Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Patryk_Nikodem

Użytkownicy
  • Postów

    1 694
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Patryk_Nikodem

  1. księżyc znów umarł przez szyby nie widzę już nic poza kwarcem i strachem drzewa są takie spokojne poniżej świecące kominy altruizm i prawdziwa rodzina na szarym dywanie sennie kolejny milion lat nieme kino wzrusza do łez jakbym był odpowiedzialny nocami trzęsą mi się ręce prawda ma (od)cienie szarości historię czytam ze ściany
  2. dziękuje za komentarze i cieszę się tym bardziej, że wiersz się podoba, ponieważ ostatnio nie byłem zadowolony z tego co pisałem. teraz z braku czasu piszę rzadziej (mam nadzieję, że lepiej). pozdrawiam
  3. histerycznie układam się do snu lekko formując pejzaże nowej ery nie tak zimnej gdy łamie mnie w kościach nie wszystko może być w porządku pod tobą coraz bliżej do nieczucia na ulicach ludzie rozpędzają chmury co noc słucham jak oddychają ściany o miesiące miodowe dalej od pokoju upadek gdzie wcale nie jest spokojnie nad ranem niech dywan lekkim mi będzie
  4. wg tylko druga strofa jest bezpośrednia, co zresztą było moim zamiarem od samego początku. pzdr.
  5. właśnie teraz obok ciebie jestem prawdziwie świadomy i tylko narkotyki we krwi trzymają mnie przy życiu mikrosekunda pewności że nie będzie nas już więcej w mrozie tej cholernej pustki a na co dzień jesteśmy żałosni tym chemicznym kłamstwem które kochamy w te zimno-mgliste noce biegasz po pachnących lasach a ja boję się o wszystko
  6. tylko spojrzeń urojonych na plecach czarnych twoich jestem wart tymczasem to we mnie jest proste jak krawędź żyletki czasami zwisa na sznurze jednak ja - bohater tchórz i szmata ze strachem i z nią idę na wojnę nie fair strzelając w plecy z zamiarem dezercji ucieczki już nie ma tylko te geny paskudne znów każą mi cierpieć
  7. to miasto żyje na milion sposobów równie szarych co ludzkie twarze po jesiennym zachodzie słońca na deszczowych przystankach wpatrzeni pulsującym wzrokiem szyb umieramy miłość zostawiając w tyle wieczorami gdzieś pod ziemią oszukujemy siebie patrząc na chmury a boga wkładamy pod język nocami jesteśmy już nieobecni blisko zapominając o zapachu rąk nie chcemy wracać
  8. marzenia o smaku gorzkiej czekolady przez sen widzę w milczących domach a własne odczuwam skulony porankiem cały ten ból i wrażliwe dłonie jak to jest że przechodzimy obok niedojrzali tylko raz w życiu to nie miało tak być pusty świt nie ma nic do powiedzenia słyszę tylko zaspane dzielnice i domy rodzinne powiedz że prawda boli mniej niż ty
  9. ludzie mówią że jestem szalony bo w gruzy naszego domu wkładam suszone kwiaty jakoś nie może zacząć padać wszystkie dawno zwiędły każdego dnia znajduję boga na nowo by wykrzyczeć mu w twarz ból umierających dzieci podobno sobie szkodzę palcami od krwi palę ciemne papierosy tutaj między ludźmi czuję że coś we mnie jest nie potrafię już mówić o miłości
  10. wiem ale nie będe zmieniał, chłodził ani przerabiał. pzdr.
  11. widzieć i nie wierzyć w kłamstwa jak chleb powszednie zaćma dla głupców z jęczmiennych pól płacić i nie myśleć o tej wolności pustej i szklanej z braku szacunku tv chuje
  12. Chyba źle coś przeczytałeś. To, że ja różnię się od Ciebie to znaczy, że różnica tkwi w gatunku? :/ Bo tak z tego co napisałeś wynika. Pozdrawiam serdecznie Z tego co Ty napisałeś tak wynika bo każdy człowiek posiada zdolność abstrakcyjnego myślenia.
  13. chyba żartujesz. to amerykanie są innym gatunkiem człowieka, że nie posiadają abstrakcyjnego myślenia? hahahah. dzięki za chwilę radości :)
