Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Kasia_Szymańska

Użytkownicy
  • Postów

    342
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Kasia_Szymańska

  1. No niestety, niezupełnie ;) Na czterostopowego jamba z cezurami może i się zanosiło, ale nawet w pierwszym wersie tylko trzy pierwsze stopy to jamby, ostatnia stopa zaś to nawet nie jamb z hiperkataleksą tylko anapest z hiperkataleksą. Pzdr. nistety niezupełnie widzę, czy niestety niezupełnie początek, bo niestety nie wiem co niestety, Pani wstęp do analizy formalnej wiersza z grubsza zgadza się choć trudno polemizować jakąkolwiek formę wersów o przypadkowej rytmice, z drugiej zaś strony początek to początek, nie ma czego dyskutować, czegokolwiek nie byłby ten początek początkiem, lepsze to niżli bardziej czy mniej widzimisiowe "ble":), choćbyśmy zaprzęgli do tego stada mniej czy bardziej znanych piewców uroków pseudo erotykowych, dla zasady - pzdr. Uroczy wywód :) Oczywiście mam nadzieję, że Panu ten ekhym erotyk podoba się w takich stopniu, co i mnie :) Pzdr.
  2. No niestety, niezupełnie ;) Na czterostopowego jamba z cezurami może i się zanosiło, ale nawet w pierwszym wersie tylko trzy pierwsze stopy to jamby, ostatnia stopa zaś to nawet nie jamb z hiperkataleksą tylko anapest z hiperkataleksą. Pzdr.
  3. Nie różni się niczym od setek kiepskich erotyków. Już chruśniak malinowy w wykonaniu Grechuty mnie bardziej urzeka. Pzdr.
  4. Hmm, no najpierw całkiem fajny niedokładny rym, a potem już nocy-procy, nieba-chleba. Jakoś nie urzekł, Stasiu :) Ale pozdrawiam ciepło :)
  5. "o jotę tacy sami" i pointa jak dla mnie najlepsze. Reszta nie przemawia. Pozdrawiam :)
  6. Ja znam tak, że gość się wystraszył strzału ;) Pzdr.
  7. celuje nie znaczy "strzela" pozdrawiam Gdyby nie padł strzał - gość by się nie uwolnił od czkawki - nie podziękowałby i nie wyszedł. Także pozdrawiam.
  8. A bo to znane jest ;) Pzdr.
  9. Gość miał czkawkę. Ale barman nie celuje z pistoletu do niego, tylko w powietrze, bo inaczej gość nie byłby w stanie opuścić baru :) Pzdr.
  10. Nie wiem, czy taki był zamysł, ale mnie bardzo rozbawił :) Pozdrawiam.
  11. Wygrałaś :) Mówi się, że to jezuici odpowiadają pytaniem na pytanie ;) Pozdrawiam.
  12. A, to czerstwe :P Znaczy, że stare? Bo ja dinozaur jestem. Phehe, nie no, to chyba głupie jest, bo żadna logiczna odpowiedź nie pasuje. To kto: Ty sam? Nikt? :> Czy jeszcze coś bardziej błyskotliwego? Pozdrawiam :)
