Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ania_Ostrowska

Użytkownicy
  • Postów

    1 554
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Ania_Ostrowska

  1. Hej! Dopiero dzisiaj zakończyłam lekturę wszystkich jedenastu części Dziennika Nieco Rubasznego i nie mogę się powstrzymać przed paroma pytaniami. Po pierwsze, ponieważ tamte wpisy pochodzą sprzed trzech-czterech lat, muszę wiedzieć, czy Dziennik został wydany, a jeśli tak, to czy można od Autora otrzymać egzemplarz z autografem? Po drugie, czy zechciałbyś wyrazić zgodę na zacytowanie niektórych fragmentów Dziennika w którejś, kolejnej wersji mojej miniatury "Brzydnę"? Szczególnie podchodzą mi dwie refleksje: z części 3 - "Czuję się jak gówno usrane na niewiarygodną wysokość" i z części 4 -"Dziewczyna bez właściwej sobie urody traci, trudno w ogóle o niej myśleć jak o kobiecie, ale za to dziwnie zyskuje na człowieczeństwie". Super! Pasują mi jak ulał! Po trzecie; piszesz, że "Impreza 01" to nowa wersja Pierwszej Części Dziennika. I słusznie zrobiłeś pisząc ją na nowo, bo ze wszystkich była zdecydowanie najsłabsza. Ale chyba przesadziłeś w druga stronę, bo dywagacje filozoficzne z Bogdanem zniknęły z tekstu zupełnie. Na zawsze? Po czwarte; to już nie pytanie - ale muszę powiedzieć, że za opis pierwszego stosunku Kornela z Agnieszką, powinieneś dostać oddzielną pierwszą nagrodę - dawno się tak szczerze nie uśmiałam! Po piąte - teraz dopiero rozumiem, czemu tak łatwo dałam się złapać na Twoje miłe słówka w komentarzach - już wtedy bajerant wobec forumowiczek był z Ciebie pierwsza klasa :) Pozdrawia uśmiechnięta Ania
  2. Uderz w stół nożyce się odezwą - popularność imienia "Ania" stwarza w tym wypadku fantastyczne pole do spekulacji :) Pozdrawiam Autora - Ania
  3. Dobrze, zrobię, jak mówisz - pogrzebię w necie, może faktycznie coś mnie zainspiruje, bo od wczoraj nic, tylko myślę i myślę jak poprawić te sentymentalne dyrdymały, które zakwestionowałeś - ale zakleszczyłam się i nic sensowniejszego nie przychodzi mi do głowy, co najwyżej jeszcze większe banały. Jeśli chodzi o edytowanie tekstów na bieżąco – nie, nie mam przekonania, że powinno się to tu robić, bo w ten sposób potencjalnie nowe osoby komentujące tekst mają nierówne szanse. Nie wiem jak Ty, ale ja dużo uczę się czytając komentarze poprzedników. Jeśli tekst, który czytam jest już zmieniony i nie widzę poprzedniej wersji, wtedy nie mam jak ocenić, czy zgadzam się z poprzednio zgłoszonymi uwagami, czy nie. Sadzę, że autor powinien raczej wprowadzać poprawki „na boku” i ewentualnie dopiero, kiedy sam uzna swoje dzieło za skończenie doskonałe, może je wkleić jeszcze raz, ale obok pierwotnej wersji, a nie zamiast. Do takiego poprawiania na bieżąco służy chyba raczej Proza – Warsztat, ale tam panuje taka sama głucha cisza, jak na Prozie u Zaawansowanych. Tylko tu, u Początkujących, pojawiają się komentarze, więc komu na nich zależy, wkleja tutaj. W tej sytuacji, jestem skłonna skorzystać z Twojego adresu mailowego. A o wymienianiu partnerek (i nie tylko) możemy, bo przecież wcale nie musimy, porozmawiać, kiedy zechcesz. Bądź spokojny, kontrola ryzyka to moja (zawodowa) specjalność. Pozdrawiam - Ania
  4. To temat - rzeka. I masz absolutną rację, że problem jest w głowie. Nie chcę powtarzać truizmów o manipulacji w celach komercyjnych, nakręcaniu przez media i firmy farmaceutyczne i kosmetyczne kultu młodości i urody, wszyscy to wiedzą, zdają sobie z tego sprawę. Oczywiście, że tzw. dojrzałe kobiety mogą być bardzo atrakcyjne - a jednak mężczyźni porzucają żony nie dla nich ale dla tych młodszych i ładniejszych - czyż nie?
