Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Tomasz Pietrzak

Użytkownicy
  • Postów

    298
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Tomasz Pietrzak

  1. zmęczył mnie ten wiersz, jest tu coś fajnego, dobrze się zaczyna, ale potem to się rozgaduje i robi się z tego szkic do eseju o poezji, może warto zastanowić się nad rozwinięciem tego tematu właśnie w tym gatunku, było by to bardzo interesujące, takie metapoetyckie rozważania o poezji... pozdrawiam Tomek
  2. Espena - dzięki wielkie, zaintrygowała mnie powieść Sigrid Undset, muszę poszukać:) Samo zło - a ja cały czas dumam, jaki ty masz nick "tu i ówdzie", bardzo dziekuję za komentarz pozdrawiam Tomek.
  3. dla M.O Śniła się Islandia i żółta latarnia morska, dźwięk świateł i światło statków, zatopionych przed wojną. Śniły się słowa Ég elska Tig i zaklęcia na czas odejścia brzegu. Śniły się sny, powracające jak przypływy pieśni zielonych traw; bił dzwon frachtowca, na przystani łodzie wybijały rytm jak ziarno w grzechotce. Śniło się życie i fraza z wiersza, Jestem tu tylko na moment; dziewczyna śpiewająca jak elf nútid, nútid, nútid i grzbiet wieloryba czy płetwa. Nagle koniec - przebudzenie. Muzycy rozłączają sprzęt, ale ja jestem wciąż we śnie, z dźwiękiem harmoszki i uderzeniem runów o podłogę - Ég elska Tig zapewnie stara wróżba i woda wiruje pod zastygłą lawą.
  4. nie mam w zwyczaju dokonywac nadinterpretacji swoich wierszy, pozostawiam to w gestii odbiorców, ale a/ kwestia dymu - wszystko jasne, facet gra, widzi dym a przez niego postac kobiety - konotacje - dym - rozmazany niewyraźny obraz, symbolika- nietrwałość, ulotność. Forma 'wpatruje' jest właściwa, bo chodzi tu o meżczyznę/muzyka, co wynika z poprzedniego, zdania, to zdanie z kolei jest czystą dygresją. b/ tak to jedna z form prozy poetyckiej c/ koty - koty chodzą własnymi drogami i często uciekają, więc nie są najwierniejszymi kompanami, w srodowisku jazzmanów funkcjonowało kiedyś porównanie muzyków jazzowych do kotów, chadzających własnymi ściezkami d/ wiersz ten pomimo narracji stricte prozatorskiej odwołuje sie do; zarówno poezji postmodernistycznej, amerykańskiego modernizmu H. Doolitle jak i impresji poetycko - jazzowych Komunyakaa; które koncentrują się wokół tzw. narracji totalnej stąd te konotacje z prozą pozdrawiam
  5. magdalena13 scannet Espena bardzo się cieszę, że ten wiersz o temacie, który jest dla mnie nowy, spodobał się wam, dziękuję pozdrawiam Tomek
  6. mam wrażenia jakby autorka, już w pierwszych wersach starała się wiele nam przekazać: dałeś mi nowy świt okryty nadzieją podszyty zakłamaniem ok, kontrast, czerń - biel, ale ja tego nie kupuję, mówisz wiele i nic, przez co już na samym początku coś nie iskrzy, potem jest już tak samo monotonnie i jednostajnie, do tego wkradła się mała inwersja i trochę za dużo powtórzeń, choć może one potęgują jakiś żal... ...ogólnie: nie porwało, temat ujęty zbyt szabonowo. pozdrawiam i życzę lepszych na przyszłość Tomek
  7. coś świta, jest pomysł, ale trochę za gęsto w I strofie, mógłby być z tego ciekawy, sielankowy obrazek, dlatego warto jeszcze w nim pogrzebać:) pozdr. Tomek.
  8. dla P.M i M.O Co by powiedział o tym stary jazzman w 1954 roku; jako muzyk, ubieram w ruch tajemnicze punkty, tnące jazzminowe powietrze. Dym - wpatruje się przez niego w kobiety, w czarnych trenczach, zamyślone daleko od domu, zasłuchane w riffach czasu. Chłonę elektro piruety cienia, samotnie tańczącej pary. Każdy dźwięk to sekunda, to uniesienie ręki barmana, wychylenie kieliszka dobrej whisky, to zmiana myśli na ciszę muzyki płynącej z bębna, saksofonu, klawiszy, winyli. Usłyszeć tę rozmowę nut z Bogiem, siedząc w kącie, z dala od domu jak kot. Potem, już nic więcej nie potrzeba. Po czwartej zamykają klub, ale ty trwasz w tym powietrzu, w tych szarpnięciach strun, w tej frazie, gdzieś zawieszony między I'm 9 today a Smell memory Mum, świadomy zapachu muzyki, świadomy, że twój oddech wygrywa teraz tylko jazz.
  9. dla J.D Czymkolwiek miałaby być dla mnie Ameryka, byłaby właśnie tą ulicą, tymi liśćmi spadającymi po deszczu, tymi psami śpiącymi ze strachu przed burzą, tą kobietą plewiącą ogródek, kobietą, której imienia nie poznałem. Już nigdy nie poczuje takiego powietrza, czarnobiałego od białych fasad domów i czarnych, brukowanych chodników, powietrza przesiąkniętego zapachem morskiej soli znad zatoki New Hempshire. Jest jeszcze wcześnie, siedzę z herbatą (pomyślisz, że to banał), wybrałem schody zamiast miasta - to odludzie czasu, kiedy w oknach widzi się zjawy kobiet i mężczyzn, zjawy ojców kochających swoje dzieci. Klony, wejmutki i pochylone w wiecznej modlitwie wiązy, już zasnęły zmęczone, byciem schronieniem, domem dla sikorek, motyli, pszczół i żuków. Za płotem parkują samochód. Państwo Lauterbach mają hiacyntowy ogród, w którym czuć wschodni wiatr ze stronnic Parandowskiego, ale tu jestem bezpieczny; za tym płotem i zaklęciem Indianina Penobscot; zmień imię, a zmienisz los. Nazywają mnie tu Sam, Samuel Eckerby. Od miesięcy upycham minione daty do kieszeni, między cynamonowe gumy. Ale te dni pozostaną ze mną na długo, tak jak zasuszone między Ulissesem kwiaty wiązu. Bo tu było zwyczajnie, twardo spałem, jadłem, byłem szczęśliwy i nie, ale były też, te chwile pomiędzy, kiedy była ta ulica, cisza i przestrzeń tak wąska, że mieściłem się w niej tylko ja i ten cholerny kubek z herbatą.
  10. strasznie jak gadający billboard, reklamujący lepszą przyszłość, czytając to miałem wrażenie jakbyś wywierał na mnie jakąś presję marketingową i próbował skonić do zakupu czegoś, na nie pozdr. Tomek
  11. Tomasz Pietrzak

