Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Katarzyna Brzezińska

Użytkownicy
  • Postów

    235
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Katarzyna Brzezińska

  1. Dzięki za komentarz. Nadzieja to to, co powinno zawsze zostawać w człowieku. Bez niej nie warto jest żyć. Pozdrawiam! Kasia
  2. W jej oczach jaśniały gwiazdy. Upajała się wschodzącym pięknem dobrych, ciepłych chwil. Chowała urazy głęboko, chciała ufać i kochać. Gdy przepraszał, zapominała. Nie na zawsze, może tylko na chwilkę. Wciąż marzyła o tym, jak może być dobrze. Czuła radość wiosny. Każde dobre słowo było dla niej rozkwitającym kwiatem. Każdy komplement od niego - promieniem słońca. Zielony dywan traw wyrastał pod stopami, gdy biegła do niego stęskniona, by móc się przytulić. Serce biło mocno, radośnie, w uszach wciąż słyszała piosenkę, w czasie której wyobrażała sobie, czym może być miłość. Wydawało jej się, że chwyciła Pana Boga za nogi. Wierzyła, że kochając go pokona wszelkie przeszkody, że nareszcie będzie żyła tak, jak pragnęła. Marzyła, snuła plany. A wokół biegł czas. Lato zastąpiło wiosnę. Liście zaczęły tracić swój intensywny kolor, trawa żółknąć. Była też jesień. Chłód, deszcze... I zima. Mroźna, zbyt długa, zbyt intensywna... Nawet tego nie zauważyła. W jej sercu trwała ciągle wiosna. Natury nie da się jednak oszukać. W końcu musiało przyjść lato. Minęła intensywność barw miłości, powoli wszystko stawało się bardziej wyblakłe. Nadal ważne, ale przyćmione. Spotkania stały się codziennością, do której przywykła. Serce dalej biło mocno. Dalej marzyła, snuła plany. Wiedziała, że mają dużą szansę się spełnić. Chciała spokojnego domu, kochającego męża i dzieci. Marzyła o stabilnej pracy, cieple i zrozumieniu domowego ogniska. Chciała bezpieczeństwa, miłości i radości każdego dnia. Wierzyła, że właśnie to jest najważniejszy cel jej życia. Że tylko w ten sposób będzie potrafiła dalej trwać. W końcu przyszła jesień. Pierwsze poważne kłótnie, niedopowiedzenia. Nadwątlone zaufanie i chwile zastanowienia, czy to na pewno ten jedyny? Kochała go dalej bardzo mocno. Ale nie wierzyła już do końca każdemu jego słowu. Kontrolowała to, co robił. Chciała znaczyć dla niego więcej niż znaczyła i często dołowała się tym, że tak nie jest. Zima. Najpierw jeszcze trochę słońca, nadziei, radości. Potem coraz więcej przymrozków, temperatura spadała z dnia na dzień. Odkryła kilka kłamstw, które zrujnowały jej plany i marzenia. Serce zamieniło się dla niego w lód, z oczu spływały łzy. Za oknem padał śnieg, robiła się plucha. Dzisiaj nie buduje już w sercu radości wiosny. Nie ufa zwariowanemu rytmowi serca. Patrzy na świat jesiennie, poprzez szarugi, deszcze i zwątpienie. Ale ciągle ma nadzieję. W końcu po jesieni i zimie w naturze zawsze następuje wiosna.