  5. Czemu w minimum sformułowań? To proste! Bo to ma być miniatura, a nie pełnowymiarowe opowiadanie. Musi być skondensowane, z założenia. Właśnie dlatego chłopak ustępujący miejsca jest dobrym strzałem, tu się z Tobą zgadzam, bo przez ten, skądinąd coraz rzadszy, obraz masz od razu mnóstwo właściwych skojarzeń i dalsze "kawa na ławę" jest już niepotrzebne. Wydaje mi się, że sposób, który radzisz, jest dobry, do wykorzystania, ale w innym opowiadaniu, może na podobny temat, ale nie w tym konkretnym wypadku.
  6. To super pocieszające, że Ci się podoba, takie, jakie jest - od razu mi lepiej:) Tylko kompletnie nie rozumiem, co znaczy, że zgadzasz się z Panią Wandą? Znasz mnie przecież - nie jestem już taka znowu młoda, a piękna nie byłam nigdy i już raczej mi to nie grozi :) Ania
  7. Niby tak, ale gdybym napisała „Czyż nie powinno być tak, że staremu człowiekowi powinno być łatwiej godzić się z tym, co nieuchronne” zupełnie nie oddawałoby to moich intencji. Przecież nie chodzi o to, że peelka jest stara, ale o to, że ona buntuje się przeciwko temu, że staje się stara - i nie najważniejsze są bynajmniej zmiany biologiczne (fizyczne), ale przede wszystkim mentalne. Dlatego jej początkowe pytanie jest retoryczne – ona zdaje sobie sprawę, że może powinno jej być łatwiej, ale problem w tym, że w rzeczywistości wcale nie jest. Zgodzę się z Tobą, ze zabrakło słowa „tym” (… tym powinno mu być łatwiej …), ale reszty ruszyć nie mogę. „Poszłaś po łatwiźnie, tanim sentymentalizmie.” – Poszłam, fakt, nie zaprzeczam. W takim razie, może mógłbyś mi pomóc, jak inaczej w minimum sformułowań i nie używając słów typu: „samotność”, „opuszczenie”, „margines życia”, „zatrzaśnięte drzwi”, itp., wyrazić to paskudne uczucie beznadziei (obiektywnie rzecz biorąc, oczywiście, zupełnie nieuzasadnione), kiedy masz świadomość, że wszystko, co najlepsze, już jest za tobą, a mnóstwo sfer życia jest już dla ciebie całkowicie niedostępnych? „Tego urągowiska nie rozumiem. O co tu chodzi?” – Chodzi o to, że ten rozbrajający dołeczek kompletnie nie pasuje już do reszty i zakrawa na szyderstwo ze strony natury. Dzięki Donie, za tak szczegółowe pochylenie się nad moimi paroma linijkami. I jeszcze gwoli wyjaśnienia - nie utożsamiam się całkowicie z peelką (m.in. nie mam tego dołeczka :) , ja tylko próbuję powolutku wyjść z szufladki, w której, mam wrażenie, od początku pisania w ogóle, utkwiłam - choć nie ukrywam, że w moim wieku, dość łatwo mi przychodzi wczucie się w jej sytuację. Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na odzew - Ania
  8. W takim razie proszę o podpowiedź - co mogłoby Panią przekonać? Ania
  9. Racja, dziękuję :) Ania
  10. Ty to masz znajomości Magda :) Dawaj to opowiadanie! Złoto nie złoto - jest tak stara powieść Fleszarowej Muskat - peelka powinna pamiętać tamte czasy :) pozdrawiam - Ania
  11. Czyż nie powinno być tak, że im człowiek starszy, bardziej doświadczony, (teoretycznie) mądrzejszy, powinno mu być łatwiej godzić się z tym, co nieuchronne? Kolejny rok kasztany kwitną jak oszalałe, miłość się kończy, dzieci przestają być dziećmi, ktoś bliski przeszedł na tamtą stronę, młody człowiek w tramwaju poderwał się z miejsca mówiąc: - proszę, niech pani usiądzie - a ty budzisz się o świcie i myślisz: cholera, znów muszę udawać, że żyję. Lustruję swoją twarz odartą z makijażu. Gdzie się podziały te promienne oczy, trochę