Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Barbara_Pięta

Użytkownicy
  • Postów

    1 171
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Barbara_Pięta

  1. He he, kto wie Asherku, kto wie.... :-D. Pozdróweczka/B.
  2. Witam Piotrze. To czasami tak wygląda w rzeczywistości. Bywa ona różna jak wiemy. A tekścik... no cóż - odzwierciedla w pełni pewne fakty. Właśnie tak na sucho. Brrr, samej mi się to zbytnio nie podoba, ale może łatwiej będzie to przełknąć jako część całości. Dzięki za odwiedzinki i pozdrawiam serdecznie/B.
  3. Witam. Pomyliłeś się Arturze. To jest forum prozatorskie. Trzeba go przenieść do działu poezji. A swoją drogą bardzo ładny wiersz :). Pozdrawiam/B.
  4. Dzięki, ot takie "stworzonko" mi wyszło hehe :D. Pozdrawiam popołudniem pachącym kawą/B.
  5. Fakt, Jacku, ale ja się obracam ostatnio w takich właśnie klimatach, więc Twoje pisanie przypadło mi do gustu. Pa :-)
  6. Drobna kobieta przed czterdziestką wchodzi do gabinetu psychiatrycznego. Jasnozielona glazura pokrywająca do połowy ścianę przywołuje na myśl salę porodową. „Właściwie nie... niee... – konstatuje szybko – tam glazura była zdecydowanie ciemniejsza”. Maria rejestruje kątem oka otwarte pudełko czekoladek, leżące na biurku. Przełyka szybko nadmiar śliny wpatrując się natarczywie w słodkie obietnice, ukryte pod błyszczącymi sreberkami. „Może mnie poczęstuje?” – wzdycha cichutko, sadowiąc się na krześle. Zamaszystym ruchem przygarnia płaszcz zsuwający się z kolan, drugą ręką przytrzymując śmieszną czapkę z daszkiem i czarną torebkę. Doktor Marecka energicznym ruchem sięga po dokumentację pacjentki umiejscowioną na samym szczycie kartotekowej piramidy. Włosy upięte w koński ogon i sportowy strój nadają kobiecie młodzieńczego wyglądu. - Nie za ciepło? – pyta lekarka, uzupełniając resztę brakujących informacji, mających obowiązek znaleźć się w karcie. - Nie – Maria zaprzecza energicznym ruchem głowy – w sam raz. - Proszę się poczęstować cukiereczkiem – wskazuje na otwarte opakowanie czekoladek. Jest swobodna, ma pogodną, delikatną twarz i ciepłe oczy. - Dziękuję – Maria wyciąga łapczywie rękę po czekoladowe serduszko. Upragniona łakoć błyskawicznie znika w ustach, pozostawiając za sobą jedynie delikatną, czekoladową woń. - Co się dzieje? – pada pytanie. Doktor Marecka przygląda się uważnie pacjentce. W jej spojrzeniu nie ma jednak najmniejszego śladu natarczywości. - Niena...piej się czuję – przeżuwając resztki cukierka, Maria porusza się nerwowo na krześle – najbardziej dokuczają mi lęki. I takie... takie poczucie bezsensu. Brak woli walki. - Rozumiem – lekarka zapełnia kolejną linijkę w kartotece - Jest pani mężatką? - Nie – pada krótka odpowiedź – jestem rozwiedziona. - Ma pani dzieci? - Tak, dwie córki. - W jakim wieku? - 14 i 17 lat. - Ile pani ma lat? - 38. - O! – twarz lekarki ożywia się na moment – jesteśmy prawie w tym samym wieku. Od czasu rozstania się z mężem była pani sama? - Można tak powiedzieć... - Rozumiem – mówi lekarka nie odrywając długopisu od kartki – a co było przyczyną rozwodu? - Od początku nie mogliśmy się porozumieć. Awantury, bijatyki. Rozwód otrzymałam bardzo szybko, bo w ciągu siedmiu miesięcy – pada