    kochanek

    proszę odstawic Grocholę, serial Magda M i zacząć pisać poezję od początku, niestety ten 'potworek' jest straszny pozdr. Tomek
  12. wiesz humoreska humoreską, ale autorka ma większość takich wierszy, więc to dodanie 'humoreska' nieczego nie zmienia, a i ten gatunek powienien trzymać jakiś poziom
  13. takich wiersz jest na kopy, nic odkrywczego, takie tam banialuki pozdr.
  14. modelowa częstochowszczyzna, rymujemy wszystko do wszystkiego czasownik do rzeczownika, rzeczownik do przymiotnika, byleby się fleksja zgadzała, no please, wg mnie to nie jest dobry wiersz. pozdr Tomek.
  15. obecność 'zgwałcić' i 'anioł' w jednej strofie, działa na mnie jak płachta na byka, dlatego dziś tylko pozdrowię;) Tomek.
  16. poruszył mnie ten wiersz, a to ostatnio nie częsty przypadek, bardzo refleksyjny... pozdrawiam Tomek.
  17. ciekawe, początek zapowiadał zupełnie inny nastrój, potem zaskoczenie 'urynami' czy dobre, hmm? pozostanę przy tym, że wiersz ciekawy. pozdrawiam.
  18. Są rzeczy niewypowiedziane pomiędzy ojcem i synem, milczenie jak wyznanie, niezrozumiałe i zawiłe. Inaczej; być dzieckiem urodzić się około osiemdziesiątego drugiego i lepić ojca z gliny przez następne lata, takiego z Kotki na gorącym, blaszanym dachu. Kolos. Wysłuchiwać nie śpiewane kołysanki i wyrastać z kaftanika. Potem patrzeć jak stoi na tle perskiego kilimu z przełomu wojen i żyć w tej jego menażerii przedmiotów, bardziej trwałych od niego samego. Napisać o tym wiersz: Daddy albo coś w stylu Sharon Olds i nazwać się synem tłumacza - znawcy obcych języków. Nie rozmawiać w żadnym. Miłość ginie w przekładzie ciszy; miłość dziadka do ojca zginęła w jidysz, razem z językiem i przeznaczeniem do wielkich czynów. Ale ja znam ten sam język, co mój ojciec, dlatego czasem odpowiadam sobie w lustrze, czasem ze sobą rozmawiam. ________________________ I wers jest parafrazą fragmentu wiersza Jane Hirshfield, Cień
  19. Tomasz Pietrzak

    Auschwitz

    szanowna metaforo, nie chciałbym urazić twoich uczuć, ale wiersz nie jest dobry, jest jak wycieczka po obozie KL Auschitz z przewodnikiem. Brak tu koncentracji na detalu, ten temat wymaga sporego zaangażowania i przemyśleń, a tu tego zabrakło. pozdrawiam Tomek
  20. Lucynko Espena Jay dziękuję za komentarze co do korzeni, przypadek, tak jest jak się ma x wersji wiersza pozdrawiam:)
  21. przebrnąłem i pewnie do niego wrócę, jestem 'fanem' rozgadanej poezji, a ten wiersz uprzyjemnił mi wieczór, mimo bardzo 'smutnego' klimatu pozdr.
  22. Dni nas tylko budzą, przecież po to są, każdemu przypisuje się jakąś rolę; ojcu muzealne gesty skierowane do syna, kobiecie wstydliwość wzroku, kiedy zauważy, że patrzysz na nią z przeciwległej ulicy. Popatrz na to okno, jak liście gubią się w locie, jaką przyjemność mają drzewa ze śmierci swoich dzieci. Kiedyś myślałem, że jestem drzewem, a każdy liść to wiersz, te nie zapełnione gałęzie to moja przyszłość, dzieci, a te korzenie na dole to pewność, ciężar, którego się nie czuje. Widzisz te zielone, jak odwracają szybko wzrok od szyb to zmiany, gdzieś zaczęte na wschodzie, to pytania na zachodzie bez odpowiedzi strącają sześć stóp pod ziemię; nic nie kończy się tak po prostu, bo ma się dość. Spada śnieg i zapomnienie okrywa szkliste gałęzie, ale one tez mają swoją rolę; marzec, kwiecień, maj, czerwiec.
  23. masło maślane bez polskich znaków tu i ówdzie. pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...