niebieskie, trochę zielone, jakby z rozsianymi drobinami słońca? Przejrzyste, zmieniały kolor w zależności od nastroju i rozmówcy, czarowały i uwodziły. Teraz są jak brudne bajoro. Patrzę na surowo sterczący nos, wysunięte kości policzkowe na obu flankach, zmarszczki powstrzymane w porę antyoksydantem CE Ferulic, które czają się w kącikach gotowe do natarcia. Usta. Nieporadny grymas jest ledwie cieniem dawnego uśmiechu. Tylko dołeczek w brodzie, jak na urąganie, wciąż ten sam. Nie podobam się sobie. Ze starością mi nie do twarzy. Z przemijaniem mi nie po drodze. Mówią, nie wszystko złoto, co się świeci. A jednak…
  12. Ania_Ostrowska

    Piekielny

    Niejednego chłopa w Nakle Baba z rana wita wściekle: Ty łajdaku! I próżniaku! Bodaj byś się smażył w piekle! *jasne, że wolałabym "Niekle" ale gramatyka jest nieugięta :(
  13. Ania_Ostrowska

    Piekielny

    Dwie przyjaciółki w Mielnie Zazdrosne są piekielnie Trzecia skorzystała Ale... coś złapała Morał? Grunt to szczelnie!
  14. Od strony treści OK, bardzo fajnie się czyta, ale jak na zaawansowanych, mała dbałość o interpunkcję :) Pozdrawiam - Ania
  15. Polecam się na przyszłość :) Przeczytałam jeszcze raz. Jest dużo lepiej.
  16. na początek przenieś ten utwór do warsztatu poezji :) Ania
  17. No to mnie potężnie dowartościowałeś dzisiaj, nie ma co :) Pogmeram w tym archiwum
  18. No właśnie :) Ale będziesz teraz dokładał kolejne odcinki ciągu dalszego? Chciałabym zobaczyć w jaka stronę to pójdzie, plisss
  19. Ja mam całkiem na świeżo, bo wiesz, całkiem niedawno, jakiś tydzień temu, wróciłam do tamtego tekstu. Dwa lata musiało upłynąć żebym zmądrzała :) wykorzystałam prawie wszystkie uwagi i propozycje z tamtej dyskusji. Prawie, bo bez "mięska". Co za zbieg okoliczności, ze pojawiłeś się po takiej długiej przerwie, właśnie teraz
  20. A dla mnie niemało :) My na dokunamente ostatnio tkwimy po uszy w miniaturach, może dlatego taki skondensowany przekaz bardzo mi odpowiada. Oczywiście, można powiedzieć, że każdy tekst coś komunikuje, tyle że czasem, a może nawet często, to "coś" jest pusto brzmiącym cymbałem. Bez urazy. Nie mam na myśli nic konkretnego. Ania
  21. Trochę?? A pamiętasz mężczyznę machającego rękami?
  22. Uważaj, lato się zbliża :)))
  23. Proszę: „Tak jak zazwyczaj, również w ubiegłą sobotę na stację kolejową wybrałem się pieszo. Niestety, po pokonaniu w mokrym śniegu jakichś dwustu, może trzystu metrów zacząłem żałować, że nie zaczekałem na autobus.” – w kontekście poprzedniego zdania, zamiast "niestety" lepiej byłoby, moim zdaniem, użyć „jednak” „Już po przejściu tego odcinka nowe buty okazały się zupełnie do niczego. Chlupało w nich potwornie, żeby nie powiedzieć kurewsko. Gdybym był niewidomym, to zwyczajnie pomacałbym ręką czy w ogóle mam je na sobie.” – "Gdybym był.. itd" efektowne zdanie, ale kompletnie pozbawione sensu. Parę razy w życiu chlupało mi w butach, więc wiem, że nie ma to nic wspólnego z odczuciem, że idzie się boso - bo jest znacznie bardziej niewygodnie. Poza tym, jeśli już, to chyba bardziej poprawnie byłoby „niewidomy”, a bardziej naturalnie „czy w ogóle mam je na nogach” bo butów nie nosi się "na sobie". „Gdy przemarznięty doszedłem do dworca, na peronie mój pociąg już stał. W wagonie poszukałem pustego przedziału i gdy znalazłem rozpanoszyłem się w nim jak u siebie w domu.” – niepotrzebnie rozwlekłe. Wywaliłabym