Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

51fu

Użytkownicy
  • Postów

    731
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez 51fu

  1. Jay Jay Obawiam się, że mój zarozumiały narrator ma skłonności do zbaczania na manowce, ale postaram się utrzymać smycz krótko. A co do owego forum... Powinienem się zaśmiać, ale aż aż mnie skręca z zażenowania. Rany! natalia Błyskawiczna riposta na posta. Gdzieżby tam, po prostu pomyślałem, że skoro nie zachęciłem ani jednym, ani drugim, to już się nie pojawisz. Ale jak widać, nie wszystko stracone. Zaproszę zatem na część drugą (jeszcze nie wiem, o czym będzie). Pozdrowienia dla Was. // 51
  2. natalia Dzięki Bogu za rozbieżność opinii. Jak bym się czuł dogadzając wszystkim?... Dziękuję za wizytę, zapewne ostatnią, ale jednak. // 51
  3. stanislawa zak No, no. Tym razem zapomnę. Obyś więcej nie musiała robić uników. ;)Pozdrawiam. Espena Sway Dzięki wielkie, pozdrowienia również w Twoją stronę. // 51
  4. Adam A — Cieszę się, że taki styl Ci odpowiada. Mam swój przepis na tekst i nie staram się wydziwiać za wszelką cenę. ;) Kasia Szymańska — Miło Cię znów widzieć. Dziękuję za docenienie przerzutni. Są dla mnie bardzo ważne. Zawsze poświęcam dużo uwagi zakończeniom i rozpoczęciom wersów. Dlatego fajnie wiedzieć, że się spodobały. Dzięki. Pozdrowienia dla Was obojga. // 51
  5. wyszło nam to naprawdę zgodnie i bez słów wdrapaliśmy się we czterech na sam szczyt zjeżdżalni o której marzyliśmy od dawna inni też mieli zajrzeć ale zawsze praktyki prace sezonowe magisterskie samochód albo dzieciak czyli argument nie do pokonania coś jak mur w głowie czy esperal gdzieś indziej straż miejska dała nam w sumie kwadrans na wspomnienia wypadów i wypadków rowerowych na żarty czy na złośliwe docinki bo remek postanowił mieć kogoś na stałe co wydawało się całkiem nielogiczne jednak milczał obojętnie i chyba zbyt mądrze aż ciarki przeszły razem z ochotą na piwo wkrótce straż zaprosiła nas na dół zjeżdżaliśmy jeden za drugim z puszkami w kieszeniach mając resztki humoru i dowody wystawione na wyrost adam próbował pyskować lecz remek kazał się zamknąć chociaż raz wysłuchać pouczeń do samego końca dreptałem w miejscu nie znając języka
  6. Tematyka padania i u mnie, tylko trochę inaczej ;) Moja sugestia: za oknem pada słońce świeci bez przerwy tęcza nad miastem Pozdrawiam. // 51
  7. pada tsoroku onhoji nabosaka nogi masuhe
  8. Tali Maciej A dziękuję. Sam jeszcze nie wiem, jak to będzie z poprzeczką, ale postaram się, postaram. Pozdrowienia. // 51
  9. Publikować ma prawo każdy uzytkownik, zarejestrowany na portalu. Komentować publikacje ma prawo każdy użytkownik, zarejestrowany na portalu. Proszę zajrzeć do regulaminu. Objawem 'totalitaryzmu' jest prędzej zabranianie/odradzanie innym wypowiadania własnego zdania. Tyle. // 51fu
  10. No, całkiem... Może czegoś jeszcze tu brakuje, jakiegoś smaczku, ale wiersz jak najbardziej przyzwoity. Końcówka akuratna. Pozdrowienia. // 51
  11. Nie gustuję w tym typie poezjowania. Jednak nie mogę powiedzieć, że nie znalazłem rytmu, melodyki i lekkości pióra. Wreszcie widzę na portalu rymy inne niż usilne. Pozdrawiam. // 51
  12. Ja preferuję kasztany w kieszeniach. Na reumatyzm dobre. Podobno. Ale niech tam!... Jednak faktycznie — żołędzie w tych, hm, okolicach mogą się niektórym kojarzyć niewłaściwie. Napisany raczej okej, tylko wersyfikację można ulepszyć. Pozdrawiam. // 51
  13. cmentarny bruk wsysa moje ciało dałeś mi tak wiele dałeś mi tak mało — Matko Boska! I jeszcze te kropeczki na koniec! Trenuj dużo, bo jak na razie poezji trudno tu się doszukać. Pozdrawiam. // 51
  14. W 4. wersie brak nosowości. Niekonsekwencja interpunkcyjna. Dużo tu szumu semantycznego, który zagłusza przekaz. No bo co wiąże śmiech i szkło? 'Pustooka maska' i 'łzy skrzydlate' są ponad moje siły. Pozdrawiam. // 51
  15. Dobry do ostatniego wersu, który odstrasza tkliwością. Dział jak najbardziej właściwy. Pozdrawiam. // 51
  16. Fajny pomysł. Temat zawsze na czasie. Pozdrawiam. // 51
  17. 'księzyciu' ??? ..., ..., ..., ...! — Czy to wszystko konieczne? Niestety jest to słaby kawałek. Pozdrowię tylko. // 51
  18. Sporo potknięć edytorskich. Humoru nie chwytam, więc treść ominę. Rymy poszły na łatwiznę. Pozdrowienia. // 51
