aktowi miłości – stanowi on jedną z najpiękniejszych momentów, czynności, jakie człowiek wykonuje w życiu, uruchamiając wszystkie zmysły rozkoszy i będąc szczęśliwym. Ale popatrzmy jeszcze na inne warianty interpretacji tego wiersza: WARIANT I Poeta prosi, aby partnerka “uśpiła go”, ale wydaje się, iż nie ma najmniejszego zamiaru spać w tej chwili. Sen jest symbolem odejścia ze świata realnego do tego wymarzonego, przyjemnego, skojarzonego z miłością. Wiersz ma charakter erotyczny a “wyspy szczęśliwe” są tu symbolem raju i szczęścia, jakie osiąga para kochanków podczas aktu miłości – ta interpretacja najbardziej mi odpowiada.WARIANT II Można wskazać na elementy oniryczne – senne i interpretować wiersz jako hymn na cześć snu.WARIANT III Wiersz ten może być pożegnaniem kochanków, z których jedno umiera.WARIANT IV To prośba dziecka usypianego przez matkę. Są one spójne i można doszukać się w słowach Gałczyńskiego potwierdzenia takich interpretacji. Czy jeżeli ktoś nie trafił za autorem i podążył swoją ścieżką interpretacji, w jednym z wariantów, albo dopatrzył się jeszcze innego wariantu, to wiersz coś stracił? Autor napisał go pod wpływem jakiegoś bodźca i oddał wiersz czytelnikom. Czy powinien się zżymać, że podążyli innymi ścieżkami, czytając jego słowa? Kiedyś doświadczyłem podobnych reakcji czytelniczych pod wierszem "Jałmużnik", który doczekał się także kilku spójnych interpretacji, diametralnie różniących się od siebie. Byłem zafascynowany takimi reakcjami i nie w głowie było mi aby złościć się na nieautorskie interpretacje, a wręcz przeciwnie, byłem zadowolony faktem, że słowa mogą tak rozbudzić wyobraźnię czytelnika.
-
posyłał liście jesiennym wiatrem misternie tkane dobrym słowem niejeden wracał powrót głaszcze a może jednak może z czasem przycichły niesione koronki i na osice nagie gałęzie sterczą nieskore do krotochwil chmurne najczęściej czekam być może przystroją konary nie licz przestrzega matka głupich czy ostateczne musi się zdarzyć by choć na chwilę wrócił
-
Dziękuję za szczerość i za to, że ten się spodobał. :)
-
:)