Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

jan_komułzykant

Użytkownicy
  • Postów

    15 534
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    103

Treść opublikowana przez jan_komułzykant

  1. tylko, że to trochę, jak (powiem po Krakowsku) no jak szczał w kolano :))
  2. no taaa... ale najsamprzód wynurkować trza z dna, bo tam najlepsze leżakują chyba ten propan mi nie zaszkodzi co, bo jakoś mi lekko idzie :))
  3. jasne, ja już w akwalungu siedzę, ale chyba butle pomyliłem pro cośtam napisane
  4. Dziękuję Królowo Wszelkiej Roślinności i Krajobrazu i świetne podsumowanie ;))
  5. nie no, z tymi cudeńkami może i przesadziłem, ale chyba nie aż do tego stopnia? ;P
  6. wnioski zasadniczo dość racjonalne, problem tylko z pkt. 3, bo "jak mówio" nasi piloci i na drzwiach stodoły polecą. Krukom chyba już nawet polecili :) Dzięki Tomaszu, dobrej zabawy.
  7. "niby nic, a tak to się zaczęło" nawet ;)) Mam nadzieję, że bez zadęcia, dziękuję Marlett, miło Cię widzieć. Pozdrawiam.
  8. to tak jak ja, przynajmniej żeby coś napisać. Dziękuję, tym bardziej, że trafiłeś akurat na debiut :) Pozdrawiam
  9. :)) dziś transparentne są już wybory jak krzyżyk stawiać wiedzą komisje tylko Jadwiga woli nieszpory choć tam są urny nieprzezroczyste
  10. bardzo fajny, mnie mija kara za dwa dni ;))) Pozdrawiam. ta joj wjirsz ładny zgrabny wcali kłopotów ja by tam ni szukał moi we Lwowi si raz pochwalił zda si i kwartał by ni pukał
  11. jan_komułzykant

    Anielski

    Wydłużony rzeczywiście lepiej brzmi, jest równo, ale tak, czy siak jest tu pewnego rodzaju błąd gramatyczny. Nie żebym się czepiał, bo sam często też nie trzymam się sztywno zasad, jakie narzuca jakiś konkretny rodzaj wiersza. Bardziej mi chodzi o sens zawartej w nim myśli. Rozumiem zamiar - pilot / z kwiatka na kwiatek / wierność, ale gmina nieoczekiwanie objawia się jako "dobra dziewczyna", a to nie jest ani ten element zaskoczenia, o który chodzi w limeryku, ani mile w nim oczekiwany tzw. pure nonsens. Dziewczyna pojawia się bez uzasadnienia. W każdym razie związek Anielina z Anielą zasadniczo w ogóle tu nie istnieje, poza domysłem - równie dobrze mógłby się pojawić Salvador Dali wraz ze swoją żyrafą. Zyskalibyśmy przynajmniej element surrealistyczny :) Pozdrawiam
  12. Zgadzam się z WarszawiAnką. Za szybko, trzeba się delektować i smakować. A jak tam z garściami u Peela? No to brać, póki czas. :) Pozdrawiam.
  13. przy okazji przeczytałem komentarz Polmana i tak sobie myślę - czy starczyłoby Ci miejsca na tym portalu, żeby o kobietach napisać :) Potwierdzam, piękne. Chyba muszę założyć sobie oddzielny folder na Twoje cudeńka :) Pozdrawiam.
  14. Pięknie Luule płynie mi ten wiersz.. Właśnie doświadczam tego o czym piszesz, pewnie trochę inaczej. Ale w końcu każdy trochę inaczej odczuwa nawet całkiem podobne rzeczy. Mnie dzisiaj rozbiera Jack, dość stary, jak na swoje 20 lat, Daniels. :) Pozdrawiam
  15. A.Mleczko mówił "baranie, nie jesteś sam" Rysunku jednak nie zamieszczę - mógłbym, nieopatrznie, sprawić komuś przykrość. ;))
  16. Zatrzymałem się tylko na chwilę. Na skraju pięknego augustowskiego lasu, nieopodal majaczących wiejskich zabudowań. Pusta droga, cisza, powietrze robiło z moim miejskim zasmogowanym umysłem cuda. Było piękne złotojesienne południe, gdy nagle rozległ się przeraźliwy krzyk. Rozejrzałem się wokół, ale wtedy wszystko ucichło. Po chwili, jak z wnętrza ziemi albo z tunelu metra, krzyk przywędrował z powrotem, ale teraz uderzył ze zdwojoną siłą. Ujrzałem przerażającą scenę! Rozbierana była do goła, całkiem zgrabna i tłuściutka kura. Szaty rwał z niej napalony do granic możliwości młody myszołów. Pierze sypało się gęsto wokół na lewo i prawo, jak trociny spod ujadającej pełną mocą pięciokilowatowej krajzegi i jej stu pięćdziesięciu decybeli. W powietrzu i na ściółce zrobiło się rudo. Ponownie zaległa cisza. Bardzo wysoko, nad głową ujrzałem dwa piękne kruki. Gadały ze sobą w powietrzu, mimo dzielącej je dość sporej odległości. Pomyślałem, że pewnie rozpatrują małą przerwę na nadarzający się darmowy posiłek poniżej. Kiedy znikały za wierzchołkami drzew, krakanie przerwał ponowny krzyk. Drapieżnik tryumfował. Sprawiał wrażenie opanowanego, ale coś od spodu unosiło go, to w górę, to w dół i na boki. Musiał ratować się machając skrzydłami, żeby nie stracić równowagi. Nioska dzielnie się broniła, dziobała i na powrót darła wniebogłosy, wraz z trzema nieodstępującymi jej koleżankami. Te jednak po chwili, jak opętane popędziły w kierunku pobliskiej stodoły. Ale zrobiły to dopiero, kiedy wielki ptak na moment odwrócił się w ich kierunku i zatrzepotał skrzydłami. Zakończyło się szczęśliwie. Dla kury. Ale czy na pewno? Ciekawe, co na to kogut i na ten niemal ogolony ponętny kuperek? Kogut siedział cicho i patrzył na wszystko od samego początku, zza ogromnej pomarańczowej dyni w polu. Skubaniec. Zrobiło się nieprzyjemnie, a mnie zrobiło się żal kury. Pal diabli koguta - pomyślałem, ja byłem z niej dumny. A myszołów? Cóż, myszołów, pewnie był "wkurzony".
  17. a ja myślę, że rozumiesz, nie ma co tłumaczyć. to prosty tekst.
  18. Roch - z Zakopanego baca, wszystkim głowę wciąż zawraca. Po mamie może? Bo mama toże, gdyż Rosjanką jest, riebiata.
  19. jan_komułzykant

    Mowa

    Jedna panna z Kudowy mówi: innymi słowy. No przecie kumie, ja to rozumie, niech nie zawraca głowy.
  20. Chyba pisaliśmy razem w tym samym czasie, ale byłaś szybsza :) A piosenka - wiadomo Franek Sinatra, więc nie dziwota, że się podoba. Nieobliczalny w pomysłach??? I kto to mówi, hahaha :) Bardzo dziękuję, Mario.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...