seria, jak z karabinka maszynowego. - Aha – długopis zawisa na chwilę w powietrzu, by po chwili wejść w ponowny bliski kontakt z nie zapełnioną powierzchnią papieru. - Pracuje pani? - Tak. Pracuję w zoo we Wrocławiu. - To ma pani kłopot z dojazdami. To dosyć daleko – doktor Marecka z zatroskaniem przygląda się pacjentce. - To prawda. Dojazdy są dla mnie bardzo uciążliwe, ale praca daje mi dużo satysfakcji. - Rozumiem – pani doktor kiwa głową ze zrozumieniem – proszę powiedzieć, czego dotyczą pani lęki? - Przede wszystkim przyszłości. Budzę się rano zlana zimnym potem i myślę co będzie dalej. Boję się o dzieci. Właściwie boję się wszystkiego. Męczy mnie poczucie bezsensu. - Aha. - To jest tak, że jeśli nawet uda mi się pokonać jeden lęk, to zaraz dopada mnie następny i następny. - Czyli zastępuje pani jeden lęk drugim, tak? - Dokładnie – ochoczo potwierdza Maria. - Czy teraz jest pani związana z jakimś mężczyzną? - Tak. Mam przyjaciela. Jesteśmy sąsiadami. - Dobrze... – doktor Marecka błyskawicznie przewraca kartkę – czy może pani liczyć na jego wsparcie finansowe? – pada rzeczowe pytanie. - Jeśli chodzi o jakieś małe kwoty, to tak. Do niedawna sam miał poważne problemy, zadłużone mieszkanie. Teraz jest już lepiej. Właściwie tak... – kiwa głową - w sytuacjach awaryjnych mogę na niego liczyć. - Dobrze – lekarka zamyka temat - zapiszę pani kilka nazw leków ziołowych – doktor sięga po małą kartkę i wymieniając głośno zapisuje nazwy leków – a więc tak: Sedatif pc, Persen forte i Deprim... - Oj! – wykrzykuje Maria – Persen odpada. Miałam bardzo nieprzyjemne doświadczenia z tym lekiem. Bóle w okolicy klatki piersiowej, duszności. Okropność – kręci głową z dezaprobatą. - W takim razie może Deprim? - Niestety Deprim zupełnie na mnie nie działał. Całkowity brak reakcji – stwierdza ze smutkiem Maria. - Dobrze... – potakuje lekarka skreślając wymienione specyfiki – W takim razie przepiszę pani jeden listek Pramolanu, to taki lek przeciwdepresyjny i przeciw lękowy . Zawiera 20 drażetek. Proszę zażywać raz na dobę po jednej tabletce. Nie jest zbyt drogi. Kosztuje około 10 zł. - Oczywiście. Doktor Marecka wypełnia receptę i porządkując energicznie plik dokumentów pyta: - Czy chciałaby pani skorzystać z psychoterapii? - Bardzo chętnie – Maria ożywia się i uśmiecha. - Świetnie – kwituje Marecka – dam pani namiary do mgr Jolanty Wrzeciono – o, proszę – podaje małą kwadratową karteczkę z numerem telefonu – niestety... – mówi zatroskana – pani Wrzeciono sama ustala terminy. Jest bardzo duże zapotrzebowanie. - Rozumiem – Maria wstaje z krzesła – to już będzie wszystko, tak? - Tak - pada krótka, uprzejma odpowiedź. - Do widzenia pani doktor. - Do widzenia.
  7. Filozoficznie się porobiło, ale jednak nadal "asherowe" klimaty. I to mie się "podobuje". Tak trzymać! :-)). Pozdróweczka/B.
  8. Witam. Ja się podpisuję pod tym, co napisał Asher. A z tą mamą lat 33 to może miał być dwukropek, tylko sie zapodział? Wtedy byłoby dobrze. Plusika ślę i pozdrawiam :-)?B.
  9. Pięknie! Weszłam na forum po dłuższej przerwie i proszę, jaka niespodzianka. Czytało się znakomicie, płynny tekst, bez zacięć, zbędnych przerywników. Dla mnie bomba :-)). Pozdrawiam/B.