  14. gdy z tobą stoję gdy ciebie widzę gdy ciebie czuję nienawidzę już patrzeć tym wzrokiem czerwonym od dymu wbijać szpilek o barwie jej ust czekać na kolejną traumę zabij mnie dobij mnie wreszcie obok w nadmiarze ludzi niezręcznie spaceruję gdzieś dalej nie mogąc wykrztusić słowa nienawidzę już kochać w tym śnie o zapachu jej włosów a rano skomleć jak pies zabij mnie bo nie umiem inaczej
  15. jak dla mnie ohydny. jeśli już musisz na ten temat proponuję napisać od nowa, poszukać ciekawszych sformułowań i porzucić rymy. pzdr.
  16. a ja uważam, że nie jest ani lepiej ani gorzej niż kiedyś. dziś dzieci które czytają książki i słuchają bajek, czasami oglądają również tv i grają na komputerach. pzdr.
  17. ze spojrzeń skrytych gdy mijamy się plecami z zapachu którym odurzam się gdzieś obok i z tych zębów białych odbitych ode mnie starannie składam ciebie w duszę empatyczną na głowę chory codziennie i czasami bardziej ciało smaczne ugniatać będę palcami z alergią na ciebie i proszkiem do pieczenia namiętnie rozgrzeję w piekarniku a potem zjem przyprawione strachem
  18. przez sen łapczywie wysysam do bólu deszczowe dachy pachnące ozonem i twoje usta kruche jak ciasto gdy jesienne wieczory bolą jak zawsze nawet mdłe fotografie potrafią ogłuszyć przez deszcz biegnę przed siebie bez celu więc pomóż mi krzyczeć słuchając diabła zachoruj tak mocno jak ja poranki na łąkach schowane za mgłą też uciekają przed wschodem słońca
  19. (bez)powrotnie butelkami trzaskam o mury obiecując sobie lepsze jutro tam za rogiem gdzie nie ma jeszcze lamp i dziwek tylko znajomy żul przesiąknięty porzeczką upodlony zgnojony już prawie zabity odkąd pamiętam zawsze byłem nad po drodze straszę zaspanych kierowców przewracając się uciekam mglistym sadem przez wiklinę i młodzieńcze deja vu rano tuż za rogiem gorsze jutro wita bólem głowy
  20. strzałą strzeże sagittarius na wschodzie czerwone zachody a nad puszczą poczarniało już gęstym tuszem wieczornym krzemieniem o krzemień zaiskrzyły iskry iskrzyście paląc noce ciche i mgliste mroki mroźnych sklepień wyją promienistoślepie wilki stalaktyty stropem świszcząc jak echo pieczarnej głuszy sennie układają przy ognisku zakolem szybując w dół bagien tną przestworza ptaszne oczy dziś jestem drapieżnym rarógiem dziś nareszcie czuję się wolny
  21. irlandia nie ma nic wspólnego :) nie czytasz uważnie, więc nie rozumiesz :p pozdr.
  22. jak islandia przebudzona ze snu jestem drżącym odbiciem w mgnieniuoka coraz bliżej ze strachu czuję kadzidła i drewnem pachnące kościoły list rzucony na wiatr - zaproszenie dla mesjasza a tak naprawdę tylko moment kontaktu ze ścianą w którym razem rozmieniamy się na drobne (później dorosną) wszystko będzie dobrze bo tak chcę w przyszłości zaprosić chrystusa do naszego domu dwa metry pod ziemię
  23. widzę ( i własnym oczom nie wierzę), ze znalazłeś jednak trochę czasu i postarałes się o lepszy komentarz. byc może masz racje - ten wiersz to eksperyment, nigdy tak nie pisałem i dlatego dałem do warsztatu bo nigdy tego nie robie. też widze, że dużo mu brakuje i oczekuję na konkretne propozycje. nie obruszam się tylko nie podobają mi się komentarze typu: "słaby wiersz" , "dobry wiersz" , "nie mam siły". jeśli do tego piszesz, ze nie masz czasu i siły to na cholere sie wypowiadasz. tym samym uważam, temat za zakończony :) pozdr.
  24. widząc twoje zachowanie zapewne nie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...