mogłabym pisać
piórem o wygiętej stalówce
dzielić się z miękką kartką tym
co nazywałeś zapatrzeniem
nazywać szelest muzyką
słowa ustawione w rzędy
nadmuchane pomniki wystawione
ku chwale czy wbrew
emocjom
oddzielać kolejne wersy kiełkującym
pragnieniem
na śnieżnobiałych rodzi się
uczucie
obejmę cień
nasiąka tak łatwo wzruszeniem
rozsypały się ścieżki
myśli przyjęły kierunki wytyczone
nastrojem
w pościeli trosk
poduszka straciła miękkość i kształt
złe humory
przekornie spięte promienną agrafką
kiedy zawiodły drogowskazy
pokornie przepraszać każdy z minionych dni
jeszcze nie potrafię
dzieki Oxyvio:)taki mi cosik wyszedł rozśpiewany- nie wiem czy to źle czy dobrze:):)pozdr.
Dla mnie bardzo dobrze. :-)
dzieki Oxyvio::)kuknełam na zdjecia...gratulacje:)
miałaś swoje pięć minut
lustro odbijało tylko jasne strony
marzeń
to co szare
w półmroku tonęło niewidzialnie
lampa zbyt słaba
może uda się nie dostrzec
jego obskurnie drżących dłoni
dziś
emocje rozpływają się cieniem
już nie boli
świat marnotrawny