na plaży słońce dzieliło się ze skórą
każdym centymetrem ciepła.obracałeś horyzont
w dłoniach patrząc prosto w oczy jak gdyby
to tet a tet miało uchronić przed przemijaniem.
w oddali żagiel cienką nitką sznurował
niebo z morzem.wzrok spuszczony ze smyczy
poszybował za kolejną mewą.
jutro przysypie nowym piaskiem ślady. zamaże cienie.
pora oddzielić najmniejsze ziarnko piasku
zanim klepsydra przesypie się do końca.
ukraść nocy choć resztę oddechu.
z jednej strony duze brawa za prace nad tekstem- dobor słow(zwlaszcza 2 zwrotka mi sie:)...z drugiej jednak podzielam opinie ze troche za bardzo...taki na sile , robi wrazenie wymuszenia...,,odciazyłabym'' go troche...pozdrółwki Beata
dzieki za komentarz...jest rowna liczba sylab, sredniowka- rytm raczej nie powinien sie łamac.Powinno byc w domysle,,nie zauwazyłam...koniec zeszytu'', tylko ja pisze bez interpunkcji.Pozdrawiam:)
nie zauważyłam czego ? "końca zeszytu" no i rytm się łamie. Probowałam coś sama wymyślić, ale coś ciężko. Może "nie zauważę końca zeszytu" ?
Pozdrawiam, zielono mi :)
dzieki Franiu:)taki powrót do rymów:)pozdr.
opiszę miłość w starym kajecie
w wersach tańczących między kartkami
bo mnie dziś księżyc poeta przecież
atramentową nocą omamił
litery zranię amora strzałą
aby wśród lekkich zawrotów głowy
było im uciech życia wciąż mało
wrażeń potrzeba coraz to nowych
pióro niezgrabne z tępą stalówką
będzie pląsało wśród akapitów
lekko na palcach wbrew łydek skurczom
nie zauważyłam koniec zeszytu