  13. Owszem - "Kto" zna odpowiedź na Twoje pytanie :P PeeS. o to chodzi ;) ?
  14. Druga italica to Wojtek Wencel, tak? Tam w oryginale jest: ona jest sympatycznym atramentem Boga Pozdrawiam.
  15. Właśnie z tego powodu (że Herbert i że Pan Cogito) jestem na nie. I to dlatego, że lubię Herberta. Jak dla mnie ten wiersz to jakaś słabsza wersja jego utworów (czyt. po-drób-ka; podrób drobiowy, etc :P ) A widzę, że seria Iksińsko-Cogitowa się zapowiada. Może będzie lepiej, na razie nie trafia. Niestety. Pozdrawiam :)
  16. Do literatury podmiotu dopisałem Ferdydurke ze względu na zalecenia od Pani Prof. ...Ale szczerze mówiąc niebardzo wiem, co konkretnie poruszyć w tym temacie przy tej lekurze. Czy ktoś mógłby mnie lekko wspomóc w tej sprawie ? // Chociaż wskazanie konkretnego wątku - przeczytałem całą książkę, ale niczego nie potrafię powiązać z tematem prezentacji ;/ Pzdr Podpowiedź: Bohater romantyczny - bohater skłócony ze światem, buntownik. Józio sprzeciwia się konwencjom, normom, czyli "gębom" -> do rozwinięcia :) Można też zwrócić uwagę na ostatnią formę - "gębę", w którą popada Józio, porywając Zosię, tak jak uczyniłby to romantyczny kochanek ("musiałem ucałować swoją gębę jej gębą, gdyż ona swoją gębą moją ucałowała gębę"). Pozdrawiam.
  17. Phehe, no chodziło mi tutaj raczej o sam pomysł. Pan X, Józef K, itd. Opowieść o anonimowym panu x to trochę ograny koncept, jak dla mnie. Po prostu nie urzekła mnie jego historia ;) Pozdrawiam.
  18. Ach, miło mi bardzo :) Owszem, ostatnio jakoś nie mam czasu; ale zamierzam to nadrobić. Zresztą, Ciebie też nie ma. Przyganiał kocioł garnkowi, a sam smoli ;) Pozdrawiam.
  19. Hmm, no wszyscy tutaj wychwalają pomysł, a przecież taki pan X już był nieraz. Everymany, jedermanny, Józefy K. (pheh no w końcu "pan X zawsze uwielbiał Kafkę"). Zresztą nawet na tym forum, o ile dobrze pamiętam, podobna postać pojawiła się w całej serii utworów Michała Zawadowskiego o panu Iksińskim (nb. pan iks - pan iksiński). Do mnie nie trafia. Wydaje się jakiś taki uproszczony, spłycony. Pozdrawiam.
  20. Po angielsku? A i owszem. I to daaawno przed Białoszewskim. Z swoisty klasyk można uznać wiersz-absurd: "Jabberwocky" Carrolla Lewisa z jego książki "Co Alicja odkryła po drugiej stronie lustra". Jabberwocky (from Through the Looking-Glass and What Alice Found There, 1872(!) ;) ) 'Twas brillig, and the slithy toves Did gyre and gimble in the wabe; All mimsy were the borogoves, And the mome raths outgrabe. Beware the Jabberwock, my son! The jaws that bite, the claws that catch! Beware the Jubjub bird, and shun The frumious Bandersnatch! He took his vorpal sword in hand: Long time the manxome foe he sought- So rested he by the Tumtum tree, And stood awhile in thought. And as in uffish thought he stood, The Jabberwock, with eyes of flame, Came whiffling through the tulgey wood, And burbled as it came! One, two! One, two! And through and through The vorpal blade went snicker-snack! He left it dead, and with his head He went galumphing back. And has thou slain the Jabberwock? Come to my arms, my beamish boy! O frabjous day! Calloh! Callay! He chortled in his joy. 