Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Sebastian_Pietrzak

Użytkownicy
  • Postów

    785
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Sebastian_Pietrzak

  1. Legion mrówek przeszukuje moją głowę a dzień zaliczył wywrotkę na pierwszym stopniu rzeczy które chowam w zanadrzu zawsze palą się do wyjścia nigdy nie potrafiłaś czytać z ust tak jakbym chciał abyś słyszała a teraz gdy czas ucieka każdy ma własny zegarek kiedy zacząłem wierzyć że nasz przypadek to ciągle odrastające końcówki dobrych filmów ty już planowałaś gdzie spędzisz następne lato
  2. łoj... szkoda tylko że Pan nie zauważył że jest to tekst prześmiewczy o pseudo artystach którzy myślą że jak już ich ktoś pokochał to daje im to prawo do pisania takich "wierszy" jak powyższy
  3. mam grypę od zeszłego piątku to nie było trudne dużo czytam łączę fakty śledzik w sieci lecz jak już wydobrzeję zapragnę zejść do kuchni zrobić ci wymarzone śniadanie abyś tylko wiedziała że mój świat się kończy na tobie i twoim języku miałem dostateczny z polskiego kiedy byłem małym chłopcem to już nie moje zmartwienie odkąd układasz wersy w mojej głowie
  4. bywało że siadała przy biurku nastawiając tego starego blaszaka aby znów zaskoczył mówiła wtedy że moja marzenie nie mają kresu i kiedy miasto jeszcze śpi ja już rozrysowuję trzy doby naprzód aby nic nie umknęło chociaż nie słucham a więc teraz nastawiam słuch nastawiam radio lecz nie ma tam niczego czego bym nie słyszał wcześniej za ścianą płaczu kochankowie się kocą tuż obok matka szlocha za ojcem swoich dzieci lecz on po ponownym urodzeniu umarł z miłości do kogoś innego to wszystko takie strasznie nieprzewidywalne być może myślałem że jesteśmy wieczni lecz nawet wieczne pióro ma granice jeśli nikt nie czyta
  5. wczoraj umarłem dziś również zjemy obiad
  6. no i mam Marylkę tam gdzie chciałem maczam pióro w jej atramencie zaczynam koronkową akcję oczko puszcza oczko poszło poszarzały świat łapie tylko karpia nie wiedząc co autor na myśli a więc proponuję zanurzyć się w lodówce poszukać zagubionej butelki usiąść na swojej bezludnej wyspie i obejrzeć powtórki ligi mistrzów ja w tym czasie zacznę drugi wstęp Marylka ma mokre palce w dłoni że niby trzymam ją za rękę że podobno ta chwila tylko nasza i nikt nie patrzy oprócz tych co czytają i kolesia który pod oknem kosi trawę ziemia pali się pod stopami siedzimy zatem na dachu w oczach miasto płonie a w głowach spalona cisza o patrz mój przyjaciel Heniu macha z zachodniego okna jak się żyje stary w tym gorącym domu czy cała wrażliwość poezji może wziąć na barki twoje cierpienie? mogę się podjąć tego tematu czuję się panem uniwersum po tym platonicznym związku z tej wysokości widzę znacznie więcej
  7. mimo śmierci mentalnej ponownie pijemy z moim staro nowym znajomym ma na sobie czarno biały garnitur rozlewa uśmiech na prawo i lewo niczym w pomieszczeniu bez powietrza tak jak przedtem mam kieszeń pełną złych przykładów marzę o wszystkich gwiazdach nie pod swoim niebem nie mieszając w to rodziny i długoterminowego żalu czasami trzeba posłać sobie samemu ześliznęłaś się po krześle jakby to było do mnie jakbyś rzeczywiście była ciekawa tego co mam do powiedzenia lepiej się zastanów zanim nastawisz drugi pośladek
  8. jestem w piekle tu nie trzeba zabijać aby wyjść na ludzi wszystko zaplanowane bo diabeł tkwi w szczegółach śniadanie godzina ósma co poniedziałek wróżenie z fest fusów na kolejne ćwierćwiecze na zdrowie Maryjo podwieczorek osiemnasta siedem tylko dla tych bez sumienia spotkałem sąsiada Stefana umierał w mękach na nowy twór wyobraźni
  9. właśnie wpakowałem się w pewną niestabilność nie wiem czy kiedykolwiek ustanę na nogach tobie za to umarł kot Pankracy i nic już nie jest takie samo nigdy nie będziemy o tym myśleć jak o czymś niewłaściwym wystarczy wejść na scenę zarecytować stary najlepszy kawałek i zniknąć przed reakcją publiczności kłamstwa które mówimy po pobudce oraz spalone mosty przy śniadaniu powstają właśnie z tej potrzeby poczucia się znów jak w domu
  10. w tę odświętną suknię w te pożółkłe kwiaty jakby szła do ślubu tylko na lewą stronę twoja słowa że niby piękny pierwszy dzień wiosny zamarzły gdzieś po drodze prawie dałem się namówić aby wyjść i dlaczego słodka kołysanko nie czekasz koło łóżka czyżby ktoś nie zdążył zasłonić zasłon przed snem z kim się teraz bawisz i dlaczego kochana kołysanko podbiegam do nocnego stolika pozytywka na poprzednie urodziny ciągle oddycha czas i uczynki budują miejsca w których żyjemy -bardzo bym chciał spędzić go razem mama zawsze mówiła że żadna chwila nie jest dobra na odejście