  3. ładna gra słów :)
  4. po co tak kaleczyć? :D to pewien okres mojego życia, całe szczęście chyba tylko niespełna miesięczny, po którym miałam totalnego doła. Zaobserwowałam takie miejsce, takich ludzi i chciałam to gdzieś zapisać. Już z nimi nie pracuję :) Pozdrawiam i dzięki za komenty Kasia
  5. Środa rano. Trochę nudno, zazwyczaj urywały się telefony, a tu nic. - Coś kurwa nie dzwonią te patafiany - rzuca bez emocji szefowa. Po jakimś czasie rozlega się sygnał. Arek odbiera. Widzę, jak zmienia mu się wyraz twarzy. Najpierw jest zdziwiony, potem poirytowany, w końcu wściekły rzuca słuchawkę. - Idź w chuj przyjdź w piątek, kurrrwa... bo nie pracujemy! Wyżył się, jest mu lepiej. Monika z szefową idą załatwiać jakieś sprawy. Siedzimy z Arkiem, nie gadamy. W sumie nie ma o czym. Jak coś ode mnie chce, to mówi. Nie próbuję nawiązywać z nim żadnej kumpelskiej rozmowy. Mijają dwie godziny, szefowa z Moniką wracają do firmy, niosąc przed sobą duży, doniczkowy kwiat. Kierowniczka rozgląda się po pomieszczeniu i myśli na głos: - Kurwa... Gdzie by tu go jebnąć? Wybór pada na jeden z rogów biura. - No! - patrzy z wyższością i siada na swoim miejscu, zadowolona. Po chwili z szalonym impetem wpada do firmy Marzena, znajoma. - Ci ludzie to są popierdoleni jak lato z radiem! - zaczyna swoją niekończącą się opowieść o klientach swojej agencji. Siedzą, piją kawkę, gadają. Monika wkurza się o coś na Arka: - Weź się kurwa do roboty! Ty się opierdalasz, a Niemcy rowery pompują! - mówi ironicznie. Arek nie kłóci się, ale nie zabiera się też do pracy. - Pierdolnął bym se jakąś setę - stwierdza krótko i zaczyna pukać wskaźnikiem o blat. - Kurwa, Arek, gówno mnie to obchodzi, co ty byś chciał. Jesteś w pracy, to się zajmij robotą! - stwierdza krótko szefowa. Arek zagłębia się w dokumenty. - A tak w ogóle to nie są dzisiaj imieniny twojej siostry? - dodaje. - O kurrrrwa, zapomniałem - mówi Arek i podnosi słuchawkę. Na całe biuro roznosi się echo jego głośnej rozmowy. - Powiedziały mi dziewczyny, że dziś twoje imieniny. Wszystkiego najlepszego... he he he he... A powiedz mi... co kurwa z tą płytą na grób? ... kurwa, mnie nie obchodzi, że nie masz czasu... To nie jest śmieszne, tam kurwa jebie dramatem!! dobra, kurwa, sam się tym zajmę. No nara. Życzenia złożone, wracamy do pracy. Odbieramy telefony od klientów, zapisujemy zgłoszenia. Monika z szefową z uśmiechem na twarzy przyjmują interesantów, by po ich wyjściu móc powiedzieć: - Wypierdalajcie, kurwa. Z takimi długami? czy - Pocałujta w dupę wójta. Przez telefon zawsze miło, uprzejmie, konkretnie. W biurze z kawką czy herbatką. Zostaniesz kliencie przyjęty bardzo, bardzo miło. Przez bardzo, bardzo miłych i uprzejmych ludzi. (Cha cha cha, hi hi hi, el es di - jak zwykła mawiać Monika). * wydarzenia przedstawione w tekście są autentyczne. Podobieństwo imion - przypadkowe.
  6. Ciekawy bieg myśli. "Bez sensu" poproszę oddzielnie. Pozdrawiam! Kasia
  7. A mi się podoba. Ma w sobie jakiś urok, czas, coś, co tworzy nastrój. Pozdrawiam! Kasia
  8. Bardzo bardzo bardzo mi się podoba!! Pozdrawiam Kasia
  9. Witam wszystkich i dziękuję za komentarze! Piotrze, rozumiem, że bardziej cenisz to, co w ludziach najcenniejsze - wrażliwość, poczucie piękna, wzniosłe uczucia... Jednak nie tylko z takich rzeczy składa się życie, czasem trzeba zagryźć zęby, by iść do przodu. I to chyba chcę przekazać, pokazując, jak wygląda świat od strony kasy. Świat, którego też nie da się ominąć. Veggo, wojcie s, Basiu - zastanowię się jeszcze, czy będzie ciąg dalszy. Na pewno sytuacji do opisania mi nie brakuje, nowe tworzą się każdego dnia. Pozdrawiam serdecznie! Kasia
  10. ładny, wciągający tekst + pozdrawiam !