'Twas brillig, and the slithy toves Did gyre and gimble in the wabe; All mimsy were the borogoves, And the mome raths outgrabe. W internecie można znaleźć 6 polskich przekładów wiersza: Dziaberliada Stanisław Barańczak Brzdęśniało już; ślimonne prztowie Wyrło i warło się w gulbieży; Zmimszałe ćwiły borogowie I rcie grdypały z mrzerzy. O strzeż się, synu, Dziaberłaka! Łap pazurzastych, zębnej paszczy! Omiń Dziupdziupa, złego ptaka, Z którym się Brutwiel piastrzy! A on jął w garść worpalny miecz: Nim wroga wdepcze w grzębrną krumać, Chce tu, gdzie szum, wśród drzew Tumtum stać parę chwil i dumać. Lecz gdy tak tonie w dumań gląpie, Dziaberłak płomienistooki Z dala przez gąszcze tulżyc tąpie, Brdli, bierze się pod boki! Ba-bach! Ba-bach! I rach, i ciach Worpalny brzeszczot cielsko ciachnął! A on wziął łeb i poprzez step W powrotny szlak się szlachnął. Tyżeś więc ubił Dziaberłaka? Pójdź, chłopcze, chlubo jazd i piechot, Objąć się daj! Ho-hej! Ha-haj!, Rżał rupertyczny rechot. Brzdęśniało już; ślimonne prztowie Wyrło i warło się w gulbieży; Zmimszałe ćwiły borogovie I rcie grdypały z mrzerzy. Żabrołak Janusz Korwin-Mikke Błyszniało – szlisgich hopuch świr Tęczując w kałdach świtrzem wre, Mizgłupny był borolągw hyr, Chrząszczury wlizły młe. Żabrołak kąsa chwytem szczęk – mój synu – szponów cięć się strzeż! Dziabdziaba bój się! Budzi lęk Bandaper, skroźny zwierz! Żarłacny miecz wziął w dłoń i wciąż Człowroga tropem dążył wraz Aż skrywszy się, gdzie Tumtumu pnie, Zadumał jakiś czas. Wtem jak w uffnieniu myśli wstał: Żabrołak z płogniem w oku wżdy Przez tłuszczy gwiszcząc drze się zwał, Burklotem idąc grzmi! Raz-dwa! Raz-dwa! Na wskroś! Na wskroś! Żarłacny miecz tnie ściachu-ciach! Gdy ścierwem legł, wziął jego łeb W dom galopyszniąc gna! Tyś żabrołaka zrąbł! Pójdź zaś W ramiona me promieńcze cny! O chwielbny dniu! Hej-ho! Hej-lu! Chichrypiał rad przez łzy. Błyszniało – szlisgich hopuch świr Tęczując w kałdach świtrzem wre, Mizgłupny był borolągw hyr, Chrząszczury wlizły młe. Dziaberlak Jolanta Kozak Bzdrężyło. Szłapy maślizgajne Bujowierciły w gargazonach Tubylerczykom spełły fajle, Humpel wyświchnął ponad. Dziaberlak tuż, więc trwóż się, trwóż! I szykuj, synu, długi nóż! Z nim ptak Dzióbdziób i słychać tup Pazurnych Kociłapów stóp! On ujał w dłoń zadzierżny miecz. Chłystnego wroga ścigał precz, Aż utrudzony zdysznie siadł Pod wielkim drzewem Dziaodziad. A gdy w przcupie zmyślnym trwał, Od chąszczwy lasu pędzi w cwał, Garumfifując, smocząc skry, Dziaberlak arcydzicznie zły! I raz! I dwa! I cup! I łup! Zadzierżny miecz – bezłebski trup! Lecz furda trup, gdy trupem łeb! Więc łaps za łeb! I galump w step! Dziaberlak zgłowion? Strupion? Padł? Pójdź w me ramiona, boś ty chwat! O, świętny dzień! Hurra! Hip hip! Tralala bum cyk cyk! Bzdrężyło. Szłapy maślizgajne Bujowierciły w gargazonach Tubylerczykom spełły fajle, Humpel wyświchnął ponad. Dżabbersmok Maciej Słomczyński Było smaszno, a jaszmije smukwijne Świdrokrętnie na zegwniku wężały, Peliczaple stały smutcholijne I zbłąkinie rykoświstąkały. Ach, Dżabbersmoka strzeż się, strzeż! Szponów jak kły i tnących szczęk! Drżyj, gdy nadpełga Banderzwierz Lub Dżubdżub ptakojęk! W dłoń ujął migbłystalny miecz, Za swym pogromnym wrogiem mknie… Stłumiwszy gniew, wśród Tumtum