Limeryk dla jaj to rozumiem, ale proza z dedykiem? No, rumienię się do tego Piekła. Język tego opowiadanka mnie strasznie bierze, nowatorski, bezpośredni, niby slangowy, jednak zrozumiały. Strasznie fajny zabieg narracyjny. Wporzo - specjalnie razem? Watów nie wat? nie jestem pewien - Natalia na pewno wyjaśni :) Ciekawe czy przeczytają to Marchołt i Dytko? Bardzo bym chciał.
A jeszcze dodam, że też w jednym Alman... (nie kończę, bo jeszcze Konrad przeczyta, a on ma na to słowo alergię :), pisałem z punktu widzenia hakera-antropologa zesłanego do świata, gdzie wszyscy są absurdalnie prości i szczęsliwi. Raport pisał z celi, licząc, że mu skrócą wyrok...
Dlatego nie mogę nie pochwalić pomysłu. Witamy w gronie prozy-dziwnozy, Panie Wuren :)