Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

51fu

Użytkownicy
  • Postów

    731
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez 51fu

  1. poza błędem wyłapanym przez poprzednika: JohNNy. pobawiłem się wersyfikacją (kwestia, czy lubisz tuning): przystojny Johnny szukał szczęścia w prostocie dziecka lecz teoria dowodzi że z czasem wszyscy stają się skrzywieni psychologowie szukają ratunku w empirii a wszystko jest filozoficzną drogą przypadku [u]czasem[/u] też zwaną ---> powtórzenie wolną wolą dzwoneczek bije na alarm kręcąc się pod nosem wtórują mu politycy w myśl zera tolerancji a my tkwimy wciąż w Nibylandii nie mówię, że moja wersja jest lepsza. podsunąłem tylko kilka sposobów na wzmocnienie wieloznaczności wersów. a sam wiersz niestety mi się nie podoba, nie przekonuje. pozdrawiam.
  2. jak dla mnie trochę zbyt dosłownie. przekaz za bardzo odsłonięty. na Twoim miejscu przemyślałbym ten tekst za miesiąc i spróbował napisać jeszcze raz, z nutą niedopowiedzeń. pozdrawiam Cię.
  3. faktycznie, możesz to przepisać na nowo, bo jest parę interesujących rzeczy, np. mieszanie powietrza lub to wyciąganie pierwiastków i procentów. całość przesłania nieco świerkowy cień. z potencjałem, ale do przeróbek. pozdrawiam.
  4. powoli zaczynam mysleć, że listopad to bardziej wpływowy poetycko miesiąc niż maj czy czerwiec. ;) kilka fragmentów dość ciekawych, aczkolwiek całość trochę za bardzo rozciągnięta. zminimalizowałbym w miarę możliwości. przedostatnia najbardziej się podoba. pozdrawiam.
  5. o rany! naprawdę się cieszę, że Cię widzę. i to jeszcze tu, pod moim wierszem. dzięki. wiesz, co do tej rzeczywistości... myślę, że zachęciliście mnie do ponownego próbowania. bo po kilku razach zaniechałem. i za to również dziękuję. pozdrawiam serdecznie.
  6. Jaro Sławie, dzięki za wizytę. Nechbet. wielkie dzięki. cieszy docenienie przerzutni, bo to moje arspoetyczne zboczenie. Tali Maciej. cieszy mnie taka opinia z ust kogoś, kto z gier słownych na orgu słynie. M. Krzywak. żeś dopiero zawstydził... kurde, dzięki. naprawdę. Espena dziękuję. za lekturę, za akceptację przerzutni, za appela. miło.
  7. Jerzy - okej, rozumiem. ot i anka. cieszę się, że mogłem nadrobić jakieś braki. dzięki za odpowiedź. Nata. chociaż rozumiem, dlaczego ogień parzy, zmuszony jestem go zostawić w tym miejscu. dzięki za sugestie i wrażenia.
  8. nie wiem, może. a może czytałeś już w innym miejscu, to nie pierwsza publikacja. pozdrawiam.
  9. pięćdziesiąt wierszy temu zasady były jasne jak piwo z którego po cichu ulatnia się czas. wytrzymać ogień. dotrzymać ogień. stopniowo wszystko wychodzi samo z siebie bokiem. patrzę na ręce bo nie da się inaczej dostrzec mapy wiodącej po strupach do celu. w końcu widać jak na dłoniach chodzi się po ziemi pod kątem i pod wpływem. robię różne dziwne rzeczy między innymi. wietrzę książki i cudze pisma nosem biorąc cudzysłów za przykład za zwyczaj. rozmywam wnioski nawiasem mówiąc na marginesach.