  19. Wyliczeniowość, z której nie wynika tyle, ile powinno. upulchnienie rozziarnionej skorupy bytu przebite szpilką nadziei — to niestety graniczy z kiczem. W sumie to mnóstwo tu słów, których pojawienie się w tekście świadczy o nieobyciu leksykalnym. Nie wystraczy, że ładnie brzmią. Gdzieś na Forum Dyskusyjnym umieszczono parę wskazówek, które mogłyby w przyszłości pomóc. Wszystko bez złośliwości. Pozdrowienia. // 51
  20. Barbara Pięta — Pozwolę, pozwolę. Melodyjność to komplement. asher — Nie kupilem tej o telewizorze, bo byla o Tobie i Twoich intertekstualnych rozmyslach. Rety! Jakich 'Tobie', jakich 'Twoich'? Naprawdę wierzysz, że jak narrator zacznie o kaloryferach, to na nich skończy? No chyba nie dałeś się nabrać? ;) Don Cornellos — Dziękuję Ci za tę 'lekkość'. Bardzo miło słyszeć. Pozdrowienia dla wszystkich. // 51
  21. Co noc kładę się spać pod telewizorem. Jakkolwiek dziwnie to brzmi, jest najszczerszą prawdą, ujętą może nieodpowiednio, ale jednak prawdą. Rozpocząłem zagadkowo i chyba nadto dramatycznie, bowiem niełatwo przykuć uwagę odbiorców, zachęcić do złapania pozostawionej z rozmysłem przynęty. Powinienem od razu chwytać za bary, uderzać rozkojarzonego Czytelnika obuchem literackiego młota już w progu, jeszcze zanim wytrze buty i poprawi okulary (o ile je posiada). Zazdroszczę takiemu Sienkiewiczowi, który już pierwszym zdaniem roztaczał szerokie spektrum odczytań, powodował lawiny poza- i wewnątrztekstowych domysłów. Dwa, trzy wstępne słowa — i już podziwiacie tło wydarzeń, które nawet nie zdążyły odnaleźć swojego miejsca w lekturowym świecie. Zapytacie: dlaczego Sienkiewicz? Otóż tylko dlatego, że kojarzę kilka jego utworków, które rozpoczynały się rzeczywiście wzorowo. Ha! Szczerze mówiąc, nie znam się zbyt dobrze na literaturze. W szkole średniej czytałem niemal wyłącznie opracowania. Niemniej jednak posiadłem — nieskromnie przyznaję — wybitny talent opowiadania historyjek siłą z życia wziętych. W szkole często również popełniałem interesujące wariacje na temat przygód bohaterów literackich, których nie doczytywała się między wierszami nawet pani profesór. Wodolejstwo niemiłosierne oraz większe i mniejsze improwizacje mego autorstwa bywały powodem jej regularnych docinków, jednakże pozwoliły mi uzyskać w miarę stabilną etykietę pomysłowego durnia z przebłyskami. Kiedyś pani profesór przypadkowo popchnęła mnie do twórczej pracy, mówiąc: Weź, ty, spisuj te wszystkie swoje brednie, może kiedyś wydasz książkę. Całkiem niechcący roznieciła wtedy we mnie płomień Mickiewiczów, który niestety z czasem zmienił się w najpodlejszy żar, gaszony nerwowo po dzwonku i wrzucany ukradkiem do szkolnych toalet. Faktem jest, że talent gawędziarza pozostał do dziś. Nazwijcie to autoreklamą, ale potrafię sprzedawać setki przeróżnych opowieści. Choćby tę o zasypianiu pod telewizorem... * * * Nie uwierzycie, ale każdego wieczoru kładę się pod moim piętnastocalowym LG. Brzmi zaskakująco, prawda? Kiedyś opowiem wam o tym, jeśli zechcecie. Jeżeli nie, mam w zanadrzu coś innego. Znam na przykład fascynującą historię kichających kaloryferów.
  22. Adam A — Tym bardziej mi miło. Dziękuję bardzo. Pozdrawiam również.
  23. Samo zło To i mnie dotknęło, jak Ciebie dotknęło. stanislawa zak A to bardzo ważne słowa są. Miło. Espena Sway Często celem jest prosto do celu. Cieszę się, że trafiło. Ona Kot Bardzo miło słyszeć, widzieć, gościć. Michał Barański Za wyłapanie smaczków a jednocześnie całokształtu — dziękuję. Jay Jay Po raz kolejny głupio mi cokolwiek odpowiadać. Dzięki. Alter Net TWA wypowiedź cieszy mnie bardzo. ;) Co ludzie na to, to już nie nasz problem. A co do pewnego spontan komentarza....... :) Miło mi. Serdeczne dla wszystkich. // 51
  24. Przypis na wszelki wypadek. Kryptonit — radioaktywna skała z planety Krypton; jedyna rzecz, która mogła poważnie zaszkodzić Supermanowi, pozbawić go całej mocy, a nawet spowodować śmierć.
  25. wytłumaczył mi wtedy jedynym porównaniem jakie potrafiłem przyjąć — wiesz młody to tak jakby matka znalazła kryptonit i wsuwała mi go co noc pod poduszkę powoli zakładał kożuch pastował kozaki mówił że przyjdzie moja kolej na jego buty śmiałem się z tej futrzanej czapki-uszanki chociaż tylko on umiał nosić ją z klasą możesz być czysty i schludny bez pieniędzy nauczał mnie zapinając ostatni guzik w progu powtórzył jeszcze stare dowcipy które nigdy nie były tak smutne i drżące tamtego popołudnia papierosy skończyły się chyba zbyt szybko wybiegł po następne dni wiotczały od czekania w przedpokoju gdzie do dziś zamyślam się przy lustrze
×
×
  • Dodaj nową pozycję...