Oto czarna dziura: olbrzymi dzbanecznik.
Zgięta czasoprzestrzeń, jak ścianka naczynia.
W nie, świetlne nie-ważki skuszone nektarem
Wpadają, jak w oko. To miłość toksyczna.
Kosmos jest tą samą podstępną rośliną
- Pułapką dla dusz. Daje zmysły, zwabia.
Oto materialność: lepka wydzielina,
trzymająca w brzuchu czarnego zjadacza
Wielorakość istot. Morze ciał. Przyjemność.
Wysysa z nich Pustkę, dając byt - codzienność.
Ściana trzech wymiarów zamyka je wieczkiem.
Nie do końca szczelnie, wymknij się przez szparę,
Stań się tym wewnętrznym, łagodnym powiewem,
Co porusza ziemię, co jest całym światem.
przepraszam za tę samowolkę, ale chciałem zobaczyć,
jak to by wyszło z poprawną (moim zdaniem) interpunkcją.
No i w końcu tak zostawiłem.
Bardzo fajny wiersz i temat. Zastanowiło mnie tylko, po co
ta "Niewola, Wyzysk". I nie, że w nawiasie, tylko po co w ogóle?
Info dla czytającego, czym jest toksyczna miłość, inny powód?
Bo psuje kompletnie (znowu moim zdaniem) całą przyjemność czytania.
W drugiej strofie:
"Kosmos jest tą samą, podstępną, rośliną
Pułapką dla dusz."
Rozumiem, że chodziło o podkreślenie "rośliny pułapki", stąd te przecinki, niestety, umieszczone jakby na chybił trafił. A wydaje mi się, że czytający i tak się domyśli w czym rzecz - mnie się udało, ;)
a może jeszcze o coś innego chodzi?