  10. cześć po przerwie! lekką ręką dystansujesz się od treści, że tak powiem: pogrywasz tekstem i czytelnikiem. zgodzę się na tak prezentowany kicz, mimo iż teoretycznie nie wypada. dwie ostatnie strofki jak ulał (poza 'żałosne', które moim zdaniem nie współgra z resztą). z przymrużeniem oka pozdrowię. miło znów czytać.
  11. ze swoich robaków do cudzych. :) zaskoczyłem się pozytywnie. bo zaczynając czytać o wychodzeniu na łąkę, nie spodziewałem się spaceru w dobrą stronę. wiesz, sporo tu takich i rzadko który przekazuje coś więcej niż ach! lub ojej! zaintrygowało mnie jednak od dojrzałą do ścięcia / przez przymrozek. sporo ciekawszych fragmentów. zimne słońce i ciała. naprawdę dobry tytuł. alternatywa puenty. pasuje mi to. pozdrawiam.
  12. nie nazwałem go wówczas przypadkowo. a myślałaś wg zamierzeń autora.
  13. rany, dzięki bardzo. zeus jest autentyczny, musiałem go wcisnąć; jakkolwiek rozumiem, czemu zaskowytało. pozdrawiam.
  14. powiedziałbym: dobijające wspomnienia. faktem jest, że zostają na długo, prawda? dzięki za komentarz, pozdrawiam.
  15. ciekawy komentarz. dzięki za oddanie głosu. prawa na razie milczy. pozdrawiam.
  16. pietra (dwukrotnie), escejp, przekraja. troszkę to wszystko niestaranne językowo. sam przekaz wtórny niestety. wolę blokowiska np. starego Siwczyka. tamte mnie przekonują. pozdrawiam.
  17. topos patos. w sumie cały wiersz jak pierwszy wers. nie dla mnie. pozdrowię uroczyście.
  18. mnie nie rusza. z żalem powiadamiam: eksperyment mnie nie przekonał. pozdrawiam serdecznie.
  19. sorry bardzo, ale dosyć to infantylne. wypowiedź, ale nie poetycka. pozdrowię.
  20. dzięki i Tobie. pozdrawiam serdecznie.
  21. Stefan zaiste: dziwne. dziękuję Ci za wizytę. M.Krzywak cieszę się, że zajrzałeś. jeszcze bardziej cieszę się z Twoich spostrzeżeń, odnośników i akceptacji wierszydła. Espena a zatem czas pisać apel do Jay'a. ;) pozdrawiam wszystkich.
  22. aż tak? to są bardzo miłe slowa, Fr. dzięki wielkie.
  23. dzięki, Tomaszu. ja już tak niestety mam, że przydługie wklejam. Espeno, bo my twórczościowo z Jayem mamy sporo wspólnego. przedziwne, że to odkryłaś akurat teraz, gdy zaczęło mi naprawdę brakować jego wierszy. dzięki za komentarz. pozdrawiam.
  24. naprawdę cieszą mnie te słowa. raczej nie przegapiłaś, bo jestem tu z powrotem od niedawna. dzięki i pozdrawiam.
  25. mówi mi że szukam związków. codziennie wracam by zetrzeć kurz i odetchnąć stęchłym powietrzem. tam już od dawna śmierdzi ale ja lubię wtykać nos w swoje sprawy. grzebać w umarłych. bezpiecznie zapadać się w czasie kiedy przypadkiem udawało się trafić z rzutu karnego przelatującego gołębia. pamiętam wyprawy zaułkami w pogoni za największym pająkiem. nazywałem żeby łatwiej oswoić. żeby mieć potwora na własność. mój zeus z krzyżem na plecach zostawiał obiad na później. po kilku wizytach przepadł między cegłami tamtej ściany. szerszenie w słoiku jak zmyślna grzechotka. gęsia skórka na rękach. szczucie wilczura który niechcący zwariował więc musiał odejść z domu chociaż rozumiał wszystkie komendy. w sumie trzy zjedzone komary i muchy. setki upstrzonych lepów zwisających z sufitu. przyklejonych do wspomnień. do dzisiaj szuflą wymiatam trupy. z dnia na dzień coraz cieższą.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...