  11. W pierwszym zdaniu chyba powinno być "wytrącił", nie "wytracił". Poza tym podoba mi się to nietypowe spojrzenie na powszedni miejski dzień :) Pozdrawiam! Kasia
  12. Dzięki wszystkim za poświęcenie chwilki na przeczytanie i komentarz :) nawet nie widziełam, że moja praca może być tak interesująca :D Pozdrawiam serdecznie! Kasia
  13. Jedna literówka "umierającą trawą". Poza tym czyta się bardzo przyjemnie, obraz malowniczy, przemawia do wyobraźni. Słowa, dzięki którym naprawdę można "poczuć" to bardzo wybitne słowa. Gratuluję i pozdrawiam! Kasia
  14. Wstaję rano rześka, radosna, za oknem świeci słońce. Szybciutko wrzucam na siebie ciuchy, pakuję w torbę rzeczy potrzebne do pracy. Jest kilka długopisów, nożyk, notes - wszystko, co kiedyś trzeba było kupić za własną gotówkę, inwestując ... w pracę na kasie fiskalnej. Hipermarket nie odstrasza mnie, nie wywołuje też we mnie dreszczyku emocji, jaki często towarzyszy klientom podczas zakupów. Jest miejscem, gdzie spędza się trochę czasu w konkretnym celu. Nie przychodzę tam dla rozrywki, chcę zdobyć trochę pieniędzy. Stawka nie powala na kolana, jest to około 4 złotych na godzinę. Nie narzekam, są miejsca, gdzie zarabia się mniej. Wśród pracowników relacje w miarę pozytywne, oczywiście nie na wszystkich frontach, ale nie jest najgorzej. Szybki przydział stanowisk. W myślach powtarzam hasełko: "Byle nie kasa ekspresowa", i cieszę się, bo dostaję normalną. Niemal każda z nas nienawidzi pracy na ekspresówce (kasie do dziesięciu artykułów), gdzie większość klientów robi awantury i oburzone miny. Biorę rolki, reklamówki. Jeszcze nie docieram na miejsce, a już zasypują mnie osaczające pytania klientów: - Już pani otwiera?????? Po raz kolejny spokojnie wyjaśniam, że potrzebuję na to trochę czasu, ale to nie przeszkadza im z miejsca formować kolejki, tłoczyć się z wypchanymi koszykami i wózkami. Nie spieszy mi się, i tak dzisiaj przyszłam przed czasem do pracy. Spokojnie oglądam sprzęt. Tradycyjnie popsuty telefon - znowu będą problemy z kodami, nie będę mogła się nigdzie dodzwonić, gdy na jakichś artykułach go braknie. Niesprawny odbezpieczacz do ubrań... Zacinająca się automatyczna taśma do przesuwania towarów... i kasetka, w której bardzo mało drobnych... - Co pani tak długo to robi?! - krzyczy nade mną oburzona paniusia, przyjmując zacięty wyraz twarzy. - Już otwieram - mówię ugodowo, choć w środku szarpie mną złość. "Długo się naczekała - myślę. - Aż ze dwie minuty!" Zaczynam pracę modląc się, żeby klienci nie przynosili dużych kwot pieniędzy. Niestety, mam dzisiaj pecha. Pierwsza osoba, oburzona paniusia z zaciętym wyrazem twarzy rzuca mi zmięte 200zł. Już wiem, że do końca dnia będę miała problem z drobnymi, bardzo trudno jest rozmienić pieniądze, szczególnie od rana. - Nie ma pani drobniejszych pieniędzy? - pytam z minimalną resztką nadziei. - Nie mam - odpowiada wściekle, mimo iż ja nadal jestem uprzejma. Kątem oka widzę, że z portela wystaje jej pięćdziesiąt złotych. - Na pewno? Będę miała bardzo duży problem z wydaniem reszty - informuję. - A co to mnie