oczywistości: "na peronie" i "w wagonie" bo one nic nie wnoszą. „Natychmiast zdjąłem buty i skarpety. Buty postawiłem na grzejniku, skarpety rozwiesiłem. Jako, że ubieram się w rzeczy tanie, co za tym idzie gorszej jakości, oczywiście moje stopy musiały przybrać granatowy kolor skarpet.” – niepotrzebne udziwnienie, czemu nie „przybrały”? „To był koszmar! Wyglądały jak jakieś odmrożone kończyny himalaisty.” – moim zdaniem lepiej byłoby odnieść „jakieś” do himalaisty: "wyglądały jak odmrożone kończyny jakiegoś himalaisty." „Po tym, jak przechodzący korytarzem facet na ich widok skrzywił się, schowałem je podwijając nogi na siedzeniu.” - bardzo dziwny dla mnie szyk zdania; zmieniłabym na: albo ”Po tym, jak facet przechodzący korytarzem skrzywił się,…” albo „Po tym, jak przechodzący korytarzem facet skrzywił się nieludzko,…” W obu przypadkach wywaliłabym „na ich widok” bo z kontekstu wiadomo, że tylko o to może chodzić, o nic innego. „Kiedy wysiadłem z pociągu chrzęst lodu pod nogami gwarantował, że tym razem obuwie mi nie przemoknie. Byłem zadowolony z powrotu mrozu, a zerkając na migoczące gwiazdy i na ludzi przemykających w rozświetlonych oknach chyba szybciej niż w tym zdaniu do kropki, dotarłem do mieszkania Bogdana, znajdującego się w czteropiętrowym bloku.” – znowu, w sąsiedztwie pierwszego zdania, początek drugiego: "Byłem zadowolony z powrotu mrozu" do wywalenia, nic nie wnosi. Po godz. 21.00 ludzie migający w oknach? Z jakiego powodu? W większości domów to czas telewizyjny, a nie gorączkowa bieganina towarzysząca powrotom z pracy czy ze szkoły. Druga część zdania od „dotarłem do” brzmi sztucznie. Nie można byłoby po prostu: dotarłem do bloku Bogdana” lub ostatecznie: „do bloku, w którym mieszkał Bogdan”? „Zaraz po wejściu na klatkę schodową usłyszałem hałas dochodzący z jego chaty.” – za mało „stylowy” jest język poprzednich zdań, żeby tu użyć „chaty”. Naturalniej byłoby „mieszkania”. „Zważywszy, jak tam głośno się zachowywali, w zasadzie powinienem uznać za normalne, iż moje dzwonienie do drzwi nie odnosiło żadnego skutku.” – to „zachowywali” jest tu przedwczesne, niby kto: oni? Wcześniej jest mowa, ze bohater jedzie do Bogdana, a nie na imprezę. Informacja o hałasie jest już w poprzednim zdaniu, więc wystarczyłoby: „zważywszy na to, w zasadzie…” „Trochę jednak, wytrąciło mnie to z równowagi i zacząłem się coraz bardziej denerwować. Chciałem już być na imprezie! Skończyć z samotnością, która poczęła mi doskwierać.” – wydaje mi się, że przecinek po „jednak” jest niepotrzebny i szczerze mówiąc, cały ten fragment zupełnie mi nie leży - nie umiem sobie wyobrazić, że po długiej podróży, stojąc w nocy w niedosuszonych butach przed zamkniętymi drzwiami można myśleć tak cielęco. To musiałoby być wkurzające uczucie i tu powinieneś dać temu wyraz. Poza tym, te zdania wywołują zdziwienie czytającego, kiedy się doczyta do końca – co było powodem tego hałasu? Zjedli tort i może trochę sałatki. Nie było muzyki i nie kłócili się – nie ma o tym dalej żadnej wzmianki . To skąd ten hałas? „Pomyślałem, że muszę odczekać, aż w mieszkaniu nieco przycichnie. Gdy po jakichś dwóch minutach stwierdziłem, że właśnie nadeszła odpowiednia pora, aby znów dopaść dzwonka, wówczas okazało się, że był on najzwyczajniej w świecie zepsuty. Ze środka nie dochodziło nic, co przypominałoby jego dźwięk. Załomotałem pięścią.” - usunęłabym zdanie "Ze