drzew W zadumie ukrył się. Gdy w czarsmutśleniu cichym stał, Płomiennooki Dżabbersmok Zagrzmudnił pośród srożnych skał, Sapgulcząc poprzez mrok! Raz-dwa! Raz-dwa! I ciach! I ciach! Miecz migbłystalny świstotnie! Łeb uciął mu, wziął i co tchu Galumfująco mknie. Cudobry mój; uściśnij mnie, Gdy Dżabbersmoka ściął twój cios! O wielny dniu! Kalej! Kalu! Śmieselił się rad w głos. Było smaszno, a jaszmije smukwijne Świdrokrętnie na zegwniku wężały, Peliczaple stały smutcholijne I zbłąkinie rykoświstąkały. Żabrołaki Robert Stiller Był czas mrusztławy, ślibkie skrątwy Na wałzach wiercząc świrypły, A mizgłe do cna boroglątwy I zdomne świszczury zgrzypły. Mój synu, Żabrołaka się strzeż Co szponem drze, w paszcz chapa! I dziubdziuba się bój! Zgroźliwego też Unikaj Bandrochłapa! Swój miecz żarłacki jąwszy w dłoń, Na wrażych śmiardłków żarty Szedł w noc, trwał w dzień o pampamu pień W ychliwych myślach wsparty. A w myślach onych trwiąc, czuj duch! Żabrołak z płogniem w oku Świszłap! I brnie przez tołszczy pnie I grzbyka nań w pokroku. Raz, dwa! Raz, dwa! Rąb klingo zła, Żarłacka, opak zbrodom! Na śmierć go w ziem! I zrąbł, i z łbem Pogalopysznił do dom. Tyś żabrołaka zrąbł? Pójdź, pójdź, Promieńcze, w me objęcia! O, świękny dniu! Wycz hej! Wycz hu! Krztuchotał do dziecięcia. Był czas mrusztławy, ślibkie skrątwy Na wałzach wiercząc świrypły, A mizgłe do cna boroglątwy I zdomne świszczury zgrzypły. Dziwolęki Hanna Baltyn Grozeszły się po mrokolicy Smokropne strasznowiny: Dziwolęk znowu smokolicy Ponurzył się w grzęstwiny. Więc Dziwolęka strzeż się, strzeż, Trupiora też, bo czartny mrzak, A już najwampierzastszy zwierz To jest Krwilkołak, złykły wssak. Wziął miecz i pomklnął rozsiec brzydło, Gdzie zjawor rósł i sykozmorka, I tak kościachnął, że straszydło Wylazło skoro świst z potworka. Jakby upiorun strzelił, ciął, Choć stwór smokrutne trwognie grzmiotał, Horrory gromu czyniąc, plnął I wciąż zmorderczo diabełkotał. Raz-dwa! Wraz drga! A na smokradle Choć zbójaźń znikła i gróbóstwo, Trwa bezhołowie po drwidziadle, Bo odgrombano smoczych łbów sto. Hurra! Hurra! Dziwolęk śpi W monstrumnie po dreszczasy wsze, Strachunek zaś drżałobnych dni Koszmartwi trwogół przez to, że Grozeszły się po mrokolicy Smokropne strasznowiny: Dziwolęk znowu smokolicy Ponurzył się w grzęstwiny. A jeszcze odnośnie do Tuwima - o ile mnie wzrok "nie zmyla" ;) to wkleił Pan wiersz z cyklu Słopiewnie. Początki fascynacji Tuwima słowem. Zabawą słowem. Jeśli chodzi o dalszy rozwój Tuwima (już w kręgu Norwida) to proszę zobaczyć jeszcze choćby "Zieleń". Pozdrawiam :)
  21. Fajne. W całości do mnie, niestety, nie trafia. Pozdrawiam :)
  22. Specjalnie nie: femme fatale ze względu na tę brukową francuszczyznę czy to po prostu pomyłka? Pozdrawiam.
  23. E tego akurat chyba w programie nie ma. Ale owszem, jest mnóstwo dziadostwa tego pokroju (a zdarzają się i gorsze) ;) Pozdrawiam.
  24. Gdy kiedyś na tym forum zwróciłam komuś uwagę na taki błąd (powinno być "donikąd") to otrzymałam wyjaśnienie, iż był to celowy zabieg. Jeśli tutaj to błąd - popraw; jeśli nie - jest to nieoryginalne, gdyż ktoś już takowy zabieg wcześniej wykorzystał ;) Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...