  10. Witaj fraszko ;-). Dziwny trochę ten wiersz, faktycznie jakby mu czegoś brakowało, no cóż czasem tak bywa, że nie wyjdzie jak trzeba. Nie mam pomysłu co by z nim począć... Pozdrówka/B. P.S. Najpierw zobaczyłam jakieś obrazy - to co widziałam---->zapisałam. Niby wiem, co miał znaczyć, ale teraz już nic nie wiem, hahaha :-), pustką wieje w mojej głowie ;-)
  11. spadające serca budzą mnie pajęczyna podszyta strachem niezapominajek zaciera ślady współistnień. sama złapalam pająka zapisując mu wszystkie muchy świata wypiął się na mnie niewdzięcznik krzyżyk na drogę
  12. Ok, lecę :-)/B.
  13. Witam. Jakoś emocjonalnie, jeśli na tym poziomie mogę się odnieść - docierają do mnie pierwsze trzy wersy. Kurczę, fachowo się nie wypowiem, bo nie potrafię. Chyba tu jeszcze wrócę. Pozdrawiam/B.
  14. Witam popołudniowo :-) "gwiazdy wybuchają większym hukiem nie robię herbaty dla siebie inni wyprowadzają swoje psy" - pierwszą strofę najłatwiej było mi zinterpretować (oczywiście interpretacja tendencyjna, niekoniecznie taki musiał być zamysł autorki ;-)). np.: z sympatyczną osobą piję sobie herbatkę, a inni np. spędzają miło czas wyprowadzając swoje psy). No. troszku "przeprozowałam" chyba, biję się w pierś :-))). Druga strofa mniej przemawia - muszę się z tym przespać... Trzecia bardzo mi się spodobała, ale nie potrafię uzasadnić. Fajna i tyle ;-) Pozdrawiam :-)/B.
  15. To i ja plusik dorzucę :-). Pozdrawiam/B.
  16. Witaj Stasiu :D, jak się cieszę, że Cię widzę. Dziękuję stokrotnie i pozdrawiuuuu!!! :D/B.
  17. Zaciekawiło mnie - mówię to z czystym sumieniem, nie aby się przypodobać. Wersyfikacja jak dla mnie kapitalna. Świetnie się czyta - prawie jak płynny zjazd z idealnie wyrzeźbionej górki. Pozdrawiam/B.
  18. Witam, ja również dostrzegłam tu przesłanie. Wiersz wprawdzie nie powalił mnie na kolana, ale przecież nie zawsze o to chodzi, prawda? ;-) Pozdrawiam wczesno-jesiennie/B.
  19. Witam Marku - hmm... jedwabne szlafroczki miewają małe kieszonki, nieprawdaż? ;-). Jednak różnorodność interpretacji jak najbardziej wskazana - lubię, gdy czytelnik snuje własne domysły. Trudno mi stwiedzić obiektywnie, czy "ten milutki jak kaczuszka" tworek zasługuje na większe zainteresowanie. Dziękuję za odwiedzinki w moich progach. Dawno mnie tu nie było. Pozdrawiam/B
  20. W jedwabnym uścisku brakuje tylko małej kieszonki bym mogła niepostrzeżenie zawiadomić o nadejściu... księżycowa poświata wredne paparazzi - włazi z buciorami na sam szczyt bezczelnie omiata enklawy. zaciskam dłonie strużki ciemności wyciekają spomiędzy palców dolina wklęsłych znaczeń nie zaspokoi głodu w trójwymiarowym kinie brakuje miejsca dla dwojga.
  21. Bardzo piękny i refleksyjny wiersz, jak już ktoś wcześniej powiedział. Witam po długiej przerwie i pozdrawiam/B.
  22. Witaj Veggo, cieszę się, że Cię widzię ;-). Miło mi również, że ostatni akapit nie do końca wydał Ci się kiczowaty. W zasadzie to jest taka trochę "jałowa rozmowa dwóch beznadziejnych typów", więc może nie jest zbyt wysokich lotów ów dialog. No ale cóż..., jak w każdym utworze są lepsze i gorsze kawałki ;-). Dzięki za ciepłe słówko, ostatnio mało bywam, zagoniona jestem. Do zobaczenia/B.
  23. Hi hi, chyba się telepatycznie ściągnęliśmy, bo właśnie odpowiadałam na Twój komentarz w części X :-))) P.S. Rzeczywiście, robi się trochę galimatias. Póki co rodzi się trochę w bólach ten mój twór. Wrócę niebawem do sedna sprawy, obiecuję. Pozdrówka :-))/B.
  24. Witam Adamie :-). Oj podbudowałeś mnie, a już myślałam, że to moje pisanie jest całkiem do d..y :-))). Kurczę, czasu mi tylko brak, oj czasu brak ;-). Dzięki za odwiedzinki, pozdrawiam/B.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...