  11. to nie jest tak że się tam dostaniesz łódką lub parowym pociągiem to o wiele wiele dalej ale czyż ty nie najjaśniejszym słoneczkiem pod moim okiem? Hm Romeo umiera rodzi się wstaje zwija dywan idzie trzepać Romeo jest skryty (jak dupa jeża) Julia łyka chudnie łowi lilie od spodu tonie jest wyczerpana ale ciągle wyje (wolnostojąca syrena) Pan z drugiego rzędu się unosi jest do wzięcia półtora kilo surowego serca i z głębi mówi -nie chcę być już romantykiem może i w realu na zakupach ciągnę ci kucyki zdrowe to lecz wewnątrz żywa śmierć
  12. znam ten bół... też się często sobą rozczarowuję:)
  13. nie jestem stary:( możesz mówić myszko cypryjska, milusie to
  14. 1. Skamielino?:) 2. ale gorsze tez:)
  15. w grudniu rozmawiało się jak po grudzie mówisz – na drugim końcu świata ginie tak wiele wielorybów a mimo to nadal grubo smarujesz kromkę i myślę że to najsmutniejsze doświadczenie bo niby tłuszcz się reprodukuje lecz w niektórych związkach jest go aż nad wymiar
  16. do nie zagojonych kochanek nie spuszczajcie zasłon choćby słońce mówiło inaczej wasze dni policzone miłość znów naga upiła się na paradzie wspominków i wskazuje palcem bez równowagi umyta podłoga od niechcenia aby usychać w czystości mam nadzieję nie zobaczyć siebie takiego ponownie głuchy i szczęśliwy przy zgaszonym świetle człowiek który psuje szyki kilka godzin potem laurka zaufania taki serial sąsiedzki lubimy nocą skoczyć na miasto
  17. wciąż za wcześnie siostra tworzy szóstą potrawę ze stu iluś przepisów czajnik kasła za gorąco okna otwierają się tylko na ulice twój alkohol burzy siedzisz spokojnie nienasycony nie na miejscu przemyśl dokładnie zanim dasz dojść do głosu wielkie uśmiechy pełne w żalu jest ich więcej niż naliczyliśmy szczęśliwego pokornego krewni są zawsze wtedy gdy niepotrzebni wszystkie dzieci gorszego Boga każde miasto wymarłej cywilizacji o których mówiono w poprzednim felietonie wygląda na to że uderzą z podwojoną siłą zanim spadnie pierwsza gwiazdka zatruty bez pardonu roz gorzała walka o lepsze podejście do jutra moja busola moralności spuści się na dno
  18. obrałem najlepszą koszulę szuram o krawężniki mimo chodem noc została przykryta oddając się z obietnicą mam tu swoje małe miejsce obniżyłem poziom wartości i kiedy uliczki zacieśniają stopy nie ma mowy że zostanę długo na bruku jakiś pijaczyna sekunduje chłopcy będą chłopcami zapytaj Paule o nowe podwiązki zawiąże się rozmowa zawiąże tlen
  19. biję się w pierś dotykając twojej piersi i także inne piersi są zrodzone z tego samego mleka a z nich są produkowane maślane oczy autor nam nie wytłumaczy o co biega bo on jednokierunkowy przyświeca mu ta sama złota myśl której ciągle szuka i już się rozpisuje o biodrach o brodawkach bo jednak artyści się cofają lecz nigdy sami leje się piwo wołam do barmana ej szefie zabierz tego żółwia z pod mojej perkusji sześć lat nauki cztery praktyk i żaden skorupiak nie będzie mi łamał tempa przeproś póki masz chody inaczej cię namaszczę klątwą poety w każdym następnym wierszu będziesz odgrywał pędraków włóczykii sepleniących o niespełnionej miłości do waginy koleżanki ze średniej szkoły a autor ci nie wytłumaczy dlaczego
  20. jak krówka której nikt nie rozumie:)
  21. możesz dotknąć małą Olę i tak jest niewidzialna lecz nie możesz polizać policzka wtedy odpadnie ci język i będziesz muczał będziesz go szukać kolejne dwadzieścia lat mała Ola twierdzi że taki język chowa się tam gdzie wstyd nie sięgnie ona jest tu jako gość honorowy umarła i pozjadała wszystkie rozumy jeśli zaprzeczysz przebije twoje stopy zębami mądrości
  22. w satynowej szacie szepczą Sylwii przed snem o szatanie podszywającym się pod płaczące dzieci zerwij te bieliznę wyrzuć za siebie spal i chwyć za koc zasłona już się słania nie uchroni przed oczami miasta które tętni życiem a skoro żyje to i rozmawia i rzuca klątwami jak zły mechanik benzyną więc trzymaj się z dala od okien nic ci do tych ludzi w glinianych domkach za to rano przyjdź się spowiadać prosto do mnie będziemy kuć pokutę póki gorąca
×
×
  • Dodaj nową pozycję...