obchodzi?! To pani problem!! - odfukuje z ironią, po czym odbiera resztę, złożoną z drobniaków. - Żarty sobie pani ze mnie robi?! - zaczyna kłótnię. - Przepraszam, ale o czym pani mówi? - mówię spokojnie, chociaż w środku zaczyna mnie roznosić. "Głupia kwoka" - myślę, ale nie wypowiadam tego głośno. - Takimi drobnymi to może pani dziecku wydawać, a nie mi. Złożę na panią skargę! "Skargę za to, że wydałam drobnymi? Super! Dzień zaczął się imponująco" - myślę. - Przepraszam panią, ale nie mam grubszych pieniędzy w kasetce, to naprawdę nie moja wina - wyjaśniam spokojnie, ale paniusia i tak mi nie wierzy. Widzę ją, jak oddala się w stronę punktu obsługi klienta. Chciała sie na kimś wyżyć i znalazła okazję. Pracuję dalej. Kilka osób udaje się obsłużyć bez większych problemów. Po chwili podchodzi do mnie koleżanka, siedząca dwie kasy dalej. - Asystentka kas powiedziała, żebyś zamknęła kasę i podeszła do punktu obsługi - mówi. Zamykam kasę i idę. - Złożono na ciebie przed chwilą skargę, podobno byłaś arogancka i nieuprzejma - informuje mnie surowym tonem kierowniczka. - To nieprawda - odpowiadam, cała trzęsąc się ze złości na myśl o złośliwej wiedźmie, wcielonej w oburzoną paniusię. - Po prostu wydałam resztę drobnymi pieniędzmi, bo nie miałam grubszych w kasetce - próbuję wyjaśnić sprawę. - Ja rozumiem, że klient może nie wywoływać w tobie ciepłych uczuć, ale jesteś w pracy i musisz trzymać nerwy na wodzy! "I co ja mam tu jeszcze wyjaśniać? - myślę. - I tak kierowniczka przybrała już swoją wersję!" - Dobrze - odpowiadam spokojnie. - Wracaj na kasę! I więcej niech nie słyszę o takich sytuacjach - słyszę na koniec i idę na stanowisko. Mam ochotę wrzeszczeć i zgrzytać zębami. Pozostaje mi jednak przybrać na twarz spokój i ponownie usiąść na swoim miejscu. Do końca dnia na pewno czeka mnie jeszcze sporo drażliwych sytuacji...
  15. Wyrazy takie jak "ty", "ciebie" napisałabym wielką literą, jeśli to, co stworzyłeś, jest adresowane do konkretnej osoby. Podobnie "Afrodyta". "Fatamorganą" nie "Fatamorganom" - tu także wkradł się błąd. Sporo jest błędów związanych z interpunkcją, w niektórych momentach niedopracowana składnia. To tyle co do stylu. Całość urzeka, wciąga, zachwyca. Jest w niej coś pięknego i głębokiego. A jeśli chodzi o miłość, to według mnie nigdy nie ma w niej miejsca na nadmiar patosu czy wyrazu szczerych uczuć i odczuć. Z serdecznym pozdrowieniem! Kasia
  16. Wielkie dzięki za komentarze :) miniaturki to chyba to, co lubię, mimo iż często zarzucacie mi, że mogłabym coś rozwinąć... hmm... muszę o tym pomyśleć ;) Pozdrawiam serdecznie! Kasia
  17. dzięki za wypowiedź, zdanko zmieniłam ;) pozdrawiam Kasia
  18. każdy inaczej przeżywa samotność... a co myślicie o tekście? ;)
  19. nie wiem, czy należy się bać, Jay taki nastrój, takie klimaty dzięki za komentarz :) Kasia
  20. fatalnie się czyta ze względu na te wszystkie "?", ale tekst jest wciągający, spora doza ciekawych sformułowań, poczucie humoru :) będę czytać dalej! Kasia
  21. nawet mi się podoba, lecę czytać część II pozdr Kasia
×
×
  • Dodaj nową pozycję...