środka..." - z tych samych powodów, co wymieniane wyżej - nic nie wnosi. „Zrazu usłyszałem piskliwy wrzask, a po chwili, tuż za samymi drzwiami dziewczęcy głos oznajmujący komuś, że ktoś puka.” – "piskliwy wrzask"? Może po prostu „pisk”? I poprawniej byłoby „oznajmiający”, i jeszcze bez „komuś”. „Następnie wieszak i palce zatykające kurtkę – może moje, może Bogdana.” – „zatykające” na czym? „Skarpety, które bóg raczy wiedzieć, jak znów pozbyły się butów.” – „bóg raczy wiedzieć” to wtrącenie, więc przecinki powinny być z obydwu stron „Trochę jeszcze mokre nogawki spodni - idiotycznie, wesoło merdające - decydujące za mnie, w którą stronę obrócić się, czy postąpić kroku.” – „merdające” to kompletnie nie ten ruch, chodziło Ci chyba o „majtające się”? „Byłem rozbity. Rejestrowałem tylko sekwencje, tylko przypadkowo zauważone fragmenty najbliższego otoczenia, a wszystko na co spojrzałem zdawało się krzyczeć niemym głosem.” - po „wszystko” chyba powinien być przecinek. „Krzyczeć niemym głosem” okropnie melodramatyczne. „Bogdan niemal wepchnął mnie do dużego pokoju gdzie siedzieli Artur, Paweł oraz dziewczyna, która razem z Bogdanem przywitała mnie w progu - Marta. Nikogo z nich nie znałem wcześniej. Przywitałem się z chłopakami, po czym Artur zagadał:”- powtórzenie "przywitała" "przywitałem" - może lepiej byłoby za drugim razem „powiedziałem: cześć” albo „siemka” ? „— Ja powiem ci szczerze przyjacielu, nie przepadam za wierszami. Męczą mnie. Wolę i to dużo bardziej kryminały — ale podkreślam, dobre kryminały! Nie jakieś tam, tylko dobre!” – Tu i dalej w tekście jest używane wtrącenie „przyjacielu”, bez należytych przecinków z obu stron, podobnie jak w tym fragmencie trzeba też wydzielić drugie wtrącenie „i to dużo bardziej” „— A tam lubisz… A jakich znasz autorów? Znasz jakiegoś?” – brak przecinka po „A tam” „— Czyli, kurwa, laik jesteś – podsumował mnie Paweł chichocząc.” – wywaliłabym „mnie” „Pawełku, mówiłem ci żebyś nie przeklinał. Jesteśmy u Bogdana, jest bardzo fajnie, jest atmosfera, klimacik. No i są dziewczyny! Tralala! — śmiejąc się Artur poklepał chichoczącego jeszcze Pawła” – brakuje myślnika na początku „ — Także panuj nad sobą przyjacielu! – dodał, po czym zwrócił się do mnie:” – „tak że” oddzielnie „— To ja ci powiem Konrad, kogo warto czytać.” - brak przecinka przed „Konrad” „— Sorry Kornel. Masz rzadkie imię, wiesz? Dobre kryminały…” – to samo tutaj, przed „Kornel” „Kiedy Artur wymieniał tytuły kryminalnych bestsellerów, ja starałem się dyskretnie przyjrzeć szczupłej Marcie, która siedząc obok mnie pochylona była nad sałatką jarzynową.” – chyba autorów kryminalnych bestsellerów? "Blondynka o lekko zadartym nosku, nawet ładna - ubrana w żółtą bluzkę, zieloną spódniczkę mini i buty na wysokich obcasach. Lewą ręką głaskała się po udzie." – strasznie karkołomne, sałatka była w niebezpieczeństwie :) „— Jak sałatka? – zapytał ją Bogdan.” – wywaliłabym „ją” - wiadomo, tylko ona jadła Uff, piwo mi się należy :))) Ania
  24. OK ale jest tego trochę, więc chwilę potrwa :) Ania
  25. Średnio interesujące, ale biorąc pod uwagę, że to początek czegoś większego, może się rozkręci? Natomiast jestem zaskoczona znaczna ilością usterek technicznych, tzn. dla mnie to są usterki, dla innych może nie :) Celowo nie podaję teraz przykładów by nie sugerować innych komentujących. Pozdrawiam - Ania
×
×
  • Dodaj nową pozycję...